Z wielu przyjemności czytelniczych jedną upodobałem sobie szczególnie i traktują ją, jako cenną wskazówkę i referencję w poszukiwaniach kolejnych literackich wyzwań. Są to fragmenty powieści, w których autor cytuje lub przywołuje innego pisarza. Nie wiedząc kiedy, zacząłem zbierać takie cytaty i kolekcjonować je jak pocztowe znaczki, lub jak rośliny, które zbierał Paszczak w
W Dolinie Muminków (
Jansson Tove)
. Tutaj muszę się zatrzymać na moment i przyznać, że początkowo chciałem napisać Gapinder, a nie Paszczak, bo w pierwszym polskim wydaniu książki z 1964 roku (mam ją w domowej biblioteczce) takie imię nosi "gapowaty" przyjaciel Muminka - swoją drogą ciekawe, w którym wydaniu imię zmieniono na Paszczak?
"Gdy Muminek i Panna Migotka wrócili do domu na obiad, na schodach przed domem natknęli się na Gapindera. Promieniał z radości.
- No, i jak - spytał Muminek. - Co sobie wybrałeś?
- Rośliny! - krzyknął Gapinder. - Będę się zajmował botaniką! Ryjek to wymyślił! Mój zbiór będzie największym herbarium na świecie!
Tu Gapinder rozpostarł spódnicę, aby pokazać swój pierwszy okaz. Wśród grudek ziemi i liści leżała tam malutka wiosenna cebulka.
- Gages Lutea - powiedział z dumą. - Numer pierwszy w moim zbiorze. Egzemplarz bezbłędny." [1]
Zastanawiałem się, co wybrać z mojego zbioru i przedstawić, jako "numer pierwszy" (oczywiście pierwszy w prezentacji, a nie najważniejszy, bo wszystkie okazy są dla mnie bardzo cenne). Zdecydowałem przenieść się z botaniki do fauny i wybrać coś z kotowatych (łac. Felidae) - koty domowe, tygrysy, pantery, gepardy, lwy...
Georgi Gospodinow, utalentowany bułgarski pisarz, który w 2019 roku został uhonorowany ufundowaną przez miasto Wrocław, Literacką Nagrodą Europy Środkowej "Angelus" i zaczyna być wymieniany przez bukmacherów na listach kandydatów do Nagrody Nobla, napisał w 1999 roku swoją debiutancką powieść
Powieść naturalna (
Gospodinow Georgi (Gospodinov Georgi))
. Została ona przetłumaczona na 17 języków i wydana w 25 krajach. Koty zajmują poczesne miejsce w powieści z pięknym nawiązaniem do znanego noblisty.
"Z Emą hodowaliśmy dwa koty, Micę i Pyca. Mica była rasową syjamką z niebieskimi szklistymi oczami. Kurtuazyjnie mówiliśmy o niej "hiacyntowy kot". Wzięliśmy ją od jednego z przyjaciół, gdy była jeszcze całkiem mała. Przez tydzień nie chodziłem do pracy, żeby karmić ją mlekiem i przytulać. Nasz przyjaciel, któremu podarowano tego kota, przestraszył się, bo opowiedziano mu, że jakieś koty syjamskie wieczorem przegryzły gardła swoim właścicielom. Po prostu chciał ocaleć. Mica nie miała jeszcze zębów. Spała z nami w łóżku, między mną i żoną. Rano znajdowałem je wtulone w siebie. Ania, pięcioletnia córka naszego przyjaciela, mówiła: "A Ema urodziła kotkę". W jednym z poradników na temat wychowywania kotów czytałem, że prawie nigdy nie przywiązują się do właścicieli, raczej ich tolerują. Mica była zbyt wcześnie odebrana matce, by mogła ją pamiętać, i przypuszczam, że traktowała nas, jako opiekunów tej samej rasy, którzy nie wiedzieć czemu chodzą na tylnych łapach. Chęć posiadania kota u mnie i u Emy miała zupełnie inne motywy, ale w istocie równie infantylne. Muszę przyznać, że ja traktowałem kota przede wszystkim jak atrybut, był czymś takim jak dla każdego szanującego się pisarza fajka i bujany fotel. W fotel i fajkę zaopatrzyłem się już wcześniej. Tak sobie właśnie wyobrażałem siebie: siedzącego w fotelu, w kapciach i szlafroku, z fajką w zębach i ciepłym naelektryzowanym ciałem, które pomrukuje, usadowionym na moich kolanach. Musiałem gdzieś widzieć ten obrazek. Możliwe, że Hemingway tak wyglądał. Nie, Hemingway powinien głaskać co najmniej tygrysa." [2]
Cytat ten oznaczyłem w mojej własnej systematyce, jako Ernhem geogos (pseudo- łac.) - egzemplarz bezbłędny.
Wyjaśnienie mojej systematyki umieściłem w części ukrytej (jak powiedziała moja żona "Jacek, ty chyba rzeczywiście zgapinderowałeś").
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Nie chciałbym zgubić piękna całego cytatu, poniżej jego druga część (już bez nawiązań literackich):
"Dla Emy kot był minimalnym warunkiem, by mogła czuć się matką. Mówiła do niego, głaskała go i wychowywała jak dziecko. Czasami i Ema robiła wrażenie nieco większego dziecka, które za bardzo wciągnęło się w zabawę. Późno zrozumiałem, że za tą zabawą kryła się jeszcze inna, moja żona po prostu chciała mi pokazać, jak bardzo pragnie dziecka. W czasach Micy w naszym małżeństwie zaczęło zgrzytać i ja z tępym uporem twierdziłem, że nie chcę dzieci, dopóki nasze relacje są na krawędzi. Podczas każdej awantury kotka zwijała się na parapecie, patrzyła na nas z szaleństwem w oczach i fukała. Książki opisują to zachowanie jako typową lękową neurozę. Jeden ze znajomych użalał się, że ich koty bez przerwy skaczą z balkonu, z dziewiątego piętra. Później się rozwiedli. To był najbardziej humanitarny rozwód. Uratowali kilka kotów.
Mica była całkiem zdrowa. Mieszkaliśmy na pierwszym piętrze. Pyca znaleźliśmy dwa lata później. W naszym bloku ktoś podrzucił kocie legowisko do piwnicy. Przez cały wieczór dochodziło nas słabiutkie kocie miauczenie, które stopniowo cichło. Krążyliśmy wokół bloku długo, nim odkryliśmy, że dźwięki wydobywają się z piwnicy. Ocalało tylko jedno kocię. Po kilku dniach Pyco odżył i zaczął wychodzić z pudełka. Od pierwszego momentu syjamka pokazała mu pazury. Nigdy wcześniej nie przejawiała takiej agresji. Jej ciało dziwnie się napinało, sierść jeżyła, a warczała tak strasznie, że sama się dławiła i dusiła swoimi dźwiękami. A kociak naiwnie podchodził i obwąchiwał ją, jakby rozpoznawał w niej matkę. Przez kilka miesięcy Pyco był trzymany w innym pokoju i płakał za syjamką. Potem, nieoczekiwanie, w Micy obudził się jakiś instynkt macierzyński i sama podeszła do kota. Zaczęła go lizać, troszczyć się o niego, pozwalała na zabawy swoim wspaniałym ogonem. I tak dwa koty, które na początku nie mogły przebywać razem w jednym pokoju, potem nie oddalały się od siebie więcej niż na odległość pyszczka.
Moje małżeństwo z Emą zmierzało dokładnie w odwrotnym kierunku"[3]
[1] Tove Jansson
W Dolinie Muminków (
Jansson Tove)
, przeł. Irena Wyszomirska, Nasza Księgarnia, Warszawa 1964, s. 30.
[2] Georgi Gospodinow
Powieść naturalna (
Gospodinow Georgi (Gospodinov Georgi))
, przeł. Marta Hożewska-Todorow, Fundacja Pogranicze, Sejny 2009, s. 79.
[3] Georgi Gospodinow op. cit., s. 80.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.