Dodany: 25.03.2023 19:33|Autor: fugare

Zanim znów mnie zapomnisz...


"Elihu Hoopes jest uwięziony w pułapce wiecznej teraźniejszości(...). Niczym człowiek, który błąka się po lesie w poświacie zmierzchu - człowiek, który stracił cień" [1].

W jednym z wywiadów Joyce Carol Oates powiedziała, że właściwie nie ma osobowości, przygląda się jedynie światu, a następnie działa jak medium. Miała zapewne na myśli sposób komunikowania się ze światem, a nie zespół cech charakteru, i przemawiała przez nią skromność, bo jest oczywiście niezwykłą indywidualnością: docenianą przez krytyków pisarką, laureatką „Prix Femina”, czy „National Book Award”, trzykrotnie nominowaną do „Nagrody Pulitzera”, której kandydatura do noblowskiej nagrody w dziedzinie literatury już od co najmniej dekady pojawia się w różnych prognozach. Sięgając po jej książki, nie spodziewajmy się jednak lektury optymistycznej, poprawiającej nastrój, czy choćby na chwilę odcinającej czytelnika od nieustannie płynącej ze świata informacji, kroplówki gorzkich wiadomości. Medium swoim przekazem nas nie oszczędza. W jej powieściach nie brak drastycznych aktów przemocy, a traumatyczne wydarzenia odciskają piętno na życiu bohaterów. Bywa smutno, nieprzyjemnie, a nawet beznadziejnie. I w tej historii nie jest inaczej, choć autorka traktuje nas jakby nieco delikatniej, bo pewne owiane tajemnicą wypadki z przeszłości pojawiają się jako niezupełnie czytelne impresje, wspomnienia, szkice.

Wydaną w 2016 roku (w Polsce ukazała się w 2018) powieść „O człowieku, który stracił cień” Oates zadedykowała mężowi i jej pierwszemu czytelnikowi Charlesowi Grossowi. Gross (zmarł w 2019 r.) był drugim mężem pisarki i znanym amerykańskim neuropsychologiem. Oboje przez wiele lat pracowali naukowo na Uniwersytecie Princeton, więc środowisko akademickie, a szczególnie zespołu badaczy-neuropsychologów, w którym toczy się akcja, było obojgu doskonale znane.

Historia rozpoczyna się w 1965 roku i toczy na przestrzeni 30 lat, podczas których Margot Sharpe – studentka psychologii pragnąca specjalizować się w neuropsychologii, z przyjętej pod skrzydła znanego profesora Miltona Ferrisa magistrantki-prymuski, przeistacza się w charyzmatyczną szefową projektu badawczego, autorytet naukowy i mentorkę młodych naukowców. Zespół Ferrisa, do którego trafia zaraz na początku swojej drogi naukowej, zajmuje się przypadkiem E.H. – Elihu Hoopesa. Ten inteligentny, wykształcony i wszechstronnie uzdolniony młody mężczyzna z zamożnej rodziny, z powodu stanu zapalnego wywołanego przez zwykły wirus opryszczki doznaje uszkodzenia mózgu, skutkującego amnezją. Pamięta niektóre wydarzenia i osoby, a nawet fragmenty utworów literackich sprzed choroby, ale jego pamięć - w przyszłości ma się potwierdzić hipoteza o uszkodzeniu części mózgu zwanej hipokampem - nie funkcjonuje w sposób prawidłowy, a to sprawia, że po siedemdziesięciu sekundach zapomina wydarzenia bieżące i osoby, z którymi się styka.

"I tak oto E.H. nie jest w stanie gromadzić żadnych nowych wspomnień, a jego wspomnienia z przeszłości są chaotyczne i niemiarodajne; w wyniku badań stwierdzono, iż E.H. cierpi na częściową amnezję wsteczną i całkowitą amnezję następczą"[2].

W jego wspomnieniach i rysunkach, bo z notatnikiem i szkicownikiem się nie rozstaje, majaczą jednak fragmenty obrazów, co do których ani czytelnik, ani sam bohater nie mają pewności, czy są wyłącznie wytworem wyobraźni, czy zdarzyły się w przeszłości naprawdę. Elihu Hoopes tak bardzo fascynuje Margot, że wkrótce staje się nie tylko obiektem jej badań, ale również uczuć. Co dnia, nawet kilkakrotnie spotykają się w laboratorium, ale dla Elihu jest to zawsze po raz pierwszy. Na tym uczuciu i na pracy naukowej z przypadkiem E.H., Margot zbuduje całe swoje zawodowe i prywatne życie. To pierwsze, choć pełne sukcesów, ma jednak swoją cenę. W latach 60. miejsce kobiet w nauce jest jeszcze na tyle marginalne, że w zespole Miltona Ferrisa i na Wydziale Psychologii są zaledwie tolerowane. Margot instynktownie wie, że aby się w nim utrzymać,musi być „grzeczna”.

"Zdaje sobie sprawę, jakie ma bardzo, ale to bardzo wielkie szczęście. Za wszelką cenę chciałaby to szczęście jak najdłużej utrzymać. Inteligencja nie wystarcza, kiedy jesteś kobietą. Musisz być niezaprzeczalnie bardziej inteligentna, niż twoi męscy rywale - twoja inteligencja to to twój męski atrybut. I żeby to zrównoważyć, musisz być dostatecznie kobieca - ale nie niestabilna emocjonalnie, nie zmienna, nie "miękka" w jakikolwiek sposób, tylko po prostu opanowana, czujna, prędka w przyswajanie informacji, bezkonfliktowa, skromna" [3].

Sam Profesor Ferris i jego pozycja w świecie nauki są dla niej tak ważne, że pomimo opinii jakie krążą na temat jego protekcjonalnego i instrumentalnego traktowania młodych badaczek, nawiązuje z nim krótki - i co łatwe do przewidzenia - zakończony porzuceniem przez przełożonego romans. Coraz bardziej pochłania ją więc wyłącznie praca i Elihu Hoopes. Margot trwa w przekonaniu o swoim uczuciu do niego i nie mamy prawa w nie wątpić, choć wraz z upływem powieściowego czasu nabieramy przekonania, że zarówno same badania, jak i prywatne zachowanie Margot, są wobec Elihu co najmniej nieetyczne, a może nawet okrutne. Czy można bowiem oszukiwać i manipulować kimś, nawet w imię wyższych uczuć, tylko dlatego, że ma się gwarancję na to, że po chwili ta osoba nie będzie już niczego pamiętać i nie poniesiemy konsekwencji swojego działania?

"Margot Sharpe zdecydowanie nie powinna mówić takich rzeczy i dobrze o tym wie. Ale słowa po prostu same z niej wyskakują i nie da się ich cofnąć.(...)
-..była Pani moją narzeczoną?...Dlatego byliśmy tam razem?
- Tak, Eli. Właśnie dlatego.
- To był nasz miesiąc miodowy? Tak było?
- Byliśmy szczęśliwi?" [4].

Nie polubiłam Margot i trudno mi było ją zrozumieć. Pomimo kariery i sukcesów jakie odnosi na polu neuronauki, jej samotność - starzejącej się ze szklaneczką whisky w ręku kobiety - i beznadziejna, nieomal obsesyjna miłość do równie nieszczęśliwego z powodu swojego kalectwa mężczyzny, budzą jednak bardziej litość niż prawdziwe współczucie.
Oates porusza w swojej książce problem nie tylko etyki tej jednej, dość szczególnej i ekscentrycznej badaczki, ale całego środowiska naukowego, ponieważ w powieści pojawia się również wątek uzasadnionych oskarżeń wysuwanych pod adresem Profesora Ferrisa – o przywłaszczanie sobie dorobku innych osób, o wykorzystywanie młodych naukowców i ułatwianie kariery tylko swoim protegowanym. Ten proceder nie jest zresztą i dzisiaj nieznany wśród akademików. Wystarczy porozmawiać z doktorantami polskich uczelni na temat ich relacji z opiekunami naukowymi, czy z pracownikami uniwersyteckich katedr o podziale środków przeznaczonych na badania naukowe, o ile będą mieli odwagę zdobyć się na szczerość. To co prawda dość marginalny, ale podobnie jak miejsce kobiet w nauce, wyraźnie zaznaczony powieściowy wątek. Bohaterami pierwszoplanowymi są jednak zdecydowanie nie środowiska naukowe, ale jednostki - Margot i Elihu. Badaczka i pacjent - lub precyzyjniej: obiekt badań, bo działania prowadzone z jego osobą są badaniami, a nie terapią - lub jeszcze inaczej, jak określa to sama Margot: „Naukowiec szuka swego tematu, tak jak drapieżnik szuka ofiary”[5].

Czy to mogłoby wydarzyć się naprawdę? Tak. A pominąwszy wątek miłosny, wydarzyło się w latach 30. dwudziestego wieku. Opisuje to nie tylko literatura przedmiotu, a ja dowiedziałam się o podobnym przypadku z książki Kai Nordengen "Mózg rządzi. Twój niezastąpiony narząd". Neurolodzy nazwali wypadek Henry'ego Molaisona przypadkiem H.M. Po operacyjnym leczeniu niebezpiecznych ataków epilepsji skutkiem ubocznym były uszkodzenia mózgu, które spowodowały, że pacjent nie był zdolny do tworzenia nowych wspomnień i tak jak powieściowy Elihu stał się więźniem teraźniejszości. Badania nad jego "przypadkiem" trwały ponad pięćdziesiąt lat.

Prozy Joyce Carol Oates nie trzeba specjalnie polecać, jest popularna i ma wielu zdeklarowanych wielbicieli, do których też się zaliczam. Jej powieści, w zależności od tematu, mogą nas angażować mniej lub bardziej, ale zawsze możemy mieć pewność, że nie dostaniemy historii powierzchownej i że poza jej zewnętrzną warstwą, głębiej kryją się jeszcze różne inne, dostępne po kolejnym przeczytaniu lub przemyśleniu.

[1] Joyce Carol Oates, "O człowieku, który stracił cień", przeł. Katarzyna Karłowska, wyd. Rebis, Poznań, 2018 r., s. 24.
[2] Tamże, s. 12.
[3] Tamże, s. 48.
[4] Tamże, s. 82.
[5] Tamże, s. 17.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 607
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: