Dodany: 14.11.2022 22:48|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nie chciał być celebrytą


Nie czytałam wszystkich dzieł Steinbecka i niektórych prawdopodobnie nie przeczytam nigdy, bo na przykład „Złota czara” należy do gatunku, który mnie nigdy specjalnie nie interesował, nawet w wykonaniu światowych klasyków literatury. Ale te, które znam, na czele z rewelacyjnymi „Gronami gniewu”, wystarczają dla przekonania czytelnika – przynajmniej takiego, jak ja – że był to pisarz wielki, słusznie uhonorowany najbardziej prestiżowymi nagrodami literackimi.

Życie kogoś takiego niemal z definicji zdaje się interesujące, zwłaszcza w kontekście wpływu na jego twórczość. Bo choć oczywiście jest możliwe, że osobiste doświadczenia i obserwacje danego autora zupełnie nie przekładają się na konkretne fabuły jego utworów czy kreacje postaci, że wszystkie przemyślenia i emocje, jakie czytelnikowi serwuje, pochodzą wyłącznie z jego wyobraźni, to jednak przecież ta wyobraźnia nie ukształtowała się w próżni, musiała mieć fundament w postaci poznania: żeby umieć opisać człowieka nieszczęśliwego, rozzłoszczonego, przepełnionego euforią czy znudzonego, trzeba przynajmniej raz widzieć, jak ktoś taki się zachowuje; żeby móc sobie wyobrazić scenę bitewną czy myśliwską, trzeba coś o przebiegu takowej i potrzebnych rekwizytach wiedzieć, choćby z literatury czy czyichś opowieści. Artystę tworzy nie tylko talent, ale i cechy osobowości – po kimś odziedziczone czy pod czyimś wpływem wytworzone/zmienione – i nabyta przezeń wiedza o świecie, i wreszcie, last but not least, konfiguracja warunków, w których tworzy, a na które składają się między innymi: klimat miejsca i epoki, konwencje aktualnie dominujące w sztuce, a także i jego życie prywatne, czasem składające się z samych metaforycznych kłód rzucanych pod nogi, czasem będące jednym wielkim pasmem szczęśliwych zbiegów okoliczności.
Dlatego też każda biografia wybitnego twórcy, choćby była trzecią albo nawet piątą z kolei, coś wnosi do naszego zrozumienia, czy to jego jako autora konkretnych dzieł, czy to jego jako człowieka. O opisanie życia i dokonań Johna Steinbecka pokusił się do tej pory niejeden biograf, ale w polskiej wersji udostępniono nam efekt pracy zaledwie dwóch: Jaya Pariniego („John Steinbeck: Lekceważony noblista”) i – obecnie – Williama Soudera.

Ten ostatni przedstawia nam amerykańskiego noblistę, używając określenia: „wściekły na świat”. Kto czytał „Grona gniewu”, domyśli się bez trudu, że przynajmniej jednym z aspektów tej wściekłości musiała być niezgoda na porządek, w którym chętni do pracy albo nie mogą jej dostać, albo dostają, ale są za nią wynagradzani tak, że nie sposób za to przeżyć; w którym umiera się na potencjalnie uleczalne choroby, bo jest się wyniszczonym głodem albo nie ma się dostępu do lekarza; w którym wartościuje się ludzi wedle pochodzenia i/lub posiadanego majątku, a tych „mniej wartych” traktuje się jak śmieci… W tym momencie niejeden krzyknie, że w takim razie Steinbeck musiał być komuchem/lewakiem, a skoro tak, to zamiast dostać Nobla, winien wraz z całą swoją twórczością pogrążyć się w mrokach niepamięci. Otóż nie: jako człowiek dojrzały, światły i w pełni świadomy politycznie „nie lubił komunistów, ale tych, co zastraszają ludzi, nie znosił jeszcze bardziej (…) nie był skory do wstąpienia do żadnej partii, był jednak gotów do walki”[1]. Niezgoda na krzywdę i niesprawiedliwość pozostała mu z lat dzieciństwa, gdy „nie tolerował znęcających się nad słabszymi”[2]. Co ciekawe, w odróżnieniu od tylu innych artystów nie uważał, że jego talent winien być opłacany lepiej, niż umiejętności robotnika rolnego czy budowlanego. Owszem, chciał żyć z pisania, mając jednak na celu tylko zaspokojenie podstawowych potrzeb: „Pożywienia. Odpoczynku. Dachu nad głową”[3] (i w rzeczy samej, przez ładnych parę lat ledwie miał co do garnka włożyć. Za swój debiut powieściowy zarobił za mało, „żeby mógł spłacić długi”[4], nie dość tego, „nie otrzymał egzemplarza autorskiego, żeby podarować rodzicom, a na kupno nie było go stać”[5]), w żadnym zaś razie nie pragnął zostać celebrytą: „… nieczęsto się zdarza, żeby autor aż tak bardzo nie chciał być znany. (…) Brał ze świata to, co chciał, oddając w zamian wyłącznie słowa, a to było już coś, choć mniej, niż świat od niego oczekiwał”[6]. Na początku kariery „najbardziej zirytowała go prośba wydawcy, żeby promował »Złotą czarę«, czytając publicznie jej fragmenty. Przerażony wizją podium i sali pełnej wyczekujących twarzy stwierdził, że woli umrzeć z głodu”[7]. A gdy ta kariera potoczyła się tak, jak się potoczyła, wcale nie łaknął więcej – ani pieniędzy, ani rozgłosu, wręcz przeciwnie, złościł go blask fleszy i natarczywe pytania dziennikarzy, na które odpowiadał wymijająco i zdawkowo, na ogół nie tak, jak się spodziewano: gdy „jeden z reporterów zapytał, czy uważa, że zasłużył na Nagrodę Nobla”, Steinbeck odparł: „Szczerze mówiąc, nie”[8]…

Bycie wiecznie zbuntowanym, wiecznie na coś lub kogoś złym, zdecydowanie utrudnia życie prywatne i pociąga za sobą konsekwencje. W swoim sześćdziesięcioparoletnim życiu Steinbeck zdążył zrazić sobie wielu przyjaciół, rozpadły się dwa jego małżeństwa – dopiero trzecie, zawarte po pięćdziesiątce, okazało się szczęśliwe – a jako ojciec też nie do końca się sprawdził. Co ciekawe, nigdy nie poróżnił się z Patem Covicim, swoim długoletnim redaktorem i wydawcą, który wypromował wszystkie jego dzieła, począwszy od „Tortilla Flat”.

Souder prowadzi nas przez to jego gniewne życie, nie tylko ukazując chronologicznie koleje losu i dzieje twórczości pisarza, ale także naświetlając tło, w jakim powstawały poszczególne dzieła i przypominając w zarysie ich fabuły – aż czytelnika korci, żeby sobie powtórzyć, powiedzmy, „Na wschód od Edenu” czy „Księżyc zaszedł”, a w priorytetowej kolejce umieścić któryś z nieprzeczytanych jeszcze utworów! - a wszystko dokumentując cytatami z bogatej bibliografii.

Jedyne zastrzeżenie, jakie można mieć do tej biografii, dotyczy okładki, a konkretnie jej strony graficznej; nie chodzi nawet o to, że na tytułową stronę wybrano inne zdjęcie, niż w amerykańskim oryginale – choć tamto jest bardziej wymowne – lecz, że zdecydowano się użyć białych liter na tle utrzymanym w gamie matowych szarości i czerni. Tytuł i nazwisko autora są jeszcze jako tako czytelne, ale teksty na skrzydełkach i tylnej stronie okładki to istna katastrofa, zwłaszcza dla oczu starszego wiekiem czytelnika (który przecież będzie głównym odbiorcą tej publikacji, bo po biografię pisarza sięga się, gdy już się zna przynajmniej najważniejsze jego utwory, co rzadko udaje się osiągnąć do wieku, w którym ma się wzrok jeszcze nienadwyrężony czytelniczym wysiłkiem).

[1] William Souder, „Steinbeck: Wściekły na świat”, przeł. Hanna Jankowska, wyd. Prószyński i S-ka, 2022, s. 247.
[2] Tamże, s. 45.
[3] Tamże, s. 218.
[4] Tamże, s. 134.
[5] Tamże, s. 135.
[6] Tamże, s. 243.
[7] Tamże, s. 135.
[8] Tamże, s. 526.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2032
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 16
Użytkownik: Margiela 19.11.2022 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam wszystkich d... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czuję się tą recenzją uspokojona i zaproszona do lektury, a miałam poważne wątpliwości, wywołane, co tu kryć, przez sam tytuł. Ten klucz wściekłości dobrany do życia Steinbecka uznałam za boleśnie wręcz niewłaściwy: o ile do "Gron gniewu" (a także do wcześniejszego "W niepewnym boju") jakoś jeszcze przystaje, o tyle nijak się ma do refleksyjnych, tajemniczych opowiadań z "Pastwisk niebieskich", przejmująco dyskretnych "Myszy i ludzi", a nade wszystko do "Na wschód od Edenu", które jest dla mnie jedną z książek "nastolnych", w ciągłym czytaniu, nieustannie mi towarzyszącą. Tym wszystkim tekstom przyświeca w moim odczuciu chęć zrozumienia, jak najgłębszego i najczulszego zrozumienia, świata i ludzi. I dlatego zazgrzytałam zębami na tę biografię. A równocześnie drgnęła we mnie nadzieja, bo ta starsza, pióra Pariniego, okazała się dla mnie dużym zawodem: zapamiętałam przede wszystkim to, co chciałoby się nazwać wulgarnym (i domorosłym) psychoanalizowaniem bohatera...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 20.11.2022 10:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Czuję się tą recenzją usp... | Margiela
Właściwie ten tytuł mógłby brzmieć "Wściekły na świat, wrażliwy na ludzi" - dla mnie byłoby to zdanie idealnie opisujące postawę twórczą Steinbecka.
Autor tej biografii nie idealizuje go jako człowieka - i nie powinien, bo wszyscy wiemy, że wielcy twórcy często tylko w tym jednym wymiarze, artystycznym, osiągają wyżyny, a w takim czysto ludzkim niekoniecznie - i w moim odczuciu stosunkowo mało opiera się na domysłach, podpierając się raczej cytatami z wypowiedzi osób, które pisarza znały.
Pariniego, przyznam szczerze, musiałabym sobie przypomnieć, bo czytałam bardzo dawno, i oceniłam nawet kawałek wyżej, niż Soudera - wydawała mi się ta biografia obszerna i kompletna, czyli taka, jak być powinna, a żeby obie porównać, musiałabym przeczytać w krótkim odstępie czasu. Zresztą uważam, że w przypadku szczególnie cenionych/lubianych postaci przeczytanie większej liczby biografii nigdy nie zaszkodzi, bo choćby żaden z biografów nie dał pełnego obrazu portretowanej osoby, to zawsze dorzuci jakiś szczegół, do którego nie dotarli ci pozostali...
Użytkownik: janmamut 20.11.2022 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Czuję się tą recenzją usp... | Margiela
Czyli nie tylko w biografii Faulknera Parini wykorzystał pisarza do promowania swoich poglądów i opluwania tego, o którym pisze?
Użytkownik: Margiela 20.11.2022 18:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Czyli nie tylko w biograf... | janmamut
Brrr, aż tak źle? A ja chciałam mimo wszystko dać tej Faulknerowskiej biografii szansę, w nadziei, że z innym twórcą Pariniemu poszło nieco lepiej...
"Lekceważony noblista" (nawiasem mówiąc co za dziwaczny tytuł, w oryginale przecież tego nie ma) nie jest podszyty wyraźną antypatią wobec Steinbecka, ale napisany został – tak to odczułam – w sposób gruboskórnie upraszczający. I pełno tam nachalnych interpretacji spod znaku Freuda, którego Parini czyta bez należnego dystansu. Słowem: rozczarowanie...
Użytkownik: Marylek 20.11.2022 18:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Brrr, aż tak źle? A ja ch... | Margiela
Mnie się Czas niezrównany: Życie Williama Faulknera (Parini Jay) bardzo podobał. Aczkolwiek czytałam to na tyle dawno, że w tej chwili, poza kilkoma anegdotami i ogólnym dobrym wrażeniem, niewiele pamiętam. W każdym razie Parini z pewnością Faulknera nie obrażał.
Użytkownik: janmamut 21.11.2022 14:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Brrr, aż tak źle? A ja ch... | Margiela
Tu pewnie nie jest nawet antypatia, tylko próba unurzania w paskudztwie tak przy okazji. Na przykład: zaczyna się zastanawiać, czy Faulkner nie był aby rasistą. Po czym następuje kilka stron rozważań ogólnych, jaka to Ameryka była i jest rasistowska, przynajmniej według Pariniego, bo podawanie faktów uważa za rasizm. Następnie wraca do Faulknera i nie przedstawia żadnego konkretnego zarzutu. Ale czytelnik ma już w mózgu skojarzenie: Faulkner i rasizm.
A wiemy przecież, w jak wrażliwy sposób, z wyraźną sympatią dla Murzynów, przedstawia Faulkner stosunki na Południu.
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 20.11.2022 09:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam wszystkich d... | dot59Opiekun BiblioNETki
Cieszę się, że pojawiło się nowe wydanie biografii Steinbecka, bo Parini mnie zawiódł swoim dziwnym psychologicznym obrazem pisarza. Zresztą podobnie zrobił z Faulknerem. Świeżo skończyłem Zima naszej goryczy (Steinbeck John). Książka poprawna literacko, nie arcydzieło, ale Steinbeck wyziera w niej na każdej stronicy. Książka rewelacyjnych pojedynczych zdań, on po prostu niesamowicie umiał nazwać to jak widział innych ludzi i jak ich "czytał". Ale uświadomiłem sobie dlaczego tak go lubię, dopiero przy tej kolejnej jego książce - czytając go sam czuję ludzi, których opisuje, potrafi przedstawić mi swój kraj i swoich rodaków, tą tak ciekawą Amerykę i ja to "widzę" i "czuję". Nie każdy pisarz tak potrafi. Poza tym mistrzowsko pokazuje ciemną stronę człowieka, odziera z maski fałszu i hipokryzji swoje społeczeństwo. I pewnie dlatego miał wielu wrogów wśród krytyków i czytelników. Zawsze warto sięgać po jego książki.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 20.11.2022 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Cieszę się, że pojawiło s... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Zgadzam się w stu procentach z Twoim postrzeganiem twórczości Steinbecka. Czytając jego utwory, nawet te mniej znane, jak "Księżyc zaszedł" czy "Była raz wojna", widzi się i czuje ten świat opisany, który - jak myślę - będzie tak samo widzialny i odczuwalny nawet dla ludzi z pokolenia "cyfrowego", już zupełnie nieznających przedstawionych realiów z własnego doświadczenia.
Użytkownik: Tiste Andii 26.11.2022 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałam wszystkich d... | dot59Opiekun BiblioNETki
Drobna errata do:
"rozpadły się dwa jego małżeństwa – dopiero trzecie, zawarte po pięćdziesiątce, okazało się szczęśliwe".

Miał 48 lat gdy zawarł związek z Elaine Anderson Scott.

"nie otrzymał egzemplarza autorskiego, żeby podarować rodzicom, a na kupno nie było go stać".

Wydaje się, że ze strony pisarza była to jedynie wymówka. Steinbeck co prawda klepał biedę, ale był w stanie wysupłać te 2,5 dolara na książkę. Zwłaszcza, że w tym samym czasie stać go było na bilet na mecz drużyny Stanfordu z "Trojanami" z USC (7:0 dla tych drugich). W tym czasie bilety na Stanford Stadium kosztowały na ogół od 3,5 do 4 dolarów.

Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 26.11.2022 21:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Drobna errata do: "rozp... | Tiste Andii
W kwestii prawdziwości drugiego zdania to już musiałbyś złożyć zażalenie do autora biografii - ja tylko zacytowałam jego wypowiedź.

Co do wieku - pisząc recenzję, nie miałam już pod ręką książki, tylko wynotowane cytaty, a ponieważ do dat pamięci nie mam, sprawdziłam je w Wikipedii. Polskiej, która w zamieszczonym na początku biogramu kalendarium podaje, że ślub z Elaine wziął w grudniu 1952 (a 50 skończył w lutym tegoż roku). Nie zaglądałam dalej, traktując to kalendarium jako wiarygodne. Niech więc będzie "krótko przed pięćdziesiątką".
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 27.11.2022 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Drobna errata do: "rozp... | Tiste Andii
Jakie są źródła tej daty z 1948?
Bo według wszelkich oficjalnych źródeł Elaine Scott rozwiodła się z poprzednim mężem w 1950 (tydzień przed ślubem), a ze Steinbeckiem poznali się w 1949.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.11.2022 15:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Jakie są źródła tej daty ... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
Nie, nikt nie mówił, że w 1948 brał trzeci ślub, tylko że miał w jego chwili 48 lat (a z kalendarium na jego stronie w Wikipedii wynikało, że 50 i 3/4 roku. Potem przejrzałam całość, i w tekście w akapicie "życie prywatne" czy jakoś tak, już jest podana dobra data).
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 27.11.2022 22:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nikt nie mówił, że w... | dot59Opiekun BiblioNETki
No tak, przeczytałem liczby 48 i 50, to z automatu przyjąłem, że to data... Niepotrzebnie zacząłem zamieszanie, ale przynajmniej dowiedziałem się czegoś nowego, jak zacząłem szukać o nim informacji. :-)
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 27.11.2022 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nikt nie mówił, że w... | dot59Opiekun BiblioNETki
PS. w Wiki powinno być już dobrze o ile nie będzie trzeba się przepychać z redaktorami. :-)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 28.11.2022 08:10 napisał(a):
Odpowiedź na: PS. w Wiki powinno być ju... | wwwojtusOpiekun BiblioNETki
Ja właśnie chciałam tam zgłosić ten błąd, ale nie wiedziałam, jak - nigdy się w to nie zagłębiałam :-).
Użytkownik: wwwojtusOpiekun BiblioNETki 28.11.2022 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja właśnie chciałam tam z... | dot59Opiekun BiblioNETki
Trzeba założyć konto i edytować po swojemu, a ktoś to później zatwierdza lub odrzuca. Przynajmniej innej drogi nie znam. :-)
Moja zmiana oczekuje na zatwierdzenie i może to jeszcze trochę potrwa zanim się ostatecznie uprawomocni.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: