Dodany: 01.04.2023 09:09|Autor: EerieState

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Jak być leniwym
Hodgkinson Tom

6 osób poleca ten tekst.

Lenistwo - niestety intelektualne


Książkę "Jak być leniwym" Toma Hodgkinsona wybrałam przez zupełny przypadek - w bibliotece zauważyłam niecodzienny tytuł, a po chwili postanowiłam sprawdzić, czy odnajdę w niej odniesienia do mojej ulubionej książki. Spis źródeł zdawał się to potwierdzać, więc… Postanowiłam spróbować. Jakże się zawiodłam!

Ta książka mogłaby być ciekawa. Są w niej niezłe fragmenty. Jednak mimo nich obniżyłam ocenę jeszcze bardziej z powodu głupot, na jakie napotykałam później.

Co w tej książce ma potencjał? Zdecydowanie uwagi dotyczące morderczego trybu pracy, braku akceptacji dla przewagi pracy nad życiem prywatnym (każdy potrzebuje czasu dla siebie i regeneracji), ciekawe wypisy z dzieł znanych osób czy też dzieł komentujących różne zjawiska. Przyjemny był np. rozdział o herbacie, niektóre anegdoty historyczne, uwagi o leniuchowaniu i czasie na nowe pomysły.

Książka mnie ogromnie rozczarowała. Chyba dawno nie czytałam aż tak złej książki (rozwinięcie dalej). Nie jestem i nie chciałabym być bezdusznym "pracusiem", ale chciałoby się, by takie książki, pisane też z dozą humoru, były mniej przepełnione ignorancją (autor ma jej wielkie pokłady) i oferowały coś więcej w kwestii lenistwa czy "próżnowania" i czemu może być czasem w porządku niż podejście "jedz, pij i popuszczaj pasa". Wiedziałam, że nie czeka mnie żadna wybitna eseistyka (jak dla porównania, "Moja historia czytania" Manguela), ale liczyłam przynajmniej na krótkie i przyjemne odprężenie, a otrzymałam stek bzdur i szkodliwych treści wymieszany z akceptowalnymi fragmentami.

Spośród znanych próżniaków wymienieni są np. Oscar Wilde czy Albert Einstein. Tak, część "próżniaków" ma znakomity potencjał do bycia geniuszami - ale nie wszyscy, a na pewno takim utalentowanym, inteligentnym leniuchem nie jest autor tej książki. I nie widzę, aby miało się to zmienić.

Co mnie najbardziej odrzuca w tej książce? Pośród kilku ciekawych rozdziałów o rozwoju kapitalizmu czy sposobach relaksu dostajemy rozdziały o innych sposobach relaksu, a są to chociażby… narkotyki i alkohol. I palenie. I seks (dla wielu dyskusyjne - mam specyficzne podejście do tego, nad czym nie będę się teraz rozwodziła, ale choć mnie odrzuca, to rozróżniam, kiedy nawet u tzw. "normalnych" ludzi coś przekracza granice). Mam wrażenie, że ta książka została napisana w duchu tego, z czym utożsamiał się autor, czyli zapewne bycia ekstrawertykiem, dość pobieżnie traktując inne niż pasujące do tak ekstrawertycznych sposobów typy spędzania wolnego czasu, czy też pomijając wiele innych, jakie mógłby opisać. Naprawdę wolałabym znaleźć tu coś o innej postaci (czy historycznej, czy też kogoś ze znajomych autora), dotyczącego raczej np. marzeń na jawie (daydreaming), niż wywodów, jakie to palenie jest fajne i cool, albo jak picie aż do potężnego kaca i wymiotów to niesamowite, wiążące ludzi wspomnienia.

Autor książki (słusznie) wspomina o tym, jak w imię pracy wykorzystywano i dalej wykorzystuje się ludzi. Szczególnie mocno widać to pewnie na przykładzie rewolucji przemysłowej, do której znajdziemy sporo nawiązań. Jednak niestety ten sam autor pochwala pornografię i prostytucję, sam nie zdając sobie sprawy, że działalność związana z tymi rzeczami jest oparta na wykorzystywaniu ludzi, szczególnie kobiet, na sposoby o wiele okrutniejsze niż to, czego doświadcza pracownik fast foodu od krwiożerczej korporacji… Wiem, że dla niektórych to osobisty wybór, nie każdy jest ofiarą handlu ludźmi lub jest zmuszony - nie zmienia to jednak faktu, że pornografia i prostytucja zakorzenione są w podejściu do drugiej osoby jako seksualnego niewolnika i znacznie przyczyniają się do rozwoju toksycznych zachowań, akceptacji dla upodlenia drugiej osoby czy przedmiotowego traktowania. Szkoda, że od seks-pozytywnego ignoranta (złośliwie dodałabym - i mężczyzny, patrząc na głównych konsumentów porno, ale głównie to ignorancja i przywiązanie do czczej przyjemności) nie da się jednak oczekiwać krytycznej opinii w tej kwestii. Dodajmy jeszcze mało wrażliwe uwagi na temat Florence Nightingale i głupoty o Kelloggu… Co prawda nie znam życia tych dwóch osób, w kwestii Kellogga od płatków jestem w stanie uwierzyć, że mógł mieć wiele "odjechanych" opinii, ale na tle autora "Jak być leniwym" wydaje się być istnym inteligentem.

W pewnym miejscu jest też fragment wspominający o bezdomnych i bezdomności. Autor przyznaje, że nie chciałby romantyzować bezdomności, ale robi to chwilę później i zachowuje się, jakby bezdomność wcale nie była związana z kryzysem gospodarczymi, uzależnieniami, byciem ofiarą prześladowań czy byciem bardziej zagrożonym przemocą, chorobami i paradoksem bycia na skraju przetrwania w miejscach (jak duże miasta), gdzie pozornie wszystko wydaje się być w zasięgu ręki (dla osób żyjących w komfortowej sytuacji). Obrzydliwe. Niech ktoś pokaże Hodgkinsonowi slumsy w dowolnym zakątku świata czy koczowiska bezdomnych, a on na pewno ucieszy się, jacy szczęśliwi i wolni ludzie tam mieszkają. Prawda w oczy kole.

Hodgkinson świetnie odnalazłby się w części Reddita, jaką jest forum r/antiwork (choć książka powstała na długo przed jego stworzeniem, ale i sam ruch ma dłuższe korzenie, niż się wydaje). W ogóle wydaje się mieć delikatnego hopla na punkcie marksizmu, słabo zaznaczając ogólną historię lenistwa czy sprzeciwu wobec wyniszczającej pracy. Można odnieść wrażenie, jakby pewne idee były związane tylko z jednym nurtem ideologicznym/filozoficznym, słabo zarysowując zróżnicowanie wśród kultur świata (choć pojawia się parę wartych uwagi fragmentów o taoizmie czy niektórych mieszkańcach Ameryki Południowej).

Dodajmy do tego ignoranckie uwagi dotyczące utrzymania. Autor wydaje się być tak uprzywilejowany, pewnie z racji pisania swoich felietonów i innych tekstów, że według niego można rzucić pracę i nic się nie stanie. Nic, nie martw się w ogóle o pieniądze, jakoś to będzie! Kto może temu panu wytłumaczyć, że większość czytelników tej książki nie żyje w miejscu, gdzie mogą na luzie nie pracować jak typowy pracownik, przeżyją dzięki naturalnemu survivalowi jak różne ludy na Ziemi i jakoś to będzie? Wątpię, aby każdy mógł sobie pozwolić na nagłe odejście, aby już nigdy w życiu nie podjąć żadnego trudu dla zarobku. W pewnym momencie środki nam się wyczerpią i co wtedy? Autor po raz kolejny pokazał swoje mierne i pełne ignorancji podejście - jak ideolog, który szuka poklasku, ale nie wie, co po wygranych wyborach.

Macie jeszcze ochotę na jakieś "złote rady" dotyczące wychowywania dzieci? Oto stosowny cytat:
"Wydaje mi się, że dzieci lubią przynosić rodzicom różne rzeczy. Mój przyjaciel John Moore nauczył swoją trzyletnią córeczkę, żeby przynosiła mu piwo, papierosy, zapalniczkę i popielniczkę, gdy on kładzie się na kanapie"[1].

Nawet nazwanie mojej ulubionej "Alicji w Krainie Czarów" dobrą książką, którą warto czytać dzieciom, nie uratowało tego samolubnego koszmarku. Ta książka sprawi, że ateista uwierzy, iż lenistwo to jeden z grzechów głównych. I piszę to wszystko ja, lubiąca poleniuchować, choć czasem mająca wyrzuty sumienia (ale potrafiąca wszystko zrobić na czas). Zabawne to (i smutne), że zarozumiały dorosły zaprzęga dzieci do przynoszenia mu alkoholu czy papierosów.

Kurtyna.

[1] Tom Hodgkinson, "Jak być leniwym", tłum. Małgorzata Glasenapp, wyd. W.A.B., 2012, str. 329.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 988
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: