Dodany: 09.01.2022 23:13|Autor: yyc_wanda

Przeczytane: Q1, 2022


STYCZEŃ
Długi płatek morza (Allende Isabel) (Chile-2019); ocena: 4
Powieść epicka, której akcja rozgrywa się na przestrzeni 50 lat. Na początku poznajemy bohaterów walczących w hiszpańskiej wojnie domowej przeciwko reżimowi Franco, a kiedy pada Katalonia, ostatni bastion obrony przed hiszpańskim faszyzmem, setki tysięcy uchodźców opuszcza Hiszpanię, przekraczając granicę Francji. Wśród nich są nasi bohaterowie, Victor Dalmau i jego bratowa, Roser. Tej dwójce udaje się dostać na czarterowany przez Pablo Nerudę statek SS Winnipeg, na którym 2.000 hiszpańskich emigrantów opuszcza Francję i udaje się do Chile. Dalszy ciąg powieści to adaptacja naszych bohaterów w nowej ojczyźnie, ukazana na tle historii i aktualnych wydarzeń tego kraju. Przebiga ona w sumie bezproblemowo, do czasu przewrotu Pinocheta, kiedy to raz jeszcze Historia wprowadzi zamęt w ich spokojne życie.
Powieść Isabel Allende ma bogate tło historyczne. Widać, że autorka poświęciła wiele czasu na research i zapoznanie się z historią opisywanych etapów dziejowych. Być może zbyt wiele, bo suchy, reporterski przekaz faktów historycznych całkowicie zapanował na stylem powieści, spychając na margines osobiste przeżycia bohaterów. Są to postacie papierowe, choć, o ironio, Victor, hiszpański emigrant zamieszkały w Chile istniał naprawdę i to jego losami zainspirowana została ta powieść. Rękopis ukończonej już powieści Allende planowała dać mu do przeczytania przed opublikowaniem. Niestety, Victor zmarł kilka tygodni wcześniej, nigdy nie dowiedziawszy się, że został bohaterem literackim.
Być może ten fakt zaważył na tym, że wyszła z tego powieść-laurka z bardzo pozytytywnymi, ale mało interesującymi bohaterami. Sterylna powieść, w której historia jest opowiedziana, a postacie opisane; takie streszczenie czyjegoś życia całkowicie wyzute z emocji. Tu i ówdzie autorka próbuje ożywić akcję, wprowadzając romantyczne akcenty, które balansują na granicy pompatyczno-melodramatycznych. I też są opisane, a nie przeżyte. I też beznamiętne.
W tej powieści Allende wykazuje sprawne, reporterskie pióro. Gorzej z kreacją bohaterów. Nie wiem, czy jest to jej pisarska słabość, czy takim suchym, beznamięnym stylem pisane są wszystkie jej powieści, ale myślę, że musi w nich być coś więcej, by zapewnić jej międzynarodowe uznanie. Więc pewnie dam jej jeszcze jedną szansę.
B-netka: średnia ocena: 4,41 / ilość ocen: 35
Goodreads: średnia ocena: 4,06 / ilość ocen: 64.807

Rozmowy z Bogiem (księga pierwsza) (Walsch Neale Donald) (USA-1995); ocena: 4,5
(własna półka)
Nie zachwyciła mnie forma tej książki. Wolałabym, żeby autor przedstawił swoje przemyślenia jako wynik wasnych studiów z dziedziny filozofii i religii, nie mieszając w to Boga. Niektóre idea wydały mi się zbyt kontrowersyjne i trudne do zaakceptowania i mogłabym je zignorować, gdyby podane były jako subiektywne odczucia autora. Kiedy jednak padają z „ust Boga”, ich przekaz nabiera większej mocy. Mogę polemizować z autorem, ale dużo trudniej jest polemizować z Bogiem.
Jednak spora część poglądów autora wzbudziła moje zainteresowanie i poparcie. Wskazówki jak żyć, by kreować własną rzeczywistość i jaki wpływ mają na to nasze myśli, są jak najbardziej godne propagowania. Bóg stworzył człowieka na własne podobieństwo. Jak to się objawia? Myśł, słowo, czyn to są te same narzędzia, których Bóg użył stwarzając wszechświat i w które wyposażył nas, byśmy mogli kształtować naszą rzeczywistość.
B-netka: średnia ocena: 4,88 / ilość ocen: 95
Goodreads: średnia ocena: 4,17 / ilość ocen: 33.909

Ostatni brzeg (Shute Nevil (Shute Norway Nevil)) (UK/Ang/London-Aus/Victoria/Melbourne-1957); ocena: 2,5
Książka, która przedstawia tragiczne konsekwencje wojny nuklearnej na skalę globalną; wojny trwającej kilka tygodni, a pozostawiającej po sobie obfite żniwo śmierci. Ci, których nie zabiły bezpośrednie wybuchy bomb, umierają na chorobę popromienną. Opady radioaktywne, przenoszone przez prądy powietrzne, zatruwają coraz szersze obszary ziemi. Jeszcze na półkuli południowej toczy się normalne życie, ale mieszkańcy tych rejonów wiedzą, że zostało im zaledwie kilka miesięcy, znim skażenie radioaktywne dotrze i tutaj.
Powieść ta została wydana w 1957 i wizja świata zniszczonego wojną nuklearną mogła wydawać się wówczas realna i bliska. Prawdopodobnie i dzisiaj opisywane wydarzenia poruszą do głębi nie jednego czytelnika. Dla mnie jednak ta powieść jest bez ikry. Akcji nie ma żadnej. Bohaterowie zachowują się w najbardziej nienaturalny sposób, jaki można sobie wyobrazić. Nie ma paniki, kradzieży, rozbojów. Nie ma desperackich prób szukania ratunku, nikt nie buduje schronów, nie gromadzi żywności, chociaż krąży ogólna opinia, że wystarczy pięć lat, aby wszystko wróciło do normy. Mieszkańcy Melbourne wykazują wyjątkową odporność na stres i bierność wobec zaistniałej sytuacji. Dalej chodzą do pracy, uprawiają ogródki, planują przyszłoroczne zbiory. Zachowują się tak, jakby nadchodzący kataklizm ich nie dotyczył. Prowadzą zwyczajny tryb życia, ani im w głowie choćby szalone, ostatnie wakacje.
Brak akcji i jednowymiarowość bohaterów to nie jedyny mankament tej powieści. Strona literacka również pozostawia wiele do życzenia. Przeważają byle jakie dialogi, w których niewiele jest treści, a które tylko podkreślają infantylność bohaterów. Trudno jest wczuć się i współczuć bohaterom, którzy zachowują się jak idioci. Doceniam wagę tematu tej powieści, ale wykonanie jest bardziej niż słabe.
B-netka: średnia ocena: 4,86 / ilość ocen: 506
Goodreads: średnia ocena: 3,95 / ilość ocen: 38.839

You Suck, Sir – Paul Bae (Can/BC/Vancouver-2014); ocena: 3,5
Paul Bae jest nauczycielem języka angielskiego, a także stand-up komikiem. Ta książka jest zbiorem żartobliwych potyczek słownych pomiędzy nim i uczniami. Takie mini anegdotki, na ogół średnio śmieszne, w dodatku dużo w nich powtórzeń. Prawdopodobnie zostaną dobrze przyjęte przez młodzież szkolną i nauczycieli, bo to jest odbicie świata, w którym się obracają na codzień. Dla obserwatora z zewnątrz – lekka lektura, szybko się czyta, szybko zapomina.
Goodreads: średnia ocena: 3,86 / ilość ocen: 114

Coffee, Tea or Me – Trudy Baker, Rachel Jones, Donald Bain (US/NY/LongIsland-1967); ocena: 4
(własna półka)
Fikcyjne wspomnienia dwóch stewardes, latających na amerykańskich liniach lotniczych w latach 60. ubiegłego wieku. Były to początki pasażerskich lotów komercyjnych, o klienta należało zabiegać i jednym ze sposobów umilania im podrózy była obecność pięknych, młodych i zawsze uprzejmych stewardes. Autorem tych „wspomnień” jest mężczyzna, Donald Bain, który pracę stewardes znał z prowadzonych z nimi rozmów i osobistych obserwacji pasażera linii lotniczych. Były to czasy, gdy stewardesy zaliczały się do grupy celebrytów i były obiektem pożądania i westchnień męskiej populacji. Wyzwolone z seksualnych stereotypów, korzystały z wolności, jaką obdarzyła je rewolucja obyczajowa lat 60. Czy ich życie było pasmem zabaw, wykwintnych kolacji z chętnymi zapraszać je pasażerami, czy są to tylko fantazje autora? Nie trudno sobie wyobrazić, że młode, piękne i adorowane przez mężczyzn, miały wiele okazji, by atrakcyjnie spędzić czas na postoju w obcym mieście. Była to forma relaksu po godzinach wymagającej pracy, gdy z uprzejmym uśmiechem na twarzy starały się sprostać kaprysom pasażerów. A były to czasy, gdy hasło „klient nasz pan” traktowane było dosłownie, zwłaszcza w liniach lotniczych, zanim jeszcze stały się one masowym środkiem transportu.
W „Coffee, Tea or Me” nie brak zabawnych sytuacji, choć nie zawsze jest do śmiechu samej stewardesie. Autor, Donald Bain, ma lekkie pióro, zmysł obserwacyjny i potrafi znaleźć humor w prozaicznych nawet sytuacjach. Niestety, niektóre rozdziały są jakby wciśnięte na siłę, nie dostarczają ani rozrywki ani istotnej informacji, a przez to psują efekt całości.
Goodreads: średnia ocena: 3,27 / ilość ocen: 1.246

All Adults Here – Straub Emma (US/NY-2020); ocena: 1
Należę do osób, które uparcie brną przez każdą czytaną książkę – nawet gdy moje zainteresowanie nią słabnie w miarę zaliczanych stron. Ale w przypadku „All Adults Here” nie dałam rady. Powieść ta napakowana jest licznymi bohaterami, którym poświęcone są odzielne rozdziały. Więc tak skaczemy od jednej osoby do następnej i poznajemy ich problemy. Jest babcia, seniorka rodu, która w swym zaawansowanym wieku odkryła, że jest lesbijką. Jest córka, która z braku kandydata na męża, postanowiła skorzystać z usług banku spermy. Co prawda jest w romantycznym związku z żonatym mężczyzną, ale ten nie tylko, że przeszedł zabieg wazektomii (vasectomy), to dodatkowo jeszcze używa prezerwatywy. Ha! z tego związku dzieci nie będzie. Jest syn, który unika domu jak ognia i hałasujących w nim trzyletnich bliźniaków, zrzucając na żonę wszelkie obowiązki rodzinne i ignorując fakt, że i ona ma ambicje zawodowe. Drugi syn, żonaty, mieszka z dala od rodziny, korzystając z wolności i marihuany. Był wziętym aktorem, ale porzucił ten intratny zawód, podobno powodem był nachalny reżyser, który się do niego dobierał – ale o tym wiem z internetowych opinii, bo tak daleko już nie doczytałam. Jest 13 letnia wnuczka, która z powodu mobbingu musiała zmienić szkołę i przeniosła się do babci. Wnuczka chyba też ma problemy z określeniem swojej orientacji seksualnej, ale o tym jest mowa w dalszych rozdziałach. I jest jeszcze kolega wnuczki, gender, który ma problem z zaakceptowaniem swojej płci. Na szczęście jego rodzice są bardzo wyrozumiali i wcale im nie przeszkadza to, że chłopak ubiera się w sukienki. Doczytałam do 170 strony, czyli połowy książki i odniosłam ją co prędzej do biblioteki – żeby przypadkiem nie naszła mnie ochota na dalsze czytanie.
Nadmiar problemów poruszanch w tej książce jest charakterystyczny dla współczesnej literatury. Napchać tego ile się da, a im bardziej kontrowersyjne, ale politycznie poprawne, tym lepiej – i bestseller gotowy. To nieważne, że żadna z tych postaci nie jest wystarczająco rozwinięta, aby wzbudzić emocje u czytelnika. To nieważne, że narracja jest bez polotu, akcji nie ma żadnej, a całość oparta jest na stereotypach. Powieść i tak cieszy się popularnością. A ja, łatwowierny czytelnik, po raz kolejny daję się złapać na cudze zachwyty i brnę przez tę miernotę.
A swoj drogą, to naprawdę przerażające, jakie buble awansują teraz do miana bestsellera.
Goodreads: średnia ocena: 3,60 / ilość ocen: 64.166

LUTY
Pięć lat z życia Dannie Kohan (Serle Rebecca) (US/NY-2020); ocena: 4,5
To był ekscytujący dzień, w którym Dannie zaliczyła pomyślne interview w kancelarii prawnej, będącej uosobieniem jej zawodowych marzeń i ambicji, po czym udała się ze swoim chłopakiem na kolację w wykwintnym lokalu, gdzie spotkała ją niespodzianka, w postaci publicznych oświadczyn Davida. Nic więc dziwnego, że po powrocie do domu, wyczerpana emocjonującymi przeżyciami, zasnęła w fotelu, zanim jeszcze zdążyła się przebrać. Podczas tego krótkiego snu Dannie ujrzała siebie w przyszłości odległej o pięć lat – w innym mieszkaniu, z innym mężczyzną i z pierścionkiem na palcu, innym od tego, który dostała od Davida zaledwie kilka godzin wcześniej.
Przebudzenie nastąpiło szybko, ale senna wizja będzie już towarzyszyć Dannie przez wszystkie dni. Skąd ta zmiana uczuć, gdy obecne relacje z narzeczonym nie zapowiadają żadnego kryzysu? Czy należy przejmować się snem, który z rzeczywistością może nie mieć nic wspólnego? Jak planować obecne życie, gdy za pięć lat wszystko może się zmienić?
Dość oryginalna powieść, której główny wątek, zapowiadający miłosne perypetie Dannie, okazał się być historią skomplikowanej przyjaźni i związanych z nią trudnych decyzji. Nie brakło w niej elementów zaskoczenia, a rozterki jakie przeżywała Dannie i uniki jakie stosowała, by zapobiec uaktualnieniu się sennej wizji, były całkiem realne i śledziłam je z zainteresowaniem i sympatią dla głównej bohaterki.
Niezła powieść, dla ktorej warto było poświęcić kilka wieczorów.
B-netka: średnia ocena: 4,45 / ilość ocen: 11
Goodreads: średnia ocena: 3,82 / ilość ocen: 265.159

MARZEC
Umrzeć by stać się sobą: Podróż od choroby, przez otarcie się o śmierć, do prawdziwego uzdrowienia (Moorjani Anita) (Hong Kong-2012); ocena: 4
Wspomnienia autorki, która przeżyłą śmierć kliniczną i NDE.
W pierwszej części książki opisuje swoje dzieciństwo i młodość – trudności ze znalezieniem własnego miejsca w wielokulturowym społeczeństwie Hong Kongu i nieustanne próby pogodzenia jej hinduskiego wychowania z naukami w szkole katolickiej, do której uczęszczała jako dziecko, czy obyczajami i swobodą młodzieży brytyjskiej, z którą miała do czynienia w póżniejszych latach szkolnych. Kiedy już zdobyła niezależność, dostała ciekawą pracę z możliwością częstych podróży i wyszła za mąż za mężczyznę, który popierał jej zawodowe ambicje – co w hinduskiej kulturze należało w tym czasie do rzadkości – wszystko wskazywało na to, że w końcu los się do niej uśmiechnął i znalazła swoje miejsce w kulturowym tyglu Hong Kongu. Jednak szczęście nie trwało zbyt długo. W wieku zaledwie czterdziestu lat Anita zachorowała na raka i po czterech latach walki z chorobą jej organizm poddał się i przestał pracować. Podczas śmierci klinicznej Anita przeżyła NDE, a po powrocie z zaświatów i odzyskaniu świadomości, jej stan zdrowia ulegał nadspodziewanie szybkiej poprawie.
W drugiej części książki autorka opisuje swoją zmianę w postrzeganiu fizycznego świata i duchowe przebudzenie, zainspirowane doświadczeniem NDE i napawa się zachwytem nad swoim jestestwem. Odkrywa, że miłość własna powinna być motorem działania, bo kiedy kochamy siebie, łatwiej jest przelewać miłość na innych. Nie jest to ani nowa filozofia ani żadne odkrycie, więc ta część książki większego wrażeniana na mnie nie zrobiła, tym bardziej że autorka pisze w sposób rozwlekły i niewiele w tych wywodach prawdziwej treści. Doceniam przeżycia autorki, wierzę, że w jej cudownym ozdrowieniu zadziałała jakaś siła wyższa, cieszy mnie jej duchowe przebudzenie, ale sposób w jaki o tym pisze jest średnio interesujący i pełen powtórzeń. Jednak dobrze jest zapoznać się z historią cudownego wyzdrowienia Anity, choćby tylko po to, by wiedzieć, że takie wypadki się zdarzają.
B-netka: średnia ocena: 4,83 / ilość ocen: 9
Goodreads: średnia ocena: 4,13 / ilość ocen: 13.451

Stalling for Time: My Life as an FBI Hostage Negotiator – Gary Noesner (US/Washington DC-2010); ocena: 4
Gary Noesner by jednym z pierwszych negocjatorów zakładników, pracujących dla FBI. Nie była to praca łatwa, zwłaszcza na początku, gdy grupy operacyjne, takie jak ATF czy SWAT, miały więcej do powiedzenia w kwestii prowadzenia akcji i zazwyczaj parły w kierunku demonstrowania i użycia siły. O tym, jakie tego mogły być konsekwencje, najlepiej świadczy tragiczne zakończenie oblężenia sekcji religijnej w Waco, w Teksasie. Po szoku jaki przeżyła Ameryka, gdy ponad 80 zakładników, w tym również dzieci, poniosło śmierć, nastąpiły znaczące zmiany w sposobie rozwiązywania wszelkich sytuacji konfliktowych. Od tego momentu grupy negocjujące dostały pierwszeństwo działania i choć niektóre akcje ciągnęły się tygodniami, a czasem nawet miesiącami, ich głównym dążeniem była ochrona życia ludzkiego.
W książce Noesnera znajdziemy relacje z kilku najbardziej spektakularnych akcji negocjacyjnych, w których autor brał udział. Historie same w sobie ciekawe, aczkolwiek opisane w stylu raportu służbowego. Te krótkie fragmenty opisujące zaistniałe wydarzenia, były fascynujące, ale cała reszta to nudne sprawozdania służbowe i szczegółowe listy osób z FBI i innych służb, biorących udział w tych akcjach. Wniosek, jaki wysnułam po przeczytaniu tej ksiązki jest taki, że praca negocjatora, choć ważna i przynosząca niezaprzeczlne korzyści, jest raczej nudna. Te same rozmowy/namowy prowadzone w kółko i niewiele różniące się pomiędzy jedną akcją a następną. Bo w każdej z nich chodzi o to samo – aby przekonać osoby odpowiedzialne za konflikt do bezpiecznego dla wszystkich zakończenia.
Goodreads: średnia ocena: 3,89 / ilość ocen: 4.102

Stolen Focus – Hari Johann (UK/Eng-2022); ocena: 4.5
Coraz częściej pojawiają się książki i artykuły bijące na alarm z powodu obniżającej się zdolności koncentracji. I nie jest to tylko problem jednostek, ale jest to już obecnie problem na skalę społeczną. Przyczyn jest wiele. Żyjemy w wiecznym pośpiechu, chcemy zdobyć więcej, zobaczyć więcj, dowiedzieć się więcej. Coraz częściej brakuje czasu na relaks. Społeczny image popycha nas w kierunku ciągłego pięcia się w górę. Trzeba mieć markowe ciuchy, lepszy samochód, coraz większe mieszkania. Nie umiemy powiedzieć sobie dość. Pogoń za sukcesem sprawia, że jesteśmy przemęczeni fizycznie i psychicznie. Coraz dłuższe godziny pracy, coraz więcej stresu, coraz mniej czasu na sen i odpoczynek. A do tego Big Tech i media społecznościowe zabiegające o naszą uwagę i wykorzystujące wszelkie możliwe triki technologiczne, by zapewnić sobie więcej kliknięć, świadczących o naszym zainteresowaniu; kliknięć, które przynoszą im dochód, a nam rujnują koncentrację, spokój i „flow”, czyli możliwość niezakłóconej pracy nad jakimkolwiek projektem.
Obraz nakreślony przez autora nie napawa optymizmem. Jako społeczeństwo zaszliśmy już tak daleko, że nie łatwo będzie nam zmienić nawyki, sposób zachowania i interakcji z Internetem, Facebookiem i innymi mediami. Najbardziej niepokojące wpływy współczesnego stylu życia można zaobserwować na dzieciach. Coraz częstsze przypadki ADHD (attention deficit hyperactivity disorder), które często przpisuje się wrodzonym zaburzeniom chorobowym, a tak naprawdę, w większości przypadków, są efektem niezdrowego stylu życia i nadmiernego stresu, z którym dzieci nie potrafią sobie poradzić.
Książka dość pesymistyczna, ale zmusiła mnie do przemyśleń i kontroli czasu, jaki spędzam przy komputerze.
Goodreads: średnia ocena: 4,31 / ilość ocen: 3.216

Przeczytane Q4, 2021

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 649
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 10.01.2022 08:54 napisał(a):
Odpowiedź na: STYCZEŃ Długi płatek mor... | yyc_wanda
Piszesz o Allende "autorka poświęciła wiele czasu na research i zapoznanie się z historią opisywanych etapów dziejowych" - być może jest to częściowa prawda, jednak jej spojrzenie jest jednak okrojone i mocno skrzywione w stronę lewicowego panegiryku – nazwisko (pokrewieństwo) w tym przypadku zobowiązuje, a ideologiczne skrzywienie analizowałem tutaj: Zła political fiction, głupkowaty realizm magiczny.
Użytkownik: yyc_wanda 13.01.2022 00:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz o Allende "autork... | LouriOpiekun BiblioNETki
„Długi płatek morza” rozreklamowany jest jako powieść o imigrantach, a ponieważ jest to temat, który mnie interesuje, postanowiłam zapoznać się z tą książką i jednocześnie z prozą Isabel Allende. No cóż, zachwytów nie było. Pomyślałam sobie jednak, że może warto sięgnąć do jej wcześniejszych powieści, zanim spiszę na straty jej twórczość. „Dom duchów” wydał mi się odpowiednim reprezentantem, ustawiłam się nawet w bibliotecznej kolejce do tej książki. Twoja opinia ostudzila jednak mój zapał, a zamieszczone cytaty, zwłaszcza ten o psie Barrabasie, zniesmaczyły mnie do tego stopnia, że na razie podziękuję pani Allende.
W „Długim płatku morza” nie odczułam nachalnej polityki lewicowej. Prokomunistyczne oddziały walczące z Franco nie są wybielane. Allende wspomina o ich bestialskim traktowaniu księży i zakonnic i rabowaniu kościołów. Jednak to Hiszpania, więc uczucia patriotyczne nie ograniczały jej wizji. Akcja powieści w większości odgrywa się w Chile. Ale tam polityka nie gra pierwszych skrzypiec. Owszem, wspomniana jest czystka i obozy koncentracyjne dla zwolenników prezydenta Allende, gdy Pinochet doszedł do władzy, ale trudno kwestionować prawdziwość tych relacji.
Polityka nie przeszkadzała mi specjalnie w odbiorze tej powieści. Być może nie przykładalam uwagi do szczegółow. Interesował mnie ogólny zarys historyczny opisywanych wydarzeń. Bardziej emocjonalnie i szczegółowo naświetlona była wojna domowa w Hiszpani. Wydarzenia w Chile przedstawione na przestrzeni wielu lat były rozmyte i nie zapadały w pamięć. Jedyne wrażenie jakie odniosłam – to że Chile do roku 1973 było krajem w miarę spokojnym i życzliwym dla imigrantów.
To co najbardziej mi przeszkadzało, to wplatanie różnych historyjek – o czym i Ty wspominasz – mało interesujących i zupełnie niepotrzebnych i całkowite pominięcie psychologii postaci. A także suchy, opisowy styl całkowicie wyprany z emocji. W tej powieści nawet z romansów wieje chłodem. Jeśli „Dom duchów” posiada te same mankamenty, lepiej zrezygnuję z czytania.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 13.01.2022 09:23 napisał(a):
Odpowiedź na: „Długi płatek morza” rozr... | yyc_wanda
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: yyc_wanda 14.01.2022 19:32 napisał(a):
Odpowiedź na: (Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu)... | LouriOpiekun BiblioNETki
Jeśli jeszcze sięgnę po twórczość Isabel Allende, to tylko non-fiction.
„Plugawy ptak nocy” – literatura ciężka, turpizm – nie, dziękuję. Staram się unikać lektur dołujących.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: