Dodany: 22.08.2023 22:22|Autor: fugare

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ucieczka niedźwiedzicy
Bator Joanna

3 osoby polecają ten tekst.

„Licho” w naszym domu


„Granica między przypadkiem a wyborem jest umowna, przypadki są tak naprawdę naszymi wyborami, a wybory przypadkowym rezultatem wszystkich wcześniejszych doświadczeń, lęków, zachwytów, skrupułów, niechęci, bólów i ekstaz” [1].
W tej opowieści lęków i smutku, pokręconych życiorysów, wpływających na siebie wydarzeń i postaci ze świata ludzi, zwierząt, a nawet zupełnie „nie z tego świata” nie brakuje.

"Ucieczka niedźwiedzicy" to wydany w ubiegłym roku przez Znak zbiór opowiadań Joanny Bator. Właśnie tak było mi chyba najwygodniej postrzegać tę książkę, kiedy rozpoczynałam spisywać swoje wrażenia z lektury – jako zbiór opowiadań. Nota wydawcy daje, co prawda, wyraźnie do zrozumienia, że to spójna opowieść, lecz zanim poznamy wszystkie, a jest ich 16, osobnych opowiadań-elementów tej literackiej układanki, wciąż mamy jeszcze przekonanie, że to zupełnie oderwane od siebie opowieści, które owszem, łączy pewien charakterystyczny dla autorki klimat smutku i niesamowitości, pojawiają się w nich postacie początkowo wykazujące podobieństwo do już poznanych, czy rozpoznawalne miejsca, ale dopiero po przeczytaniu wszystkich, a w moim przypadku, po kilkakrotnym powrocie i ponownym prześledzeniu tekstu, odkrywamy to, co jest największą siłą tej książki. Wówczas, kiedy połączymy fragmenty w całość i uda nam się już powiązać ze sobą przenikające się wątki, gdy już rozpoznamy wzajemne relacje pomiędzy poszczególnymi osobami, ukazuje nam się cała historia, którą, gdyby autorka miała taki zamysł, dałoby się opowiedzieć również z pozycji wszechwiedzącego narratora jako powieść, z charakterystycznymi cechami tego gatunku. Wtedy wszystko nabiera głębszego sensu i dlatego dopiero kiedy ta historia stała się dla mnie dostępna jako całość, zaczęłam traktować opowiadania jako elementy do ułożenia czegoś w rodzaju powieści-kolażu. Celowo nie zastosowałam nasuwającego się porównania do puzzli, bo z nich można ułożyć zazwyczaj ten sam obrazek, a w tym wypadku nie zdziwiłoby mnie, gdyby w zależności od osobistego doświadczenia czytelniczki lub czytelnika, wyłaniające się historie okazały się zupełnie odmienne.

Poszczególne opowiadania-obrazy poznajemy zazwyczaj z pierwszoosobowej relacji ich bohaterek, bo tylko w dwóch lub trzech (trzeci to już kwestia interpretacji) przypadkach, autorka oddaje głos mężczyznom. Przenosimy się z wytwornego berneńskiego hotelu do warszawskich kawalerek, z greckich wysp na wałbrzyską prowincję, a ze stołecznej dzielnicy willowej do symbolicznego Szkaradowa. Trafiamy wprost do smutnego universum stworzonego przez Joannę Bator, zapełnionego postaciami, które grają główne role w jednych, statystują w kolejnych opowiadaniach, albo przynajmniej pojawiają się o nich jakieś informacje, jak choćby migawki z pochówku we wspomnieniach mistrzyni świeckich uroczystości pogrzebowych z opowiadania „Sadness is a blessing, sadness is a pearl”. Ewelina, bohaterka „Być jak Tom Bombadil” zauważa: „Mam coraz silniejsze wrażenie, że to, co robię, jest poruszaniem się w sieci, w której wciąż trafiam na podobnych ludzi, przedmioty, zwierzęta, zapachy” [2]. Wszystkie postacie wydają się być nie na swoim miejscu, spętane jakąś krępującą je nicią, z której wręcz desperacko i na wszelkie sposoby usiłują się uwolnić, choćby ceną miało być życie lub utknięcie w innym rodzaju opresji pozornie dającej ochronę, jak „Hotel Sudety”, gdzie społecznie odrzuceni outsiderzy trafiają do komuny squotersów, zarządzanej przez „Szefa Janusza” na zasadach prawie z pogranicza sekty. Wszyscy bohaterowie opowiadań, niezależnie od swojej pozycji społecznej, wykształcenia czy wieku poszukują swojego miejsca, bo to, w którym się znajdują, zdaje się być zupełnie przypadkowe. Poetka i tłumaczka Marianna Polna, samotna matka, porzucona w dzieciństwie młoda psycholożka Ewelina, świetnie zarabiająca marszandka i właścicielka galerii, czy rodzeństwo – Pitek i Sylka z wałbrzyskiego blokowiska - łączy ich samotność i pragnienie ucieczki od czegoś – dokładnie nie wiadomo, może od tego od czego uciec się nie da: od miejsca pochodzenia, od biedy, od obojętności, która zastąpiła jeszcze do niedawna tlące się uczucie, jak w opowiadaniu „Stare buty”, od choroby skutkującej odbierającym godność zniedołężnieniem w tytułowym opowiadaniu „Ucieczka niedźwiedzicy”?
W zbiorze opowiadań zwracają uwagę pojawiające się w nim nagle, pośród wydarzeń jak najbardziej realnych i przebiegających w świecie nam współczesnym, historie z elementami i postaciami niczym z horroru – w przypadku opowiadania „Licho” powiedziałabym nawet: horroru klasy „B” lub bajki dla dzieci - jak gadający żółw z Kijowa w „Sadness is a blessing, sadness is a pearl”, dodatkowo posiadający unikalną umiejętność absorbowania smutku. Bez towarzyszących im pozostałych opowiadań, samodzielnie nie budziłyby może u mnie entuzjazmu, a raczej zdziwienie, niedowierzanie, czy nawet pewien niesmak. Jako element całości stają się dla tych pozostałych dobrym tłem lub alternatywą, bo czyż lepiej wychowywać się w towarzystwie koszmarnej starej, jednokiej kobiety zamieszkującej nasz strych („Licho”), czy raczej w wałbrzyskim bloku, w rodzinie pogardzającego dziećmi i żoną tatusia („Tatuś”).

Docenienie tego zbioru opowiadań Joanny Bator wymagało ode mnie trochę pracy na ich tekstem i zastanowienia. Zachwyt nie przyszedł od razu, ale warto było postawić sobie to wyzwanie, bo opowiadania i krótkie formy nie są moją ulubioną formą literackiej wypowiedzi, zwykle dużo więcej przyjemności znajduję w lekturze powieści, nawet jeśli są opasłe. Ten zbiór do takich nie należy – ma około 300 stron i w moim przekonaniu daje wiele czytelniczej satysfakcji i wrażeń, choć są to emocje raczej z katalogu smutnych, nostalgicznych i może niezbyt optymistycznych. Gdybym miała wyróżnić opowiadania, które zrobiły na mnie największe wrażenie to byłyby to „Trzy i pół godziny”, „Transakcja wiązana” i „Widzę ciebie”, choć należy je, moim zdaniem traktować jak rozdziały i czytać w ustalonej kolejności.

[1] Joanna Bator, „Ucieczka niedźwiedzicy”, Znak, Kraków, 2022, s. 207
[2] Tamże, s. 207

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 667
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: