Dodany: 17.10.2021 15:27|Autor: ktrya

Książka: Sezon na truskawki
Dzido Marta

1 osoba poleca ten tekst.

W poszukiwaniu żeńskiego pierwiastka w języku


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent : ktrya

Marta Dzido po raz kolejny próbuje opowiedzieć czy opisać kobiecość w szerokim aspekcie cielesności, zmysłowości i emocji. Celowo używam słowa "próbuje", bo zdominowani przez męski język, musimy szukać słów i gramatyki, które oddadzą nasze doświadczenie. Sezon na truskawki to zbiór dziewięciu opowiadań o dziewczętach, nastolatkach, dziewczynach, kobietach, seniorkach, matkach, babciach, córkach, kochankach, żonach… Kalejdoskop przeżyć, w których odnajdujemy odbicie własnych lęków, gniewu i bezradności, konspiracyjnych szeptów, niewinności przejawiającej się zarumienionymi policzkami i uciekającym spojrzeniem. Ale nie trzeba utożsamiać się z protagonistką, by się wzruszyć i odczuć na własnym ciele ból i emocje.
Przykładem jest "Pępowina" – opowiadanie o macierzyństwie i o przecinaniu pępowiny, które podczas porodu jest pierwszym z wielu cięć, jakie następują w relacji matki z dzieckiem. Każdy krok w stronę samodzielności dziecka: jazda na rowerze, nocowanie u koleżanki, imprezowanie, obóz, związek… Każdy etap, w którym dziecko oddala się od matki – to kolejny ciach na łączącej ich pępowinie. Bardzo prawdziwe, sugestywne i przejmujące – mnie nie-matce trudno było powstrzymać wzruszenie, o ileż mocniejszym przeżyciem jest to opowiadanie dla rodzicielek… Dzido w oszczędnej formie wyraża to, na co często brakuje nam słów.
Już w samym tytule tego zbioru dziewięciu opowiadań autorka wykazuje się kreatywnością, poniekąd wymuszoną brakiem wypracowanego języka kobiet – znajduje alternatywne, jakże tajemnicze i przyjemne zarazem określenie na miesiączkę. Problem z językiem przewija się niemal w każdym tekście, w którym albo bohaterki szukają odpowiedników męskich i medycznych określeń, albo sama autorka poszukuje form najlepiej oddających kobiecą podmiotowość, sensualność, doświadczenie. Ich zróżnicowanie w opowiadaniach, w których mamy różne kąty patrzenia, okazuje, że nie ma jednej właściwej formuły. W świetle bardzo krótkiej tradycji pisarstwa kobiet trzeba poszukiwać lub tworzyć język, który nazwie emocje i ciało oraz nada znaczenie przeżyciom dotąd nieopisanym lub niedostatecznie określonym. Marta Dzido szuka języka balansującego między dosadnością a subtelnością, na pograniczu brutalnej rzeczywistości i kobiecej wrażliwości. Dlatego nawet najstraszniejsze doświadczenia są skrywane pod warstwą metafor z pewnymi pęknięciami, w których dostrzegamy oblicze dramatu.

Niewielka, niepozorna książeczka, w której odkryjemy bogactwo językowe, ogrom emocji i różnorodność przeżyć: zarówno tych już za nami, wspominanych z rozrzewnieniem lub zażenowaniem, jak i tych, które nadejdą, bo są wpisane w naszą biologię.

Ocena: 5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 436
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: