Dodany: 16.05.2005 12:38|Autor: carmaniola

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Raj tuż za rogiem
Vargas Llosa Mario

2 osoby polecają ten tekst.

Filozofia czy seks?


Ostatnia powieść Maria Vargasa Llosy, ukończona i wydana w 2003 r., wzięła swój tytuł z dziecięcej zabawy „poszukiwanie raju”, w której, podobnie jak w życiu, kraina szczęśliwości jest zwodnicza i nieuchwytna, choć wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Pogoni za takim rajem oddają się na kartach powieści Paul Gauguin i jego babka Flora Tristan, których zarówno korzenie, jak i koleje losu wiążą się z ojczystym krajem pisarza – Peru.

Mimo że niemal pół wieku oddziela okresy życia bohaterów powieści, to łączy je fakt, że oba wątki rozpoczynają się w zbliżonym dla nich wieku 40 lat. I choć trudno uznać tę powieść za biograficzną czy też historyczną, to jej fabuła jest silnie osadzona w historycznych realiach XIX wieku, z jego utopijnymi ideami dotyczącymi uporządkowania świata tak, by stał on się miejscem, gdzie zagości powszechna wolność i szczęście.

Te filozoficzne koncepcje stają się inspiracją zarówno dla aktywności Flory Tristàn – działaczki społecznej, bojowniczki o polepszenie losu robotników i prekursorki ruchów feministycznych, jak i dla Paula Gauguina w jego poszukiwaniu artystycznej wolności.

Oboje bohaterów neguje obraz zastanej rzeczywistości, ale dla każdego z nich mityczny raj jawi się inaczej, i w odmienny sposób przebiegają ich poszukiwania. Flora Tristàn, rozwijając saint-simonowskie i fourierowskie koncepcje, tworzy swój własny wizerunek sprawiedliwego świata i walczy o jego urzeczywistnienie, podczas gdy Gauguin ucieka przed cywilizacją, pozwalając się porwać wizji „dobrego dzikusa” Rousseau. I chociaż dzielą ich odmienne oczekiwania i wybrana droga, to łączy gotowość do bezwzględnego podporządkowania wszystkich aspektów swojego życia realizacji marzeń.

Paul Gauguin wydaje się być bliższy Vargasowi, może ze względu na to, że pisarz podziela nie tylko pewne sądy malarza na temat „dobrodziejstw”, które przynieśli ludziom pierwotnym Europejczycy i cywilizacja, ale i jego fascynację dziką przyrodą i sztuką prymitywnych społeczeństw. To chyba sprawia, że postać ta jest bardziej przekonująca. Szaleństwa i brak jakichkolwiek zahamowań mogą budzić niechęć, obrzydzenie albo nawet pogardę, ale poruszają emocjonalnie. Słabości, chociaż wyolbrzymione do absurdalnych rozmiarów, każdy odnajdzie w sobie, więc motywy postępowania malarza stają się zrozumiałe.

W przeciwieństwie do niego postać Flory jest zbyt zimna, wyzbyta niemal prostych ludzkich emocji. Idée fix pozornie wyrastająca poza człowieczy egoizm w jakiś sposób zaciera u niej cechy ludzkie. I myślę, że to nie tylko zabieg literacki – stworzenie kontrastu dla drugiego bohatera. Nie jestem w stanie stwierdzić, na ile wodzy wyobraźni popuścił w kreowaniu życiorysu tej postaci Vargas i dlatego trudno mi zgadnąć, co jest powodem, dla którego brak jej nieco spoistości i konsekwencji. Czy to literacka fikcja, która chcąc ubarwić postać wprowadziła zamęt do jej emocjonalnego wizerunku, czy też autentyczna jej dziwaczność. Bieda, nieszczęśliwe małżeństwo (a czegóż się spodziewać po nim, skoro było aktem prostytucji?) i sugerowane skłonności nie tłumaczą ogólnego chłodu uczuciowego i jednocześnie stoją w opozycji do jej zachowań w stosunku do mężczyzn. Tego chłodu nie zaciera choleryczny charakter. Budzi zaciekawienie, zdziwienie, ale nie rodzi związku emocjonalnego z czytelnikiem i na dłuższą metę staje się nużąca.

„Raj tuż za rogiem” to nie tylko ubarwione literacką fantazją życiorysy sławnych postaci, nie tylko polemika z założeniami filozoficznych koncepcji. To także podejmowane wciąż na nowo, przez każdego z nas, rozważania o poszukiwaniu sensu życia i refleksje na temat osamotnienia człowieka dążącego do realizacji utopijnego celu. To pytanie o to, kim jest człowiek i dokąd kierują go jego pragnienia. To także ostrzeżenie, że w pogoni za marzeniem można utracić zdolność dostrzegania i cieszenia się pięknem, które nas otacza w codziennym życiu.

Ogromny nacisk kładzie Vargas na rolę i odmienne podejście do spraw seksu w ludzkim życiu. Wyrazem tego są przeciwstawne wizje raju jego bohaterów. Dla Flory seks jest wyrazem zniewolenia, podczas gdy Gauguinowi jawi się on jako synonim wolności.

Natarczywość, z jaką pisarz krąży wokół spraw seksualnych, wzbudziła we mnie pewien niesmak i zrodziła wątpliwość co do faktycznego przekazu tej powieści. Vargas z widoczną lubością zanurza się w niuanse fourierowskiej „filantropii miłosnej”, która przewiduje altruistyczne ofiarowywanie miłości cielesnej wszystkim wg potrzeb, grzebie wraz Florą w brudach londyńskich burdeli i ekstatycznie niemal oddaje się erotycznym ekscesom Gauguina, nie odmawiając sobie dania wyrazu swojej fascynacji objawami chorób wenerycznych. W pewnym momencie odniosłam wrażenie, że życiorysy bohaterów i filozoficzne koncepcje były jedynie pretekstem dla swego rodzaju publicznego obnażenia samego pisarza. Może to jakaś maniera starszych panów (Coetzee, Márquez, Vargas), by wraz z upływającym czasem oddawać się epatowaniu połączeniem starości, choroby i brzydoty z pięknem i niewinnością w tańcu zwierzęcej chuci?

Mimo tych naruszających poczucie estetyki fragmentów, Vargasowi udało się wciągnąć mnie w ten spektakl. I to właśnie dzięki sprowadzonemu do niemal zwierzęcej postaci malarzowi. Proces powstawania, opis samych obrazów tego symbolisty jest majstersztykiem wysokiej klasy – to one właśnie, podczas gdy życiorys malarza posłużył jedynie za ramy, stały się punktem odniesienia dla wyobraźni pisarza.

Szczególnie zafascynował mnie opis obrazu „Nevermore”, gdzie pisarz stworzył swego rodzaju collage z epizodu z życia malarza, poematu Poego „Kruk” (wbrew artyście, który pisze w liście do przyjaciela: „Tytuł będzie „Nevermore”; ale to nie kruk Alana Poe, lecz ptak czyhającego szatana”) i plastycznego dzieła. Podobnie zresztą połączył w przepiękną całość z dziełem malarza fragment jego życia, przemyślenia i refleksje w opisie obrazu „Skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?” (Obraz ten jest właściwie esencją powieści i jej ukoronowaniem.)

Szkoda, że książka nie zawiera reprodukcji dzieł Gauguina, które opisuje Vargas, bo opowiadanie komuś o obrazach tego malarza jest jak opowiadanie ślepemu o kolorach. Tym bardziej że, aby w pełni zrozumieć meandry myśli pisarza, dobrze jest je mieć przed oczyma.

Narracja powieści jest prowadzona w trzeciej osobie, uzupełniana przez wypowiedzi „wewnętrznego ja” bohaterów, które przenosi nas w przeszłość, komentuje wydarzenia i snuje refleksje w pierwszej osobie. A przeszłość splata się z teraźniejszością u Vargasa płynnie i niemal niezauważalnie.

Powieść jest wyjątkowo, jak na tego pisarza, uporządkowana i statyczna. Akcja toczy się gładko, bez napięć i zaskakujących zwrotów akcji, tak odczuwalnych w „Zielonym domu” czy też w „Ciotce Julii i skrybie”. Język jest niezwykle barwny i plastyczny, zachwycają nie tylko opisy dzieł plastycznych, ale i dzikiej przyrody. Pisarz po raz kolejny dowiódł doskonałości swego warsztatu, ale zabrakło w tym jakiejś iskry, która sprawiała, że jego powieści wchłaniały czytelnika w głąb siebie jak dżungla.

Niemniej jednak jest to na pewno pozycja godna polecenia, a podawana z przyprawą w postaci obrazów Paula Gauguina, może stanowić przysmak. I w takim też stanie do spożycia polecam ;).

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 10827
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: adas 19.05.2005 12:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ostatnia powieść Maria Va... | carmaniola
To nie jest zła książka, ale kompletnie... niepotrzebna. Na tle innych książek Llosy to po prostu czytadło, napisane bez większej finezji. Nawet seks wydaje się papierowy:) W ogóle obydwie ostatnie powieści, ciepło przyjęte przez tzw. rynek, są ogromnym krokiem wstecz. Szkoda...
Przynajmniej warto zapoznać się z obrazami Gauguina:)
Użytkownik: carmaniola 19.05.2005 16:57 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie jest zła książka, ... | adas
Niepotrzebna? To chyba lekka przesada? Vargas nauczył czytelników oczekiwać od siebie wiele i tym razem pozostawił ich z pewnym niedosytem, to prawda. Nadal jest to jednak literatura wysokiej klasy.
Poza tym... jak sam powiadasz by bliżej zapoznać się z obrazami Gauguin'a, a do tego książka wręcz prowokuje, sięgnąć po nią warto.
Użytkownik: KrS1 26.04.2011 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Niepotrzebna? To chyba le... | carmaniola
Nawet jeśli książka nie skłania do uniesień, to zdecydowanie warto ją przeczytać. Po pierwsze po to, aby zapoznać się z dwiema niezwykle ciekawymi biografami. Po drugie mnie osobiście fascynuje, jak ogromny materiał musiał Llosa zgromadzić, aby coś takiego napisać. Dbałość o detal jest czasem zupełnie wariacka.

Jak dla mnie "Raj tuż za rogiem" to dobra książka, którą warto przeczytać, niemniej jeśli ktoś planuje ją jako pierwszy kontakt z Llosą to zdecydowanie odradzam.
Użytkownik: carmaniola 05.05.2011 12:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Nawet jeśli książka nie s... | KrS1
Lepszy "Raj za rogiem" niż np. « Rozmowa w "Katedrze"». Na ten pierwszy kontakt z Llosą. ;-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: