Dodany: 31.12.2022 21:58|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

„Są próby, na które lepiej się nie wystawiać, i przeżycia, których lepiej uniknąć”[1]


Nie liczyłam na to, że coś jeszcze w tym miesiącu przeczytam, ale dzięki temu, że podczas dwóch dni spędzonych na jeżdżeniu miałam w torebce wyciągnięty w ostatniej chwili z pożyczkowej półki tomik opowiadań, wyjątkowo poręcznych w sytuacji, gdy wiadomo, że czas przeznaczony na czytanie będzie poszatkowany na kawałki, udało mi się do grudniowej listy lektur dorzucić jeszcze jedną. I w dodatku reprezentującą stosunkowo rzadko przeze mnie czytywaną literaturę słowacką.

Opowiadań jest jedenaście. Część z nich rozgrywa się w konkretnych krajach i w określonym czasie („Na Zachodzie bez zmian” w Wielkiej Brytanii, na początku lat 90. minionego wieku, na co wskazuje pojawiający się w tekście prototyp współczesnych czytników; „Dzień jak co dzień” i „Tylko sen” we współczesnej Słowacji, „W kinie panoramicznym” tamże, ale sporo wcześniej, gdzieś na przełomie lat 70. i 80.), w innych mamy tylko trop geograficzny (nazwisko jednego z bohaterów „Uwagi na marginesie” sugeruje kraj anglojęzyczny, a główny wątek – lokalizację nad morzem) lub tylko czasowy (fabuła „Ostatniej Evy” sięga – retrospektywnie – w lata wojny), pozostałe mogłyby się dziać niemal na całej kuli ziemskiej na przestrzeni ostatnich dwóch czy trzech dekad.
Opowiadane w nich historie nie zawsze stanowią konkretny ciąg wydarzeń z zawiązaniem akcji, rozwinięciem i finałem – większość z nich przypomina strukturą raczej migawki filmowe z życia bohatera/-ów, tym się od filmu różniąc, że zamiast samych wydarzeń zapisują jeszcze myśli i/lub wyobrażenia poszczególnych postaci. Gdyby próbować znaleźć wspólny mianownik dla nich wszystkich – pomijając fakt, że kilka połączonych jest dodatkowo wspólnymi motywami, czy to obecnością tej samej postaci, czy to sceną, która dla jednej z fabuł okazuje się bardzo istotna, dla innej zaś jest jedynie rekwizytem – najprostsza z odpowiedzi brzmiałaby: odczucia i emocje. Najróżniejsze, od takich zwykłych, codziennych, doznawanych przy pracy („Pusta kartka”, „Dzień jak co dzień”, „Tylko sen”), przy bieganiu („Wieczorna przebieżka”), przy rozmowie z przypadkowo spotkaną osobą („Na Zachodzie bez zmian”, „W kawiarni”), poprzez nieprzeciętne, ale też i nieekstremalne, z jakimi można mieć do czynienia, spotykając w kinie dawną ukochaną („W kinie panoramicznym”), aż po wyjątkowe – przeżywane przez zabójcę zmagającego się z ciężarem popełnionej zbrodni („Uwaga na marginesie”), przez człowieka uratowanego po dwutygodniowym pobycie w ruinach zawalonego budynku („Nowy początek”), przez kogoś, kto za chwilę popełni samobójstwo („Dzień jak co dzień”), przez żonę, która odkryła koszmarną kartę z przeszłości swojego męża („Ostatnia Eva”).

Bez względu na to, czy autor akurat opisuje postać, czy jej odczucia, czy widok z okna, robi to kapitalnym, bogatym i obrazowym stylem, przemycając po drodze sporo wymownych przemyśleń na tematy dotyczące różnych aspektów ludzkiego życia, z których najważniejszy jest zarazem podsumowaniem tego zbioru:
„Żyjemy w świecie utkanym z historii. Nigdy nie mieliśmy ich tyle, nigdy nie przeżywaliśmy ich tyle. A przecież nie istnieje podział na historie prawdziwe i sztuczne czy zmyślone. Każda historia jest zmyślona. Rzeczy się dzieją, biegną w czasie i tylko my w naszych głowach układamy je, porządkujemy, dajemy im początek i koniec. Przypisujemy im sens. To my określamy, co jest przyczyną, a co skutkiem, kto był tym dobrym i kto śmiał się ostatni. Snucie historii jest naszym głównym motorem napędowym. Nie seks, nie pieniądze, nie żądza władzy, to wszystko tylko dźwignie i zblocza, tryby przekładni historii. To tylko środki, za pomocą których produkujemy historie. A tworzymy je, sklejając skorupy historii, które wymyślił ktoś przed nami. Każda historia, która powstanie w ten sposób, czeka na swoje spełnienie, na moment, w którym ktoś się z nią utożsami i naprawdę ją przeżyje”[2].

A sam zbiór oceniłabym jeszcze wyżej, gdyby nie ostatnie z opowiadań, „Kątem oka”, do którego autorowi zachciało się wpleść akcent metafizyczny; napisane jest tak samo sprawnie i przekonująco, jak pozostałe, ale przez swoją tematykę, w dodatku wcinającą się złośliwie w elementy fabuły kilku innych tekstów, okropnie mi popsuło przyjemność z czytania tamtych.

[1] Juraj Kováčik, „Na Zachodzie bez zmian”, w: Juraj Kováčik, „W kinie panoramicznym”, przeł. Michał Wirchniański, wyd. Biblioteka Słów, 2021, s. 11.
[2] Juraj Kováčik, „W kawiarni”, op. cit., s. 168.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 298
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: