Dodany: 25.12.2022 09:22|Autor: Marylek

Książki i okolice> Książki w ogóle

Jakie książki znaleźliście pod choinką 2022?


Pochwalicie się?
Wyświetleń: 2433
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 39
Użytkownik: Aquilla 25.12.2022 11:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Pochwalicie się? | Marylek
Mamy zakaz sprowadzania kolejnych papierowych książek. Więc sama sobie kupiłam 2 ebooki.

Bezcenny (Miłoszewski Zygmunt)
Noc w Lizbonie (Remarque Erich Maria (właśc. Remark Erich Paul))
Użytkownik: ewa1207 25.12.2022 11:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy zakaz sprowadzania k... | Aquilla
Co z tego, że sama. Za to przynajmniej takie, jakie chciałaś:)
Ale jaki rozrzut gatunkowy. Czyżby zabezpieczenie na dwa różne nastroje?
Użytkownik: Aquilla 25.12.2022 11:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Co z tego, że sama. Za to... | ewa1207
Rozwijam sobie podręczną komórkową biblioteczkę, bo póki co mam tam prawie samą fantastykę i popularnonaukowe.

A podręczna komórkowa biblioteczka jest bardzo ważna - nigdy nie wiadomo, kiedy się okaże, ze trzeba gdzieś 10 minut bezczynnie czekać :D
Użytkownik: ewa1207 25.12.2022 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozwijam sobie podręczną ... | Aquilla
Przyznaję, bardzo. Na takie 10-minutowe okazje to opowiadania polecam albo felietony.
Użytkownik: Marylek 25.12.2022 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Mamy zakaz sprowadzania k... | Aquilla
Obie świetne!
Użytkownik: ewa1207 25.12.2022 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Pochwalicie się? | Marylek
Tylko dwie, ale za to obie baaardzo mnie ucieszyły:
Na północ: Jak pokochałem Arktykę (Wajrak Adam) - bardzo lubię opowieści Wajraka,
Opowieść wigilijna (Dickens Charles (Dickens Karol)) ilustrowana, z wydawnictwa Olesiejuk. Moja ulubiona książka na święta, jedyna książka, którą czytałam wielokrotnie i wciąż mam ochotę czytać co roku w okresie świątecznym.

Marylku, ale Ty też się pochwal :)
Uwielbiam czytać tu na BNETce kto co czyta, ma, kocha itp.
Użytkownik: ewa1207 25.12.2022 11:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Pochwalicie się? | Marylek
To może jeszcze napiszę, co podarowałam:
Baśniowa opowieść (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)) - bo obdarowany lubi Kinga
Nieczułość (Bunda Martyna) - bo mnie bardzo podobała się ta książka i teraz ją promuję, gdzie mogę.
A Wy jakimi tytułami obdarowaliście bliskich?
Użytkownik: Marylek 25.12.2022 12:50 napisał(a):
Odpowiedź na: To może jeszcze napiszę, ... | ewa1207
"Baśniową opowieść" też polecam, nie tylko tym, którzy lubią Kinga ;)
Użytkownik: ewa1207 27.12.2022 00:13 napisał(a):
Odpowiedź na: A ode mnie rodzina dostał... | dot59Opiekun BiblioNETki
Pierwsza wybrana przez obdarowanego, czyli trzy kolejne to Twój wybór. Biografia, eseje, popularnonaukowa, Twoje lektury też ostatnio z tych gatunków. Mam wrażenie, że powieść u Ciebie od pewnego czasu w odwrocie, zwłaszcza powieściowe nowości.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.12.2022 10:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsza wybrana przez ob... | ewa1207
Tak, faktycznie, do powieści jakoś mnie mniej ciągnie, poza powtórkami tytułów znanych (albo czekającymi od dawna w kolejce utworami lubianych autorów). Ale gdyby tak wreszcie przetłumaczyli którąś z nowych powieści Axelsson - po "Ja nie jestem Miriam" ukazały się jeszcze dwie - to rzuciłabym się natychmiast! Albo gdyby coś jeszcze napisał Myśliwski, mimo kilkakrotnego stwierdzenia, że na "Uchu igielnym" kończy z pisaniem. A, no i oczywiście, gdyby Martin wreszcie raczył dokończyć "Pieśń Lodu i Ognia"!
Użytkownik: ewa1207 27.12.2022 19:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, faktycznie, do powie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czyżbyś nie wierzyła w możliwość pojawienia się nowego talentu :D

Na Myśliwskiego bym nie liczyła, faktycznie dość stanowczo zapowiadał, że już więcej nie napisze. Niby można go rozgrzeszyć, ma już słuszny wiek, choć z drugiej strony inni w podobnym wieku jeszcze pisali, piszą i zamierzają pisać.
O Martinie myślę, że już nie chce mu się pracować, bo woli teraz już cieszyć się tym, na co zarobił, a przynajmniej ja bym tak miała :) W sumie też młodzikiem nie jest, jak nie teraz wydawać, co się zarobiło, to kiedy.
Natomiast dziwne, że nie tłumaczą Axelsson, jej książki były w Polsce bardzo poczytne przecież.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.12.2022 20:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyżbyś nie wierzyła w mo... | ewa1207
No właśnie w kwestii obu tych autorów też nie mam specjalnie złudzeń, żeby jeszcze coś napisali.
A co do Axelsson, ostatnią jej powieść wydano u nas jeszcze, gdy istniało wydawnictwo WAB jako oddzielne, potem weszło w skład GW Foksal, która - jak przejrzałam nowości - wydaje głównie setki książek dla dzieci albo romanse mafijne, więc może ma to coś z tym wspólnego...
Już myślałam, czy się nie zacząć uczyć szwedzkiego, żeby sobie przeczytać oryginały, ale chyba by to za dużo czasu zajęło :-(
Użytkownik: ewa1207 27.12.2022 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie w kwestii obu ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Jest przestroga dla nas wszystkich: czytać tylko książki przekładane z łatwych do nauczenia się języków :) Na taki czeski np. pewnie potrzeba mniej czasu, a Soukupova też dobrze pisze :)
A próbowałaś pytać w W.A.B., jakie mają zamiary co do Axelsson?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.12.2022 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest przestroga dla nas w... | ewa1207
Niestety, nie lubię pisać do wydawnictw, w których nie mam nikogo znajomego, bo z zasady nie odpisują.

Z czeskim dałabym radę szybciej, na pewno, bo nie ma aż takich dużych różnic gramatycznych, tylko słownictwa mi brakuje - ale Soukupovą akurat tłumaczą, to nie muszę. W szwedzkim z kolei odwrotnie - sporo słów odgadnę na zasadzie pokrewieństwa z niemieckim czy angielskim, ale na gramatyce bym się wyłożyła na amen (zwłaszcza, że z niemiecką też jestem trochę na bakier, proste teksty rozumiem, a literackie to już za wysoki poziom dla mnie. No, może jeszcze Misia z Tygryskiem Janoscha bym zmogła, ale "Old Shatterhanda" próbowałam i wysiadłam).
Użytkownik: ewa1207 27.12.2022 22:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, nie lubię pisać... | dot59Opiekun BiblioNETki
A to przypadkiem nie ma czegoś wspólnego z tym, że "Old Shatterhand" to staroć i ze współczesną literaturą niemiecką łatwiej by poszło. Niby aż tak język się nie zmienia, ale trochę jednak owszem.
I tak zazdroszczę Ci możliwości czytania po angielsku. Ja niestety żadnego obcego języka nie opanowałam w stopniu wystarczającym do czytania literatury, a teraz już mi się nie chce i muszę zadowalać się tym, co przetłumaczono.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.12.2022 09:45 napisał(a):
Odpowiedź na: A to przypadkiem nie ma c... | ewa1207
Myślę, że ze współczesną też byłoby kulawo, bo ja się niemieckiego uczyłam sama, głównie z czasopisma "Burda" z niewielką pomocą podręcznika do I klasy szkoły średniej, i potem mi zapał ostygł.
A po angielsku mi dobrze idzie przede wszystkim z klasyką, lepiej z brytyjską, niż z amerykańską, bo moja anglistka z liceum zdecydowanie preferowała język literacki i raczej nie awangardowy, nigdy też nie byłam w żadnym kraju anglojęzycznym, żeby się osłuchać z językiem potocznym, więc im dalej we współczesność, tym trudniej. Poezja okresu romantyzmu - sam miód, powieść wiktoriańska - pikuś, nie mówiąc o bezcennej Lady Agacie Ch., ale gdybym tak miała czytać w oryginale autorów, których chwalą za wierne oddanie ulicznego slangu londyńskich dzielnic albo szkockiego dialektu, to jednak raczej nie... Zastanawiałam się kiedyś, czy Pratchetta nie spróbować, ale ja go tak kocham w przekładzie Cholewy, że lepiej już nie będzie :-).
Użytkownik: ewa1207 28.12.2022 11:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że ze współczesną ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja tak mam nawet z tłumaczeniami na polski, że literatura wiktoriańska, to pikuś, a współczesnej czasem nie rozumiem :) A już mówiąc serio, to slang czy dialekt bywa niezrozumiały nawet dla tych, dla których angielski jest pierwszym językiem, ale wiem, o co Ci chodzi, język ewoluuje i jak nie otaczamy się nim na co dzień, to nie nadążamy za zmianami.

A co do Pratchetta, to może lepiej nie ryzykować, żeby nie zepsuć tego, co teraz jest dobre?
Ja chciałabym przypomnieć sobie moją ukochaną "Sto lat samotności", ale boję się rozczarowania, bo już mnie coś takiego spotkało przy innej książce, na szczęście nie tak dla mnie ważnej, jak ta. Z tłumaczeniem bywa tak samo, o czym świadczy choćby tegoroczna awantura wokół "Ani z Zielonego Wzgórza", a więc z tłumaczeniem i oryginałem też tak może być.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.12.2022 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tak mam nawet z tłumac... | ewa1207
Ja do oryginałów Pratchetta (a przynajmniej do kawałków krążących po sieci) czasem zaglądam, gdy chcę sprawdzić, jak było po angielsku to, co akurat mi wpadło w oko po polsku - więc nie, rozczarować bym się nie rozczarowała, raczej szkoda mi czasu na samodzielne przekładanie w wyobraźni tego, co Cholewa zrobił tak wspaniale, bo jak bym się nie starała, i tak zabrzmiałoby to gorzej, niż całe fragmenty, które mi chodzą po pamięci.
Natomiast z "Anią" przeżyłam spore zaskoczenie, gdy odkryłam, że w oryginale spora część postaci ma zupełnie inne imiona, które tłumacze nie tyle spolszczyli, co całkiem zmienili, a w niektórych miejscach brakuje całych zdań albo, jak w "Rilli ze Złotego Brzegu", całych rozdziałów. Ale na poznanie nowego przekładu nie jestem i chyba nigdy nie będę gotowa. Bo to już nie będzie MOJA Ania.
Użytkownik: ewa1207 28.12.2022 15:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja do oryginałów Pratchet... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dawniej takie zmiany i skróty nie były widocznie niczym niewłaściwym, a i teraz wydawnictwom zdarza się wypuścić na rynek takie trefne tłumaczenie (z oszczędności, bo wygasły prawa nie tylko autora, ale i tłumacza?).
Spolszczenie imion jest o tyle uzasadnione, o ile czemuś służy, jak np. w tłumaczeniu "Don Kichota" przez Wojciecha Charchalisa, a i wtedy jest dyskusyjne i niełatwo się przyjmuje (o ile w ogóle). Wiele chyba zależy od popularności pierwszych wersji, bo sentyment odgrywa tu na pewno olbrzymią rolę.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.12.2022 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Dawniej takie zmiany i sk... | ewa1207
Tak gdzieś do lat 60-70 była tendencja, żeby spolszczać wszystko, co się da, a że nie wszystko się dało, to czasem wychodziły niezupełnie udane efekty. W wersji "Mary Poppins", którą czytałam jako pierwszą, nawet sama Mary była Agnieszką (pojęcia nie mam, dlaczego akurat Agnieszką), w następnej było jeszcze dziwniej, bo Mary przywrócono normalne imię, a dzieci zostały Michasiem, Janeczką itd. Niedługo potem, gdy pierwszy raz czytałam "Anię", a miałam chyba wtedy około 10 lat, wciąż jeszcze nie dotarło do mnie, że w innych krajach te same imiona mogą - i powinny - pisać się i brzmieć inaczej; dla mnie normalna była Ania, Janka, Tadzio, Maryla, Mateusz, a Ruby, Gilbert i Moody Spurgeon - jakieś takie dziwne. Dzisiaj na to patrzę trochę inaczej, uważając, że w utworach przekładanych po raz pierwszy należy zachować oryginalne imiona i inne nazwy własne.

Ale tak czy inaczej, tradycja i sentyment na pewno na tę percepcję wpływa, i tak jak w sztukach Szekspira nie zmieniamy Ryszarda III na Richarda, a Julii na Juliet, to chyba też nie powinniśmy zmieniać Ani na Anne. Przynajmniej ja to tak czuję.
Użytkownik: ewa1207 29.12.2022 00:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak gdzieś do lat 60-70 b... | dot59Opiekun BiblioNETki
Wiele pewnie zależy od tego, czy zmiana w kolejnym tłumaczeniu brzmi lepiej czy gorzej. Jeśli lepiej, to po pierwszych protestach z czasem pewnie się przyjmie. Wyobraźmy sobie, że w polskim przekładzie nie tylko Juliet została Julią, ale jeszcze Romeo Romanem. No jak to brzmi: "Romanie! Czemu ty jesteś Romanem?"
A swoją drogą czasami całkiem interesujące są powody, którymi kierował się tłumacz zmieniając imiona albo tekst (skracając, bo nie kojarzę przypadku, gdy coś dopisał, choć i takie może były).
Użytkownik: jolekp 29.12.2022 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiele pewnie zależy od te... | ewa1207
Były:). Jedna z tłumaczek "Emilki ze Srebrnego Nowiu" zamieniła płci kotów bohaterki i potem musiała dopisywać fragmenty od siebie, żeby zachować jakikolwiek sens. Pisałam o tym tu: Gdyby kotka miała wąsy, czyli o różnicach w tłumaczeniu.
Barbara Beaupre w swoim przekładzie "Braci Karamazow" dopisała własne zakończenie. Zresztą cały ten przekład woła o pomstę do nieba, tłumaczka tam właściwie bardziej pisze swoją wersję książki niż tłumaczy. Dla przykładu:

1) w przekładzie Adama Pomorskiego:

Dzieci nie dał im Bóg, był jeden dzieciaczek, ale i ten umarł. Grigorij zaś najwidoczniej lubił dzieci, nawet się z tym nie krył, to znaczy nie wstydził się tego okazywać. Po ucieczce Adelaidy Iwanowny wziął pod opiekę trzyletniego Dmitrija Fiodorowicza i chował go przez rok, sam grzebykiem wyczesywał, sam nawet kąpał go w niecce. Później doglądał Iwana Fiodorowicza i Aleksieja, za co też w nagrodę oberwał w gębę; o tym wszystkim już jednak opowiadałem. Własny dzieciaczek uradował go tyle co nadzieją, kiedy jeszcze Marfa Ignatjewna była brzemienna. Kiedy się zaś narodził, serce ojca ścisnęło się z boleści i ze zgrozy. Rzecz w tym, że chłopiec urodził się z sześcioma palcami u ręki. Ten widok tak przygnębił Grigorija, że nie tylko milczał do dnia chrzcin, ale naumyślnie chodził milczeć do ogrodu. Była wiosna, a on przez trzy dni kopał grzędy w warzywniku. Na trzeci dzień wypadało ochrzcić noworodka; Grigorij do tego czasu już to i owo obmyślił. Wszedł do izby, w której zebrali się duchowni, goście, a wreszcie osobiście Fiodor Pawłowicz w charakterze ojca chrzestnego, po czym nagle oznajmił, że dziecka „w ogóle nie należałoby chrzcić” – powiedział to niegłośno, w skąpych słowach, ledwie cedząc po słówku, tylko tępo i uważnie wpatrzył się przy tym w popa.
– A to dlaczego? – zapytał tamten z rozbawionym zdziwieniem.
– Bo to... smok... – wymamrotał Grigorij.
– Jak to smok, jaki smok?
Grigorij przez chwilę milczał.
– Natury się wymieszały – wymamrotał z wielkim przekonaniem, acz nie całkiem zrozumiale, jak widać nieskłonny dalej się wywnętrzać.
Pośmiali się i oczywista ochrzcili biednego dzieciaczynę. Grigorij nad chrzcielnicą modlił się zajadle, ale opinii swej w kwestii nowo narodzonego nie zmienił. Nie czynił zresztą żadnych trudności, tylko przez te dwa tygodnie, kiedy niebożątko żyło, prawie na chłopaczka nie spojrzał, nawet go dostrzegać nie chciał, po większej części wymykał się z izby. Gdy jednak po dwóch tygodniach mały umarł wskutek pleśniawek, sam go ułożył w trumience, popatrzył na niego z głęboką zgryzotą, a kiedy zasypano niegłęboką malutką mogiłkę, klęknął na oba kolana i pokłonił się mogiłce do ziemi. Odtąd przez lata ani razu nie zająknął się o swoim dziecku, a i Marfa Ignatjewna nigdy przy nim chłopaczka swego nie wspomniała, a jak już z kim zgadało się przypadkiem o „dzieciaczynie”, to mówiła szeptem, choćby nawet Grigorija Wasiljewicza przy tym nie było. Wedle Marfy Ignatjewny, to właśnie od tamtej mogiłki zaczął się więcej zatrudniać „Bożą sprawą”, czytał żywoty świętych Pańskich, na ogół w milczeniu i samotnie, kładąc na nos wielkie okrągłe srebrne okulary.

2) ten sam fragment u Barbary Beaupre:

Dzieci nie mieli. W pierwszym roku wprawdzie urodził się im chłopczyk, ale umarł po dwóch tygodniach, a w dodatku miał 6 palców u ręki, co Grigor uważał za jakiś osobliwy znak, tak dalece, że miał wątpliwości, czy dziecko ma być wogóle chrzczone. Po śmierci tego synka, Grigor, który miał zawsze skłonność do pewnego rodzaju mistyzmu, stał się poważniejszym jeszcze i uroczystszym, niż dawniej. Czytywał bardzo pilnie „żywoty świętych”, a także stary zbiór kazań średniowiecznych i przypowieści, pisany w stylu mało zrozumianym i dlatego może szczególnie czczony.
Użytkownik: ewa1207 29.12.2022 13:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Były:). Jedna z tłumaczek... | jolekp
O skrótach Barbary Beaupre wiedziałam, także o tym, że ktoś zmienił zakończenie, żeby było szczęśliwsze, ale nie pamiętałam, że to także ona.
Zaraz zabieram się za Twoją notkę o różnicach w tłumaczeniu.
Dawniej nie zwracałam uwagi na to, kto i jak tłumaczył, chyba dopiero po przeczytaniu "Jądra ciemności" w przekładzie Magdaleny Haydel, które przypadło mi do gustu dużo bardziej niż to, które wcześniej czytałam (nawet nie wiem czyje), zainteresowałam się, jak to z tymi tłumaczeniami jest.
Użytkownik: ewa1207 29.12.2022 14:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Były:). Jedna z tłumaczek... | jolekp
Przeczytałam Twoją czytatkę. Zabawna historia. Ciekawe, czym spowodowana, bo przecież nie niezrozumieniem tłumaczki. Ne czytałam książki, ale z na podstawie zacytowanych przez Ciebie fragmentów mam taką teorię spiskową, że tłumaczka przygotowywała grunt do przekazu dzieciom, że matka jest ważniejsza od ojca :)
Użytkownik: Monika.W 30.12.2022 23:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Były:). Jedna z tłumaczek... | jolekp
Zgroza...
Potem ktoś weźmie "Braci" w tłumaczeniu tej Pani i powie, że nie lubi Dostojewskiego. A przecież to nie jest Dostojewski.
Użytkownik: jolekp 29.12.2022 12:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak gdzieś do lat 60-70 b... | dot59Opiekun BiblioNETki
A Fizię Pończoszankę pamiętasz?:)

"w następnej było jeszcze dziwniej, bo Mary przywrócono normalne imię, a dzieci zostały Michasiem, Janeczką itd."
Ja czytałam właśnie tę wersję, ale chyba mi to wtedy wcale nie przeszkadzało. Podobnie jest z moim ulubionym "Innym chłopcem", gdzie obok imion takich jak Raymond, Norman, Shelagh itp. jest Jazon, Marek i Paulinka. Ta Paulinka to mnie gryzie po oczach do dziś. Jest to dziwne o tyle, że to książka wydana w Polsce w 2003, kiedy już raczej się na dobre odeszło od spolszczania imion.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 29.12.2022 17:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A Fizię Pończoszankę pami... | jolekp
Pewnie, że pamiętam! Ja się właśnie do Fizi przyzwyczaiłam, a potem nie umiałam przyjąć do wiadomości, że ona jest Pippi! :-).
Użytkownik: ewa1207 25.12.2022 14:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A u mnie tak: Matka wyna... | Marylek
Pierwsza zapowiada się interesująco.
A druga... To chyba taka rozrywkowa trochę ma być, niby poradnik, ale nie na serio, jak wnioskuję z opisu.
Użytkownik: Marylek 25.12.2022 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwsza zapowiada się in... | ewa1207
Jejku, nie! Zły link wkleiłam, przepraszam! Ta duga to: Samiec alfa musi odejść: Dlaczego patriarchat szkodzi wszystkim (Plank Liz)
Nie rozrywkowa, oj nie...
Użytkownik: ewa1207 25.12.2022 14:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Jejku, nie! Zły link wkle... | Marylek
A, to co innego: teraz ten prezent pasuje mi do Twoich lektur :). No i wygląda interesująco, jak pierwsza.
Użytkownik: margines 25.12.2022 15:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Jejku, nie! Zły link wkle... | Marylek
No i tym samym... i tu zaskoczenie😁😋 - wskoczył do schowka. Na ,,kiedyś".
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 26.12.2022 08:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Pochwalicie się? | Marylek
Skromnie, acz zacnie:
Muzyka jest ważna (Scruton Roger)
Użytkownik: Marylek 26.12.2022 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jedna od Gwiazdora: Na A... | Rbit
Och, jaki zacny zestaw! Nikt Ci lepiej nie dogodzi, niż Ty sam ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 26.12.2022 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Pochwalicie się? | Marylek
Na razie ani jednej, ale nie tracę nadziei - z częścią rodziny się nie widzieliśmy, bo u nich wszyscy są chorzy i pewnie się spotkamy dopiero po Nowym Roku, a wtedy może w paczkach jakaś książeczka się znajdzie - a na wszelki wypadek tuż przed świętami sprawiłam sobie ebooka Fakty muszą zatańczyć (Szczygieł Mariusz).
Użytkownik: ktrya 27.12.2022 17:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Pochwalicie się? | Marylek
U mnie bardziej objętościowo niż ilościowo.

Niewyczerpany żart (Wallace David Foster)
Sekret nadludzkiej siły (Bechdel Alison)
Życie instrukcja obsługi (Perec Georges)
Ten się śmieje, kto ma zęby (Rudzka Zyta)

Ale pod choinką znalazło się jeszcze 5 innych ode mnie ;).
Użytkownik: ahafia 29.12.2022 19:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Pochwalicie się? | Marylek
Pod choinką była tylko jedna, ale grudzień był dość obfity, mimo, że mam surowy zakaz nabywania papierowych książek, zwłaszcza, że ostatnio weszłam w posiadanie obszernego księgozbioru. Zakazu się z grubsza trzymam, ale w grudniu puściły tamy i najpierw nabyłam:
Obcy przyjaciel (Hein Christoph)
Kobieta w Watykanie: Jak żyje się w najmniejszym państwie świata (Wolińska-Riedi Magdalena)
Frost i Boże Narodzenie (Wingfield Rodney David).
Zaraz potem podstępny B-netkołaj podrzucił:
"Pan raczy żartować, panie Feynman!": Przypadki ciekawego człowieka (Feynman Richard Phillips) i
Biała noc miłości: Opowieść teatralna (Herling-Grudziński Gustaw).
W tym samym czasie przypadła mi nagroda w listopadowym konkursie i wybrałam Pulverkopf (Pasewicz Edward) na prezent gwiazdkowy dla brata, a ja sama pod choinką znalazłam Opowieść podręcznej (Atwood Margaret).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: