Dodany: 21.04.2005 21:50|Autor: verdiana

Samotność urojona


Nie wiedziałam, co sobie wypożyczyć, a tytuł na grzbiecie mi się spodobał: "Samotność". Nazwisko autora, Christopher Isherwood, nic mi nie mówiło. Zajrzałam na koniec książki i pomyślałam, że to coś dla mnie – żadnych hollywoodzkich happy endów i mydlenia oczu, że "żyli długo i szczęśliwie". Przeczytałam "Samotność" w jeden wieczór. Rozczarowałam się.

Ta książka nie jest o samotności. Pięćdziesięcioparoletni George nie jest tytułowym mężczyzną samotnym. Tzn. jest mężczyzną tytułowym, ale nie samotnym. To nieprawda, że nie ma nikogo. Stracił kogoś bliskiego, ale wokół niego są ludzie, którzy go lubią. To on sam ich odtrąca, chociaż nie całkiem wyrzeka się ich obecności.

George jest wykładowcą na uniwersytecie. Otoczony jest studentami, mniej lub bardziej zdolnymi, ale jakby tego nie dostrzegał. Zwraca uwagę na chłopca, z którym kończy w łóżku. Bo "Samotność" jest też o poszukiwaniu tożsamości, chociaż nie tylko seksualnej (Isherwood dedykował książkę Vidalowi i przez wiele stronic tylko to może czytelnika naprowadzić na trop homoseksualizmu, autor bardzo subtelnie rysuje tożsamość płciową swojego bohatera, no, przynajmniej do pewnego momentu).

George'a nie można polubić jako człowieka. Ujęła mnie co prawda jego analiza książki "Po wielu latach umiera łabędź" Huxleya – nawiązanie do mniejszości, nienawiści, którą George nazywa wentylem bezpieczeństwa, dzięki któremu nie dochodzi do wielu prześladowań. George jako wykładowca jest bardzo interesującym osobnikiem, na którego wykładach warto byłoby się znaleźć. Ale to wszystko, co w tym człowieku jest pozytywnego, to wszystko, co można w nim cenić. Nie dostrzegam w nim absolutnie nic więcej. Jest nudny, zrzędliwy jak stara panna, uwielbia się umartwiać i tym zadręczać innych, a jednocześnie odrzuca tych, którym jeszcze nie zalazł za skórę. A może jestem dla niego zbyt surowa?

Prawdę mówiąc, nie rozumiem celu powstania tej książki. Wygląda na to, że autor miał ochotę po prostu opowiedzieć historię, bo żadnej tam puenty, stylem książka też się nie wybija, temat został zaledwie dotknięty, chociaż można było napisać świetną powieść. Rozumiem, że w latach 60. – wtedy książka powstała – mogła być nowatorska, ale do naszych czasów nie dorosła.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 9530
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: pascom 27.05.2005 18:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiedziałam, co sobie... | verdiana
Wspaniała książka z wieloma trafnymi opiniami i przemyśleniami o ludziach pseudo tolerancyjnych.
Schyłek życia człowieka osamotnionego, który stracił najbliższą osobe. Człowieka, którym podobno jest sam autor.
Warto przeczytac i porównać z innymi pozycjami Isherwooda przetłumaczonymi na język polski:
"W poszukiwaniu azylu" - pamietniki, bardzo skrojona wersja, obejmująca lata 1941-42. Wspomnianych jest tam wielu wielkich ówczesnych czasów, jak choćby Chaplin, Greta Garbo czy Tennessy Williams, z którymi autor miał stycznośc.
"Pożegnanie z Berlinem" - na podstawie której powstał "Kabaret" z Lizą Minelli w roli głównej.
Tak wiec talentu nie można Ischerwoodowi odmówic.
Polecam wszystkim!
Użytkownik: glon 31.12.2006 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniała książka z wielo... | pascom
Bardzo lubię, wręcz moją pasją jest czytanie recenzji Verdiany, aczkolwiek Isherwooda będę bronić.

"Samotność" jest książką o chybionym tytule, który niepotrzebnie wprowadza ludzi w błąd. Poza tym jest to tytuł banalny, mający silne konotacje emocjonlne (por. "Samotność w sieci"). Myślę, że niepotrzebnie Isherwood zaopatrzył swoje dzieło takim tytułem, ale to moja subiektywna ocena.

Sama książka banalna nie jest. Zgadzam się z poprzednikiem, że przemyślenia i dygresje są błyskotliwe. Mroczne, egzystencjalne tematy, niepewność, momentami klaustrofobiczna wręcz narracja - takie lubię.

"Samotności" nie polecam osobom "fabułolubnym". Polecam osobom, które potrafią czytać teksty z dystansu - nie angażują się zbytnio w lekturę, są wyczuleni na ironię (u Isherwooda jest jej mnóstwo, naprawdę) i lubią niepospolity, ocierający się o absurd sposób pisania.

Jedno trzeba przyznać - "Samotność" do "Pożegnania z Berlinem" się nie umywa.
Użytkownik: joanna.syrenka 31.12.2006 00:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo lubię, wręcz moją ... | glon
A mógłbyś/mogłabyś coś więcej o "Pożegnaniu z Berlinem"? Nie znam tego, tytuł brzmi intrygująco, recenzja Verdiany i Wasze opinie kazały zwrócić mi większą uwagę na tego autora - chętnie dowiem się czegoś o książce, "do której Samotność się nie umywa".
Użytkownik: Speculum 20.07.2010 20:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo lubię, wręcz moją ... | glon
Nie Isherwood opatrzył to dzieło takim tytułem, a polski tłumacz lub wydawca.
Poza tym czasem warto spojrzeć w głąb, za słowo, wyróżnić dla siebie jeden wyraz właśnie dlatego, że może choć na pierwszy rzut oka banalny, tak naprawdę w kontekście zyskuje na znaczeniu? Z dystansu?

Istnieje takie porównanie: 'samotny w tłumie', a samotny bohater, któremu brakuje ukochanego, osoby najbliższej, znacznie, znacznie bliższej niż przyjaciółka, studenci, sąsiedzi - tęskni mimo obecności innych w jego życiu.

Kto tęskni, jest zawsze sam, nie można tego uczucia podzielić, nawet z najbardziej współczującą duszą.

Ten tytuł jest jak wiersz. Sam-otność. "Single", nie "alone" znajduje się w oryginalnym tytule powieści. Jaka różnica między byciem samą, samotną? Przecież tak naprawdę dzięki tłumaczeniu tytuł zachęca do kolejnych refleksji.

Verdiano, piszesz, że książka nie jest nowatorska... A możesz polecić mi inne książki o tęsknocie, nawet takie, w których temat został lekko dotknięty? Nie dodam, że o tęsknocie homoseksualnej, bo może Ci być trudno znaleźć. Ja myślę, że wciąż takich lektur brakuje.

PS. Wiem, że recenzja powstała już bardzo, bardzo dawno, ale czy zdanie na temat fabuły/treści Isherwooda się zmieniło?
Użytkownik: norge 12.07.2012 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie Isherwood opatrzył to... | Speculum
Mnie się książka bardzo podobała. Uwielbiam taki właśnie styl pisania, lekko ironiczny, miejscami refleksyjny. Nie wiem, czy bohatera polubiłam. Nawet się nad tym nie zastanawiałam. Na pewno mnie zaintrygował...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: