Dodany: 04.10.2021 10:08|Autor: zielkowiak

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Komendant: Życie Salomona Morela
Malinowska Anna

2 osoby polecają ten tekst.

Usprawiedliwiać zbrodnie? Czy istnieje sprawiedliwy odwet? Czy odpowiadamy za czyny bliskich?


Oficjalna recenzja PWN

Trochę wstyd się przyznać, ale tę książkę wybrałam w internecie po okładce. II wojna światowa jest jednym z moich zainteresowań historycznych. Tytuł „Komendant”, druty na okładce, wydawało mi się, że wiem, o czym to będzie. Jak bardzo się zdziwiłam, gdy okazało się, że to nie jest opis niemieckich obozów koncentracyjnych, lecz polskich! Tych, które powstały w drugiej połowie lat czterdziestych XX wieku na bazie infrastruktury niemieckiej, przeznaczone dla Niemców, Volksdeutschów, a później Ukraińców i Łemków osadzonych w nich w ramach akcji „Wisła”.

Jest to opowieść o Samuelu Morelu, polskim Żydzie, któremu w czasie okupacji wymordowano całą rodzinę. (Kto, kiedy i dlaczego to zrobił, opisane jest na samym końcu książki, więc nie będę zdradzać szczegółów, choć są one ważne dla próby zrozumienia osobowości bohatera). Szlomo-Samuel uratowany od zagłady przez polską rodzinę, trafia do partyzantki, gdzie spotyka m.in. Mieczysława Moczara, po wojnie zostaje zatrudniony w więziennictwie, gdzie pracuje aż do 1968 r., wtedy odchodzi na wymuszoną emeryturę; po upadku PRL, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości, ucieka do Izraela i tam umiera w 2007 r.

Opis zakładów penitencjarnych, w których pracuje, a później nimi zarządza Morel, jest porażający! Są to w kolejności chronologicznej: więzienia na Zamku w Lublinie i Tarnobrzegu (w nich w 1944 r. pełni rolę strażnika więziennego), Obóz Zgoda w Świętochłowicach, przeznaczony głównie dla Ślązaków i obywateli III Rzeszy (komendant w latach 1945-1949), Centralny Obóz Pracy w Jaworznie, który po zakończeniu Akcji „Wisła” został przekształcony w Więzienie Progresywne dla Młodocianych Przestępców (zarządzający 1949-1956).

We wszystkich tych miejscach, gdzie osadzano zarówno dorosłych, jak i nieletnich, panował głód, stosowano tortury i były okropne warunki pobytu i pracy. Za część prześladowań odpowiadał osobiście Salomon Morel, na inne „tylko” pozwalał swoim pracownikom. Dość powiedzieć, że w samej Zgodzie zginęło 1855 osób (i są to przypadki udokumentowane przez Instytut Pamięci Narodowej, bo prawdziwa liczba ofiar jest prawdopodobnie znacznie większa). Powodem śmierci były głównie, tak naprawdę nieleczone, epidemie czerwonki, tyfusu plamistego i tyfusu brzusznego, które powstały i rozprzestrzeniły się w wyniku głodu oraz trudnych warunków sanitarnych i higienicznych. W obozie dochodziło również do tortur, gwałtów (co czasami skutkowało samobójstwami) oraz zwykłych morderstw.

Książka jest bardzo dobrze udokumentowana. Samuel Morel to zarówno kat, oprawca dla więźniów, jak i czuły ojciec, wesoły kompan dla współpracowników, pomocny sąsiad, troskliwy opiekun wobec swoich wybawców z czasów II wojny światowej. (Schemat wydaje się dobrze znany z opisów pracowników niemieckich obozów koncentracyjnych…) Anna Malinowska zrobiła porządną kwerendę w źródłach historycznych, przeprowadziła wiele wywiadów z więźniami obozów, ze współpracownikami, rodziną i sąsiadami Komendanta.

Biografia tej niejednoznacznej postaci, jest też doskonałym tłem do zarysowania trudnych dziejów Polski. Czytając ją można się zadumać o skomplikowanej sytuacji partyzantki i współpracy (lub nie) AK i GL/AL; o szmalcownikach i Sprawiedliwych wśród Narodów Świata mieszkających razem, nieraz dom w dom, w trakcie wojny i po wojnie (!) w jednej miejscowości; o terrorze lat stalinowskich i o odwilży w 1956; o walce między „partyzantami” (związanymi z Mieczysławem Moczarem) a „puławianami” o władzę w PZPR i o nagonce antysemickiej w 1968; o powstaniu III Rzeczpospolitej i słuszności (lub nie) polityki grubej kreski i pociąganiu (lub nie) do odpowiedzialności urzędników z czasów PRL; o nieskuteczności (?) polskich organów ścigania osób oskarżonych o zbrodnie przeciw ludzkości.

Nasza historia nie jest czarno-biała. Zwłaszcza historia Śląska i Ślązaków. Dla mnie, człowieka posiadającego rodzinę na terenie Generalnego Gubernatorstwa, wychowanego w kulcie „Kamieni na Szaniec” i warszawskich Szarych Szeregów, określenie „folksdojcz”, budzi jednoznaczne złe konotacje – zdrajca, kolaborant, wróg. Na terenach Górnego Śląska, zarządzanego przez Fritza Brachta, nie jest to już takie proste. Niedawno poznałam krążącą w czasie wojny rymowankę: „Jeśli się nie podpiszesz, twoja wina – zaraz cię poślą do Oświęcimia; a gdy się podpiszesz, ty stary ośle, zaraz cię Hitler na Ostfront pośle.” Wybór między młotem a kowadłem, a w dodatku część wpisów była dokonywana przez urzędników niemieckich, bez szczególnej możliwości protestowania przez Ślązaków. Wśród czterech grup Niemieckiej Listy Narodowej najpowszechniejszą była grupa III – Eingedeutsche. Obywatelstwo było tu przyznawane czasowo – na okres dziesięciu lat, w ciągu których każdy miał udowodnić swoje oddanie III Rzeszy. W praktyce odmowa złożenia podpisu oznaczała zsyłkę do obozu koncentracyjnego. Masowe zniemczanie, szczególnie po klęsce pod Stalingradem, miało w przeważającej mierze służyć zwiększeniu liczebności armii hitlerowskiej. Trudno się dziwić, że przeciętny człowiek, mając do wyboru Oświęcim lub podpisanie Volkslisty, wybierał listę. Wcielani do Wehrmachtu „nowi Niemcy” traktowani byli jednak przez frontowych towarzyszy z pogardą i rezerwą. Dezercje były na porządku dziennym, duża część mężczyzn wysyłanych na front w niemieckich mundurach nawet nie posługiwała się dobrze językiem niemieckim. Jednak po wojnie potraktowano ich i ich rodziny jako dobrowolnych kolaborantów, zdrajców, po prostu wrogów Polski. I duża część z nich trafiła do obozów koncentracyjnych, polskich, choć w wielu aspektach przypominających te niemieckie…

Fascynująca lektura, świetnie napisana, pokazująca rzeczywistość z wielu stron. Autorka nie tylko wykazała się rzetelnością historyczną, ale i pokazała swój kunszt pisarski Na pewno sięgnę po pierwszą książkę Anny Malinowskiej „Brunatna kołysanka: Historie uprowadzonych dzieci” o polskich dzieciach odebranych rodzicom przez nazistów i zniemczanych w założonych przez Himmlera ośrodkach Lebensbornu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1346
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: fugare 05.10.2021 09:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Oficjalna recenzja PWN ... | zielkowiak
Bardzo ciekawa recenzja, szczególnie wątek postaw ludzi stawianych przed nieoczywistymi wyborami jest dla mnie interesujący. Porusza go w swojej autobiograficznej powieści Most królowej Jadwigi (Sulima-Kamiński Jerzy)
Na terenie Bydgoszczy, a wiem to z bezpośredniej relacji moich dziadków, ludność była namawiana przez przekazywane, oczywiście nielegalnie, komunikaty (podobno pochodzące od rządu na uchodźstwie) do przyjmowania tzw. grupy (a pozostawania Polakami w przekonaniach), tak aby ocalić jak największą ilość obywateli polskich. Rodziny mające synów (szczególnie w wieku poborowym) były stawiane przed wyborem - podpisanie listy, albo zaproszenie do "gestapo". Oceny moralne postaw przyjmowanych w tym okresie powinny być zatem ostrożne, bo i motywacje bywały różne.
Użytkownik: zielkowiak 05.10.2021 15:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Oficjalna recenzja PWN ... | zielkowiak
"Most królowej Jadwigi" zapisuję do przeczytania.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: