Dodany: 04.05.2022 07:32|Autor: dot59
Jeśli nie tak, to może inaczej?
Ostatni z domowych nabytków prezentowych nawet niespecjalnie długo leżał odłogiem: większość zdążyłam przeczytać już w minionym miesiącu, na ten zostały mi tylko dwa ostatnie rozdziały, czyli 14 przepisów.
Rozdziałów jest 18 – tyle, ile głównych składników, z których każdy pojawia się w 7 różnych odsłonach (stąd tytuł „7 sposobów”). Kto zna programy i/lub książki Olivera, ten wie, że najczęściej inspiruje się on kuchnią indyjską, prawie równie często bliskowschodnią, włoską, meksykańską, za to raczej nie czerpie ze środkowoeuropejskiej, więc nie znajdziemy u niego smaków, do których przyzwyczailiśmy się w dzieciństwie; ale z drugiej strony, po to są autorskie książki kucharskie, żeby przekonać czytelników do czegoś nowego. I trzeba przyznać, że często się to udaje: w tym przypadku nabrałam ochoty na spróbowanie więcej, niż połowy potraw, a gdyby wliczyć te, które przerobiłabym po swojemu, eliminując z nich sok z cytryny/limonki, świeże liście mięty (i jedno, i drugie uznaję tylko jako składnik dań i napojów słodkich oraz niektórych sałatek) i nać kolendry (której zupełnie nie lubię), byłoby pewnie 2/3.. Podobnie jak we wszystkich pozostałych książkach, opisy przyrządzania potraw są na tyle precyzyjne, że nie da się nie ogarnąć jakichś detali – włącznie ze średnicą patelni, nie mówiąc o kolejności wykonywania poszczególnych czynności – a dla pasjonujących się dietetyką dodatkowo wzbogacone o wyliczenie zawartości kalorii, tłuszczu, soli etc. Materiał ilustracyjny jest konsekwentnie skomponowany i estetyczny: na każdy przepis przypada jedno pełnostronicowe zdjęcie gotowej potrawy + obok samego przepisu pionowy szlaczek ze zdjęciami potrzebnych składników.
Oczywiście, w praktyce pewnie zrobię jedynie kilka najprostszych dań, niewymagających zaopatrywania się w zestaw rzadkich przypraw ani dwugodzinnego siedzenia w kuchni ze wzrokiem utkwionym w zegar piekarnika, jednakowoż miła jest sama świadomość, że jeśli zechcę, mam pod ręką przepis na de volaille w cieście filo z puree groszkowo-ziemniaczanym, albo kremowe risotto brokułowe (do którego jednak na pewno nie wcisnę cytryny!)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.