Dodany: 05.05.2005 13:50|Autor: aldarion

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Czarownice z Eastwick
Updike John

O uroczym, grubiutkim świntuchu słów kilka


Zadziwiające, że „nikt jeszcze nie napisał recenzji tej książki”. Wydawać by się mogło, iż jest to dzieło klasyczne i pożądane w każdym szanującym się zbiorze. W czym więc problem, aby jeden z wielu czytelników zechciał polecić ją w dwóch słowach? Ach, tak... rzeczywiście. Naprawdę znany jest bowiem film na jej podstawie, podczas gdy literacki pierwowzór interesuje tylko nielicznych. Wielka szkoda... ale ale - spróbujmy to zmienić.

A zaczniemy naturalnie od końca, czytaj: od filmu. Żadna wszak recenzja nie przekona człowieka tak obrazowo jak film, o ile oczywiście ten ostatni spodoba się widzowi. Co do tego nie mam jednak wielkich wątpliwości, gdyż (głównie dzięki rewelacyjnemu Jackowi Nicholsonowi) kinowe „Czarownice z Eastwick” są obrazem ciekawym i dość szalonym, przez co oddającym nieźle klimat samej książki. Ach, tak... widzieliście film i nie zrobił na was wrażenia. Cóż, powiedziałbym, że nie ma się czym przejmować. Lubicie fantastycznie opisane życiowe problemy ludzi drugiej młodości? Absurdalne i ekscentryczne postacie? Zupełnie nietypowe podejście do, wydawałoby się, banalnych zagadnień? Wreszcie bezwstydne orgie seksualne i prawdziwą pasję bohaterów?... nie?... Polubicie więc chociażby sprawcę całego zamieszania w Eastwick, niezrównanego Daryla Van Horne’a!!!

To właśnie postacie czynią tę książkę tak niezwykłą. Owszem, jest tu czarna magia, tajemnica i świński, czarny humor, lecz wszystko to obraca się nierozerwalnie wokół głównych bohaterów. Bohaterów nieprzeciętnych, zupełnie nietypowych, szalenie ekscentrycznych, inteligentnych, czasem naiwnych i ludzko słabych, ale niezmiennie cudownych. Nie muszę dodawać, że w tym wszystkim dzielnie przoduje uroczy, grubiutki świntuch, niezrównany uwodziciel kobiet i samo wcielenie diabła – Daryl Van Horne!!!

Dodajcie szaleństwo z „Mistrza i Małgorzaty” do opisu postaci z książek Tima Powersa, a uzyskacie 327 stron „Czarownic z Eastwick”. I, mimo że przeczytacie zapewne wiele lepszych książek od utworu Updike’a, na pewno warto sięgnąć po nią choćby z jednego powodu... Daryl Van Horne!!! :)

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 22671
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 22
Użytkownik: verdiana 06.05.2005 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadziwiające, że „nikt je... | aldarion
Co Ci powiem, to Ci powiem, ale Ci powiem. Filmu nie widziałam, książkę widziałam - na półce w bibliotece. Ale jakoś ją zawsze mijałam, wynosząc inne i - jak mi się zdawało - bardziej interesujące pozycje.
Tym razem wezmę te "Czarownice". Nie dlatego, że zachęciła mnie recenzja, bo wciąż nie wiem, co to za książka, ale z ciekawości. Strasznie jestem ciekawa, co Ciebie zaciekawiło w Darylu. O. :)
Użytkownik: aldarion 06.05.2005 18:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Co Ci powiem, to Ci powie... | verdiana
Cudownie :) Taki właśnie miałem zamysł - nie przedstawiać zupełnie fabuły czy jej sensu, a mimo to zmotywować ludzi do jej przeczytania. Mam nadzieję, że nie rozczarujesz się. Życzę przyjemnaj lektury, a później liczę na Twoją opinię o wspomnianym już świntuchu :P
Użytkownik: verdiana 15.05.2005 22:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Cudownie :) Taki właśnie ... | aldarion
Dałam tej książce szansę. Przeczytałam 100 stron, mocno się męcząc i nudząc. I skręcając się straszliwie - redakcja skandaliczna!! Nie jestem w stanie dalej czytać. :(
Użytkownik: aldarion 16.05.2005 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Dałam tej książce szansę.... | verdiana
Zadziwiające. Nie wiem czy dałaś jej szansę skoro poprzestałaś na 100 stronach, które z resztą nie mogą dać obrazu książki, gdyż jej esencję lepiej wyczuć można w rozdziałach dalszych, gdzie wszystko nabiera rumieńców. Owszem, z początku lektura nie jest może porywająca, ale jeśli liczyć jedynie na rozkoszne, pełne przygód, schematyczne historyjki to wystarczy poprzestać na cyklu o Harrym Potterze. Oczywiście szanuję Twoje zdanie, choć uważam je za nieco pochopne i brutalnie przesadzone.
Użytkownik: verdiana 16.05.2005 17:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadziwiające. Nie wiem cz... | aldarion
Rozkosznych, pełnych przygód schematycznych istoryjek nie czytuję - niestety, nie trafiłeś. Miałam nadzieję, że ta książka taka właśnie nie będzie, tymczasem nie tylko nie jest taka, nie jest też ciekawie napisana. 100 stron uważam za dużo, jak na męczenie się - niestety, nie jestem stworzona do umartwiania się. Jeśli książka nie jest dobrze napisana, to powinna przynajmniej mieć wciągającą fabułę - ta nie ma. Powinna się bronić jakkolwiek i czymkolwiek - ta się nie broni. Poza tym ta książka ma 300 stron, więc 100 stron to już dawno nie początek, a 1/3 - zbyt dużo na rozbieg i wprowadzenie w historię.
Jeśli to ma nie być po prostu rozrywka (a nie jest), to oczekuję czegoś więcej, dużo, dużo więcej. Tymczasem ani to wciągająca lektura rozrywkowa, ani lektura kryjąca treści między wierszami, ani lektura, w której zachwyciłoby choćby samo słowo.
Nic w niej dla siebie nie znajduję. Dla rozrywki wolę poczytać "Necrosis" albo Irvinga. Dla czegoś więcej - Barthes'a, Markowskiego, Bieńczyka...
Użytkownik: aldarion 16.05.2005 18:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozkosznych, pełnych przy... | verdiana
Och, niezwykle zaimponowałaś mi wypisując swych ulubionych, ambitnych autorów, ambitnych do tego stopnia, że połowy z ich książek nikt w Biblionetce nie ośmielił się jeszcze ocenić... zabieg doprawdy zbędny. Mam świadomość, że jesteś oczytaną osobą i zaznaczyłem w poprzedniej odpowiedzi, że szanuję Twoje zdanie. Cóż, w dalszym jednak ciągu się z nim nie zgadzam. Piszesz, że nie ma w niej niczego ambitnego ani żadnych treści między wierszami, a przecież tylko na tych wartościach bazuje ta książka. Ukazuje, jak monotonne życie może nagle ulec przeobrażeniu w coś całkowicie szalonego, za sprawą jednego człowieka. Człowieka, który mógłby budzić odrazę i niechęć, a jednak bez żadnych trudności daje radę uwieść i szalenie zaintrygować sobą trzy zupełnie odmienne kobiety. Przedstawia nietypowe zapatrywania na rzeczy, nad którymi nigdy nie zaczęłoby się zastanawiać przed jej lekturą, a to wszystko w postaci niezwykłych dialogów. Ukazuje trafny schemat małego miasteczka, w którym „wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich” i które żyje swym własnym tempem. Stwarza pieczołowity portret psychologiczny trzech głównych bohaterek, tym cenniejszy, że wszystkie są diametralnie różne, a mimo to dziwnym trafem jedna po drugiej wpada w sidła Daryl’a. Opowiada też o człowieku niepojętym, intrygującym i diablo inteligentnym, samym Daryl’u. I piszesz, że niczego dla siebie w niej nie znajdujesz? Pozostaje mi tylko współczuć nadmiernej wybredności...
Użytkownik: verdiana 16.05.2005 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, niezwykle zaimponowa... | aldarion
Czy musisz być złośliwy? I czy zawsze jesteś złośliwy, jeśli ktoś ma inne zdanie? Nie usiłuję Cię przekonać do mojego i nie wyzłośliwiam się na Tobie. Nie lekceważę Cię i nie wyśmiewam, więc bądź łaskaw zachowywać się podobnie.
A jeszcze lepiej skończmy tę dyskusję, bo zacznę Ci współczuć, że zadowalasz się... dobrze, nie powiem czym. Nie wymagam, żeby każdy czytał coś więcej niż czytadła.
Zresztą sama je czytuję i czasami lubię, ale w przeciwieństwie do Ciebie, nie będę się zachowywać tak jak Ty. Jest tyle świetnych książek na świecie, że życia nie starczy, żeby je przeczytać, więc nie muszę się zadowalać czymkolwiek. Minimalizm jest mi obcy. :)
EOT.
Użytkownik: aldarion 16.05.2005 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy musisz być złośliwy? ... | verdiana
Masz rację, co mieliśmy powiedzieć, powiedzieliśmy, jeszcze tylko ostatnie dwa słowa, bo nie chciałbym żeby dyskusja skończyła się w tak dziwnej atmosferze. Proszę nie zarzucaj mi, że nie szanuję Twojego zdania, bo jak dwa razy podkreśliłem, przyjąłem je do wiadomości, mając jednak sporo zastrzeżeń. To raczej naturalne, że chciałem nieco obronić książkę, którą wcześniej użytkownikom polecałem. Szkoda, że większą uwagę zwróciłaś na małą dygresję co do autorów, aniżeli na 90% mojego komentarza traktującego o samej książce. Mniejsza już z tym jaka jest, cieszę się z dynamicznej dyskusji i również kończę temat. Pozdrawiam i zwracam uwagę, że Tobie złośliwość też przecież nie jest tu obca – ale ona tylko dodaje kolorytu i myślę, że w takich ilościach nikogo nie powinna urazić, a wręcz może tylko wywołać sympatyczny uśmiech.
Użytkownik: verdiana 16.05.2005 23:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, co mieliśmy p... | aldarion
Ależ ja nie napisałam, że nie szanujesz mojego zdania - sam przecież mówisz, że jest odwrotnie, a ja nie mam powodu Ci nie wierzyć.

O samej książce się nie wypowiadam szczegółowo, bo trudno mi się wypowiadać o całoci, skoro przeczytałam zaledwie 1/3. Zupełnie nie znalazłam tam tego, o czym piszesz. Faktem jest, że rzeczywiście w książkach obyczajowych i podobnych poszukuję dobrze skrojonych postaci. Ale - niestety - książki, w których je znajduję, mogę policzyć na palcach jednej ręki. Za mistrza tworzenia wiarygodnych i spójnych postaci uważam Irvinga, ale jemu się to udało najlepiej w "Jednorocznej wdowie", w innych książkach już mniej. Udało się to też Coetzee'emu w "Wieku żelaza" - i to jedyne dwie książki, które jestem w stanie przywołać teraz, ad hoc. Niewiele... Ale one są dowodem, że taką perfekcję jednak da się osiągnąć i że nie wymagam od autorów niemożliwego. :)

Jeszcze chciałam napisać, że o tym, czy uznam jakąś książkę za wybitną, nie decyduje ilość ocen w Biblionetce. Ani znalezienie się na liście bestsellerów. Każdy wie, jakie książki na takiej liście się znajdują zazwyczaj. Są wyjątki i ostatnio - co mnie cieszy - jest ich coraz więcej, jakby ludzie nauczyli się doceniać coraz lepsze książki, ale wciąż książki czytane masowo wzbudzają we mnie nieufność i muszę sama się przekonać, czy masa ma rację. Czasami ma. :)

A złośliwość? Odpowiadam tym, co od innych dostaję, ale to nie znaczy, że to lubię. :) Nie broń książki, ona ma się bronić sama. A już szczególnie nie próbuj przekonywać innych do książek, które lubisz - bo zniechęcisz innych na dobre. Zresztą... czy to, co nam się (nie) podoba, jest naszym wyborem?

Naprawdę do "Czarownic" podchodziłam z nastawieniem pozytywnym. Nie udało się - trudno.

Użytkownik: krasnal 16.03.2009 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Dałam tej książce szansę.... | verdiana
Ja dopiero zaczęłam, niestety ten początek dobrze nie wróży. Co do redakcji - ja rozumiem, że autorem był mężczyzna, mógł się nie znać - ale jak kobieta-redaktor mogła pomylić pasteryzowanie ze sterylizowaniem?!
Użytkownik: amoretka 06.05.2005 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadziwiające, że „nikt je... | aldarion
Ojej, jaka celna, interesująca recenzja. I pomyśleć że miałam już książkę w moich łapkach, a nie przeczytałam...
No, ale nie ma tego złego... Na półce w moim pokoju leży "Uciekaj, króliku" tego samego autora. Jeśli styl mi się spodoba, to lecę do biblioteki po "Czarownice".
Użytkownik: ALIMAK 06.05.2005 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadziwiające, że „nikt je... | aldarion
Oglądałam film, ale bardzo dawno temu, niewiele z niego pamiętam niestety, ale recenzja faktycznie interesująca i zachęcająca...
Wstyd się przyznać, ale nawet nie wiedziałam, że ten film powstał na podstawie książki;)
Jak znajdę ją w bibliotece to na pewno wypożyczę.
Użytkownik: Agis 10.05.2005 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadziwiające, że „nikt je... | aldarion
Ja też dodałam do schowka!
Użytkownik: 1Lena 06.06.2005 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też dodałam do schowka... | Agis
Nie czytałam książki, oglądałam tylko film. Spodobał mi się już jako nastolatce, wtedy chyba bardziej ze względu na grę aktorów: Nicholson, Cher. Dziś widzę i rozumiem o wiele więcej z przesłania tego utworu. Ten diabełek, który pojawia się w spokojnym, trochę sennym miasteczku, wydobywa z tych trzech kobiet to, co w nich najpiękniejsze i najcenniejsze, a co wcześniej również było uśpione: ich talent, ich pasję, radość życia, kobiecość, wiarę w siebie. Chociaż pruderyjne i zakłamane społeczeństwo (np. dyrektor szkoły: niedziela kościół, w pracy obściskiwanie nauczycielek) uważa te kobiety za wyuzdane, one właśnie budzą się ze swojego snu i zaczynają żyć pełnią życia, realizować swoje pasje, rozwijać talenty, które dał im Bóg. Pozbywają się destrukcyjnych zahamowań, które nie pozwalały im w pełni rozwinąć skrzydeł. Ale taka postawa jakby nie uchodzi w szanowanym i szacownym gronie. Podobał mi się też wątek ukrytych lęków (węże, starość, ból), kiedy w końcu uświadamiają sobie, że są one tylko tworem ich wyobraźni, że boimy się tak naprawdę czegoś nierealnego, wyimaginowanego, co sami tworzymy w wyobraźni, sami się „nakręcamy”. W końcu ten diabełek czyni z nich nie czarownice, lecz anioły-moim zdaniem, bo pokonują go, to zło, kiedy zaczyna ono zagrażać innym ludziom.
Muszę koniecznie przeczytać książkę, bo nie pamiętam ja ta historia się właściwie kończy i kto ostatecznie zwycięża.
Użytkownik: gaba_n 07.06.2005 02:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam książki, ogl... | 1Lena
A ja tez uwazam, ze mozna sie rozczarowac. Wedlug mnie film jest znacznie lepszy niz jego literacki pierwowzor.
Użytkownik: aldarion 07.06.2005 13:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam książki, ogl... | 1Lena
Co do zakończenia, to to z filmu różni się diametralnie od książkowego – i bardzo dobrze bo ekranizacja tylko na tym zyskała. Jeśli chodzi o film, to jest on jednym z moich ulubionych obrazów i na pewno część sympatii dla niego przelała się na książkę, która jednak bardzo dobrze potrafi sobie według mnie poradzić jako samodzielna pozycja i z powodzeniem się spodobać, jeśli tylko poświęcić jej dość uwagi. Mojego zdania nie podzielają wprawdzie dwie komentujące osoby, ale myślę, że niezależnie od opinii innych warto ją przeczytać, jeśli nie z sentymentu do filmu to chociażby z czystej ciekawości. Mam nadzieję, że doczekam kiedyś pozytywnej oceny, jeśli nie samej książki to może chociaż Daryla... :P. Miłej lektury, pozdrawiam
Użytkownik: psikus 18.01.2007 08:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadziwiające, że „nikt je... | aldarion
całkowicie zgadzam się z aldarionem...książka świetna, szczerze mówiąc najlepsza na zimowe albo jesienne wieczory :) Polecam
Użytkownik: Heksa 29.02.2008 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: całkowicie zgadzam się z ... | psikus
Kocham tę książkę! Nie wystawiałam recenzji, bo od niedawna jestem w Biblionetce. Zresztą Aldarion wyjął mi słowa z ust. Bardziej mi się podobała książka niż film. Przede wszystkim kobietki są świadome magii od początku i ta pointa z van Hornem pod koniec książki...Polecam smakoszom książkowym...
Użytkownik: reniferze 24.03.2009 16:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadziwiające, że „nikt je... | aldarion
I nareszcie przeczytałam "Czarownice.." - stały na półce od ładnych paru lat, ale jakoś nie mogły przedrzeć się przez kolejkę pożyczonych książek, bo wiadomo - własne mogą poczekać.
Po pierwsze i najważniejsze: film (genialny, przyznaję; Nicholson jak zawsze powala na kolana) zaledwie bazuje na książce, a nie jest jej ekranizacją. Spodziewałam się jednak większej ilości wspólnych punktów, a począwszy od wyglądu bohaterek (dość mocno jestem związana z Cher, Susan Sarandon i Michelle Pfeiffer), przez szczegóły ich życia, aż do zakończenia, różnice tylko się mnożą. Może dlatego podczas czytania czułam pewien niedosyt (czyżby ekranizacja przerosła książkę?.. sama nie wiem). I wreszcie pierwszy konkretny zarzut: Updike zanadto się rozgadał. Dla mnie fragmenty dotyczące teorii naukowych czy grania Bacha były po prostu nudne (a sama przez kilka lat grałam na wiolonczeli i co nieco na ten temat wiem). Po drugie: zakończenie po prostu skandaliczne. Znienacka książka po prostu się kończy - wszystko na trzech stronach, napisane w pośpiechu i byle jak. Szkoda.
"Czarownice.." dostały dzisiaj czwórkę, ale obawiam się, że to jednak przez sentyment do filmu. Może przemyślę i będzie trójka.
Użytkownik: milenaj 27.03.2009 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: I nareszcie przeczytałam ... | reniferze
Mam sentyment do filmu. Chyba bardziej mi się podobał.
Użytkownik: jasko 31.08.2009 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam sentyment do filmu. C... | milenaj
Drogi Aldarionie! Dotarłem do strony 98. Nie będę się tłumaczył co w życiu przeczytałem i na jakim poziomie jest moja umiejętność postrzegania dzieła literackiego lecz na początek podam mały fragment ze strony trzydziestej( proszę zwrócić uwagę na przymiotniki): " - To taki jakiś kapuściany smród - dorzuciła Aleksandra, opuszczając się wraz ze swoim wysokim srebrzystym drinkiem na kanapę nakrytą zniszczoną włóczkową narzutą o przeładowanym wzorze w strzępiące się zwoje, czyli w stylizowane winogrona." Piękne, prawda? przysięgam, że akapit przed tym fragmentem jest trzy razy dłuższy i ma taką samą zawartość procentową przymiotników (przydawek) a fragment ten jest typowy dla przeczytanych przeze mnie stron. Rozbuchane nic nie wnoszące opisy dekoncentrują i przedłużają ciekawe skądinąd sceny. Szkoda! Autor potrafi w rewelacyjny sposób opisać sylwetki psychologiczne dwóch dyskutantów w trakcie samego dialogu. Przegadał. Co mnie interesuje dokładny opis wzoru na kanapie, zasłonie, grubości szkła w oknie pokoju w którym odbywa się krótki dialog? Nie chodzi o to, że książka jest słaba a o to, że pod ręką jest dziesięć ciekawszych. I nie dociekaj drogi Aldarionie czy to jest Rowling czy Kołakowski bo w taki sposób nie zbudujesz konstruktywnej opinii o tej książce.

Użytkownik: Kuba Grom 13.04.2012 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Zadziwiające, że „nikt je... | aldarion
Książka ciekawa, choć nie jest to dokładnie to, czego można się spodziewać po tytule. Zycie kobiet w okolicach czterdziestki, odkrywających swoją kobiecość i pragnących być niezależnymi. Okropne błędy redakcyjne - koparka pomylona z kopiarką i błędy w oznaczeniu płci w dialogach - to woła o pomstę do literackiego nieba!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: