Dodany: 26.12.2021 21:40|Autor: Marioosh

Mocna, przerażająca rzecz


Docent Aleksander Borodankow, ordynator oddziału jednej z moskiewskich klinik, razem z żoną pracuje na nieświadomych pacjentach nad modyfikacją lakreolu, preparatu stymulującego potencjał twórczy i aktywność intelektualną. Do pracy potrzebne im są wyniki badań, jakie prowadził genialny wynalazca Wasilij Lebiediew; problem w tym, że wynalazca zmarł, a archiwum jest w rękach jego żony Weroniki, która żąda za nie miliona dolarów. Michaił Szorinkow, finansujący projekt Borodankowa, wynajmuje mordercę, który ma wyciągnąć od wdowy archiwum, a następnie ją zabić – i tak się staje; przy okazji jednak ginie dwoje świadków: rosyjska emigrantka i jej syn. Emigrantka okazuje się dawną kochanką Eduarda Denisowa, wszechwładnego gospodarza uroczego miasteczka, w którym kiedyś („Gra na cudzym boisku”) major Anastazja Kamieńska wyjaśniła sprawę tajemniczych morderstw; w rewanżu („Zabójca mimo woli”) Denisow przysłał Kamieńskiej pomoc w postaci syna, który zginął – teraz uważa, że to właśnie pani major znajdzie mordercę kobiety („Oddałem jej swego syna. Mam prawo prosić ją o przysługę, choćby nawet o taką, której wykonanie będzie ją słono kosztowało”*). Zaangażowaniu Kamieńskiej przygląda się tajemniczy Arsen („Ukradziony sen”), człowiek, który stworzył w MSW prywatną firmę, żeby uniemożliwić wykrycie pewnych przestępstw.

Książki Aleksandry Marininy można czytać pojedynczo, ale czytelnik, dla którego ta powieść będzie pierwszym kontaktem z tą pisarką, może się do niej zniechęcić – zawiązanie intrygi trwa tutaj aż 200 stron, co stanowi 40% książki; sam przyznam, że nie znając wcześniej stylu autorki chyba bym ją sobie odpuścił. Tymczasem Marinina z książki na książkę pisze coraz ciekawiej, ale też coraz bardziej brutalnie i przerażająco; obraz Rosji oplecionej siecią układów jest wręcz szokujący – najgorsze jest to, że bohaterowie sprawiają wrażenie, jakby ich to nie dziwiło i traktują to jak coś już niemalże normalnego. Innym dość zatrważającym elementem tej książki jest fakt nieliczenia się z ludzkim życiem – żona docenta w imię badań jest gotowa nie liczyć ofiar; tu jednak Marinina pokazała coś, co w Rosji istniało już w czasach carskich – Rosjanie podczas wojen zasypywali wroga własnymi trupami. Jest tu też pokazana, tradycyjna już u autorki, swoboda obyczajów: są sprawy, które się załatwia łapówką, i są inne sprawy, które załatwia się przez łóżko, a gdy trzeba, to przez wiele łóżek. Powieść jest, mówiąc krótko, mocna i solidna – rzetelnie naszkicowani bohaterowie, rzeczowo przedstawione tło społeczne i historyczne, nie do końca wiarygodna, ale starannie poprowadzona intryga. I kiedyś już napisałem, że oryginalny tytuł pierwszej książki autorki, czyli „Zbieg okoliczności” mógłby być tytułem każdej następnej – to wyrażenie pada tutaj osiem razy, gdy tymczasem zwrot „Za wszystko trzeba płacić” tylko dwa. Tak czy inaczej – warto poświęcić na nią kilka wieczorów.

*Aleksandra Marinina, „Za wszystko trzeba płacić”, tłum. Aleksandra Stronka, wyd. W.A.B., 2012, str. 127.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1187
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: