Dodany: 18.04.2005 15:33|Autor: groch

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Córka Czarownic
Terakowska Dorota

3 osoby polecają ten tekst.

Magia Córki Czarownic


[Uwaga: recenzja zawiera streszczenie książki i zdradza jej zakończenie - przyp. red.]


Dorota Terakowska zadebiutowała książką pod tytułem „Władca Lewawu”, choć nie była to jej pierwsza napisana pozycja. W szufladzie leżała „Córka Czarownic”, której nikt nie chciał wydać. Cenzura dopatrzyła się zbyt licznych podobieństw do panującego wówczas systemu... No tak, bo czyż nie ma w tej książce Najeźdźcy i zniewolonego Królestwa...

Jednak nie jest moim celem tropienie zdań i sytuacji, które wydawały się „groźne”. Chciałabym natomiast podzielić się z Wami moimi przemyśleniami i powiedzieć coś więcej niż tylko „fajna książka” lub „jest to książka o dorastaniu”. Jest to oczywiście prawda, a pomimo prawie trzystu stron czyta się ją z rosnącą chęcią poznania wszystkich niewiadomych.

Rzeczywiście od początku do końca prawie nic nie wiemy. Nie znamy imienia bohaterki, o opiekunkach wiemy tylko, że są to kolejne Czarownice. Miasta i wsie nie są nazwane, królestwo jest tylko wielkim Królestwem, najeźdźca przybył ze stepów, lecz też nie bardzo wiadomo, jaki to lud. Może dlatego typowa dla baśni nieokreśloność przydaje tej historii miarę uniwersalną i tak łatwo było można zinterpretować ją na własną korzyść...

Ale to specyficzne zamazywanie tożsamości ma konkretne znaczenie zarówno dla czytelników, jak i dla bohaterów.

Oto jest dziecko, którego twarz Czarownica Pierwsza co rano ukrywa, czerniąc maścią z orzecha. Dziewczynka nie zna swego imienia, nie wie nic o sobie, nazywa się ją po prostu Dzieckiem. Przez pierwsze siedem lat kryją się po lasach, a Czarownica przekazuje jej historię wielkiego Królestwa z księgi, która musi zostać spalona. Dziecko nie wie, po co się uczy i dlaczego, nie wie także czytelnik, co oczywiście potęguje naszą ciekawość.

Wraz z rozwojem sytuacji, podążając niejako za myśleniem Dziecka i z nim przeżywając, zgłębiamy powoli ten tajemniczy świat. Wydaje się, że rośniemy wraz z Dzieckiem, ucząc się od kolejnych Czarownic, które przejmowały nad nim opiekę. W końcu Dziecko staje się Dziewczynką i na tym etapie uczy się przede wszystkim miłości do natury, pojmuje, iż gwiazdy, kosmos, to co na ziemi i pod nią stanowi harmonijną całość. Dziewczynka staje się Panienką, a Czarownica Trzecia uczy ją szacunku do Natury i pracy. Jako chłopiec Kisbe, poznaje trudy i znój życia w mieście. Budując wraz z innymi ludźmi most poznaje Naturę Człowieka. Nie było to łatwe i:

„wiele czasu musiało upłynąć, nim Panienka pojęła, że tacy są właśnie ludzie: słabi — i silni, wielcy — i mali, dobrzy — i źli, szlachetni — i małostkowi. A wszystkie te sprzeczne ze sobą cechy kłębią się w jednym człowieku. Wówczas to, sama o tym nie wiedząc, wyrosła z dziecięcego świata czerni i bieli, wykluczających się wzajem pojęć dobra i zła, zrozumiała, że barwą najczęściej spotykaną jest ta, która wynika z pomieszania tych dwu kolorów”.

Czarownica Czwarta prowadzi z kolei — już Dziewczynę, do ruin stolicy Ardżany. Zakątek po zakątku poznaje zrujnowane miasto i budzi się w niej duma, że jest dzieckiem tego rodu, a przede wszystkim człowiekiem, zdolnym do czynienia pięknych rzeczy. Jednak jest jedna rzecz, której Dziewczyna — Luelle (w końcu przez przypadek poznaje swoje imię) musi się nauczyć sama, gdyż zabrakło Czarownicy Piątej, która miała wykryć i zniszczyć „skazę”. Z tego powodu święty kamień, który od wieków wybierał władcę, ją odrzucił. Cóż to za skaza? Daremnie Czarownice poszukują odpowiedzi. W ostateczności wędrują do Pustelnika, który zajmuje się rzeszami chorych i potrzebujących. Mówi on tak:

„Skazę nosi w sobie ten spośród ludzi, który nie potrafi współczuć niedoli innych i nie chce ulżyć ich cierpieniom”.

I rzeczywiście Luelle nie potrafi współczuć, gdyż nie potrafi kochać. Wychowywana była przecież przez Czarownice, które nie potrafiły dać jej najważniejszego dla człowieka — miłości. Dopiero praca u Pustelnika, zajmowanie się chorymi, bezinteresowna pomoc wyzwoliły w niej moc uzdrawiania i miłość do człowieka. Można powiedzieć, że Dziewczyna w końcu dojrzała zarówno do bycia władczynią, jak i Człowiekiem. Dopiero wtedy, stojąc na świętym kamieniu, mogła wykrzyczeć, że kocha nie tylko żywych, ale i umarłych. Dopiero wtedy spełniła się Pieśń Jedyna, a święty kamień przyjął ją i wyzwolił duchy osób, które kiedykolwiek walczyły i zginęły w obronie Królestwa. Ów marsz duchów (jakby wyjęty z "Władcy Pierścieni" Tolkiena) sprawia, że najeźdźca opuszcza Królestwo. Bez walki, przemocy i rozlewu krwi, tak, jak to zostało ustalone przez jednego z władców, który kazał zakopać całą broń.

Ciekawe jest to, że historia owego Królestwa jest po prostu jedną wielką utopią. Bo oto było państwo niemal doskonałe. Kolejni władcy tak udoskonalili dziedziny życia, że właściwie nie było głodu, chorób, niczego, co by mogło zagrażać spokojnym mieszkańcom. Byli szczęśliwi do tego stopnia, iż uwierzyli, że cały świat jest szczęśliwy, zakopali więc broń. Stało się to przyczyną ich zguby, świat nie zrozumiał ich postępku i podbił Królestwo. Ale nawet wtedy nie zrodziła się w mieszkańcach chęć walki, jakby owo niegdysiejsze zakopanie broni oznaczało wyzbycie się umiejętności sprzeciwu. Miast tego powstają kolejno strofy Pieśni Jedynej, które przez setki lat dają podbitym nadzieję, a wrogowi spędzają sen z powiek. Można by się zastanowić, kto tak naprawdę układał tę pieśń i tworzył historię? Odnoszę wrażenie, że to mogły być przecież owe Czarownice, uosobienie wiedzy, mądrości, sprytu. Nie mogły przegnać wroga, ale mogły dać nadzieję i tak kierować przepowiednią, by w końcu się spełniła. To one przecież zaczarowały władcę najeźdźcy i sprawiły, że pokochał niewolnicę. To one przez setki lat zajmowały się potomkami rodu Luillów i ostatecznie to one doprowadziły do tego, że Luella zasiadła na tronie.

To tylko wyjątki z tej niezwykłej księgi. Nie potrafię w pełni oddać wszystkich poruszanych tam spraw, wątków, które zazębiają się, wynikają jedne z drugich, tworząc misternie utkany świat. Można opowiedzieć komuś tę historię, ale nigdy nie odda się tajemnicy, którą czytając sami przecież musimy odkryć. Nie odda się subtelnych wrażeń ani poczucia, że książka nas wzbogaca, każdego inaczej, lecz jednak stajemy się jakoś mądrzejsi, bogatsi w wiedzę o samych sobie. Tak jak Luella, musimy przecież przejść przez wszystkie etapy, aby stać się dorosłym w pełnym tego słowa znaczeniu. Poznać smak goryczy i radości, odkryć u siebie talenty, powołanie, umieć współżyć z innymi istotami na ziemi, działać tak, by w końcu poczuć, że przynależymy do konkretnego miejsca na ziemi.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 31396
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: eliot 22.04.2005 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: [Uwaga: recenzja zawiera ... | groch
Książka bardzo mi się podobała. Piękne i prawdziwe zakończenie recenzji.
Użytkownik: olenka108 25.12.2005 14:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka bardzo mi się pod... | eliot
Książka mi się bardzo podobała. Czytałam ją jednym tchem. A tak nawiasem BARDZO ddddddłłłłłłłłłłłuuuuuggggggggggaaaaaaaa recenzja ;-)
Użytkownik: peter07 25.12.2005 15:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Książka mi się bardzo pod... | olenka108
Książka może być - mi się podobała. Natomiast co do recenzji zwróciłbym tylko uwagę na to, by nastepnym razem mniej skupiać się na streszczaniu, bo nam się mały spoiler zrobił... Ale ogólnie fajnie się czytało :)
Użytkownik: Czytelnik_Kasia 06.01.2006 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: [Uwaga: recenzja zawiera ... | groch
Recenzja to nie opis książki!
Poza tym ja od początku wiedziałam, ze to Dziecko jest potomkiem rodu królewskiego i że uratuje tą krainę. Co jednak najciekawsze, nadal czytałam tą książkę z narastającą ciekawością.
Świetna książka, szczególnie dla nowego władcy wstępującego na tron!
Użytkownik: Natii 28.08.2007 22:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Recenzja to nie opis ksią... | Czytelnik_Kasia
Cóż, nie było trudno się domyślić, kim jest Dziecko. ;-)
Użytkownik: the watcher 29.08.2007 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Cóż, nie było trudno się ... | Natii
Heh, istotnie ;-) Ale na szczęście nie przeszkadzało to czerpać przyjemności z czytania książki- że tak powtórzę za innymi komentarzami ;-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: