Drugi tom serii "Game On"
Gray to gwiazda futbolu i uchodzi za faceta, który przespał się już chyba z większością dziewczyn. Sytuacja z poprzedniej części powoduje, że zmuszony jest wziąć auto od swego agenta, ten jednak daje mu malutki różowy samochód swojej córki, która przebywa za granicą. Ivy w obawie o swoje auto postanawia napisać do Graya, by nie spotykał się w jej aucie z dziewczynami. Tak, od słowa do słowa, zaczynają ze sobą coraz częściej korespondować i rodzi się między nimi przyjaźń. A potem coś więcej, i tu zaczynają się schody. Dla obojga jest to dziwne, bo Gray nigdy nie przyjaźni się z dziewczynami, a Ivy nie spotyka się z klientami swego ojca i tak oboje starają się pozostać tylko przyjaciółmi w obawie, że zniszczą to, co mają.
Czy mimo wszystko zaryzykują i postanowią spróbować być razem? A może ich drogi się rozejdą?
To drugi tom z serii "Game On" i ten znacznie bardziej mi się podobał. Tu związek głównych bohaterów opiera się głównie na przyjaźni, a nie tak, jak w poprzedniej części, na sprawach łóżkowych. Tu seks nie jest na pierwszym miejscu.
Jest to kolejna książka, która utwierdza mnie w przekonaniu, że nie ma przyjaźni między kobietą a mężczyzną. No może, źle mówię - bardziej chodzi mi o to, że z takiej przyjaźni zazwyczaj rodzi się głębsze uczucie.
Tym razem główni bohaterowie zbliżają się do siebie małymi krokami, cały czas mając z tyłu głowy, że mogą zniszczyć tę przyjaźń. Podobało mi się, że Ivy to nie jest jakaś cicha, szara myszka, tylko pewna siebie młoda kobieta, która wie, czego chce. Jednak, gdy w grę wchodzi miłość, boi się ją do siebie dopuścić. Gray natomiast od chwili, gdy zaczął korespondować z córką swego agenta, zmienił się, przestał spotykać się z innymi dziewczynami, a skupił się tylko na Ivy. Co ta miłość potrafi zrobić!
Książka pokazuje, jak ważna jest rozmowa i to nie tylko w związku, ale również w przyjaźni. Ja rozumiem, że główni bohaterowie w obawie o przyjaźń bali się powiedzieć sobie nawzajem, że czują do siebie coś więcej, lecz przez te niedopowiedzenia, zamiast się do siebie zbliżać, to się oddalali.
Tak jak już wyżej pisałam, ten tom bardziej mi się podobał od poprzedniego. Książkę czytało się szybko i przyjemnie. Jak najbardziej polecam Wam tę historię i jeśli już się zdecydujecie, to zachęcam, by zacząć od tomu pierwszego „Na jedną noc”.
[Recenzja w pierwszej kolejności pojawiła sie na moim blogu, stronach internetowych księgarń, oraz portalach o tematyce książkowej]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.