Zacznę od tego, że nie jest to powieść o żadnej księżniczce, lecz o biednej Koreance, która już od pierwszych dni życia musiała walczyć o przetrwanie. Urodziła się w roku 1984 jako siódma córka rodziców, którzy czekali na chłopca. Matka, bojąc się wściekłości męża, wyniosła noworodka do lasu i porzuciła. Bari udało się przeżyć i z czasem została nawet zaakceptowana przez rodzinę, ale i tak nie mogła cieszyć się dzieciństwem, gdyż sytuacja w jej kraju stawała się coraz gorsza. Złe decyzje rządu, powódź, susze oraz inne okoliczności doprowadziły do klęski głodu. Rodzice i starsze siostry bohaterki trafili do obozów pracy (i to tylko dlatego, że ich kuzyn źle gospodarował państwowymi pieniędzmi!),ona zaś musiała się ukrywać w przygranicznych chińskich wioskach, a potem wyruszyć jeszcze dalej.
„Księżniczka Bari” nie jest pocieszającą powieścią. Trudno zliczyć, ile nieszczęść pojawia się na jej kartkach. Jest tu przeraźliwy głód, handel ludźmi, śmierć dzieci, zmuszanie kobiet do prostytucji, katowanie uchodźców, terroryzm, nagonka na imigrantów i wiele, wiele innych tragedii. Bohaterom nie dane było urodzić się w spokojnym, zamożnym kraju, próbują więc uciekać przed wojnami, głodem czy prześladowaniami. A jeśli uda im się przedostać do ziemi obiecanej, odkrywają, że nikt ich tam nie chce. Nie mogą legalnie pracować, są wykorzystywani i podejrzewani o wszystko, co najgorsze, bez końca muszą spłacać przemytników. Po co ktoś w ogóle wymyślił granice?”* – żali się bohaterka. I to jest jedno z najważniejszych zdań w tej powieści. Czytając o losach Bari i jej rodziny, jej przyjaciółki Xiang, sąsiadów z Nigerii czy staruszka Abdula, trudno nie myśleć, jakie to podłe, że ludzie nie mogą swobodnie opuszczać krajów ogarniętych wojnami czy klęskami żywiołowymi, tylko muszą cierpieć, ginąć, tkwić pod granicami.
Hwang Sok-yong zwraca dużą uwagę na niedole uchodźców, ale pokazuje też niebezpieczeństwa, na jakie narażają oni gospodarzy. W jednej ze scen widzimy Bari uciekającą przed pożarem wznieconym przez Koreańczyków chcących wypalić las i założyć nielegalne pola. Uciekinierzy, z początku przyjmowani gościnnie, z czasem stają się coraz bardziej irytujący, bo jest ich za dużo, bo wywołują pożary, bo kradną żywność. Dochodzi do tego, że chiński rolnik boi się udzielać schronienia bohaterce i jej uszczuplonej rodzinie; nadal pomaga, ale ukradkowo, z daleka. To właśnie z tego powodu Bari musi spędzać zimę w szałasie zbudowanym na bezdrożach. Jeśli chodzi o Londyn, bohaterka sama pada ofiarą nielegalnej imigrantki, która z początku była dobrą osobą, lecz pod wpływem licznych nieszczęść i narkotyków zatraciła ludzkie uczucia.
Może właśnie dlatego, że w książce pojawia się tak wiele smutków i okrucieństw, Hwang Sok-yong postanowił urozmaicić fabułę poprzez dodanie elementów realizmu magicznego. Bohaterka potrafi więc prowadzić bezgłośne rozmowy z psem czy z duszami umarłych, odczytuje myśli swojej siostry niemowy, a kiedy dotyka nóg obcego człowieka, widzi sceny z jego przeszłości i odgaduje, na co jest chory. Poza tym dużo tu nawiązań do koreańskich wierzeń i mitologii, szczególnie do mitu o bogini Bari. Owa pramatka ludzkości, najmłodsza z siedmiu córek, na rozkaz matki została przez swoje starsze siostry zamknięta w skrzyni i porzucona na bagnach. Uratowana przez zwierzę, zniosła mnóstwo cierpień, a potem wędrowała po zaświatach, poszukując życiodajnej wody. Bohaterka powieści poznała tę legendę w dzieciństwie i z czasem zauważyła mnóstwo analogii pomiędzy sobą a swoją mityczną imienniczką, ba, zaczęła nawet się starać, by tych podobieństw było jeszcze więcej.
W „Księżniczce Bari” nie brakuje bohaterów pozytywnych, takich jak Pakistańczyk Abdul niezłomnie wierzący w to, że na zło trzeba odpowiadać dobrem, ale są tu też postacie z gruntu złe (chociażby przemytnicy) albo takie, które nie mają złych charakterów, ale ciemnota i złe warunki sprawiły, że zachowują się obrzydliwie. Czy matka Bari wyrzuciłaby noworodka, gdyby ze strachu i rozpaczy nie zmąciło się jej w głowie? Czy ojciec wściekałby się po narodzinach najmłodszych córek, gdyby nie przekonanie, że mężczyzna powinien mieć syna i że kobieta rodząca same dziewczynki jest nieudolna, felerna, winna? Co ciekawe, kiedy życie tych niechcianych dzieci jest zagrożone, ojciec robi wszystko, by je ratować.
Podsumowując, „Księżniczka Bari” to poruszająca, godna polecenia powieść, będąca interesującym połączeniem realizmu z nadrealizmem. Jak przystało na kandydata do nagrody Nobla, Hwang Sok-yong nie pisze o sprawach błahych, tylko zwraca uwagę na tragedie rozgrywające się w naszych czasach, na rzesze uchodźców, głód, terroryzm, łamanie praw człowieka w Korei Północnej.
---
*
Księżniczka Bari (
Hwang Sok-yong)
, przeł. Dominika Chybowska-Jang, Bo.wiem, 2023, s. 15
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.