Dodany: 24.09.2021 09:12|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Sprawiedliwość nie ma różowych okularów


Świadoma, że została mi już tylko jedna nieczytana część cyklu z panną Marple (nie licząc czytanych bardzo dawno „Strzałów w Stonygates”, które właściwie powinnam powtórzyć), nie miałam zamiaru brać się za „Nemezis” tak prędko, ale los za mnie zadecydował: w telewizji miano nadawać ekranizację tej właśnie powieści, więc pomyślałam, że szybko przeczytam, by sobie nie psuć własnej „ekranizacji” wizją reżysera. I, jak się okazało, dobrze zrobiłam, ale o tym za chwilę.

W powieści tej powraca Jason Rafiel, ów schorowany milioner, który w trakcie wywczasów na Karaibach pomógł pannie Marple udaremnić zamiar bezwzględnego mordercy. Powraca nie osobiście – bo właśnie gazety zamieściły wiadomość o jego śmierci – lecz poprzez niespodzianki, które dla swojej przygodnej znajomej zapobiegliwie przyszykował. Panna Jane musi najpierw udać się do Londynu, gdzie prawnicy zmarłego informują ją, że przeznaczył dla niej pokaźny zapis, jednak pod warunkiem, że wykorzysta swój „naturalny dar do poszukiwania sprawiedliwości” [1] i w ciągu roku doprowadzi do „rozwiązania tajemnicy pewnego morderstwa”[2]. I to wszystko. Żadnych wskazówek – co, kto, gdzie, kiedy – „tak, jakby kazał jej rozwiązywać krzyżówkę bez opisanych haseł” [3]. Panowie Broadribb i Schuster także nie wiedzą, co miał na myśli. Panna Marple zaczyna szukać informacji na własną rękę, kontaktując się z osobami poznanymi na St. Honore, ale szybko się orientuje, że nie tędy droga. I istotnie, niebawem dowiaduje się, że Rafiel opłacił jej udział w wycieczce ze zwiedzaniem zabytkowych angielskich posiadłości i ogrodów. A „skoro została wysłana na tę wycieczkę, przynajmniej jedna osoba powinna stać się w jakiś sposób ważna - albo jako źródło informacji, albo jako człowiek związany z wymiarem sprawiedliwości lub też wplątany w aferę kryminalną”[4]. Już pierwszego dnia trafia do niej fragment pożądanej informacji, a podczas odwiedzin w pewnym dworku – jak się okazuje, również zaaranżowanych przez Rafiela – panna Jane nabiera przeczucia, że i zamieszkujące Stary Dwór „trzy siostry jak trzy wiedźmy z Makbeta” [5] (notabene, nie jest to jedyne nawiązanie do literatury) mają jakieś powiązania ze sprawą pary młodych ludzi, która przed dziesięciu laty miała się pobrać, lecz ślub nie doszedł do skutku z powodu tragicznej śmierci dziewczyny; jej chłopak został skazany za morderstwo, choć nie przyznał się do winy, a plotkowano też o jego związku ze zniknięciem innej panny, czego jednak nie zdołano mu udowodnić, bo nie znaleziono ciała. A kiedy osobie, która naprowadziła „Nemezis” – tak, na pół żartobliwie, nazwała się panna Marple w „Karaibskiej tajemnicy” – na ten trop, przydarza się podejrzany wypadek, wiadomo już, że dalszy ciąg wycieczki będzie znacznie trudniejszy i znacznie bardziej niebezpieczny, niż można się było spodziewać po jej programie…

Mimo czytanych wcześniej paru opinii, że „Nemezis” jest znacznie słabsza od innych powieści Lady Agathy, że powtarza pomysły wykorzystane we wcześniejszych tytułach, że jest chaotyczna i nie umożliwia czytelnikowi samodzielnego rozwiązania zagadki, ja takiego wrażenia nie odniosłam. Zagadka jest piętrowa, nie da się odsłonić jej następnego etapu, zanim nie rozgryzie się pierwszego. Motyw morderstwa jest w tym przypadku stosunkowo nietypowy; skazany za nie (na szczęście nie stracony - karę śmierci wówczas już zniesiono) młody człowiek jest przedstawiony tak, by czytelnik nie nabrał od razu przekonania, że jest on niewinny, ale równocześnie w tle pojawia się dyskretna przesłanka, że istnieje ktoś obdarzony dużo bardziej patologicznym charakterem. Właściwie są jedynie dwa elementy trochę mniej wiarygodne: jeden to scenka, w której panna Marple wycygania od pracownicy poczty adres, pod który wysłano pewną paczkę (samo wytłumaczenie wysłania przez inną osobę nie budzi zastrzeżeń, natomiast na miejscu pani Vinegar pomyślałabym, że to dziwne, by ktoś, będąc tak roztargnionym, że wypisuje na paczce zły adres, po dwóch godzinach nagle przypomniał sobie sam fakt, ale już nie to, co napisał), a drugi – finał: skąd „anioły stróże” wiedziały, że panna Marple już wie, kto zabił, choć głośno mówi o podejrzewaniu kogo innego, i, co więcej, że ta osoba spróbuje na nią dokonać zamachu?

Te drobne niedociągnięcia zostały mi jednak zrekompensowane przez to, co zawsze najbardziej lubię w kryminałach Christie: drobne uwagi i obrazki, składające się na niepowtarzalny klimat angielskiej prowincji i ukazujące rozmaitość ludzkich charakterów. Na przykład kompletnie nieistotny dla intrygi moment, w którym młoda Joanna Crawford rezygnuje z wycieczki fakultatywnej, a jej ciotka i jej chłopak po kolei – i każde na swój sposób – wyjaśniają pannie Marple przyczynę tej decyzji. Albo sposób, w jaki opowiadają o zaginionej Norze Broad jej ciotka i szkolna koleżanka; ta pierwsza wyrokuje: „ostrzegałam, że skończy na ulicy, nie wróżyłam jej innej przyszłości. Nie powinnam tak mówić, ale taka jest prawda”, zastrzegając jednocześnie, na wypadek, gdyby rozmówczyni pomyślała, że niedaleko pada jabłko od jabłoni: „zresztą matka Nory nie jest moją kuzynką, tylko żoną kuzyna...” [6], zaś ta druga wypowiada podejrzenie, że „na pewno żyje i zarabia duże pieniądze w Londynie albo w innym mieście jako striptizerka czy ktoś taki. Tego bym się po niej spodziewała” [7]. I wreszcie finałowy dialog pomiędzy panem Broadribbem a panną Marple, dotyczący wykorzystania legatu, a kończący się tak:
„- Zawsze może pani spytać o radę dyrektora swojego banku. Wie pani o tym? Nigdy nie wiadomo, kiedy będziemy potrzebować czegoś na czarną godzinę.
- Jedyne, co mi się przyda na czarną godzinę, to różowe okulary - stwierdziła panna Marple”[8].

I w tym momencie widzę autorkę, mniej więcej rówieśniczkę swojej bohaterki (w roku opublikowania „Nemezis” liczyła sobie 81 lat, a napisać ją musiała niewiele wcześniej, bo w tym okresie wydawała jedną powieść rocznie!), jak wypowiada na głos te same słowa! Gdybym już wcześniej nie była fanką jej twórczości, zostałabym nią za to jedno zdanie…

[1] Agatha Christie, "Nemezis", przeł. Magdalena Gołaczyńska, wyd. Wydawnictwo Dolnośląskie, 1997, s. 29.
[2] Tamże, s. 30.
[3] Tamże, s. 31.
[4] Tamże, s. 58.
[5] Tamże, s. 93.
[6] Tamże, s. 186.
[7] Tamże, s. 188.
[8] Tamże, s. 259.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 384
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 24.09.2021 09:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Świadoma, że została mi j... | dot59Opiekun BiblioNETki
A jeśli chodzi o ekranizację… cóż, moim zdaniem to powinno być prawnie zakazane, robienie takich rzeczy z literaturą, choćby i kryminalną. W filmowej „Nemezis” zgadza się z pierwowzorem tylko obecność panny Marple, zawiązanie i główna oś intrygi oraz personalia kilku postaci. Resztę reżyser tak przeonaczył, że rozpacz bierze. Gdyby tylko przeniósł akcję w czas o kilkanaście lat wcześniejszy, byłoby pół biedy, ale także uznał za stosowne wzbogacić fabułę o udział niemieckiego lotnika, inwalidy wojennego z amnezją, dwóch zakonnic, jak również Raymonda, który w dodatku zachowuje się jak pajac, flirtując z dwiema kobietami na przemian i zgrywając wielkiego pisarza. Przed wyłączeniem po dziesięciu minutach powstrzymały mnie tylko dwa fakty: że główną rolę odtwarzała Geraldine McEwan, będąca istnym wcieleniem panny Marple, którą zobaczyłam w wyobraźni lata temu, czytając „4.50 z Paddington”, oraz, że nawet drugo-i trzecioligowi aktorzy brytyjscy, obsadzeni w rolach pozostałych postaci, mają zwykle świetny warsztat sceniczny, niejednokrotnie lepszy od co poniektórych hollywoodzkich celebrytów.
Użytkownik: misiak297 24.09.2021 10:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A jeśli chodzi o ekraniza... | dot59Opiekun BiblioNETki
"Nemezis" to naprawdę kiepski odcinek, istna samowolka. Parę takich bubli jest w tym serialu.
Za to ekranizacja z Joan Hickson (dla mnie to panna Marple jak żywa) jest wierna.
A "Nemezis"-książkę kocham za wyjątkowo mroczny klimat. Chyba czas na trzecią bodaj powtórkę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: