Cenzura w czasopiśmie dla dzieci - afera z Kasdepke
Pojawiła się w ostatnich dniach bardzo dziwna i konfundująca sprawa.
Czasopismo skierowane do dzieci i młodzieży "Małe Charaktery" wydrukowało świąteczne opowiadanie Grzegorza Kasdepke "Na opak" zawierające dość typowe, moralizujące zakończenie, mówiące o pomaganiu wszystkim, którzy są w potrzebie, zwłaszcza w okresie świąt.
Jak jednak przedwczoraj poinformował na swoim profilu autor, opowiadanie zostało bez jego zgody przycięte. Wyrzucono z niego dwa ostatnie akapity, w których bohaterka jako przykład tych, którzy są w potrzebie i którym też należy się pomoc, są ludzie marznący na granicy wschodniej.
Gdy jego czytelnicy zaczęli się burzyć i zwracać z pretensjami do wydawnictwa pisma, to wydało oświadczenie. Miało dojść do błędu w procesie wydawniczym. Redaktor samowolnie skrócił opowiadanie nie informując nikogo, więc nikt nie wiedział, że opowiadanie jest niekompletne. Teraz wobec osoby odpowiedzialnej mają zostać wyciągnięte konsekwencje, a kompletne opowiadanie wyjdzie na stronach internetowych czasopisma.
facebook.com/MaleCharaktery/posts/204761685179546?__tn__=-R
Wyglądało to dobrze, choć nie tłumaczyło jak doszło do sytuacji. Dziś jednak Kasdepke opublikował objaśnienie jak sytuacja wyglądała z jego strony.
O tym, że z opowiadania wyleciało zakończenie dowiedział się już 19 listopada. Trwał wtedy druk numeru i nie dało się już zmienić tekstu. Nie było to jednak nieoczekiwane odkrycie redakcji, zdziwionej działaniami jednego z pracowników. O zmianie tekstu poinformowała aktora redaktor prowadząca, której decyzję przekazał jej przełożony. Tekst miał wzbudzić wątpliwości redakcji i być odebrany politycznie. Dziwi w tej sytuacji, że postanowili tekst jednak puścić, dokonując zmian i informując o nich autora w momencie, gdy już nie można zmienić treści.
Zaproponował, aby wyjaśnili sytuację na stronie internetowej pisma, aby czytelnicy wiedzieli, że dostają tekst niepełny. Nic takiego się jednak nie stało. Od chwili wyjścia numeru autor odczekał jeszcze kilka dni, podczas których chciał coś uzgodnić z wydawnictwem pisma i ostatecznie wobec braku reakcji postanowił sytuację ujawnić publicznie.
facebook.com/grzegorz.kasdepke.5/posts/10229402609396813
Jeśli mieli wątpliwości do opowiadania, to mogli zasugerować zmiany przed drukiem, a tak postawili go w obliczu faktów dokonanych i tak długo nie reagowali, jakby oczekiwali, że nie wiem, autor będzie się obawiał wywlekać, że się nie dogadał z wydawcą? W tym kontekście nazwa pisma "Małe charaktery" zaczyna brzmieć bardzo zabawne.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.