Dodany: 28.02.2022 20:12|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

Czytatka-remanentka II 22


Luty tego roku wyjątkowo obrodził w książki, których nie udało mi się podsumować w recenzjach:

Polio: Historia pokonania choroby Heinego-Medina (Oshinsky David M.) (4)
Dokumentalna opowieść o historii walki z jedną ze śmiertelnie niebezpiecznych chorób zakaźnych. W oryginale autor wyraźnie podkreślił podtytułem „An American Story”, że chodzi o walkę stoczoną w USA – i trudno mu to mieć za złe. Ale trochę razi, że „zapomniał” (bo przecież niemożliwe, by nie wiedział) np. o tym, że szczepionką Koprowskiego powstrzymano epidemię polio w Polsce pod koniec lat 50. Doskonale mu się udało oddać atmosferę walki o prymat między naukowcami i/lub zatrudniającymi ich instytucjami – zjawiska tak przykrego, że aż żenującego – a przy tym niebezpiecznego, bo w ferworze wykazania, że „moje jest lepsze”, gdzieś ginie troska o pacjentów. Zadbał też o szczegóły, można powiedzieć, że aż do przesady – np. z wyliczaniem sum grantów, jakie kiedy komu przyznano – i o przedstawienie sylwetek odkrywców szczepionek przed rozpoczęciem rywalizacji, w jej trakcie i aż do końca ich życia. A człowiek sobie myśli, jak by o tym napisał np. Thorwald: książka byłaby dwa albo i trzy razy cieńsza, ale za to tak obrazowa i dynamiczna, że nie dałoby się od niej oderwać…

Podaruj mi swoje sny: Wiersze zebrane (Sztąpka Katarzyna) (3,5)
Zbiorek wierszy nieznanej mi dotąd chorzowskiej poetki trafił w moje ręce z ciekawości, bo czemu nie skorzystać, skoro ktoś proponuje pożyczkę i w dodatku zaznacza, że nie wymaga szybkiego zwrotu?
Jest w nim parę utworów bardzo dobrych („Niechciana miłość”, „Świat bajek”, „A właśnie tak”, „Kiedy odjadę”, „Pluszowe misie”, „Pagina”), kilka dobrych, trochę przeciętnych, parę raczej nieudanych (najgorzej chyba wychodzi autorce próba rymowania: np. „Mikołaj Zielonowąs” sprawia wrażenie wprawki pisanej na poczekaniu… chyba, że miał to być żart, celowo wystylizowany na poezję naiwną), a do tego jeszcze kilka utworów prozą (z których właściwie tylko jeden – „Jednorożec” – można sklasyfikować jako prozę poetycką; „Zdarzenie” i „Damian” to typowe miniatury, w których – podobnie jak w krótkim, ewidentnie wspomnieniowym tekście „Dom Marii” - trudno się doszukiwać poezji, za to można wyłapać parę błędów interpunkcyjnych). Przypuszczam, że z całej twórczości autorki dałoby się skonstruować wybór nieco lepszy, ale i tak dla tych kilku najbardziej udanych wierszy warto było przeczytać.

Księga dla starych urwisów: Wszystko, czego jeszcze nie wiecie o Edmundzie Niziurskim (Varga Krzysztof) (4,5)
Udane połączenie biografii i eseju krytycznoliterackiego; elementów biograficznych jest mniej, bo bohater – wyjąwszy lata wojny – wiódł stosunkowo spokojne i nieskomplikowane życie, nieobejmujące niczego, co trzeba byłoby chować w tajemnicy, a potem, po jego śmierci, odkopywać w aurze sensacji. Jedynym zaskoczeniem, choć też nie dla wszystkich, może być fakt, że Niziurski pisywał również utwory bez wydźwięku humorystycznego i również dla dorosłych. Najciekawsze jest więc tropienie związków między faktami z jego życia a elementami powieściowych fabuł. Te ostatnie są przy tym streszczone na tyle obszernie, by czytelnik nieznający wszystkich dzieł pisarza mógł się zorientować, o co w nich chodzi.

Dziecko w literaturze (Górski Jarosław (ur. 1970)) (4)
Zbiór esejów pozornie na tytułowy temat, ale w rzeczywistości nie tylko, bo autor trochę dowolnie go interpretuje, wciągając weń i takie motywy, jak nader lapidarnie opisane w mitach greckich dzieciństwo Achillesa, nieco szerzej – ale przecież wiadomo, że pod kątem specyficznych wymogów ksiąg świętych, a więc z określoną tendencją – przedstawione w Ewangeliach dzieciństwo Jezusa i zaczerpniętą z tychże ksiąg historię „świętych młodzianków”, a nie dość tego, dodając i luźne impresje na temat dziecka w malarstwie Malczewskiego. Pozostałe teksty, odnoszące się do właściwego tematu, są rzeczywiście interesujące, choć wśród omawianych utworów znajdują się zaledwie dwa powstałe później, niż w latach 50. XX wieku, oba z akcją umiejscowioną z grubsza w latach wojny – a przecież ileż ciekawych, wymownych obrazów dziecka w literaturze dla dorosłych można by wyłowić z prozy współczesnej! Plusem edycji, jak zresztą zawsze w tej serii, są ramki z obszernymi cytatami z omawianych tytułów i oprawa graficzna, złożona z mnóstwa reprodukcji grafik i obrazów, związanych tematycznie lub chronologicznie z danym utworem (kiedy mowa np. o „Oliverze Twiście” – są to osiemnasto- i dziewiętnastowieczne płótna czy ryciny, przedstawiające małych uliczników, żebraków, czeladników, przy „Młynie nad Lutynią” – pejzaże i scenki z młynem w tle, przy tekstach czerpanych z Pisma Św. – renesansowe i barokowe malowidła z motywami biblijnymi).

Co mówią zwłoki: Opowieści antropologa sądowego (Black Sue) (5)
Upodobanie do literatury kryminalnej przekłada się u wielu czytelników nie tylko na śledzenie fabuł i (zwykle nietrafne) próby przewidzenia, który z podejrzanych okaże się mordercą, ale też na zainteresowanie samą kryminalistyką i naukami jej służącymi. Jedną z tych nauk jest antropologia sądowa, spopularyzowana za sprawą cyklu powieści Kathy Reichs i jeszcze bardziej – nakręconego w oparciu o nie serialu „Kości”. Kto wczytywał się z zapartym tchem w historie perypetii zawodowych Temperance Brennan, nie powinien też pominąć relacji jej brytyjskiej (a dokładnie: szkockiej) koleżanki po fachu, Sue Black, w odróżnieniu od Tempe będącej jednak postacią jak najbardziej prawdziwą. Jej opowieść jest połączeniem wykładów popularnonaukowych, zaznajamiających czytelnika z istotą antropologii sądowej i jej poszczególnymi aspektami, z autobiografią i osobistymi refleksjami na temat śmierci. Doskonale się to czyta, choć z uwagi na naturę poruszanych kwestii trzeba się nastawić na pewną dawkę scen drastycznych i/lub mało apetycznych.

Podróże na drugi kraniec świata: Dalsze przygody młodego przyrodnika (Attenborough David) (4,5)
Druga część wspomnień najbardziej znanego podróżnika i popularyzatora przyrody naszych czasów obejmuje okres, w którym jego wyjazdy na półkulę południową miały na celu filmowanie nie tylko zwierząt, stanowiących potencjalne obiekty zainteresowania londyńskiego zoo, lecz także obyczajów miejscowej ludności. I tak poszukiwaniu rajskich ptaków na terytorium Papui-Nowej Gwinei towarzyszyło śledzenie toku produkcji obrzędowych kamiennych toporów, rozwiązywanie zagadek osobliwych nakryć głowy Pigmejów, zgłębianie tajemnicy oryginalnego „kultu cargo” z wyspy Tanna i udział w królewskiej ceremonii picia kavy (nie mylić z kawą) na wyspach Tonga. Na Madagaskarze, oprócz obserwowania kameleonów, tenreków i lemurów oraz rekonstruowania jaja wymarłego ptaka epiornisa, ekipa BBC mogła przyjrzeć się nieco przerażającemu obrzędowi „powrotu zmarłych”, zaś w północnej Australii jej głównym punktem zainteresowania było powstawanie aborygeńskich malowideł. Momentami – zwłaszcza podczas streszczania przez autora dialogów z krajowcami – miałam wrażenie, że wróciłam do lubianej za młodu serii przygód Tomka Wilmowskiego, której autor prócz wiedzy przyrodniczej serwował czytelnikowi również etnograficzną. A, szczerze mówiąc, liczyłam na więcej przyrody. Więc, choć Sir David o wszystkich etapach swoich podróży opowiada z taką samą werwą, kulturą i humorem, ta część zachwyciła mnie odrobinę mniej, niż poprzednia.

Zemsta "Wilka" (Kłodzińska Anna (pseud. Załęski Stanisław lub Mierzański Stanisław)) (3,5)
Kryminał milicyjny, którym autorka zakończyła serię ze Szczęsnym, ukazał się w roku 1990, ale jego akcja rozgrywa się jeszcze w PRL-u, zatem nie później, niż latem i jesienią 1988. I właśnie te realia schyłku epoki i systemu – szalejąca drożyzna, kolejki po wszystko, rozkwit ciemnych interesów, braki kadrowe w milicji – są ciekawsze, niż sama intryga. Ta nie jest zbyt zaskakująca, bo stosunkowo szybko można się domyślić, kim jest morderca (zanim jeszcze zostaje podane jego nazwisko), a ponieważ zespołowi śledczemu udaje się to zaraz potem, mniej więcej od połowy dochodzenie zmienia się w przewidywanie następnych ruchów przestępcy i zastawianie zasadzek. Ja jednak wolę, gdy w fabule jest trochę więcej śledztwa.

Na okrężnych drogach: Tłumaczenie literackie i jego światy (Sławek Tadeusz) (bez oceny)
Już dawno się tak na żadnej lekturze nie zawiodłam. Liczyłam na coś w rodzaju Ocalone w tłumaczeniu: Szkice o warsztacie tłumacza poezji z dołączeniem małej antologii przekładów - problemów (Barańczak Stanisław) czy Tłumacz między innymi: Szkice o przekładach, językach i literaturze (Jarniewicz Jerzy), a tymczasem publikacja okazała się mega-erudycyjną rozprawą filozoficzną na tematy okołotranslatorskie, z której połowa treści do mnie w ogóle nie dociera, a 90% z tej połowy, która plus minus dociera, na nic mi się nie zda. Nie potrafię powtórzyć prawie żadnej zawartej w niej myśli poza ogólnikową – i powtarzającą się w każdej książce o tłumaczeniu – prawdą, że jakkolwiek doskonały byłby przekład, i tak nie będzie oryginałem, bo różne języki mają różne sposoby wyrażania tych samych pojęć. Gdybym była o połowę młodsza, uznałabym taką książkę za beznadziejną i bez wahania postawiła jedynkę; ponieważ jednak z wiekiem pozbyłam się trochę pychy, a nabrałam trochę tolerancji, stwierdzam, że widać została napisana nie dla mnie, ergo: nie jestem nią zainteresowana.

Polskie powieści dla dziewcząt po roku 1945 (Kruszewska-Kudelska Anna) (3,5)
Natrafiłam na ten tytuł w jednym z artykułów o „Ani z Zielonego Wzgórza” (to nie pomyłka, bo oprócz tytułowego zagadnienia autorka dość szeroko – mniej więcej w 1/3 objętości – omawia literaturę sprzed roku 1945 o tematyce mogącej zainteresować nastoletnie czytelniczki, w tym również tłumaczoną z języków obcych) i ponieważ był dostępny w mojej ulubionej bibliotece, postanowiłam ją przeczytać głównie ze względów poznawczych, w poszukiwaniu czytelniczych inspiracji z gatunku lektur „z myszką”. Jest to typowa rozprawa naukowa, publikowana pod patronatem Instytutu Badań Literackich, napisana jednak językiem dość przystępnym, pewnie dlatego, że powstała w czasie, gdy autor piszący pracę naukową nie stawiał sobie za punkt honoru użycia na każdej stronie kilkudziesięciu słów, jakich czytelnik niemający wykształcenia kierunkowego nie zrozumie bez zajrzenia do słownika wyrazów obcych. To pochodzenie z określonego punktu czasowego stanowi też pewien minus, bo na przełomie lat 60. i 70., gdy autorka zbierała materiał, sporo okazów dobrej literatury z omawianej kategorii jeszcze nie istniało, a część z tych, które istniały, to publikacje z pierwszych lat po wojnie, często mocno zaprawione propagandą. Przypomniałam sobie parę tytułów, które już kiedyś chciałam przeczytać i do tego nie doszło, parę takich, które czytałam, ale nie uwzględniłam ich w ocenach i nie mam ochoty ich powtarzać, oraz znalazłam dwa czy trzy, na które nigdy wcześniej nie trafiłam, toteż choć lektura mocno przykurzona, nie uważam poświęconego na nią czasu (niedługiego, bo książka niegruba) za stracony.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1227
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: Margiela 03.03.2022 13:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Luty tego roku wyjątkowo ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Zmartwiło mnie to "Polio...", muszę przyznać, bo się przymierzałam do lektury, a, jak rozumiem, rzecz jest raczej oschle faktograficzna, więc z planów czytelniczych chyba wypadnie. Gdzie jak gdzie, ale w książkach popularyzatorskich o medycynie (które szalenie lubię) potrzeba mi barwności i przystępności, bo laiczka ze mnie stuprocentowa.
A to ci szpila pod adresem współczesnej akademii!;) Nie, przysięgam, nie jest wcale tak źle. Zwolennicy ultranaukowego brekekeksu istnieli zawsze, ohoho, i w czasach PRL-u świetnie się mieli. Pisanie ludzkim językiem jest dziś i było wówczas w dużej mierze sprawą temperamentu, choć świadomy wybór też się tu liczy. Ale życzliwy stosunek do tych piszących mądrze i zrozumiale właśnie dzisiaj stopniowo się upowszechnia,
a takich książek wcale nie brak, naprawdę. Na dowód kilka pierwszych z brzegu pozycji, plus minus nowszych, napisanych pięknie i przystępnie, z dziedziny moich fascynacji XIX-wiecznych:
Literacki kapitalizm: Obrazy abstrakcji ekonomicznych w literaturze polskiej drugiej połowy XIX wieku (Tomczok Paweł)
"Nieobałamucona" wrażliwość: Pisarze okresu pozytywizmu o filantropii i miłosierdziu (Obsulewicz-Niewińska Beata K.)
Amor sacer, amor profanus: O wątkach miłosnych w powieściach Marii Rodziewiczówny (Szargot Barbara)
Pokój z widokiem na ogród: Miłosne fantazmaty w prozie Elizy Orzeszkowej (Banot Aleksandra E.)
Ciała Sienkiewicza: Studia o płci i przemocy (Koziołek Ryszard)
Między oralnością a literackością: Proza wiejska Adolfa Dygasińskiego (Radowska-Lisak Mirosława)
To raczej te zakalce akademickie przeciążone masą groźnych terminów zaczynają odstawać od dobrej normy. Oby tak dalej:)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 03.03.2022 14:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Zmartwiło mnie to "Polio.... | Margiela
W takim razie polecam Ci jedną z najlepszych moich zeszłorocznych lektur: Zaraza: Najskuteczniejsi zabójcy naszych czasów (Quammen David) , i, jeśli jeszcze nie czytałaś, drugą o takim samym tytule i zbliżonej tematyce: Zaraza (Ambroziewicz Jerzy). Prawie medyczne - choć autorka nie jest lekarzem, tylko antropologiem sądowym - są też Co mówią zwłoki: Opowieści antropologa sądowego (Black Sue), autorka ma i dar narracji, i wrażliwość, która nie pozwala jej spłycić cokolwiek drastycznego tematu ani straszyć nim czytelnika.
Użytkownik: Margiela 03.03.2022 16:37 napisał(a):
Odpowiedź na: W takim razie polecam Ci ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję za rekomendacje! Ostatnim moim spotkaniem z tym gatunkiem był Cudowny lek (Christa Janusz). Czytał się bardzo sprawnie i pouczająco. Obie "Zarazy" już sobie wypatrzyłam jakiś czas temu i dobrze wiedzieć, że warto się za nie brać. To samo dotyczy "Zwłok", sądząc po tytule, obawiałabym się zbędnej makabry i tej postawy, o której właśnie piszesz, że jej tam nie ma:)
Użytkownik: margines 08.03.2022 00:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję za rekomendacje!... | Margiela
Może mimochodem, ale dzięki za podrzucenie mi tytułu do poznania:)
Sięgnąłbym po niego w końcu, bo to Kajko i Kokosz, ale przez ten komentarz są u mnie już.
Użytkownik: Margiela 23.03.2022 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Może mimochodem, ale dzię... | margines
A to ci dopiero! Daaawno nie zaglądałam w odpowiedzi do komentarzy i pominęłam to małe nieporozumienie, zamiast je wyjaśnić, za co przepraszam. Podpowiedziałam lekturę nie tylko całkiem mimochodem, ale i poniekąd wbrew woli, bo miał to być całkiem inny cudowny lek, mianowicie ten:
Cudowny lek: Robert Koch, Ludwik Pasteur i prątki gruźlicy (Goetz Thomas)
Zapewne złapałam pierwszy link, jaki mi wpadł w ręce, nie przeczuwając, że inny "Cudowny lek" również istniał;)
Użytkownik: margines 24.03.2022 00:54 napisał(a):
Odpowiedź na: A to ci dopiero! Daaawno ... | Margiela
Heh;]
Akurat mnie nie ma za co;)
Użytkownik: Margiela 24.03.2022 11:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Heh;] Akurat mnie nie ma... | margines
Trochę jest za co, bo wyglądało tak, jakbym rekomendowała rzeczywiście (tymi dobrymi wrażeniami z lektury). A one się całkiem innej książki tyczyły;)
Użytkownik: margines 24.03.2022 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę jest za co, bo wyg... | Margiela
Aj, tam!:)
Nie ma co.
Ważne, że mimo zamieszania niechcący wyszła całkiem „pyszna” lektura. A i chwila oderwania się myślami od wszystkiego na świecie i praktycznie za rogiem.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: