Dodany: 20.01.2022 11:55|Autor: Asienkas
Oprawca jak ze snu
Niewidomą Lavinię Monetti odwiedza tajemniczy kochanek ze snu. Czy na pewno można nazwać go kochankiem? Jego wizyty wzbudzają w kobiecie ambiwalentne uczucia – przerażenie przemieszane z pożądaniem. Włamywacz dokonuje gwałtu na jej ciele i wywołuje ból, ale doprowadza do ekstazy. Lavinia boi się i tęskni.
Powieść rozpoczyna się ciekawie. Obserwujemy „odwiedziny” nieznajomego. Mamy okazje poznać perspektywę jej i jego. Wydarzenia skojarzyły mi się z „Grą Geralda” Stephena Kinga, gdzie tajemniczy obserwator patrzy z kąta na kobietę przypiętą do łóżka, ale u Mayi M. Lancewicz znajdziemy duża dawkę erotyzmu, a nie grozy.
Szybko pojawia się wątek kryminalny (zaginięcie rodziny Chelleri) oraz poznajemy coraz więcej postaci (głównie męskich, spośród których Lavinia próbuje wytypować tożsamość oprawcy). Autorka zatraca – niestety – klimat początku książki. Im dalej, tym robi się dziwniej. I nie mam tu na myśli wydarzeń, bo te nie są jakieś kosmiczne, ale sposób napisania powieści. Jest w nim sporo sztuczności, szczególnie w kreacji kolejnych bohaterów. Dla mnie okazało się to przeszkodą przed porządnym wgryzieniem się w fabułę.
Mam wrażenie, że „Ze snu...” miało być próbą wyrażenia siebie przez autorkę. W biogramie na okładce możemy przeczytać, że kocha Włochy i właśnie tam umiejscowiła akcję swojej książki. Dowiadujemy się, że czuje się artystką, a sztuka odgrywa ważne miejsce w sercu bohaterki powieści (i wszechobecny Modigliani). Dlatego wnioskuję, że napisanie książki było dla Mayi M. Lancewicz okazją do wygadania się. Nie potępiam. Widać, że autorka ma zacięcie artystyczne, więc niech się spełnia w tym kierunku, a ja życzę jej, żeby znalazła ludzi, którzy zrozumieją to, co ona robi i będą ją podziwiać.
„Ze snu...”czyli trochę romansu i erotyki, powieści obyczajowej i kryminału. Króciutka powieść, ledwo 150 stron, a taki miks. Do tego twór dość specyficzny – fabuła jakby bujała w chmurach. Ciężko mi powiedzieć, komu mogłabym ją polecić. Wydaje mi się, że to jedna z takich książek, do których albo poczujecie chemię i będziecie zachwyceni, albo czytanie skończycie delikatnie skonfundowani.
[Recenzja była publikowana na blogu oraz innych portalach czytelniczych]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.