Dodany: 31.12.2021 16:14|Autor: LouriOpiekun BiblioNETki

Czytatnik: Półka pełna książek do przeczytania

2 osoby polecają ten tekst.

Sedno doświadczenia absolutu


"Czymkolwiek byłoby to, co człowieka porusza i przenika do głębi - czy byłaby to rozkosz, czy cierpienie - nie może on umknąć przed taką chwilą, w której jego wewnętrzne spojrzenie duchowe otwiera się na coś wiecznego i na absolut, w krótej skierowane nań pragnienie wyraża głośno albo po cichu, skrycie albo w formie choćby nieartykułowanego krzyku. Bardzo głęboko bowiem, w niepodzielnej całości osoby, w centrum osoby ludzkiej - a nie w jakiejś funkcji, w jakimś uzdolnieniu, w jakiejś potrzebie osoby (jak w przypadku każdej innej dziedziny kultury) oraz nie na powierzchni strumienia psychicznego - zakorzeniony jest ów zadziwiający czynnik, który stale, w zwyklych, normalnych warunkach przeważnie w sposób niezauważony wynosi nas ponad nas samych i ponad wszystko, co skończone, ku temu, co boskie."
Problemy religii (Scheler Max)

Za poleceniem dr Agaty Rujner (w tym filmie pt. "Czy Kościół DYSKRYMINUJE kobiety? O patriarchacie, kapłaństwie kobiet i ojcu SZUSTAKU": www.youtube.com/watch?v=r1ipnMy1iTA ) przeczytałem coś w stylu poradnika religijnego, tj. Nieśmiertelny diament: W poszukiwaniu prawdziwego ja (Rohr Richard). Zdanie moje jest nie do końca zdecydowane - z jednej strony wypisałem wiele intrygujących i sensownych fragmentów, z drugiej dość razi protestantyzm wizji autora. Lektura jednak na pewno nie była czasem straconym. Oto wypiski z drobnym komentarzem:

Wg Rohra naszym fałszywym "ja" jest to, czym jesteśmy w swoim przekonaniu; nasze przekonanie nie sprawia, że coś staje się prawdziwe. [8] Wszyscy szukamy nieśmiertelnego diamentu: czegoś, na czym bez reszty możemy polegać, czegoś niezapomnianego, lśniącego niezmiennym blaskiem (Bóg/ uniwersalne formuły naukowe) [30] Wierzę, żę Chrystus jest archetypicznym prawdziwym "ja", dawaną historii Jaźnią, w której wspólnie działają duch i materia, a to, co boskie, i to, co ludzkie, zamieszkują jedną przestrzeń (...) [13] Odnajdując prawdziwe "ja", odnajdziemy absolutny punkt odniesienia, który znajduje się całkowicie w nas, a zarazem całkowicie poza nami. [33] Gdy utożsamiamy się z rolą, która pozwoliła nam coś osiągnąć, zaciekawienie naszym prawdziwym "ja" zdaje się słabnąć. Choć sobie tego nie uświadamiamy, definiują nas inni, z zewnątrz, a my im na to zezwalamy. [38] W świecie fałszywego "ja" istnieje tylko moda i wieczny show i właściwie powinien zdumiewać nas fakt, że ludzie jeszcze zadają sobie trud, by wierzyć w te przedstawienia i przejmować się ich treścią. [50] Mówiąc o zdrowiu psychicznym, psychologowie skłaniają nas niekiedy, byśmy przystosowali się do świata, który często bywa chory i niedojrzały. Poszczególne ego zawiera wygodny sojusz z całą egoistycznie nastawioną kulturą. [58] Terapia nie dysponuje narzędziami umożliwiającymi zakwestionowanie małego "ja" - unieważnienia istotności takich spraw, jak większe zarobki, dłuższe wakacje, obawa przed zlekceważeniem czy obrazą. Jest to zadanie religii, ostatecznej instancji wspomagającej proces oczyszczenia. [59] Mamy nadzieję, że nauka odkryje przed nami prawdę obiektywną; jednak to religia daje nam przeżycie osobistego sensu i prawdy, przy czym nie należy sądzić, że obie te sfery się wykluczają. [94] Można odnieść wrażenie, że zarówno ateiści, jak i fundamentaliści wciąż tkwią w krainie cienia i zewnętrznej formy. I jedni i drudzy trzymają się wąsko rozumianego, dosłownego pojmowania rzeczywistości, rzadko odczytując metafory. W przekonaniu, że symbole nie zawierają żadnej istotnej treści, odrzucają symbole religijne jako mylące, powierzchowne, nieprawdziwe, nienaukowe albo dlatego, że są "tylko symbolami". Ich dążenie do dosłowności sprowadza rzeczywistość do cienkiej warstwy zewnętrznej, po której chcą bezpiecznie stąpać (...) [98] Dziś musimy przeżywać to, co głosimy. (...) bardzo oddaliliśmy się od wszelkich głębokich doświadczeń uczestnictwa, by znaleźć się (...) na "pustyni Nieuczestniczenia", (...) gdzie nikt do nikogo i niczego nie należy. Niewielu w tej nowej krainie znalazło swój dom; religia w jej najgorszym wydaniu skupiła się na wykluczaniu, potępianiu, grożeniu i osądzaniu, pobijaniu nowych ludów i terytoriów oraz na kontrolowaniu swoich wyznawców za pomocą poczucia wstydu i winy. Dotyczy to zarówno katolików jak i protestantów. [137/141]
"Żyjemy i umieramy dla symboli, gdyż rzeczywistość psychiczna również jest rzeczywistością!
Od zarania ludzkości religia znała prawdę o metaforze i symbolu, ale utraciła tę wiedzę w ciągu ostatnich paruset lat, zwłaszcza w okresie, w którym dominował nurt błędnie zwany oświeceniem. Zaczęliśmy wówcza mylić racjonalność i sprawdzalność z rzeczywistością. Nie posunęliśmy się przez to naprzód, lecz cofnęliśmy się w rozwoju. Próbując bronić swych racji przed zarzutami racjonalistów i scjentystów, religia starała się być również "racjonalna", tracąc swą alternatywną świadomość, zwaną przez wielu z nas kontemplacją." [101]

{komentarz:
"być sobą" - ale którym sobą? Nieraz nasze "self" nie jest tym, co bardzo wartościowe i godne rozwijania.
zaś co do punktu odniesienia POZA nami, to nasuwa się Pozostać przy zdrowych zmysłach: Jak nie stracić głowy w stresie współczesnego życia (Persaud Raj) i istotna rada dywersyfikacji źródeł satysfakcji życiowej (zainteresowań i obszarów samorealizacji)
}


"(...) nawet właściwe postępowanie "fałszywej osoby" przynosi złe owoce." [9] (...)"ja" odrębne to "ja" fałszywe; dlatego wciąż musi potwierdzać swoją tożsamość, upewniać się co do swej wyjątkowości, szczególności, większej wartości i autentyczności. (...) Gdy kochamy coś lub kogoś innego, w jakimś sensie umieramy - rezygnujemy z naszego odrębnego "ja". [76] Zanim nastąpi przemiana, grzech jawi nam się jako jedno z moralnych wykroczeń; po przemianie widzimy, że grzech to błędne pojmowanie tego, kim jesteśmy i do kogo należymy. (...) Musimy sobie koniecznie uświadomić, że prawdziwe "ja" nie jest rożsame z doskonałością moralną czy choćby integralnością psychologiczną. (...) jest domem zbudowanym na skale, co nie oznacza, że ów dom nie wymaga nieustannych napraw, sprzątania i wykańczania. Prawdziwego "ja" nie można utożsamiać z "ja" doskonałym. (...) jeśli jednak wciąż będziemy nasze "jestem" pojmować błędnie, zwłaszcza pod koniec życia, ciężarem mogą stać się dla innych nawet nasze cnoty. [78] Miłość, będąca wiecznym życiem, wabi nas i pociąga naprzód; bo miłość jest tym, czym w istocie już jesteśmy. Pociąga nas pełnia naszego własnego bytu. [118] (...) kwestię tę zazwyczaj trudno rozważać w kategoriach dobra i zła; chodzi raczej o nieadekwatność możliwości naszego małego "ja" wobec wielkich pytań o miłość, śmierć, cierpienie, Boga czy jakąkolwiek inną kwestię stawiającą nas wobec nieskończoności. [169]

{komentarz:
istota terminu "prawdziwe ja".
}



Ludziom łatwiej jest inwestować energię w śmierć, ból i problemy, niż w radość. (...) Z jakichś niewesołych przyczyn lekceważymy radość, utrzymując ze wszystkich sił swój status ofiary. [11] Religia chrześcijańska, błędnie rozumiejąc swą istotę i próbując uniknąć rezygnacji z fałszywego "ja", przeważnie pogrążała się w moralizatorstwie, nawołując do skladania "ofiar" z wielu przypadkowych i nieistotnych rzeczy. Wierzyliśmy, że taka postawa podoba się Jezusowi, który jednak dawno już przejrzał na wskroś tego rodzaju wykręty, piętnując wszelką idealizację ofiary, fałszywą hojność i towarzyszące jej zawsze oczekiwanie nagrody. [67] Zmartwychwstanie Jezusa oznaczało absolutną odmowę identyfikacji ze statusem ofiary czy też mściwego mnożenia kolejnych ofiar. Wprowadziło do historii zupełnie nową opowieść. [14] Tęsknota Żydów za Pomazańcem (Mesjaszem) jest czymś absolutnie właściwym, a nawet uniwersalnym. Dopiero później zaczęto odnosić ją do Jezusa z Nazaretu, który stał się dla chrześcijan żywym ucieleśnieniem prawdziwego "ja", w którym współistnieją ze sobą rzeczywistość boska i ludzka. [36] [porzucając fałszywe "ja"] nie odczujemy żadnej straty. Przeciwnie, poczujemy się wyzwoleni, uwolnieni od zbędnego ciężaru. Trwając w jedności z Pełnią, nie potrzebujemy już chronić czy bronić naszej przeciętności. Czerpiemy z czegoś, co niewyczerpalne. [56] Ta całkowita przemiana jaźni często przedstawiana jest w Ewangeliach jako nowa pewność siebie, odnowa relacji z innymi, nowa radość związana z wybaczeniem dawnemu "ja" - zaś znakiem tych wszystkich przemian jest fizyczne uzdrowienie. [63] Czy nasze życie świadczy o spotkaniu z Bogiem? Czy to spotkanie daje owoce, które Paweł nazywa owocami Ducha, czyli: "miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie"? [135]

{komentarz:
czyżby to było źródłem niezadowolenia życiowego wielu, skupienie na negatywach?
zaś dojrzałość to stan, gdy nie trzeba innym udowadniać wartości
}

(...) nasze doświadczenia nie są wyłącznie naszymi doświadczeniami. W ten sposób możemy się upewnić, że nie popadliśmy w obłęd. [33] Mądrość duchową przekazujemy w osobistych spotkaniach; prawda ta stanowi o rzeczywistym, trwałym sensie tak zwanej sukcesji apostolskiej. Możemy obdarować pod warunkiem, że sami zostaliśmy obdarowani. [197]

{komentarz:
jak można się dowiedzieć z Niewidzialna religia: Problem religii we współczesnym społeczeństwie (Luckmann Thomas), transcendencja rodzi się w spotkaniu, Luckmann pisze:
"Każde znaczące subiektywne doświadczenie jest owocem intersubiektywnych procesów, poprzez które subiektywne doświadczenia mogą zostać włączone w schematy interpretacyjne. Te procesy interpretacyjne mają za podstawę interakcje "twarzą w twarz", i w procesie socjalizacji zostają one najintesywniej wyćwiczone. Tak dopiero powstaje abstrakcja, umożliwiająca oderwanie się od bezpośredniości subiektywnego doświadczenia, do czego samotna istota nie byłaby sama z siebie zdolna. Procesy interpretacyjne stanowią więc niejako strukturalną podstawę wszelkiej transcendencji." [47]
}

Bóg jest panem przyzwolenia pomimo wysiłków ego, kultury, a nawet religii, chcących zabronić Bogu przyzwalać. Pokażcie mi, gdzie Bóg nie przyzwala. Przyzwala, by gwałcono kobiety, przyzwala, by gwałcone kobiety zachodziły w ciążę. Przyzwala na zwycięstwa tyranów i pozwala mi popełniać wciąż te same błędy. Nie narzuca ludziom swoich 10 przykazań. Totalne przyzwolenie Boga jest przedmiotem największych skarg i lamentów ludzkości. Konserwatyści tak bardzo pragną, by Bóg kartał grzeszników, że każdą klęskę żywiołową goytowi są uznać za dowód Bożych kat; potem, w ślad za siłami przytody, sami próbują wynajdować podobne katy. Liberałowie odrzucają Boga, gdyż zezwala na ludobójstwo i tortury, co nie pasuje do ich na pozór żelaznej logiki. Gdybyśmy mieli być naprawdę szczerzy, przyznalibyśmy w większości, że Bóg nas oburza i bardzo rozczarowuje. Zanoszone publicznie modlitwy w ogromnej mierze świadczą o tym, że wolelibyśmy Boga, który dominuje i kontroluje, od Boga, który przyzwala. [48] Słowo "Bóg" to raczej czasownik, nie rzeczownik. Bóg jest miłością, miłość zaś jest relacją (1J 4,7-8). [123]

{komentarz:
to jest bardzo trudny fragment, ale bardzo znamienny: wskazuje (choć nie tłumaczy) zawiłości wolnej woli i nieingerencji bezpośredniej Boga; jeśli znajdę, to dorzucę tu link do świetnego filmu, prezentującego kłopoty z ingerencją Boga i "mniejszym złem"; ogólna idea jest następująca: jeśli oczekujemy, że Bóg zainterweniuje i zapobiegnie/naprawi «największe zło», to 1. nie będziemy wiedzieli, jeśli to zrobi (z góry) oraz 2. będzie istniało teraz "następne w kolejce" «największe zło» i tak ad nauseam, aż do likwidacji WSZELKIEGO zła, tym samym nastąpiłaby paruzja
}

"Przeżyliśmy całe stulecie terapii, a świat staje się coraz gorszy" (...)
Zdrowa religia winna być system inkluzyjnym najbardziej ze wszystkich, odwołującym się do wszystkich dziedzin wiedzy, dróg i ścieżek wiodących do największej Prawdy. Prywatna terapia, oparta na systemie opłacanych sesji, mimo licznych zalet, rodzi często uboczne uzależnienia i sama stwarza problemy, dla których potem szuka rozwiązań. [62] Tworzenie przepaści pomiędzy Bogiem a stworzeniem jest aktem iście diabelskim (...) i Jezus tak właśnie o nim mówi: "Biada wam obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą" (Mt 23,13). Gdyby on nie zrobił tego pierwszy, na pewno bałbym się sformułować tego rodzaju opinię. Jezus pierwszy (a za nim Paweł) ostrzegł nas przed sprowadzaniem religii do praw, wymogów i kodeksów czystości. [128] Pogoń za sukcesami moralnymi uniemożliwia wszelkie doświadczenie jedności i do tego sprowadza się stwarzany przez nie problem. (...) Dzięki nim możemy być "dobrzy" niezależnie od wszystkiego i wszystkich, bez miłości i Bożego miłosierdzia. [130] Do działania mają nas skłaniać nie czynniki zewnętrzne (którymi kieruje się fałszywe "ja"), lecz autentyczne, wewnętrzne motywy (prowadzące "ja" prawdziwe). [132] Fakt, że Bóg posługuje się, jak to widać z Biblii, ludźmi o dość wątpliwej reputacji, powinien skłonić nas do przyjęcia prawdy, że udział w rzeczywistości Boga nie sprowadza się do doskonałości moralnej. [132/3]

{komentarz:
istota krytyki "dobroludzizmu"
}

!!!
Znacznie bardziej, niż chcielibyśmy przyznać, poświęcenie stwarza poczucie uprawnienia, rodzi postawę roszczeniową i skrywane poczucie wyższości. [68] Ego - także zbiorowe - w świętych pismach różnych religii świata bywa często personifikowane, ukazując się jako diabeł lub szatan. (...) Często natomiast kusi do rzeczy słusznych, dopuszczalnych, a nawet chwalebnych, tyle że czynionych z bezdusznych, złych i egoistycznych pobudek. [73]
!!!

{komentarz:
jest to tzw. virtue-signalling
}

Żydzi nazywają to słowo prawem; chrześcijanie mówią o Logosie lub śladzie pozostawionym w stworzeniu przez Boga; taoiści zwą je wiecznym tao; buddyści pustką lub wielkim współczuciem; hindusi - brahmanem; islamscy sufi - tańcem, a nauka mówi o uniwersalności teorii. Wszyscy jednak mają na mysli jedną, fundamentalną prawdę, odkrywaną na bardzo wiele sposobów. Tak czy inaczej wszyscy wierzymy, że wszechświat, którego część stanowimy, jest spójny i konsekwentny, a nawet w pewnym sensie nam życzliwy. Być może to jest włąśnie najgłębszy sens wiary, a z pewnością owa wieczysta tradycja, dostępna wszystkim ludziom dobrej woli, którzy uczciwie szukają prawdy. [163]

{komentarz:
istota powszechności doświadczenia religijnego wg Rohra; nawiązuje niewątpliwie do Filozofia wieczysta (Huxley Aldous)
}


Nie uczestnicząc z narodzinach i umieraniu bliskich nam osób, opóźniamy nasze oświecenie o dziesięciolecia. [167] W fałszywym "umieraniu" jest zbyt wiele zawiści i użalania się nad samym sobą. Umierać można dobrze albo źle. Umierając dobrze, sięgamy po coś większego i lepszego; umierając źle, postępujemy strasznie głupio, nikomu nie niosąc żadej korzyści. [210] (...) zmartwychwstanie nie jest zanegowaniem naszych zranień, nie każe nam o nich zapomnieć; nie jest nawet ich całkowitym uleczeniem. Jest zawsze przemianą zranień. Rany pozostają z nami na zawsze; są przesłaniem i zdobyczą. Wciąż w jakimś sensie "bolą", dzięki czemu pozostajemy czujni i pokorni, lecz nie pozwalają nam już ranić innych. Ból przemieniony przestaje być bólem przekazywanym dalej. [189]

{komentarz:
ars moriendi; pełnia doświadczenia życia w całości jego ram; umiejętność korzystania z doświadczenia cierpienia - które jest nieuniknioną częścią życia
}

Jedną z zalet celibatu jest możliwość konstatacji, jak wiele naszych zachowań seksualnych nie ma nic wspólnego z intymnością. [200]

{komentarz:
interesujące stwierdzenie, warte głębszego przedyskutowania i rozważenia, ale zdaje się nieść istotną prawdę - o mechanizacji życia seksualnego, o tym, czym różni się seks od intymności właśnie, o odróżnianiu pragnień cielesnych od pragnienia obcowania z pełnią drugiej osoby
}



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 505
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 01.01.2022 15:12 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czymkolwiek byłoby to, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
To musi być ciekawa książka, choć cytaty które zamieściłeś, nie do końca są dla mnie jasne. Ale pewnie jak przeczytam całość to mi się rozjaśni, co autor chciał przekazać. Jeżeli interesuje Cię problem relacji Boga i człowieka polecam książki izraelskiego rabina i filozofa Heschel Abraham Joshua, a w szczególności Bóg szukający człowieka: Filozofia judaizmu (Heschel Abraham Joshua) i Kim jest człowiek? (Heschel Abraham Joshua). Są to jak łatwo się domyślić rozważania oparte na doświadczeniu judaizmu, ale bardzo trafne i biblijne moim zdaniem. Pomijając niektóre fragmenty bazujące na pismach i naukach tzw. mędrców judaizmu, które często nie są zgodne z duchem Pisma Świętego.

<Nie uczestnicząc z narodzinach i umieraniu bliskich nam osób, opóźniamy nasze oświecenie o dziesięciolecia. [167] W fałszywym "umieraniu" jest zbyt wiele zawiści i użalania się nad samym sobą. Umierać można dobrze albo źle. Umierając dobrze, sięgamy po coś większego i lepszego; umierając źle, postępujemy strasznie głupio, nikomu nie niosąc żadej korzyści. [210] (...) zmartwychwstanie nie jest zanegowaniem naszych zranień, nie każe nam o nich zapomnieć; nie jest nawet ich całkowitym uleczeniem. Jest zawsze przemianą zranień. Rany pozostają z nami na zawsze; są przesłaniem i zdobyczą. Wciąż w jakimś sensie "bolą", dzięki czemu pozostajemy czujni i pokorni, lecz nie pozwalają nam już ranić innych. Ból przemieniony przestaje być bólem przekazywanym dalej. [189]> - intrygujący fragment....umierać dobrze, umierać źle? Pierwszy raz się spotykam z podobnym stwierdzeniem. Warte zastanowienia, i dlatego niewątpliwie sięgnę po tę książkę. W kwestii zmartwychwstania polecam (szczególnie katolikom, ale wszystkim wierzącym również) rozprawę jednego z tzw. Ojców Kościoła: "Prośba za chrześcijanami; O zmartwychwstaniu umarłych" Atenagorasa z Aten. Niestety nie ma jej w bazie B-netki, myślę, że warto ją dodać. Króciutka, ale jakże ciekawa i merytoryczna w treści rozprawa człowieka żyjącego w II wieku n.e. Polecam, nie jeden dzisiejszy teolog mocno by się zaczerwienił uświadamiając sobie swój brak wiedzy w tym temacie czytając jego argumentację o prawdziwości zmartwychwstania.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 02.01.2022 10:19 napisał(a):
Odpowiedź na: To musi być ciekawa książ... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Dzięki za zajrzenie do mojej czytatki - to bardzo krzepi, że nie robię tego tylko dla siebie, ale komuś się podoba albo go porusza do przemyśleń lub sięgnięcia po książkę :)

Dziękuję również za polecanki, choc tu akurat najpierw wolałbym przejść przez te książki z dziedziny, które czekają na mnie na półce:

Doświadczenia religijne (James William)
Religijność w dobie popkultury (< praca zbiorowa / wielu autorów >)
Liturgia a osobowość (Hildebrand Dietrich von)
Miłość i odpowiedzialność (Jan Paweł II (właśc. Wojtyła Karol))
Pamięć i tożsamość (Jan Paweł II (właśc. Wojtyła Karol))
Wiara, nadzieja i podejmowanie decyzji czyli Jak rozeznawać wolę Bożą (Zimak Gary)Religia jako odpowiedź (Sochoń Jan)
książki Pawlik Michaela
pewnie coś jeszcze :)

Zaś co do ars moriendi - dla mnie pierwsze zetknięcie z tematem to czasy liceum i twarda klasyka, czyli Pieśń o Rolandzie (< autor nieznany / anonimowy >). Ważką pracą jest Człowiek i śmierć (Ariès Philippe). Ale współcześnie spotkać "rozkminy" dot. sztuki umierania i podejścia do śmiertelności w niespodziewanych miejscach - np. Smętarz dla zwierzaków (King Stephen (pseud. Bachman Richard, Evans Beryl)), zresztą ten autor mocno naciska na ten temat, napisałem o tym czytatkę: Stephen King - król memento mori.

Co zaś do tematu Zmartwychwstania - a także symboliki, teologii i zawiłości rozumienia głównie Triduum i jego obrzędów, to swego czasu przeczytałem dużo bardziej przeze mnie polecaną książkę (w stosunku do Rohra): Misterium paschalne (Bouyer Louis)
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 01.01.2022 15:56 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czymkolwiek byłoby to, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
Dopiero po przeczytaniu Twojej czytatki, rzuciłem okiem na recenzję Meszuge. Widzę, że zwróciliście uwagę na inne sprawy poruszone w książce, recenzja jednak jaśniej opisuje sens i cel autora, który z kolei ostudził mój zapał do niej, ale mimo wszystko pewnie warta przeczytania.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 02.01.2022 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Dopiero po przeczytaniu T... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Nie to, bym chciał Cię jakoś szczególnie zachęcać do Rohra - jest wiele lepszych książek, mniej "sprotestantyzowanych" itd. - natomiast odniosłem wrażenie, że wiele pytań Meszuge ma swoją odpowiedź, a niektóre jego rozumienia mogą być niejedynymi i niekoniecznie tymi, które istotnie niosą ze sobą pewne kwestie teozoficzne (np. kwestia "Skoro na drugą stronę przejdą wszyscy, bez względu na ich zachowanie, postawę życiową, starania lub zupełny ich brak, to po co starać się być przyzwoitym człowiekiem?"). Dlatego liczę na jakąś dyskusję pod jego recenzją :)
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 02.01.2022 12:25 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czymkolwiek byłoby to, c... | LouriOpiekun BiblioNETki
No tak, ale żebym mógł podyskutować musiałbym przeczytać tę książkę, a kiedy to może nastąpić?? Zaciekawiła mnie Twoja czytatka, bo również nie są mi obojętne (a nawet im jestem starszy, stają się podstawowymi tematami moich rozmyślań, spostrzeżeń) kwestie Boga, człowieka, religii. Z książek, które przed Tobą, wnioskuję, że zgłębić pragniesz te tematy z chrześcijańskiego punktu widzenia, moim zdaniem judaizm jest bliżej Biblii, a nawet uważam, że w samej Biblii nie ma nic chrześcijańskiego. Co do recenzji Meszuge, choć nie czytałem książki, zgadzam się z Tobą, że na pytania, które on postawił czy stawia, są odpowiedzi. A być może jak w cytowanym przez Ciebie fragmencie, pytanie jest źle postawione. A dyskusja powinna się rozwinąć, tylko dziś ludzie nie interesują się Bogiem, nawet ci starsi. Takie jest moje spostrzeżenie. Czy to szeroka ateizacja społeczeństwa? Postępujący zanik dostrzegania Bożych dzieł na świecie? Na te pytania także szukam odpowiedzi w takich właśnie książkach. Co do ateizmu to dziełko Atenagorasa jest świetne, a pisane tak dawno temu. Ateizm to nic nowego, to nie wynalazek ostatnich wieków, ale człowiek od samego początku próbuje udowodnić sobie, że nie ma Boga. Twoja czytatka intrygująca ze względu na cytowane fragmenty, ale także Twoje komentarze, które są trochę skrótowe, ciężko mi wysnuć z nich Twój tok myślenia, więc wpierw muszę sięgnąć po książkę, żeby zrozumieć więcej.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 03.01.2022 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak, ale żebym mógł po... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Cieszy mnie, że jeszcze kogoś tutaj te tematy interesują - nacisk na laicyzację (ateizację) każdej sfery życia jest dziś bardzo mocny, wręcz tworzą się mechanizmy kontroli społecznej, "wstyd się przyznać" - no ale to osobny temat.

Co do tematyki "chrześcijańskości Biblii" a także wielu niewłaściwych (potocznych) rozumień tych kwestii bardzo polecam serię "Katolicyzm vs. katolicyzm polsko-jasełkowy":

www.youtube.com/watch?v=ZmeIH9QXnHQ&list=PL6v8N2JR​O8mmK0om_nvBN94JQT3Suz4cZ


Kiedyś także muszę w końcu przetłumaczyć to wystąpienie Gandhiego w oxfordzkiej Kingsley Hall w 1931r.:

speakola.com/ideas/mahatma-gandhi-spiritual-statement-oxford-1931
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: