Dodany: 06.02.2022 11:35|Autor: Rbit

Tajemnicze Moa


Wielkie wyspy w 90% porośnięte lasem. Zero ludzi, zero wielkich ssaków. Arka, na której schronienie znalazły relikty dawnej flory i fauny Gondwany. Szczyt łańcucha pokarmowego zajmowały wielkie ptaki. Tak jeszcze do XIII wieku wyglądała obecna Nowa Zelandia.

Około 1280-1350 roku na wybrzeżu lądują przybysze. Według legendy około 200 osób przybyło na 7 waka (oceaniczne kajaki), rozpoczynając okres kolonizacji wysp przez Maorysów. Aotearoa, bo tak nazwali nowy ląd, jawić się im mógł jako raj z darmową wyżerką. Stosunkowo łatwo dawały upolować się wielkie ptaki Moa. Największy z nich gatunek, Dinornis robustus, był znacznie większy od człowieka. A jajko było około 80 razy większe od jajka kurzego.

Masowe polowania, w tym prowadzone przy pomocy wypalania lasu, w stosunkowo krótkim czasie doprowadziły do zupełnego wytępienia tych wielkich ptaków. Już około 1400-1500 roku Moa przeszły do legendy, a Maorysi musieli przerzucić się na inne źródła pożywienia, w tym ryby. Wraz z Moa wyginął największy drapieżca Nowej Zelandii, czyli wielki orzeł Haasta. Gdy brakowało Moa, nie wahał się atakować i zjadać ludzi, co znalazło odzwierciedlenie w legendach tubylców.

Gdy do Nowej Zelandii przybyli biali, Moa i orły Haasta były już tylko wspomnieniem. Gdy odnaleziono kości ptaków, niektórzy wiązali je nawet z czasami odległymi o tysiące lat. A znajdowane szkielety były naprawdę imponujące. Nie dawano wiary relacjom Maorysów, twierdzących, że jeszcze na początku XIX wieku ostatnie Moa padały łupem myśliwych. Za wątpliwe uważano też relacje białych osadników, którzy twierdzili, że zobaczyli Moa na własne oczy. Komentowano, że to "nie były żadne moa, lecz olbrzymie Kiwi" [1]

Relacje szczęściarzy z XIX, a nawet XX wieku, którzy mieli spotkać Moa, wziął na warsztat profesor Jakub Polit, znakomity historyk, znawca historii Dalekiego Wschodu. Robi to, co potrafi najlepiej — krytycznie analizuje źródła.

Profesor Polit z pasją rozkłada na czynniki pierwsze zarówno same źródła mówione, jak i twierdzenia krytyków wątpiących w prawdziwość tych relacji. Odsiewa fake newsy i żarty od opowieści prawdopodobnych. Zabrakło niestety analizy poszukiwań Moa w XX wieku w kontekście fenomenu kryptozoologii i poszukiwań megalodonów, Yeti czy Wielkiej Stopy.

Czy prawdopodobne jest, że do końca XIX wieku w niedostępnych zakamarkach Fiordlandu na Wyspie Płd. niedobitki mniejszych gatunków Moa przetrwały? Czy wymarły rodzaj ptaków wrócić może do życia przez klonowanie? A może uda się zobaczyć Moa w naturze?


[1] Jakub Polit, "Nie ma już Moa", wyd. TW Historia Iagellonica, 2021, s. 93.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1767
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: