Dodany: 27.09.2021 18:34|Autor: Paweł Stelmak

Requiem dla przyjaciela


Czy są wiersze doskonałe? Są. Czy jest w nich teatr, muzyka, język pełen miłości i braku egoizmu? Jest. Jest też jedno ale: takich wierszy w polskiej literaturze współczesnej jest niewiele.

Ostatnio, dzięki zaprzyjaźnionemu krytykowi i poecie, trafił do mnie debiut Kazimierza Grochmalskiego "Teatr, którego nie było" z 2016 roku. Debiut późny, nawet bardzo. Złośliwcy, a tych pełno w prowincjonalnych salonikach stolicy, zapewne skwitowaliby go śmiechem: "Spóźniony, więc zbędny". Ale kiedyś słyszałem to samo, w kontekście wierszy Tkaczyszyna-Dyckiego, i co, gdzie dziś jesteście, celnicy literaccy?

Kazimierz Grochmalski. Biografia robi wrażenie. Twórca Teatru Maya (stawiany w "Wielkiej Trójce", obok Kantora i Grotowskiego - robi wrażenie), reżyser, dramaturg, prozaik (czytałem kilka opowiadań z "Uśmiechu"- naprawdę robi wrażenie), profesor gościnny wykładający
w całej Europie.

Nie dziwi mnie późny debiut poetycki. Wiersze pisane gorączkowo, zachłanne na czytelniczą uwagę, musiały powstawać latami. Wierszom towarzyszą ilustracje, teatralne inscenizacje, grafiki rysowane szybką kreską, jakby autor spieszył się, chciał dosłownie swoje alter ego uwięzić, np. ilustracja ze str. 36: człowiek w kwadratowych, klatkowych przestrzeniach - klatka kloacznego wychodka (codzienność fizjologii), klatka okna (codzienność tęsknot, wyczekiwania), klatka budki telefonicznej (codzienność komunikacji - ten plastyczny przekaz może być mniej zrozumiany przez młodszą generację, dzisiaj nie ma już w miejskich krajobrazach telefonicznych budek publicznych, teraz własny telefon w kieszeni to zwykła... codzienność). Ten debiut to w zasadzie wielka elegia na cześć codzienności, w której rządzi groteska, czasami koturn, innym razem podglądanie dewotów lub udział w sądzie nad cyrkowcami. Każdy wiersz przypomina szkic literacki, pomysł, konceptualny niuans, który można rozbudować w przyszłości.

Ale znalazł się w debiucie Grochmalskiego wiersz szczególny. Piękny, odważny, czuły. Ponadczasowy. Liryk będący pożegnalnym requiem dla przyjaciela. Wiersz Grochmalskiego to cudowne epitafium, które tylko poeta o nieprzeciętnym darze doceniania życia był wstanie napisać dla drugiej istoty.

Ten wiersz już na zawsze ze mną pozostanie, w mojej osobistej antologii najlepszych polskich utworów, gdzieś między wczesnym Różewiczem, sarkastycznym Herbertem, a udającym (po)godną starość Miłoszem.

Kazimierz Grochmalski
PRZYJACIEL

"Umarł gołąb trącony autem
dowlókł się na próg drzwi
w których stając, karmiłem go
i stu jego braci
ale ten, w swojej nieodgadnionej miłości
siadał na masce samochodu
kiedy wjeżdżałem w bramę posesji
i jechaliśmy razem 25 metrów
dzień po dniu, poranek po poranku
ale wczoraj doczołgał się do drzwi
i nim wybiegłem do niego
zmarł, podkurczywszy nóżki
jest nawet grubiutki, czysty i uśmiechnięty
tak godnie i spokojnie umierał
pokazując mi, żebym tylko to widział
że umiera szczęśliwy, w mojej obecności"[1].

[1] Kazimierz Grochmalski, „Teatr, którego nie było", wyd. Naumov Cee, 2016, str. 87.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 548
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: