Dodany: 30.01.2023 19:08|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Im przeznaczone
Bublanová Alžběta

1 osoba poleca ten tekst.

Przeznaczenie, obrana ścieżka, zbieg okoliczności?


„Im przeznaczone” zaczyna się bardzo podobnie, jak popularny przed paru dekadami – nie wiem, czy i w Czechach, ale w Polsce na pewno – cykl humorystycznych książeczek Willy’ego Breinholsta („Jak cało i zdrowo przyszedłem na świat”, „Hej Mamo, Hej Tato” itd.), wyposażający dziecko jeszcze nienarodzone, a następnie niemowlę, dwulatka, przedszkolaka etc. w myśli i odczucia zrozumiałe dla dorosłych i w ten sposób popularyzujący wiedzę o ciąży, porodzie, pielęgnacji i wychowaniu potomstwa. Oto mała bohaterka opowiada o ostatnich swoich dniach „tu, w środku”, skąd pragnie się wyrwać na zewnątrz, gdzie „wszystko nieustannie pulsuje, wrze, pędzi. To musi być wspaniałe” [1]. Jej marzenie niebawem się spełnia, lecz wkrótce, słuchając rozmów dorosłych, dziewczynka dochodzi do wniosku, że ta wspaniałość jednak jest trochę naciągana. Bo jej matka jest stale zmęczona i sfrustrowana, ma poczucie zmarnowanego życia - „jeszcze pięć lat temu miałam marzenia i nie wiedziałam kompletnie nic, a teraz marzenia zabrał czas, mam dziecko. (…) ten głupi scenariusz zaczął powstawać w momencie, gdy rozpoczęłam pracę jako asystentka i zaczęłam udawać, że jestem stworzona do normalnego życia, w którym zarabiasz pieniądze, potem kogoś poznajesz i zakładasz rodzinę”[2] – a przecież chciała być aktorką, nie tylko żoną kogoś, kto w przerwach między flirtami i popijawami obwieszcza całym sobą, „jakim to on jest świetnym dziennikarzem, jak on się na wszystkim zna i jaki cały świat jest głupi. (…) jemu bardzo pasuje, że ja jestem tylko asystentką, ponieważ w takim układzie on jest Kimś”[3]. A kiedy Jani zaczyna spełniać swoje marzenia o aktorstwie, kiedy zaczyna spotykać się z innym, utrzymując, że „postanowiła nie zachowywać się tak głupio, jak inne kobiety, które palą za sobą mosty, więc po prostu zachowa to w tajemnicy”[4], jej roczna czy półtoraroczna córeczka stwierdza, że jest „w tej rodzinie jedyną osobą, która zna prawdę”[5].

W drugiej odsłonie, rozgrywającej się „19 lat później”[6], głos zabiera młody mężczyzna. Właśnie poznał dziewczynę, na której mu zaczyna zależeć. Dziewczynę, w jego ocenie będącą „dokładnie tym typem człowieka, który nieustannie coś zmyśla (…), tworzy swój własny świat, w który wierzy”[7]. Wystarczy jednak, by opowiedziała parę zdań o swojej rodzinie – i przynajmniej my możemy być pewni, że TEGO z pewnością nie zmyśliła. A w co wierzy? W to, że człowiek nie powinien dać się zamknąć w cudzych wyobrażeniach i życzeniach; że nie powinno się kontynuować związku, który opiera się już tylko na wzajemnych zarzutach i kłótniach – lepiej, tak jak jej rodzice, pójść każde swoją drogą i jeśli kogoś winić za niezrealizowanie marzeń, to tylko siebie. I takie przekonanie próbuje wpoić dobiegającej czterdziestki siostrze swojego (chwilowego tylko?) partnera, która, jej zdaniem, „chce nie tylko masować ciężarne kobiety i wychowywać dziecko (…), nie chce się jeszcze zestarzeć (…) po prostu chce być młodą dziewczyną i kropka” [8]. A ona sama – jak się zdaje narratorowi – „całe życie postrzega jako okazję do opowiadania historii. (…) Nie obchodzi jej, co czują ludzie. Dla niej liczy się tylko to, co odczuwa, gdy widzi nasze historie”, zaś on sam jest „tylko epizodem w jej życiu, epizodem, który pomoże ukształtować tę dziewczynę trochę bardziej”[9].

I znów zmienia się osoba, dzieląca się z czytelnikiem swoimi myślami. Tym razem – „25 lat wcześniej”[10] – jest to piętnastolatka, w której z racji wieku i innych wystarczająco wyraźnie podanych szczegółów możemy się domyślić siostry narratora środkowej partii tekstu. Marzy o jak najszybszym zdobyciu zawodu i wyprowadzce z domu, a choć chce „mieć męża, dzieci i swoje mieszkanie”[11], to jest pewna, że nie ma to wyglądać tak, jak w małżeństwie jej rodziców. Jej obecny chłopak twierdzi, że „rodzice nie mają wcale tak dużego wpływu na swoje dzieci”[12], ale ona nie jest o tym przekonana i na razie nie wie, jak ma pokierować swoim życiem. Na ile pomoże jej uwaga sąsiadki, że „los to tylko zbieg okoliczności, a wszystko dzieli bardzo cienka linia”[13]?

Te trzy połączone ze sobą historie – podobnie, jak „W Ciszy” i „Kamienica” – po raz kolejny stawiają przed czytelnikiem pytania: na ile nasze wybory są świadome, a na ile zdeterminowane naszym dziedzictwem: cechami charakteru, które mamy po rodzicach, i postawami, zachowaniami, poglądami, do których nas od dzieciństwa przyzwyczajono? Czy wystarczy wiedzieć, czego się NIE CHCE, nie wiedząc, czego się CHCE, żeby dobrze pokierować swoim życiem? I „(…) czy to jest właściwe. Zboczyć z obranej ścieżki?”[14] – czy lepiej się na tej ścieżce dusić, męczyć, mieć poczucie podążania donikąd? A to, że w ten sposób autorka zmusza nas do myślenia, do poszukiwania analogii między historiami bohaterów a naszą własną albo kogoś znajomego, wynagradza nam ewentualne niedostatki (takie, jak zbytnie podobieństwo techniki narracyjnej we wszystkich trzech powieściach; gdyby z każdej wziąć po takim fragmencie, gdzie na podstawie detali nie da się odgadnąć tożsamości narratora/narratorki, niełatwo byłoby przyporządkować je do odpowiednich tytułów).

[1] Alžbĕta Bublanová, „Im przeznaczone”, przeł. Justyna Pokorska, wyd. MocMedia, 2022, s. 9.
[2] Tamże, s. 24.
[3] Tamże, s. 25.
[4] Tamże, s. 55.
[5] Tamże, s. 55.
[6] Tamże, s. 57.
[7] Tamże, s. 60.
[8] Tamże, s. 91.
[9] Tamże, s. 108.
[10] Tamże, s. 109.
[11] Tamże, s. 102.
[12] Tamże, s. 114.
[13] Tamże, s. 150.
[14] Tamże, s. 130.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 224
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: