Właśnie przeczytałem książkę "najgorszej matki na świecie" - która zyskała to miano, bo pozwoliła 9-letniemu synowi wrócić samodzielnie kilka przystanków metra do domu. Książkę bardzo potrzebną, i to nie od dzisiaj. Moja mama była agresywnie nadopiekuńcza i świetnie by się odnalazła w napiętnowanym paranoicznym lękiem o dziecko świecie współczesnego wychowania. Tymczasem ja, gdy tylko mogłem, korzystałem ze swobody, która trafiała się przypadkiem, lub była wywalczana (polecam mój komentarz tutaj, jak i całą czytatkę:
Patologia po szwedzku ). Dzisiaj moda na traktowanie dzieci jak szklane bibeloty przyszła do nas zza oceanu i bardzo amerykanocentryczna wymowa "Dzieci wolnego chowu" stała się adekwatna i w naszych realiach.
==========================
Poniżej w ramach wprowadzenia sklejka wyimków z książki
Dzieci wolnego chowu: Jak wychować bezpieczne i samodzielne dzieci (i nie zwariować ze zmartwienia) (
Skenazy Lenore)
:
"Lista potencjalnych zagrożeń staje się coraz dłuższa, a my pilnie ją śledzimy, ponieważ chcemy, aby nasze dzieci były bezpieczne."[9] - a przegapiamy zagrożenia ideologiczne.
"Obecnie nie ma więcej popaprańców niż w czasach, kiedy byliśmy dziećmi"[26] (prócz roznegliżowanych przebierańców obnażających się przed dziećmi na gejparadach i drag-queens w przedszkolach)
"Nauczyłam się szczerze nienawidzić [ekspertów od wychowania], ponieważ zdają się gatunkiem, którego jedynym celem istnienia jest mówienie nam - rodzicom - co robimy źle i jak bardzo na zawsze skrzywdzimy tym nasze dzieci."[12]
"W innym artykule przeczytałam, że przytulanie niemowląt zwiększa u nich iloraz inteligencji. I całe szczęście, w przeciwnym razie do głowy by nam nie przyszło, żeby przytulić swoje bezbronne maleństwo, prawda?"[60]
!!! "W rezultacie mnóstwo ludzi jest tak zajętych zabezpieczaniem się przed nieprzewidywalną i okropn przyszłością, że nie mają czasu cieszyć się bezpieczną i szczęśliwą teraźniejszością."[66]
==========================
Na czym to polega:
postulowanie niezależności i jednoczeście przed nią przestrzeganie[12]
dążenie, by zapewnić dzieciom absolutne bezpieczeństwo w każdej sekundzie każdego dnia ich życia [14]
uważają, że rodzicielstwo polega na zaszczepianiu w dzieciach poczucia przerażenia[16]
wielu rodziców ma problem z oszacowaniem ryzyka[24]
"(...)to, co uznawałam za instynkt, to tylko lęk wpisany w naszą kulturę."[112]
"Martwienie się jest "udowadnianiem sobie samemu, że jest się odwopiedzialnym". Stało się to naszym sportem narodowym."[118]
"W ciągu ostatniego pokolenia lub dwóch zmieniło się to, że obecnie ludzie myślą w ten sposób o wszystkich czynnościach, nawet o tych, które do tej pory uważano za łatwe i przyjemne. Siedzenie przy ognisku. Gra w piłkę. Nawet powrót pieszo ze szkoły znalazł się na tej liście. Rodzice czują, że muszą być przygotowani na najgorszą z najgorszych ewentualności, w przeciwnym razie okażą się nieodpowiedzialni."[64]
"Od XIXw. utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że jeśli dziecku przytrafia się coś złego, rodzice musieli zrobić coś nie tak. To ogromny błąd. I jak na ironię, ten sposób myślenia nasilił się, kiedy dzieci przestały umierać."[121]
"A kiedy pewnego dnia - cóż za niespodzianka - okazuje się, że nasze dziecko nie jest idealne, dobrze wiemy, czyja to wina. Nasza! (...) A jeśli Twoje dziecko jest nieznośne? Małomówne? Wymagające długich zabiegów wychowawczych? Możliwe, że to wszystko dlatego, żę kiedyś powiedziałaś: "Słuchaj, kochanie, złamany herbatnik to nie koniec świata", zamiast "Ojej, herbatnik się złamał, jakie to bardzo, bardzo, bardzo, bardzo smutne", z szacunkiem pochylając się nad uczuciami dziecka."[49] - to nie jest śmieszne, to drugie to tzw. "rodzicielstwo bliskości"
""Zapytałem mamę, czy [na tyle rzeczy mi nie pozwala] bo mi nie ufa". Oczywiście, że nie! Ona po prostu nie ufała WSZYSTKIM INNYM."[168]
"Jeśli dobry rodzic to taki, który nigdy nie opuszcza na krok swoich dzieci - nawet po to, by pobiec na koniec sklepu po puszkę tuńczyka - to bardzo łatwo jest wytropić tych złych rodziców. To ci, którzy pozwalają dzieciom samodzielnie chodzić do szkoły lub zostawiają je na godzinę same w domu. To ci, którzy siedzą w domu, kiedy ich dzieci bawią się w ogródku. Ci sami, którzy pozwalają nastolatkom zajmować się swoimi sprawami, a nawet pracować. Rzeczy, które poprzednie pokolenia rodziców robiły bez chwili wahania - i tragicznych skutków - stały się wod na młyn plotkarzy."[74]
"(...) zamiast uczyć się wykonywania jakichkolwiek przydatnych w prawdziwym życiu czynności, dzieci powinny odsunąć się na bezpieczną odległość i zostawić to dorosłym."[96]
"Obowiązuje pogląd, że w jakiś sposób, jeśli dostatecznie zaangażujemy się w życie naszych dzieci, będziemy myśleć z wyprzedzeniem, planować i podejmować wiele decyzji, nasze dzieci będą dryfować przez swoje kolejne dni, ciesząc się sukcesami i szczęściem."[116]
==========================
Jakie rozwiązanie autorka proponuje?
"nie musisz aż tak bardzo się martwić o aż tyle rzeczy" [10]
"Nie każda drobna rzecz, którą robisz, ma ogromny wpływ na rozwój Twojego dziecka."[129]
"A co się dzieje, kiedy się nie martwimy? Jesteśmy szczęśliwi. I nasze dzieci też. Kiedy pewneg odnia idziemy na całość i pozwalamy naszemu dziecku wyjść na dwór samemu, pobawić się i bezpiecznie wrócić do domu, tak jak my to robiliśmy w dzieciństwie, doświadczamy nie lada ekscytacji. Ale, o czym przekonałam się na oczach kilku milionów ludzi, budzi to kontrowersje."[10]
naprawdę książka ta ma pomóc odróżnić realne zagrożenia od przerysowanych[17]
"Na świecie są źli ludzie. Ale nie są obecni na każdym kroku i muszę przezwyciężyć tę myśl. I to szybko. Zanim wychowam zastraszonego maminsynka i córkę paranoiczkę."[30]
"Nie oznacza to, że dzieci traktowano [kiedyś] jak mini dorosłych, nie kochano i wyzyskiwano. Oczekiwano jedynie, że dzieci będą dorastać do otaczającej ich dorosłości, a nie dusić się w czarującej niekompetencji."[97]
"Przez większą część historii ludzkości rodzice wierzyli, że niemowlę potrzebuje mleka i miejsca do spania, a nie - jak wielu z nas wierzy dzisiaj - kartonowych książeczek, pluszowych książeczek, słuchowisk, świecących grzechotek i wieszanych nad łóżkiem karuzelek, wygrywających utwory Mozarta."[133]
"(...)od tej pory za każdym razem, gdy ktoś zapyta "Jak mogłaś puścić syna samego? Czy nie czułabyś się strasznie, gdyby coś mu się stało?", odpowiadać: "Jak mogłeś pozwolić, by dzieci wsiadły z tobą do samochodu? Czy nie czułbyś się strasznie, gdyby miały wypadek?" W końcu prawdopodobieństwo, że dziecko zginie w wypadku samochodowym jest 40x większe niż prawdopodobieństwo, że zostanie porwane i zamordowane przez nieznajomego."[213]
opisane są też natchnione działaniem autorki zajęcia w pewnej szkole, gdzie dzieci dostały za zadanie zrobić coś odpowiedzialnego:
"11-latkowie ruszyli do dzieła i zaczęli próbować wszystkiego, od gotowania obiadu, poprzez robienie zakupów, po samodzielne chodzenie do szkoły - wszystkich tych rozkosznych, prostych rzeczy, które robiliby bez chwili wahania, gdyby tylko urodzili się w 1957r. a nie 1997."[163]
==========================
Na zakończenie wspaniały cytat z obecnego na naszym rynku od dawna remedium na paranoiczne wychowanie, tj.
No coś ty, tata (
Nawrot Jacek) :
"Ryzyko jest przecież wliczone w rachunek normalnego życia. Normalnego, swobodnego, bez fobii i zahamowań."
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.