Mam mieszane uczucia co do poradnika
Skąd się biorą wierzące dzieci?: Jak skutecznie przekazać wiarę swoim dzieciom (
Wołochowicz Mariola,
Wołochowicz Piotr)
. Jest dobra, ale dla mnie zbyt mocna w "wymogach" czy też "oczekiwaniach" - jestem strasznie słaby i raczej stanowię antyprzykład w wielu sprawach, nie potrafię aż tak do brzegu iść z "życiem wiarą", jak to w książce jest przedstawione… Jest mnóstwo interesujących wskazówek, które są w zgodzie z współczesną psychologią (poświęcanie czasu dzieciom, przykładowe i interesujące zabawy czy wspólne aktywności), ale czasem jest coś i na bakier (np. przekonanie o tym, że już 4-5-latki ulegają przemożnemu wpływowi rówieśników - i z tego powodu NAJDŁUŻSZY rozdział jest wielką apologią wychowania domowego co najmniej do podstawówki, a najlepiej do 10. rż.).
Oto przykład trochę przegiętych porad:
"Gdy czytamy dzieciom już leżącym w łóżkach (koniecznie przy zgaszonym świetle!), nie tylko rozwijamy ich wyobraźnię, lecz także skutecznie ustrzegamy dziecko przed rozmyślaniem o bzdurach zamiast o Bożym działaniu. Dziecko zasypia w pół zdania, słysząc o tym, jaki Bóg jest wspaniały, jak działa, jak Jego mocy i pomocy doświadczają wierzący ludzie na całym świecie, jak inni Go czczą, wielbią, oddają Mu życie, pracują dla Niego, jak Go szukają, nasłuchują Jego głosu, rozpoznają Go i wykonują Jego wolę. I właśnie to, a nie sprawy przeżytego dnia, pracują w duszy dziecka przez całą noc." [90]
Albo:
"(...) nasza rodzina miała jasny model (do około 15 roku życia najmłodszego dziecka): okolo g.18. kolacja, po czym niezmiennie następował proces kładzenia się spać. Dobranockę, która emitowana była o 19., dzieciaki mogły oglądać wyłącznie pod warunkiem, że wcześniej były, jak to żartobliwie określaliśmy: "zjedzone, umyte, przebrane, pomodlone". Potem im czytaliśmy, a czas po godzinie 20. był już wyłącznie dla nas, rodziców." [85]
Albo o poradzie dawanej na jakichś warsztatach:
"Pytali, co myślimy o tym, że 10-letni Kuba, IV-klasista, chce jeszcze do g.21. czytać coś w łóżku, gdy dwoje młodszych dzieci już śpi.
- No, niby nie ma żadnych przeszkód, tyle, żę to trochę późna pora." [84]
ale czasem wskazuje interesujące sigla, np. Ps 40,7;
Nie chciałeś ofiary krwawej ani obiaty,
lecz otwarłeś mi uszy;
całopalenia i żertwy za grzech nie żądałeś.
Co dla mnie (prócz innych znaczeń) pokazuje, dlaczego Bóg ST nie jest "okrutny" w relacji do ówczesnej moralności, tylko że "wychowuje" Izrael do odejścia od krwawych ofiar i religijności pełnej krwawych rytuałów.
(Polecam zresztą ŚWIETNY film o tym, jak prawidłowo i nieprawidłowo można rozumieć historie, przekazywane w Biblii: https://www.youtube.com/watch?v=5rLTuQUmUI0 )
Albo Ne 8,8;
Czytano więc z tej księgi, księgi Prawa Bożego, dobitnie, z dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie.
Gdzie jest mowa o tym, aby nie brać DOSŁOWNIE Pisma, że wymaga to objaśnienia itd.
A tu dobra krytyka dobroludzizmu:
"Nie chodzi więc o to, aby dzieci wyrosły na dobrych, uczciwych ludzi, jak niektóre szlachetne postacie z seriali. To równałoby się "drzewu poznania dobra i zła", które symbolizuje martwą religijność. Życie zaś jest w "drzewie życia", czyli w Jezusie." [106]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.