Dodany: 18.09.2022 22:24|Autor: pawelw

Książki i okolice> Konkursy biblionetkowe

PIECZYWO W LITERATURZE - KONKURS NR 260


Przedstawiam konkurs numer 260, który przygotowała i poprowadzi Melusińska.



PIECZYWO W LITERATURZE


Przedstawiam konkurs numer 260, który przygotowałam i poprowadzę, choć z dużym poślizgiem, za który bardzo przepraszam wszystkich tak długo czekających!


Chleb powszedni, chleb domowy, chleb bezglutenowy... Bułki: kajzerki, bagietki, obwarzanki, bajgle, precle... Istnieje wiele odmian pieczywa, ja zaś poniżej prezentuję 20 literackich przykładów na to, że większość z nich (lub wszystkie) można odnaleźć w znanych i lubianych książkach.


Chlebków i bułeczek jest 20, czyli do zdobycia jest 40 punktów, po jednym za autora i tytuł. Odpowiedzi proszę wysyłać na mojego mejla: melaniachotynska@gmail.com lub m.chotynska@interia.pl Czas na odgadywanie jest do czwartku 29 października do 23:59.


Fragmenty pochodzą z różnych książek, choć być może ktoś mógłby mi zarzucić preferowanie pewnych gatunków ;). Warto tropić i dedukować, mataczyć oraz podpowiadać, a w razie potrzeby ja również chętnie pomogę. Wszystkim życzę powodzenia i smacznego :)



1.

My, wszystkie dzieci z B., chodzimy razem do szkoły. Musimy wychodzić z domu już o siódmej, bo do szkoły jest daleko.
Zabieramy ze sobą mleko i kanapki i zjadamy to w szkole na dużej przerwie. Czasami X, Y i Z zjadają swoje śniadanie po drodze, zanim jeszcze zdążymy przyjść do szkoły.
- Można chyba równie dobrze nieść śniadanie w żołądku jak w tornistrze – mówi X.

2.

- Powinnaś kiedyś pójść do domu i odwiedzić swoich rodziców, moja droga X – powiedziała pani. - Masz tu duży bochenek pszennego chleba, weź go ze sobą, rodzice ucieszą się, gdy cię zobaczą.
X włożyła swoją najlepszą suknię i swoje nowe buty i szła ostrożnie, aby nie zabrudzić nóg; nikt nie mógł jej tego wziąć za złe; ale gdy doszła do miejsca, gdzie droga prowadziła przez bagnisko i gdzie rozlała się woda i błoto na dużej przestrzeni, rzuciła na ziemię bochenek chleba, aby stanąć na nim i przejść po nim suchą nogą. Gdy postawiła jedną nogę na bochenku chleba, a drugą uniosła do góry, chleb zaczął się coraz głębiej i głębiej pogrążać i dziewczyna znikła zupełnie, widać było tylko wielką, czarną kałużę, a na niej rozpryskujące się pęcherzyki.

3.

Wiecznie tak samo jeszcze jak za czasów Piasta,
Po łokcie umączone ręce dzierżąc w dzieży,
Zakwasem zaczyniony chleb ugniata świeży
Przejęta swym odwiecznym obrządkiem niewiasta.

Gdy, wedle doświadczenia niechybnych probierzy,
Nazajutrz ugniot miary właściwej dorasta,
Pierzyną ciepłą kryje pulchne ciało ciasta,
Kędy cierpliwie pory wypieku doleży.

4.

– Szanujcie chleb – mówi matka, ciągle to przypomina domownikom i dzieciom. Jeśli któreś upuści kromkę chleba na ziemię, musi podnieść i otrzeć z pyłu, i ucałować. Można potem taką okruszynę chleba rzucić na płonący w piecu ogień – ale nigdy porzucić gdzie bądź lub do kubła z odpadkami jedzenia. Matka zaczynała świeży bochen chleba, opierała go o pierś i błyszczącym ostrzem wielkiego noża kreśliła znak krzyża na grubej skórze. - W imię Ojca i Syna... - mówi, a z końca stołu, gdzie siedzą dzieci, rozlega się błagalny szept: - Mamo, przylepka dla mnie, dobrze, mamo?
Nigdy, przenigdy nie odda noża M., nigdy nie pozwala się wyręczyć w czynności krojenia chleba. Zdaje się, że nikt nie potrafi tego dobrze zrobić, że kroi krzywo, byle jak, właśnie bez uszanowania. I czyż nie miała racji?
Wybuchł strajk. Nie było chleba.
Matka piecze najrozmaitsze placki i racuchy z kartofli na oleju i przypomina wszystkim, jak to natrząsali się nieraz nad chlebem, nie chcieli jeść suchego. Suchy, to nie znaczy czerstwy, tylko nieposmarowany. Teraz łaknęli tego suchego chleba, nie mogli już patrzeć na racuchy.

5.

Prowiant składał się głównie z cieniutkich sucharów z zewnątrz przypieczonych i rumianych, wewnątrz jasnych jak śmietana. X wziął jeden z nich do ręki i przyjrzał mu się z niedowierzaniem.
– Kram! - szepnął chrupiąc ułamany okruch. Mina mu się rozjaśniła i zjadł cały suchar z apetytem.
- Dość! Dość! - ze śmiechem krzyknęły elfy. - Zjadłeś już porcję wystarczającą na długi dzień marszu.
- Zdawało mi się, że to rodzaj kramów, czyli sucharów, jakie mieszkańcy D. biorą zazwyczaj na wędrówkę po pustkowiach.
- Dobrze ci się zdawało – odparły elfy. - Ale my to nazywamy lembas, to znaczy chleb podróżny. Posila on lepiej niż wszystkie potrawy znane ludziom, a przy tym jest bądź co bądź smaczniejszy niż kram.

6.

,,Przypuśćmy, że mam na sobie suche ubranie. Przypuśćmy, że mam całe, mocne buty, długi, ciepły płaszcz, wełniane pończochy i nowiutki parasol. I przypuśćmy... przypuśćmy, że w pobliżu piekarni, w której sprzedają gorące bułeczki, znajdę sześć pensów – które do nikogo nie należą... Wchodzę wtedy do sklepu, kupuję sześć najgorętszych bułeczek i zjadam je wszystkie na poczekaniu”.
Na świecie zdarzają się czasem rzeczy bardzo dziwne.
To, co zdarzyło się X, było niewątpliwie taką dziwną rzeczą. Mówiąc to wszystko do siebie, miała właśnie przejść przez ulicę. Błoto było okropne – musiała brnąć w nim niemal po kostki. Starała się stąpać jak najostrożniej, ale niewiele jej to pomogło, tyle że musiała patrzeć przy tym na nogi i na błoto i patrząc tak – już przed samym chodnikiem – zobaczyła w rynsztoku coś błyszczącego. Była to srebrna moneta – mała monetka, zdeptana niezliczonymi stopami, a mimo to jeszcze trochę błyszcząca. Nie sześć pensów wprawdzie, ale też nie o wiele mniej – moneta czteropensowa.
Znalazła się ona w mgnieniu oka w sinoczerwonej dłoni X.
- Och! - zawołała dziewczynka. - To naprawdę! Naprawdę!
I w tej chwili, proszę mi wierzyć, spojrzała na sklep naprzeciwko. I była to piekarnia, a rumiana, tęga, wesoła kobieta stawiała właśnie w oknie tacę gorących bułeczek prosto z pieca – wielkich, pulchnych, lśniących bułeczek maślanych z rodzynkami.

7.

W porze strzyżenia drzew zarabiał osiemnaście su dziennie, później najmował się do żniwa, za robotnika, za parobka, za pastucha, do wszelkiej roboty. Robił, co mógł. Siostra jego także pracowała, ale co miała począć z siedmiorgiem dzieci? Żałosną tę gromadkę ujęła w swe kleszcze nędza i dławiła powoli. Nastała bardzo ostra zima. Jan nie miał roboty. Rodzina nie miała chleba. Ani kawałka. Dosłownie. Siedmioro dzieci.
Pewnej niedzieli wieczorem Maubert Isabeau, piekarz przy placu kościelnym w Faverolles, zabierał się do snu, gdy usłyszał gwałtowne uderzenie w okratowaną i oszkloną wystawę sklepu. Zeskoczył z łóżka i ujrzał rękę wsuniętą przez wybitą dziurę. Ręka porywała bochenek chleba i uniosła go. Isabeau wybiegł, złodziej uciekał co tchu. Dogonił go i przytrzymał. Złodziej rzucił chleb, ale rękę miał zakrwawioną. Był to X.
Działo się to w roku 1795. X postawiony został przed sądem „za kradzież z włamaniem, w nocy, w zamieszkałym domu”. Miał strzelbę, był świetnym strzelcem i trochę kłusownikiem; to mu zaszkodziło. Prawo jest źle usposobione wobec kłusowników. Kłusownik, a także przemytnik, to coś bliskiego rozbójnikowi.

8.

- Nie mam przesądu co do kupców – ciągnął dalej hrabia – ale ten X, który zajmował się dostawą w czasie wojny i zrobił na niej majątek...
- Tak... tak... - przerwał książę. - Ten rodzaj majątków bywa zwykle niepewny, ale za Iksa ręczę. Hrabina mówiła ze mną, a ja zapytywałem oficerów, którzy byli na wojnie, między innymi mojego siostrzeńca. Otóż o Iksie było jedno zdanie, że dostawa, której on się dotknął, była uczciwa. Nawet żołnierze, ile razy dostali dobry chleb, mówili, że musiał być pieczony z mąki od Iksa.

9.

Gdybyś zajrzała do naszej spiżarni, niewątpliwie ślinka napłynęłaby ci do ust. Najpierw kurczęta w galarecie i ozór na zimno, dwa rodzaje galaretek, czerwona i żółta, bita śmietanka, ciasto z cytryną i wiśniami, trzy rodzaje drobnych ciasteczek, placek z owocami, owe sławne konfitury z żółtych śliwek, które X przechowuje tylko dla gości, tort mojej roboty i biszkopciki, o których wspominałam. Ponadto świeżutki chleb i czerstwy też, specjalnie dla pastora, gdyby przypadkiem nie był zbyt zdrów na żołądek. Pani Y mówi, że pastorowie najczęściej źle trawią, ale mnie się zdaje, że pan A. jest jeszcze chyba zbyt krótko pastorem, aby to już miało nań wywrzeć tak zły wpływ.

10.

- A teraz – rzekł X – do łóżek, wszyscy. Ten żart już mnie znudził.
Zgaszono światła i cała rodzina położyła się spać.
Gdy tylko głośne chrapanie oznajmiło, że pan domu i jego matka śpią, dziewczęta zakradły się ostrożnie do posłania księcia i czule nakryły go słomą i łachmanami. Matka prześlizgnęła się także do niego, pogłaskała go po głowie, płacząc i szepcząc mu przy tym do ucha słowa pociechy i współczucia. Schowała mu trochę jedzenia, ale ból pozbawił chłopca apetytu, przynajmniej na czarne kromki lichego chleba.
Był jednak bardzo wzruszony tym, że go tak dzielnie i ofiarnie broniła; podziękował jej za to wytwornymi, książęcymi słowami, prosząc, aby się położyła spać i zapomniała o swym strapieniu. Dodał przy tym, że jego królewski ojciec nie pozostawi jej wierności i oddania bez nagrody.
Ten nowy dowód jego obłąkania gorzko zabolał matkę, przycisnęła go znowu do serca, po czym zalana łzami powróciła na swoje posłanie.

11.

Dziecko zaśmiało się na całą kuchnię, a potem niespodzianie, z zadziwiającą logiką swej czteroletniej, rozczochranej główki odpowiedziało:
— Kiedyż ja, mamo, jeść chcę!
— Masz tobie! — wstając stęknęła X — godzinę temu przecież obiad jadłaś… Dziewczynka tym razem ramiona swe w grubych rękawach tołubka szeroko rozłożyła i bardzo poważnie usprawiedliwiła się:
- Kiedyż ja jeść chcę!
X z szafy wyjęła bochen razowego chleba, odkroiła zeń kawał spory, miodem posmarowała i małej podała. Ząbki jak perełki drobne i białe zatopiły się chciwie w czarnym i osłodzonym chlebie macierzyńskim, ale właścicielka ich, głośno przeżuwając i różowe policzki miodem sobie osmarowując, nie mniej wytrwale niż wprzódy przy tołubku, tuż przy matczynym tołubku dreptała, a tasiemki jej trzewików znowu rozwiązane i wijące się w różne esy ciągnęły się za nią po ziemi.

12.

Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic... tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba - w aniołów przerobi.

13.

Ze schowków wygrzebywano ostatnie ziarenka, a długo jeszcze trzeba było czekać, zanim się nowy chleb narodzi. Najsmutniej jednak z tego powodu było w domu Iksa i Igreka. Głód tam był taki, że aż skwierczało, a znikąd nadziei. Stary ojciec, aż szary na twarzy, chmurny jak nieszczęśliwy dzień i’ smutny śmiertelnym smutkiem, chodził do dalekich lasów i wygrzebywał korzonki, z których cudem jakimś matka piekła coś podobnego do chleba, który w przeważnej części zjadali X i Y. Sami nigdy nie poszli na tę smutną wyprawę i nigdy ojcu nie pomogli. Toteż więcej niż głód i niż te czarne czasy martwili go oni. W oczach, wciąż w ziemię wbitych, widniała rozpacz jak czarne, głębokie jezioro. Został z niego już tylko cień i jednego dnia umarł ten człowiek tak cicho, jak żył.
Pochowano go w czarnej ziemi, która nigdy nikomu nie odmówiła schronienia, a im kto biedniejszy był za życia, tym go serdeczniej przytula. X odmówił na jego grobie połowę pacierza, Y drugą połowę i wrócili do domu nie bardzo rozumiejąc, że są sierotami. Wiedzieli, że ich matka nakarmi.

14.

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba
Podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba...
                               Tęskno mi, Panie...

15.

X lubił przekąsić swoje małe Conieco o jedenastej rano i cieszył się bardzo widząc, jak Y wydobywa z szafki garnuszki i talerze, i gdy Y zapytał: – Co wolisz, miód czy marmoladę do chleba? – X był tak wzruszony, że powiedział: – Jedno i drugie. – I zaraz potem, żeby nie wydać się żarłokiem, dodał: – Ale po co jeszcze chleb, Igreku? Nie rób sobie za wiele kłopotu. – I przez dłuższy czas potem nic nie mówił. W końcu X zamruczał coś do siebie, wstał, uścisnął serdecznie łapkę Igreka i powiedział, że musi iść.

16.

Kiedy z wiosną napoczynało się pługiem ziemię, kładło się w pierwszą skibę kromkę chleba. Ma się rozumieć, nie była to zwykła kromka, jaką się ukraje, żeby z mlekiem zjeść czy z ogórkiem, czy tak samą, bez niczego. Musiała być w Wigilię ukrajana i z nowego bochenka.
Matka rozkładała już talerze do postniku, ojciec zapalał latarnię, brał drabinę z sieni i szedł do stodoły po ten chleb, bo chleb trzymało się u nas na bontach w stodole, miał przewiew, nie pleśniał tak, no i był wysoko. Bez drabiny trudno było się do niego dostać. Próbowaliśmy nieraz, ja czy X, wspiąć się po słupie, na którym bont pośrodku był wsparty, ale nigdy nam się nie udało, a drabina zawsze w sieni stała.

17.

Gospodnie, da mi to wiedzieć,
Bych mogł o tem czso powiedzieć,
O chlebowem stole!

Zgarnie na się wszytko pole,
Czso w sto[do]le i w tobole,
Czso le się na niwie zwięże,
To wszytko na stole lęże.
Przetoć stoł wieliki świeboda,
Staje na nim piwo i woda,
I k temu mięso i chleb,
I wiele jinych potrzeb —
Podług dostatka tego,
Kto le może dostać czego.

18.

X
Mów, czego potrzeba -

DUCH
Księżulu,
Ja tego nie wymówię.

X
Mów!

DUCH
He – Wina – Chleba -

X
Rozumiem: Chleba Twego i Krwi Twojej, Panie!
Pójdę, i daj mi spełnić Twoje rozkazanie.
(do DUCHA)
A teraz zabierz z sobą twe złości i błędy,
Skąd wszedłeś i jak wszedłeś, idź tam i tamtędy.

19.

Chłopiec obejrzał się na piekarnię, jakby chciał sprawdzić, czy nikt nie patrzy, a potem znowu skupił uwagę na świni i w tym momencie rzucił w moją stronę najpierw jeden, a zaraz za nim drugi bochen. Na koniec powlókł się z powrotem do piekarni i starannie zamknął za sobą kuchenne drzwi.
Z niedowierzaniem wpatrywałam się w bochny. Wyglądały wspaniale, wręcz idealnie, z wyjątkiem zwęglonych miejsc. Czyżby chciał, żebym je wzięła? Z pewnością, przecież leżały u moich stóp. Zanim ktokolwiek zauważył, co się zdarzyło, upchnęłam pieczywo pod koszulą, , otuliłam się kurtką myśliwską i pospiesznie odeszłam. Gorący chleb parzył mi skórę, mimo to przycisnęłam go mocniej, jakbym kurczowo trzymała się życia.

20.

Niepokoiła mnie przez cały czas pobytu na okręcie myśl, że może jakieś zwierzę opanowało i zniszczyło moje zapasy, ale znalazłem wszystko nietknięte. Na jednej skrzyni siedziało istotnie jakieś stworzenie, podobne do dzikiego kota. Uciekło ono przede mną, ale niebawem przystanęło i spojrzało wymownie, jakby chciało zawrzeć znajomość. Zagroziłem mu strzelbą, ale to nie podziałało wcale. Rzuciłem mu kawałek suchara, mimo że nie należało być rozrzutnym. Kot ten podszedł, obwąchał chleb, potem zjadł go ze smakiem i spojrzał znowu, jakby chciał więcej. Wzruszyłem z żalem ramionami, a kot odszedł zadowolony wielce z przyjęcia.
Sprowadziwszy na ląd drugi ładunek, zbudowałem z żerdzi i żagla niewielki namiot i umieściłem tam przedmioty, które mógł uszkodzić deszcz lub słońce, wokoło zaś ustawiłem puste paki i beczki, tworząc wał ochronny przeciw wrogim ludziom czy też zwierzętom.



==========
Aktualizacja po zakończeniu konkursu:
Tytuły utworów, z których pochodzą konkursowe fragmenty, znajdziesz tutaj:

rozwiązanie konkursu
Wyświetleń: 1468
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 14
Użytkownik: pawelw 18.09.2022 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam konkurs nume... | pawelw
Lepiej późno niż wcale.
Wciąż mamy wrzesień, więc skoro fragmenty są gotowe, a i organizatorka nadal jest pełna zapału, to nie ma powodu, żeby rezygnować z konkursu. 20 jeszcze gorących i pachnących fragmentów właśnie wjechało na konkursowy stół.

Autorka proponowała, żeby konkurs trwał dwa tygodnie. To już będzie październik, a wtedy ruszy już nowy konkurs, dlatego lepszym pomysłem wydaje mi się zakończenie w czwartek 29 września. Wtedy rozwiązanie mogłoby się pojawić w piątek i nowy konkurs w sobotę.
Ale jeśli uznacie, że potrzebujecie ciut więcej czasu, to możemy przedłużyć o weekend.

Dla tych co obawiają się konkursowego maratonu zdradzę, że kolejny konkurs też będzie miał 20 fragmentów, więc i kumulacja nie będzie bardzo uciążliwa.

Wśród wszystkich uczestników konkursu wylosuję nagrodę od ePWN. Szczęśliwy zwycięzca będzie mógł wybrać książkę z oferty księgarni PWN (do 50zł). Tym bardziej zachęcam do uczestnictwa.
Użytkownik: MELCIA 20.09.2022 16:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam konkurs nume... | pawelw
Witam wszystkich uczestników spóźnionego konkursu przygotowanego przez spóźnioną mnie i przepraszam za zwłokę. W piekarni goszczę obecnie czworo uczestników. Nie zdradzę tajemnicy, jeśli powiem, że jednemu z nich udało się już odgadnąć wszystkie egzemplarze konkursowego pieczywa. Zachęcam wszystkich chętnych do zgadywań, subtelnych mataczeń itp. :) oraz trzymam kciuki.
Użytkownik: mika_p 20.09.2022 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam konkurs nume... | pawelw
A, czyli Dot już wygrała i bijemy się o srebrny medal :)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 20.09.2022 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: A, czyli Dot już wygrała ... | mika_p
Ależ skąd, ja dopiero przed chwilą wysłałam odpowiedzi i wcale nie wszystkie :-).
Użytkownik: MELCIA 21.09.2022 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam konkurs nume... | pawelw
Witajcie! Oznajmiam z radością, że w piekarni (w Czarnogórze nazywanej pekarą) goszczę już siedmioro zawodników, którzy idą jak burza i prześcigają się w ilości poprawnych odpowiedzi.
Użytkownik: MELCIA 24.09.2022 05:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie! Oznajmiam z rad... | MELCIA
Dołączyła do nas ósma konkursowiczka, który to fakt jest miodem (albo chlebem z miodem ) na moje serce :). Zgadujcie, bo czasu jeszcze mnóstwo.
Użytkownik: MELCIA 27.09.2022 05:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam konkurs nume... | pawelw
Dołączyło do nas dwoje nowych uczestników, których oczywiście witam chlebem i solą. W konkursie bierze zatem udział dziesięcioro osób. Nowo przybyli osiągnęli wyniki lepsze niż znakomite; niech to stanie się zachętą dla tych, którzy jeszcze wciąż się wahają, czy do nas dołączyć. A wahać się można jeszcze do czwartku do północy, potem zamykamy piekarnię. Powodzenia wszystkim raz jeszcze :)
Użytkownik: Margiela 27.09.2022 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam konkurs nume... | pawelw
19! Czy ktoś już złowił 19? Wdzięczna za każdą wskazówkę, oferuję równocześnie wsparcie w dziedzinie pozostałych numerków (z wyjątkiem 3).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.09.2022 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: 19! Czy ktoś już złowił 1... | Margiela
Scena z chlebem miała miejsce kilka lat przed wydarzeniem, podczas którego chłopiec i dziewczyna znów się spotykają (on bierze w tym udział wbrew własnej woli, a ona... chcąc kogoś bliskiego uratować). Wydarzenie to ma bezpośredni związek z sytuacją, z powodu której bohaterce tak zależało na zdobyciu jedzenia (a jego oryginalna nazwa, inna niż w tytule dusiołka, to podkreśla).
Czy mogę w zamian prosić o delikatne zamataczenie dusiołka nr 4?
Użytkownik: janmamut 28.09.2022 00:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Scena z chlebem miała mie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Delikatne zamataczenie dusiołka nr 4... Czy: "one były 4" na początek wystarczy?
Użytkownik: Margiela 02.10.2022 00:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Scena z chlebem miała mie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Nie mam pojęcia, jak do tego doszło, że nie zobaczyłam na czas odpowiedzi, a co za tym idzie, również pytania. Tak żałuję, że nie zdążyłam pomóc!
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 02.10.2022 07:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam pojęcia, jak do t... | Margiela
Mamut pomógł, któremu niniejszym serdecznie dziękuję (chociaż przyznaję, że mataczenie rozszyfrował Miciuś, a nie ja, ale skorzystanie ze skojarzeń małżonka to nie szperanie w Googlu, więc nie mam wyrzutów sumienia :-) ).
Jak również tradycyjnie dziękuję Organizatorce za smakowite próbki wypieków (dzięki którym przypomniałam sobie o jednej książce, która czeka na przeczytanie) i wszystkim współzawodnikom, bo póki są, konkursowa tradycja nie zaginie.
I gratuluję zwycięskiej trójce skutecznych zmagań z dusiołkiem nr 3, którego mnie się nie udało rozszyfrować!
Użytkownik: MELCIA 28.09.2022 09:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam konkurs nume... | pawelw
Dot i Mamucie, mataczycie cudownie :D A ja tymczasem witam w konkursie kolejną osobę, jest nas już jedenaścioro.
Użytkownik: MELCIA 29.09.2022 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Przedstawiam konkurs nume... | pawelw
Wciąż trzymając kciuki za uczestników, przypominam, że zamykamy dziś o północy :). Powodzenia w ostatnich podejściach, próbach, dedukcjach i strzałach.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: