Dodany: 31.10.2022 17:19|Autor: dot59
Księga Tatr nadal się pisze
Zdecydowanie jestem człowiekiem nizin. Mogę godzinami maszerować po płaskim terenie, nie nudząc się widokiem równego horyzontu, za to nie lubię się wdrapywać pod górę i boję się patrzeć w dół z wysokości. A jednak urokowi Tatr uległam od pierwszego… czytania, podczas jedynego w życiu zimowego pobytu w Zakopanem gdzieś na przełomie lat 60. i 70., wygrzebawszy z dość skąpej biblioteczki domu wczasowego FWP „Księgę Tatr” Jalu Kurka. Wskutek czego historię Zakopanego, biografie sławnych postaci związanych z Tatrami i realia życia miejscowej ludności na przełomie XIX i XX wieku poznałam w krótkim czasie lepiej, niż którykolwiek z górskich sportów. I tak mi zostało. Tatry podziwiam jako wspaniały twór przyrody, lubię na nie patrzeć z dołu albo z jakiegoś nader ceperskiego szlaku, a jeszcze bardziej – czytać wszystko, co o nich napisano.
A pisze się co nieco. W ciągu ostatnich lat ukazało się sporo pozycji poświęconych i samemu Zakopanemu, i tatrzańskim schroniskom, i TOPR-owi, a w prasie wielokrotnie powraca temat wpływu rozbudowy infrastruktury turystycznej i zwiększenia rozmiarów najrozmaitszych przedsięwzięć turystycznych na stan tatrzańskiej przyrody. Wiadomo, że nie da się zachować całego środowiska naturalnego w stanie nietkniętym, jednak, jeśli jakieś obszary należy szczególnie chronić przed zbytnią ingerencją człowieka, to właśnie takie, które już kiedyś uznano za wyjątkowe z racji czy to walorów krajobrazowych, czy unikalnych konfiguracji materii nieożywionej, flory i fauny. Takie, jak Tatry.
Dlatego bardzo mnie ucieszyła zapowiedź książki „Projekt Tatry” o wymownym podtytule: „jak ocalić ludzi, naturę i przyszłość”. Zajrzawszy w notę wydawcy, wiedziałam, że mogę się spodziewać nie tylko dyskusji na temat starcia między cywilizacją a ekologią, ale także ukazania Tatr w najróżniejszych ich aspektach, przypomnienia, dlaczego są one dla nas takie cenne. I to oczekiwanie zostało w stu procentach spełnione. Maciej Kozłowski tak dobrał grono swoich rozmówców, żeby z ich wypowiedzi dało się wyciągnąć jak najwięcej treści, bez względu na to, czy mówią o Tatrach sensu stricto, czy na przykład o technologiach produkcji materiałów inspirowanych rozwiązaniami, jakie zastosowała sama natura, a wykorzystywanych na przykład do produkcji odzieży górskiej, sprzętu wspinaczkowego itd. Oczywiście, sporo miejsca poświęcono samej ochronie przyrody jako zagadnieniu priorytetowemu w każdym parku narodowym i innych obszarach cennych ze względów ekologicznych. Jest trochę historii, trochę teorii i trochę praktyki; ta praktyka to przede wszystkim doświadczenia w postępowaniu z gatunkiem równocześnie zagrożonym przez człowieka i groźnym dla człowieka, a występującym w Tatrach jako jednej z dwóch unikalnych enklaw na terenie Polski (drugim są Bieszczady). Czyli z niedźwiedziem brunatnym, o którym przyrodnik Filip Zięba opowiada w taki sposób, że nawet czytelnik, któremu nie jest obca wiedza o tym pięknym i dostojnym zwierzęciu, pochłania poświęcony mu rozdział wręcz z zapartym tchem. Równie ciekawe są opowieści Grzegorza Bryniarskiego o tym, „jak to jest być leśniczym nad Morskim Okiem”[1], doktora Sylweriusza Kosińskiego o medycznych aspektach ratownictwa górskiego (och, jakże bardzo rozumiałam jego wzburzenie, „gdy musiał opatrywać turystów, którzy po nakarmieniu niedźwiadka kanapkami, najpierw zwierzę dotkliwie poturbowali kamieniami, a na koniec utopili w potoku”[2]!), Szymona Ziobrowskiego o zastosowaniu „projektowych metod pracy”[3] do opracowania strategii działania parkingu w Palenicy Białczańskiej… chociaż właściwie trudno powiedzieć, by któraś z pozostałych była mniej interesująca. Ba, nawet kończąca całość króciutka rozmowa autora z niemal dziewięćdziesięcioletnim autochtonem, wprawnie posługującym się kosą i przeświadczonym, że „trza się ruszać, dokąd się da”[4], wydaje się niezbędnym dopełnieniem pozostałych historii.
To nie ma znaczenia, że cała publikacja nie dostarcza jednej konkretnej recepty na rozwiązanie postawionej w podtytule kwestii. Nie dostarcza, bo takiej nie ma. Ocalić – czy człowieka, czy naturę – da się wtedy, kiedy się zrozumie, jak bardzo jest to ważne i dlaczego. A rozumie się przez poznanie. Więc dobrze, że są ludzie, którzy nadal piszą współczesną księgę Tatr. Dla nas i dla następnych pokoleń.
[1] Maciej Kozłowski, Szymon Ziobrowski, „Projekt Tatry: Jak ocalić ludzi, naturę i przyszłość”, wyd. Znak Horyzont, 2022, s. 279.
[2] Tamże, s. 331.
[3] Tamże, s. 247.
[4] Tamże, s. 398.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.