Dodany: 27.01.2022 10:28|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Panna Jane i czas utrwalony w drobiazgach


Zbliżam się już powoli do końca kilkuletniej przygody z dziełami wszystkimi Lady Agathy Christie; ostatnie powieści z Poirotem zdecydowana jestem zostawić na sam koniec, a tego, co prócz nich zostało, jest coraz mniej i w dodatku nie na wszystko mam ochotę (na przykład, chociaż wszyscy mi zachwalają „Zakończeniem jest śmierć”, jakoś się nie mogę zdobyć na lekturę. Chyba nie bardzo mi pasuje ten starożytny Egipt, mam doń nieuzasadnioną awersję od czasu, jak gdzieś około siódmej klasy bezskutecznie próbowałam zmóc „Faraona”). Zastanawiałam się tak długo, że w końcu stwierdziłam: zdaję się na los i biorę to, co najkrótsze.

Najkrótszy okazał się tomik „Śmiertelna klątwa i inne opowiadania”, złożony z 8 niezbyt długich tekstów.

„Azyl”, „Narzędzie zbrodni” i „Idealna służąca” to klasyczne opowiadania kryminalne, z narracją trzecioosobową i panną Marple biorącą aktywny udział w rozwiązaniu zagadki na bieżąco (kolejno: śmiertelnie postrzelony człowiek umiera na plebanii, po czym wkrótce zgłaszają się jego krewni, wykazujący dziwne zainteresowanie jego zniszczonym płaszczem; krawcowa przychodząca z suknią do klientki znajduje jej zwłoki, a o zabójstwo podejrzewa się męża; dwie nowe mieszkanki miasteczka pod byle pretekstem zwalniają służącą, a potem zatrudniają nową, która wydaje się ideałem… ale przez nader krótki czas, bo potem znika wraz z kosztownościami ich i sąsiadów) i ujęciu przestępcy.

W tytułowej „Śmiertelnej klątwie” i „Opowiadaniu panny Marple” również obecny jest wątek kryminalny, ale relacjonowany z pewnej perspektywy czasowej; w pierwszym z nich doktor Haydock, sprawdzając, czy jego podopieczna odzyskała siły po ciężkiej grypie, przedstawia jej pewną historię, której rozwiązanie jest mu już znane, a ona trafnie odgaduje, jak doszło do śmierci młodej kobiety, w drugim ona sama opowiada Raymondowi i Joan, jak odkryła, kto dokonał zabójstwa żony pewnego człowieka.

W szóstym opowiadaniu, zatytułowanym „Dziwny żart”, urocza starsza dama również ma do rozwiązania pewien problem, lecz tym razem niekryminalny – odnalezienie spadku po wuju-dziwaku, na który liczy para młodych ludzi.

Dwa pozostałe teksty są z zupełnie innej beczki: „Lalka krawcowej” to historia o lalce, która niemal doprowadza do obłędu właścicielkę zakładu krawieckiego i jej podwładne, samodzielnie przemieszczając się po pracowni, zaś „Mroczne odbicie” opowiada o wizji, która zmienia los dwojga młodych ludzi (a przy okazji także i innego mężczyzny). Zdecydowanie nie lubię motywów pozazmysłowych, toteż, choć doceniam sprawność pióra autorki, te dwa podobają mi się najmniej, ale to i tak starczy, by cały zbiorek ocenić na solidną czwórkę.

Bo, chociaż krótka forma mniej sprzyja tak doskonałemu portretowaniu środowiska i ludzi, jakie mamy przyjemność spotykać w powieściach Lady Agathy, także i te skromne opowiadanka urzekają nie tyle samą intrygą kryminalną czy parakryminalną, ile drobiazgami, wymownie podkreślającymi charakter danej postaci czy otoczenia.

Jakże uroczo gimnastykuje się panna Marple, by przypadkiem nie użyć zbyt bezpośredniego (i w jej mniemaniu zapewne nieprzyzwoitego) zwrotu, gdy jej pomoc domowa pragnie się poradzić w sprawie krewniaczki:
„ – Och, proszę pani, chodzi o moją kuzynkę Gladdie.
– Mój Boże – wykrzyknęła panna Marple, podejrzewając najgorsze i najbardziej oczywiste – nie jest chyba w… kłopotach?”
– i jak świetnie rozumie ją młodsza o co najmniej dwa, jeśli nie trzy pokolenia Edna:
„– Och nie, proszę pani, w żadnym razie. Gladdie nie należy do tego typu kobiet”[1]!

Jak pięknie podsumowują swoje okazyjne zakupy panna Marple i jedna z jej licznych chrześniaczek, pastorowa Bunch Harmon:
„ – Ręcznik do twarzy przedwojennej jakości – powiedziała panna Marple, powoli odzyskując oddech. – Jest na nim nawet wyhaftowane „J”. Jak dobrze się składa, że żona Raymonda ma na imię Joan. Schowam ręczniki, dopóki naprawdę nie będą mi potrzebne. A jeśli umrę wcześniej, niż się spodziewam, będą jak znalazł dla niej.
– Bardzo potrzebowałam ściereczek do naczyń – wyznała Bunch. – Są śmiesznie tanie, choć nie tak tanie jak te, które wyrwała mi ta ruda baba” [2].

A oto, jak nasza bohaterka tłumaczy świeżo owdowiałemu sąsiadowi, dlaczego we wsi mówi się, że najwyraźniej to on zabił swoją żonę:
„– (…) Zapewniam panią, że dotkliwie odczuwam jej utratę.
– Prawdopodobnie. Lecz, proszę mi wybaczyć, wcale pan na to nie wygląda.
Pan Spenlow wyprostował swą nikłą postać na całą wysokość.
– Moja droga pani, wiele lat temu przeczytałem o pewnym chińskim filozofie, który – kiedy zabrano mu ukochaną małżonkę – nadal spokojnie uderzał w uliczny gong. Przypuszczam, że to typowa rozrywka Chińczyków. Nie zmienił swoich zwyczajów. Mieszkańcy miasta byli pod wrażeniem jego męstwa.
– Jednakże — zauważyła panna Marple – mieszkańcy St. Mary Mead reagują raczej odmiennie. Chińska filozofia nie jest tu adekwatna” [3].

Jak proste i wymowne, a zarazem zabawne jest uzasadnienie, dlaczego pułkownik Melchett wierzy w zapewnienia panny Jane:
„Takim samym tonem jego ulubiona ciotka zapewniała go niegdyś, że nie obetnie się na egzaminie wstępnym do Sandhurst.
I nie obciął się” [4]!”.

Niejeden czytelnik zauważy, że w połowie tych opowiadań występuje pokojówka (lub była pokojówka) imieniem Gladys, za każdym razem inna. Czy autorka chciała coś przez to powiedzieć, uhonorować jakąś postać, która nosiła to imię? W „Autobiografii” nie znajdujemy na to żadnego dowodu, więc można przypuszczać, że, świadomie czy nieświadomie, oddała w ten sposób ducha czasów: jak podają anglojęzyczne serwisy poświęcone historii imion, Gladys – pochodzenia walijskiego – stała się bardzo popularna pod koniec XIX i w pierwszym półwieczu XX wieku, do roku 1930 mieszcząc się w pierwszej pięćdziesiątce najczęściej nadawanych imion. A ponieważ ludzie stojący wyżej na drabinie społecznej są mniej wrażliwi na takie mody, preferując dla swoich dzieci raczej imiona ciotecznych babek i dziadków lub własnych idoli politycznych czy artystycznych, dość logiczne jest, że wśród dziewcząt z gminu, przyjmujących posadę pomocy domowej, Gladys można było spotkać znacznie częściej, niż wśród panienek z klasy średniej; te ostatnie zresztą nierzadko swoje właściwe imiona nosiły tylko na papierze, na co dzień będąc znane pod przydomkami nadanymi im w dzieciństwie (jak samozwańcza detektywka Tuppence – dosłownie „Dwupensówka”, co w przenośni mogłoby brzmieć „Pieniążek” czy „Miedziaczek” – Beresford, „Egg” – „Jajko” – Lytton Gore z „Tragedii w trzech aktach” czy występująca w opowiadaniu „Azyl” z niniejszego tomu oraz w powieści „Morderstwo odbędzie się” pastorowa Harmon, zwana Bunch – co tu pozostawiono w oryginale, a objaśniono jako „Garstka”, zaś tam przetłumaczono mniej dosłownie, lecz bardziej adekwatnie treściowo: „Bułeczka”). To taka drobna ciekawostka, lecz jakże świetnie oddająca klimat tego wycinka czasoprzestrzeni, którego większość dzisiejszych czytelników nie miała okazji poznać osobiście! A właśnie tego rodzaju drobiazgi stanowią o ważności literatury, nawet należącej do gatunków powszechnie uważanych za pośledniejsze.

[1] Agatha Christie, „Idealna służąca”, w: „Śmiertelna klątwa i inne opowiadania", przeł. Agnieszka Bihl, Wydawnictwo Dolnośląskie, 1996, s. 76.
[2] Agatha Christie, „Azyl”, op. cit., s.19.
[3] Agatha Christie, „Narzędzie zbrodni”, op. cit., s. 55-56.
[4] Tamże, s. 59.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 648
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: jolekp 27.01.2022 10:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Zbliżam się już powoli do... | dot59Opiekun BiblioNETki
A ja mimo wszystko nadal polecam "Zakończeniem jest śmierć". Też bardzo sceptycznie podchodziłam do tego starożytnego Egiptu, ale to w dużej mierze wyłącznie dekoracja, całość spokojnie mogłaby się dziać na angielskiej prowincji. Naprawdę nie ma się czego bać:)

Ps. Też nie zmogłam "Faraona";)
Użytkownik: misiak297 27.01.2022 11:04 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mimo wszystko nadal ... | jolekp
Podbijam. Powtórkowo było to bardzo duże zaskoczenie.

A "Lalka krawcowej" mnie przeraziła (to zakończenie!). Uważam, że to jedno z najbardziej udanych niekryminalnych opowiadań w dorobku Christie.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 27.01.2022 11:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja mimo wszystko nadal ... | jolekp
No, i tak będę musiała w ten Egipt wejść, bo już coraz bardziej nie mam w czym wybierać. Nie licząc takich wtórnych zbiorków opowiadań, jak Zbrodnie zimową porą (antologia; Christie Agatha (pseud. Westmacott Mary)) czy Obligacje za milion dolarów (Christie Agatha (pseud. Westmacott Mary)) oraz komiksowych wersji kilku powieści, zostały mi bodaj cztery ostatnie Poiroty (plus jeden z pierwszych, Zabójstwo Rogera Ackroyda (Christie Agatha (pseud. Westmacott Mary)), co do nieprzeczytania którego mam nadal niezłomne postanowienie, ponieważ znam rozwiązanie zagadki i się z nim nie godzę), a spoza cykli już tylko "Noc i ciemność" oraz wspomniana "Zakończeniem jest śmierć".
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: