Kryzys czytelniczy, edycja grudniowa.
Obecnie jak to śpiewa Kult "nie mam na nic czasu, bo oglądam seriale". Książki czytam tradycyjnie trzy naraz.
Fuerte (
Bajon Kasper)
traktuje o Fuerteventurze, czyli, bo sam nie wiedziałem o jednej z z Wysp Kanaryjskich. To druga obok
Lajla znaczy noc (
Lipczak Aleksandra)
w jednym sezonie literackim finalistka Nike 2020/2021 o tematyce hiszpańskiej. Syn Filipa, twórcy "Magnata" i partner reżyserki "Via Carpatia" opowiada o wyspach trochę tropem nowel o Kunickim w książce
Bieguni (
Tokarczuk Olga)
. Może się zagalopowałem, ale czytam o wyspie, myślę o Tokarczuk. W nowelach o Kunickim chodziło o zaginięcie partnerki i dzieci narratora. Narrator przechodził piekło domysłów i trochę jak bohater "Franticu" Polańskiego błąkał się po nieznanym świecie a jego podróż była podróżą psychologiczno-społeczną. Czy możliwe, że żona go porzuciła? A może została porwana? Tutaj narratorowi reportaży nie zaginęło nic poza czasem utraconym - poza wyspiarskością "Fuerte" z nowelami o Kunickim nie ma nic wspólnego, bliżej za to tej literaturze faktu do pogadanek Tokarczuk na tematy historyczne, wyciąganie anegdotek i dziwnie zestawionych faktów do pozostałych esejów Tokarczuk z książki rzeczonej. I tak typowo tokarczukowską historyjką jest opowieść o San Borondón. Kanaryjczycy różnią się od wszystkich innych narodów świata, oprócz żeglarzy i marynarzy tym, że twierdzą, że na niej byli, podczas, gdy nauka prawi, że jej nie ma. Równie finezyjna jawi się opowieść o dawnych czasach archipelagu, kiedy to miały ten mikroświat zamieszkiwać tylko... psy (stąd nazwa Wysp Kanaryjskie od słowa łacińskiego Canis).
Druga książeczka, czytaną acz niezaczytywana jest
Historia Bułgarii (
Wasilewski Tadeusz), która stawia ów południowosłowiański kraj jako przykład możliwości przetrwania narodu pod pięćsetletnią okupacją. W tym przypadku była to okupacja turecka, i jakkolwiek względnie by to brzmiało, przy dziejach Bałkanów polskie zabory 123-letnie jawią się jako wczasy.
Trzecią rzecz, którą wałkuję to
Tango śmierci (
Wynnyczuk Jurij)
. Chyba nie potrafię zaczytywać się w prozie polskiej. Ukraińska wydaje mi się rzetelniejsza i mniej lękliwa jeśli chodzi zarówno o sprawy obyczajowe, jak i o odwagę narracyjną. Nazwałbym styl Wynnyczuka bardziej krwistą wersją
Obok Julii (
Rylski Eustachy)
- osadzenie akcji w spokojniejszej części historii socjalizmu - między śmiercią Stalina a transformacją - pokazuje tę część historii, która wydaje się najnudniejsza z najnudniejszych, żadnej wojny, prześladowania polityczne za czasów Gomułki i Gorbaczowa to znów - względnie przy porównaniu z mordami politycznymi Bieruta i Stalina - wręcz pojedyncze wypadki w pracy, zresztą, w obu przypadkach zakończone dymisjami.
Na koniec refleksja - to, co jak zwykle łączy literaturę to żywioły: woda, powietrze, ziemia, ogień. Łączą się może nie spójnie, ale na zasadzie literackich federacji, archipelagów słowa, może nie jednolitych, ale kojarzących się z jednej strony z wypoczynkiem nadmorskim i sztormem oraz przygodą, z jednej strony z rozrywką, z drugiej strony ze śmiercią, z tytułowym dans macabre, z pół-millenialnym spokojem i nudą zaborów i skłonnością do nieustannych potyczek i walk. Literatura - balansowanie między skrajnościami.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.