Życie obozowe bez maski patosu
W jednej z poprzednich recenzji wystąpiło porównanie tej książki z "Innym światem" G.H. Grudzińskiego. Warto rozszerzyć ten wątek - tak się składa, iż czytałem "Pięć lat kacetu" w czasie, gdy rocznik mój obowiązkowo musiał "zaliczyć" wspomniane wcześniej dzieło Grudzińskiego.
Do dziś pamiętam swoje zdziwienie, iż tak ciekawa książka nie znalazła się w wykazie lektur. A zasługuje na to miejsce w pełni, pisana jest, jak już wspomnieli poprzednicy, prostym językiem, pełnym humoru i czasem dosadnego słownictwa, ale nigdy wulgaryzmów - tych autor nie musi używać, aby osiągnąć zamierzony efekt. Najmocniejsza strona ksiązki to, moim zdaniem, właśnie obraz życia obozowego, jaki Grzesiuk roztacza. Nie jest on wzniosły, podkolorowany, ale właśnie dzięki temu jest bardzo autentyczny - po prostu "samo życie". Jednak opowiadane przez kogoś, kto nie wpada w czarną rozpacz i potrafi dać sobie radę w twardych, obozowych warunkach, trochę jak Franek Dolas z "Jak rozpętałem II wojnę światową". Grzesiuk pokazuje, iż poczucie humoru zachowane nawet w tak nieludzkich warunkach oraz dystans do codzienności mogą zdziałać cuda.
Książka w ciekawy sposób porusza zagadnienia związane z duchowieństwem w obozach koncentracyjnych - tutaj autor jest sprawiedliwy - nie ma żadnych niedomówień - po prostu pisze "jak było", co należy docenić pamiętając, iż są to w końcu wspomnienia pisane we wczesnych latach powojennych, a zatem w czasie nagonki na Kościół w Polsce. Wreszcie - nie poruszany chyba nigdzie - temat homoseksualizmu w obozach pracy. I tutaj autor daleki jest od prawienia morałów, a nawet... ale to już pozostawmy czytelnikowi do przeczytania.
Kończąc, zachęcam wszystkich do bliższego zapoznania się z recenzowaną książką; na pewno nie zostaniecie zanudzeni przydługawymi opisami :).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.