Dodany: 16.08.2022 11:02|Autor: mrs.book.book

Kolejna książka Sarah Lark


Dziennikarka mieszkająca w Hamburgu zostaje postawiona przed trudnym zadaniem: musi poddać się hipnozie u rozchwytywanego specjalisty, który twierdzi, że każdy z nas miał jakieś inne wcielenie. To doprowadza Stephanie do Nowej Zelandii, gdzie się urodziła, jednak z tamtego okresu nie pamięta zupełnie nic, jak również swojego ojca, który, jak sądziła, zginął w wypadku. Udaje się tam, by rozwiązać zagadkę morderstwa, które miało miejsce w przeszłości, a przy okazji może wrócą do niej jakieś wspomnienia z dzieciństwa. Jak się okazuje na miejscu, dziennikarka osobiście jest związana ze sprawą, nad którą pracuje. Postanawia odkryć rodzinną tajemnicę, a pomoże jej w tym maoryski naukowiec Weru. Obojgu zależy na odnalezieniu pamiętnika uprowadzonej maoryskiej dziewczyny.

Czy Stephanie rozwiąże to śledztwo? Co tak naprawdę stało się z jej ojcem? Kim jest autorka pamiętnika?

Nie wiem, które to już moje spotkanie z twórczością autorki, jednak ta książka wypadła chyba najsłabiej z tych, które czytałam.

Mamy dużo wątków, które są poruszone tylko pobieżnie. Odniosłam wrażenie, że pomysłów na tę książkę było wiele i wszystko trzeba było wykorzystać.

Główna bohaterka to dorosła kobieta, a czasem zachowywała się jak jakaś małolata. Mimo związku, w którym była w Hamburgu, wdała się w romans z Maorysem, który wcale nie robił wszystkiego z dobrej woli, tylko sam miał w tym ukryty cel.

Zdecydowanym plusem tej książki są fragmenty z pamiętnika. To właśnie te momenty sprawiły, że nie mogłam się oderwać od historii. Marama, bo tak miała na imię kobieta, która spisała swoją historię w formie pamiętnika, jako dziecko była córką wodza, została uprowadzona, a później sprzedana. Z początku wiodła dobre życie, nauczono ją angielskiego, wychowywana była wraz z innymi dziećmi państwa Clavell, jednak z biegiem czasu była coraz gorzej traktowana i miała zostać pokojówką swojej przyszywanej siostry.

Przyznam, że ciężko się czytało tę książkę poza fragmentami z pamiętnika, które mnie naprawdę ciekawiły. Byłam bardzo zainteresowana, co dalej się stało z Maramą. Autorka słynie z tego, że w jej książkach jest naprawdę wiele opisów, a mało dialogów, a dodatkowo książka ma prawie pięćset stron.

Po przeczytaniu tej książki dochodzę do wniosku, że muszę odpocząć trochę od twórczości autorki i poczytać coś lżejszego. Jeśli was ciekawi kultura Maorysów, jak najbardziej zachęcam do sięgnięcia po tę historię, chociaż uważam, że więcej na ten temat znajdziecie w sadze „Ogniste kwiaty”.

[Recenzja w pierwszej kolejności pojawiła się na moim blogu, stronach internetowych księgarń, oraz portalach o tematyce książkowej]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 136
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: