"Ale wracając, do czego? do moich poglądów - mój Boże! - zapewne powiedziałem, że błędna jest już sama budowa tego zdania: <Dla Auschwitz nie ma wytłumaczenia>, przecież jeśli coś jest, to zawsze znajdzie się na to jakieś wytłumaczenia, nawet jeśli będzie ono narzucone, błędne, takie czy owakie, ale każdy fakt, każdy fakt żyje podwójnym życiem, jedno z nich jest rzeczywiste, a drugie jest jego życiem duchowym, duchowym bytem, a to nic innego jak właśnie wytłumaczenie, wytłumaczenia czy całe mnóstwo wytłumaczeń, które zaciemniają, usuwają, tuszują fakty, i to nieszczęsne zdanie - <Dla Auschwitz nie ma wytłumaczenia> - też jest wytłumaczeniem, otóż autor tłumaczy, że o Auschwitz trzeba milczeć, że Auschwitz nie ma i nigdy nie było, bo tylko tego, czego nie ma albo czego nie było, nie sposób wytłumaczyć. A przecież, powiedziałem chyba, Auschwitz było, czyli jest, zatem istnieje także wytłumaczenie, niepodobna wytłumaczyć co najwyżej tego, że Auschwitz nie było, nie sposób wytłumaczyć, że nie doszło do Auschwitz, że w rzeczywistości nazywanej <Auschwitz> nie zrealizował się ówczesny świat (tu z całym szacunkiem muszę wspomnieć o doktorze Oblácie), tak, wytłumaczyć nie można byłoby właśnie niezaistnienia obozu w Auschwitz, zatem Auschwitz już od dawien dawna, kto wie, od ilu stuleci, wisi w powietrzu, niczym ciemny owoc dojrzewający w roziskrzonych promieniach hańby, czekając, by wreszcie spaść na ludzi, to, co jest, istnieje, a skoro istnieje, znaczy, że jest nieuniknione ..." [1]
[1] Imre Kertesz, "Kadysz za nienarodzone dziecko", przeł. Elżbieta Sobolewska, wyd. Wydawnictwo W.A.B., 2003, s. 49
Kadysz za nienarodzone dziecko (
Kertész Imre)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.