Dodany: 16.05.2022 01:03|Autor: idiom1983

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Olga, córka "Wilka"
Krzyżanowska-Mierzewska Magdalena, Wiśniewska Aldona

3 osoby polecają ten tekst.

Emisariuszki trwania


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent: idiom1983 (Krzysztof Gromadzki)

W 1873 roku, tylko jeden rok przed swoją przedwczesną śmiercią w wieku zaledwie 28 lat, Maksymilian Gierymski namalował i wystawił na wystawie powszechnej w Wiedniu jedno z - przynajmniej w mojej subiektywnej ocenie - najwybitniejszych arcydzieł w całej historii polskiego malarstwa. Obraz "Pikieta powstańcza", znany też pod kilkoma innymi tytułami, przedstawia scenę z toczącego się dekadę wcześniej powstania styczniowego, w którym artysta wziął czynny i aktywny udział. W odróżnieniu od innego wielkiego ilustratora tej narodowej insurekcji, Artura Grottgera, który w pełni świadomie kreował nie do końca prawdziwy, za to pełen podniosłości i patosu mit powstania, Gierymski - naoczny świadek i w pewnym sensie także współtwórca ilustrowanych przez siebie wydarzeń - podsunął przed oczy widza autentyczny i do bólu prawdziwy obraz i charakter tamtych dramatycznych czasów. Widzimy oto stosunkowo prostą scenę, z zaledwie kilkoma tylko przedstawionymi na niej postaciami. Linia horyzontu dzieli kompozycję na dwie równe części: skąpane w jasnym błękicie chłodne niebo i przesyconą brązami i ugrami, przetykaną zielenią ciepłą ziemię. Grupa powstańców, zagubiona na nieznanych sobie bezdrożach, napotyka i próbuje wypytać o dalszą drogę dziada-włóczęgę, ubranego w chłopską sukmanę z przewieszoną na piersiach torbą, który w swojej tułaczce bez celu podpiera się trzymanym w ręku kijem. Jednak to nie namalowane przez artystę postacie, ale to, co w pełni świadomie malarz umieścił poza dostępnym dla widza kadrem, stanowi najistotniejszy temat tego znakomitego dzieła, przesądzając zarazem o jego wyjątkowości i dramatyczności. Oto bowiem najbliższy widzowi powstańczy jeździec odwraca się nagle gwałtownie do tyłu i z nerwowym niepokojem wypatruje czegoś, co spostrzegł majaczące jeszcze gdzieś w oddali, ale co zdaje się przybliżać z każdą upływającą minutą. Tym czymś jest oddział rosyjskich wojsk, górujących pod każdym względem nad nielicznym i słabo uzbrojonym oddziałem powstańców. Wynik zbrojnego starcia obu takich formacji w emblematycznej dla Mazowsza czy Podlasia scenerii z bezkresną i pustą przestrzenią, gdzieniegdzie tylko poprzetykaną nielicznymi drzewami i lichymi krzewami, wydaje się łatwy do przewidzenia i tragiczny w skutkach dla dzielnych szlacheckich polskich powstańców. Ponad sto lat po namalowaniu dzieło Gierymskiego posłużyło za inspirację dla Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego do napisania piosenki, w literackiej i muzycznej formie opisującej przedstawione na obrazie wydarzenia. Podmiotem lirycznym swojego wiersza "Pikieta powstańcza", uczynił Kaczmarski właśnie wędrownego dziada-włóczęgę, który obrazową scenę komentuje następującymi słowami:

"Patrz tam
Patrz tam
Kraj przed twoim kładzie się spojrzeniem
Patrz tam
Patrz tam
Nie bój się za swoim spojrzeć cieniem

Grom stamtąd gna
Nad równinę wichry i burzowe chmury
Śmierć z sobą ma
Śmiertelniejszą aniżeli śmierć z natury"

Ponurą puentą losów nielicznego powstańczego oddziału, stanowiącą poniekąd kwintesencję i lapidarne podsumowanie całej styczniowej insurekcji są słowa, jakie dziad-włóczęga wypowiada już na samym końcu utworu:

"Dziadem wędrownym jestem
Nic wam nie doradzę
Takich jak wy tłum jeszcze
W ziemię odprowadzę

Tak jest już stratowana
Że ciał nie osłania
Przeminiecie ja zostanę
Emisariusz trwania"

Zarówno obraz Gierymskiego, jak i piosenka Kaczmarskiego i Gintrowskiego obrazują, przedstawiają i opisują wyłącznie samych mężczyzn. Młodych powstańców o chłopięcych, nieomal dziecinnych jeszcze rysach twarzy, czy dojrzałego i zmęczonego wieloma życiowymi perypetiami dziada-włóczęgę, w sile wieku i u progu mającej się niebawem rozpocząć starości. Nigdzie natomiast nie ma najmniejszej wzmianki o kobietach - pozostawionych w domu powstańczych matkach, żonach, siostrach, córkach czy narzeczonych, z niepokojem wyczekujących najdrobniejszej choćby wieści i nowiny o najdroższych swojemu sercu osobach. W czasach, kiedy przypasawszy do pasa szable i zarzuciwszy na ramię myśliwskie sztucery, mężczyźni szykują się do bitwy o niepodległość ojczyzny, kobietom przyjdzie stoczyć nie mniej heroiczną walkę o bezpieczeństwo na wpół osieroconego domowego ogniska i trwanie na straży narodowej pamięci i tradycji. To właśnie one stają się przywołanymi przez Kaczmarskiego "emisariuszkami trwania" polskości, na przekór opresyjnym planom zaborców i okupantów. Subtelny portret czterech pokoleń takich odważnych i nietuzinkowych kobiet stawia przed oczyma czytelnika lektura książki pt. "Olga, córka »Wilka« ".

Spisana w formie wywiadu-rzeki z Olgą Krzyżanowską, przeprowadzonego przez jej córkę Magdę Krzyżanowską-Mierzewską i dziennikarkę Aldonę Wiśniewską, "Olga, córka »Wilka«", to pełna anegdotycznych historii, fascynująca rodzinna saga, rozsnuta w czasie na najbardziej doniosłe, traumatyczne, ale też piękne i wzruszające momenty polskich dziejów, w burzliwej historii Polski dwudziestego stulecia. Chyba właśnie przyjęta przez twórców literacka forma - w postaci wypełnionych szczerością licznych rozmów i wspominek, które bez przyciężkiej narracyjnej oprawy od razu trafiają w samo sedno poruszanej przez siebie problematyki, w punkt uchwytując głęboki i intymny sens, bardzo trudny do przekazania czytelnikom w inny, bardziej zawiły sposób - sprawia, że lektura tej książki dla każdego, kto zdecyduje się po nią sięgnąć, będzie z pewnością poruszającym i głęboko inspirującym doświadczeniem. Okruchy tylko pozornie dawno minionych doznań i wydarzeń, mocno zakorzenionych w ludzkiej świadomości, oddziaływają bowiem na nasze losy po wielokroć bardziej i intensywniej, niż uwikłana w wir codziennych zdarzeń i rutynowych obowiązków człowiecza natura pragnie zarejestrować i poddać pamięci pod rozumną rozwagę. Książka uderza zwięzłością i siłą wyrazu, przywodząc na myśl coś w rodzaju literackiej kameralnej uwertury, która w przytulnym, wypełnionym ciepłem klimacie, zachęca odbiorcę do sięgnięcia po bardziej szczegółowe opracowania poruszanej przez siebie problematyki. Taki zabieg sprawia, że śmiało można odbierać "Olgę, córkę »Wilka«" jako reporterski aperitif, wyostrzający apetyty czytelników, które prawdziwie i bez reszty może zaspokoić tylko lektura bardziej szczegółowych i dogłębnie wyczerpujących temat materiałów.

Bowiem życie Olgi Krzyżanowskiej, córki legendarnego generała Armii Krajowej Aleksandra Krzyżanowskiego pseud. "Wilk", komendanta Okręgu Wileńskiego AK, obfitowało zarówno w budzące grozę, traumatyczne przeżycia związane z wojną, hitlerowską okupacją, stalinowskimi represjami, krwawymi wydarzeniami grudnia 1970 roku i ponurym okresem stanu wojennego, jak i we wzruszenia dostarczane przez najbardziej radosne momenty najnowszej historii Polski: narodziny i karnawał Solidarności, pontyfikat i pielgrzymki do ojczyzny Jana Pawła II, obrady Okrągłego Stołu i wybory z 4 czerwca 1989 roku, a wreszcie transformację ustrojową, budowę demokracji i integrację Polski z Euroatlantycką i Europejską Wspólnotą. Postrzegana powszechnie przez pryzmat życia i działalności swojego ojca, prywatnie stosunkowo nieśmiałego człowieka o mało władczym charakterze, który ciężko chory, przetrzymywany bezprawnie przez komunistyczne władze bez formalnych zarzutów i aktu oskarżenia, zmarł w więzieniu niedoczekawszy się swojego procesu, na kartach książki Olga Krzyżanowska jawi się bardziej jako wnuczka, córka i siostrzenica wchodzących w skład jej rodziny charakternych i niepospolitych kobiet. Widok płonącej Warszawy we wrześniu 1939 roku i kolumn polskich jeńców, którzy bez broni i pasów, za to ze spuszczonymi nisko głowami i rękami wysoko wyciągniętymi do góry szli do niemieckiej niewoli, musiał być dla wychowywanej w wojskowych koszarach dziesięcioletniej dziewczynki wyjątkowo traumatycznym doświadczeniem. Oparciem dla małej Olgi w tym pełnym wyzwań i ciężkich prób czasie stały się właśnie one: babcia, Stefania z Wesołowskich Łopińska, która bez wahania sprzedała połać rodzinnej ziemi, żeby za uzyskane w ten sposób pieniądze wykupić swoją uwięzioną na Pawiaku córkę; matka, Janina z Łopińskich Krzyżanowska, trzykrotnie zamężna, jedna z pierwszych współpracowniczek generała Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego w założonej jeszcze przed kapitulacją Warszawy konspiracyjnej organizacji Służba Zwycięstwu Polski, która ubrana w liliowy kapelusik, w stopniu kapitana poszła do Powstania Warszawskiego objąć komendę powstańczego szpitala na ulicy Chmielnej numer 28; wreszcie ciotka Hala z Łopińskich Kalandykowa, w Powstaniu żołnierka osławionego Batalionu Zośka. Sama Olga, wówczas jeszcze młodziutka nastolatka, za uratowanie cennych i wartościowych wojskowych dokumentów, w ostatniej chwili wyrzuconych przez członków konspiracji przez okno na chwilę przed aresztowaniem ich przez Niemców, została odznaczona Krzyżem Walecznych. Jednak najcięższej próbie młoda Olga poddana została w przypadających tuż po wojnie mrocznych czasach stalinizmu, kiedy ogrom represji i związanych z nimi bolesnych przeżyć tak jaskrawo kontrastował ze spragnioną uczuć, pięknych doznań, przyjemnych wrażeń i beztroskiej zabawy naturą dziewczyny, przeobrażającej się z niedojrzałego podlotka w świadomą własnej wartości młodą kobietę. Utalentowana sportowo, zapalona miłośniczka narciarstwa, po przeprowadzce ze spalonej Warszawy do Gdańska ostatecznie wybrała studia medyczne. Barwne perypetie życiowe głównej bohaterki, jak obowiązkowe dla studentek medycyny przeszkolenie wojskowe, gdzie uczono młodą Olgę podstaw taktyki piechoty, praca w szpitalach w Pucku i w Gdańsku, małżeństwo z inżynierem Jerzym Krzyżanowskim (!), późniejszym profesorem PAN, narodziny córki Magdy, wreszcie bogata zawodowa, a potem także polityczna kariera, zwieńczona objęciem fotela Wicemarszałka Sejmu, wypełniają karty tej bardzo ciekawej książki, oferując czytelnikowi możliwość zanurzenia się w całe mnóstwo smakowitych towarzyskich i obyczajowych anegdot wprost z parlamentarnych kuluarów i dyplomatycznych salonów. Traktują one o pierwszoplanowych postaciach polskiej polityki w trudnych i newralgicznych czasach ustrojowej i gospodarczej transformacji, wcale niełatwych relacjach ze świeżo wybitymi na niepodległość nowymi polskimi sąsiadami, czy waśniach i niesnaskach w podzielonym postsolidarnościowym obozie, który nie potrafił całkowicie zepchnąć na margines życia politycznego niegdysiejszej elity postkomunistycznej nomenklatury PZPR.

Wspomnienia Olgi Krzyżanowskiej, spisane w ostatnich latach jej życia jako swoistego rodzaju polityczny testament i próba rozrachunku i bilansu jej życiowych dokonań i osiągnięć, dedykowana przede wszystkim wkraczającemu w dorosłość i obficie korzystającemu z dobrodziejstw demokratycznych przemian młodemu pokoleniu Polaków, jak wnuczka Olgi Natalia Mierzewska, która poświęciła swej babci dołączone do książki posłowie, to znakomicie napisany portret witalnej i nieokiełznanej siły, jaka drzemie w obdarzonej szlachetnymi przymiotami kobiecości, macierzyństwie i życiowej dojrzałości i mądrości wszystkich świadomych tych przymiotów kobiet. Nauka, jaka wyziera z każdego przeczytanego w tej książce zdania, nad wyraz wymownie potwierdza tezę, że od zarania wieków to właśnie kobiety, stojąc ukryte w cieniu, zręcznie nakręcają sprężynę świata, czasem tak dyskretnie i skutecznie, że nieświadomi tego wszystkiego mężczyźni niesłusznie sobie przypisują tę wiekopomną zasługę...

Ocena recenzenta: 5/6







(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1460
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: