Dodany: 12.01.2023 12:17|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Dzianina za grosik
Gorzelany Ewa

1 osoba poleca ten tekst.

Grosik rzecz względna, a trochę porad się przyda


„Dzianinę za grosik” wygrzebałam jakiś czas temu z książkowymiennej budki na katowickich Trzech Stawach, przypuszczając, że wspomoże (praktycznie lub choćby tylko teoretycznie) mój nawrót zamiłowania do robótek ręcznych. W latach 80, kiedy ukazało się jej pierwsze wydanie, byłaby mi się przydała z pewnością bardziej, gdyż – jak się okazuje – zawiera porady dotyczące wykonywania dzianinowych elementów odzieży damskiej z tanich i dostępnych wówczas włóczek syntetycznych. Koncept autorki, by nie podawać rozmiaru modeli (w zdecydowanej większości złożonych z prostokątnych, łatwych do zszycia elementów, robionych najprostszymi ściegami – to zdecydowany plus, podobnie jak dokładne opisanie poszczególnych wymiarów wykroju!), tylko namówić czytelniczki do indywidualnego dopasowania wykrojów na podstawie pomiarów własnej sylwetki, jest z jednej strony świetny, dając gwarancję, że nie uzyskamy zbyt wąskiego rękawa czy zbyt szerokiego dekoltu, ale z drugiej ma niejakie słabości. Przeliczenie odpowiedniej ilości oczek jest proste, to prawda. Żeby jednak tego przeliczenia dokonać, trzeba najpierw zakupić surowiec i wykonać zeń próbkę. Ale ile zakupić, skoro dziś – kiedy w najlepiej nawet zaopatrzonej pasmanterii próżno szukać wiskoteksu czy chostilany – na nic się zdadzą podane w opisach modeli ilości włóczki? Powiedzmy, że zdecydujemy się na włóczkę poliestrową czy poliakrylową i kupimy plus minus tyle, ile jest w opisie. A skąd będziemy wiedzieć, jak się miała gramatura używanego wówczas surowca do tego, który wykorzystamy teraz? No i nie jest też jednak nieistotne, czy z danej ilości autorka robiła sweter w rozmiarze 36, czy 46… Jeśli mamy za dużo, pół biedy, bo resztki da się zawsze wykorzystać. A jeśli okaże się za mało, a w międzyczasie dany rodzaj włóczki ze sklepu już zniknie? (zdarza się, zdarza – mnie ostatnio dwa razy w ciągu pół roku). Niby można dokupić przez internet, jednak jeśli będzie trzeba nabyć trzy motki w różnych kolorach w trzech różnych sklepach, w każdym płacąc za wysyłkę równowartość zakupu albo i więcej, to już nie będzie dzianina za grosik… Z drugiej strony, modele całkiem podobne do niektórych tu przedstawionych można kupić w sklepach z rękodziełem artystycznym za kwoty takie, że włos się lekko jeży, więc w stosunku do tego pewnie i tak się zaoszczędzi.

Kolejny względny minus to fakt, że o atrakcyjności większości sweterków stanowi kompozycja barw. Jednak zamiast dowiedzieć się, jak uzyskać tak ładny efekt, otrzymujemy poradę, by „w szare tło wrabiać różnobarwne resztki, formując kolorowe plamy zgodnie z własną fantazją” [1] czy też „formować różnokolorowe paski (w układzie pionowym), zgodnie z własnymi upodobaniami do kształtów i zestawień kolorystycznych”[2]. Autorka już we wstępie informuje uczciwie, że nie podaje dokładnego wzoru wykonania deseni, oznajmiając: „uważam, że zaprojektowane przeze mnie modele powinny być li tylko inspiracją do samodzielnych pomysłów wzorniczych. (…) Jest to być może trudniejsze niż wierne skopiowanie sweterka z fotografii, ale zabawa w dobieranie kolorów i komponowanie wzorów, a także satysfakcja z posiadania unikatowego, zgodnego z własnym gustem ubioru, są warte podjęcia takiej pracy”[3]. Ba, ale nie każda miłośniczka robótek ma aż taką fantazję i wyczucie barw, żeby bezbłędnie określić, czy z tych resztek, które ma do dyspozycji, wyjdzie deseń przyciągający oko, czy też odstraszający!

Z części teoretycznej można sobie spokojnie darować rozdział „O włóknach chemicznych wiadomości ogólne”, bo te są już mocno nieaktualne, podobnie jak niektóre porady dotyczące konserwacji dzianin („najbardziej właściwe jest stosowanie płynów detergentowych, mianowicie FF, Kokosalu lub pasty IXI”[4]), i prawie cały „Fascynujący świat barw”, zawierający głównie ogólnikowe informacje (np. o wpływie barw na psychikę), niekoniecznie przydatne przy robótkach dziewiarskich, za wyjątkiem wskazówek dotyczących komponowania barw ze str. 20.

Za to wciąż pozostają na czasie porady, jak dobrać fason i wzór dzianiny do własnej figury, oraz (dla dziewiarek o bardziej zaawansowanych umiejętnościach), jak opracować szablon bardziej skomplikowanego modelu. Plusem jest też niemała kolekcja wzorków do wrabiania, przydatnych nie tylko przy wykonywaniu pokazanych w książce modeli spódnic, ale też np. narciarskich swetrów czy dzianin dla dzieci.

Reasumując, nie jest to może podręcznik idealny, ale, choć lekko przedatowany, pod pewnymi względami może być użyteczny.

[1] Ewa Gorzelany, „Dzianina za grosik”, wyd. Watra, 1986, s. 105.
[2] Tamże, s. 106.
[3] Tamże, s. 4.
[4] Tamże, s. 59.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 291
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: