Dodany: 03.08.2021 22:11|Autor: sekfoja
Franciszku, mamy problem
Chyba pierwszy raz z taką niechęcią zabieram się za pisanie recenzji. Oznacza to bowiem, że muszę wrócić myślami do książki, której naprawdę nie czytałam z przyjemnością, szczególnie będąc katoliczką. Fakty tam przedstawione przebiły małą bańkę, w której żyłam, pod tytułem “przecież gorzej z kościołem katolickim już być nie może”.
“Sodoma” została napisana przez francuskiego dziennikarza Frédérica Martela i obejmuje mniej więcej cztery lata dziennikarskiego śledztwa na temat homoseksualizmu wśród księży. Celem jej nie jest piętnowanie księży “z parafii”, a wykazanie hipokryzji w stosunku do tej części społeczeństwa. Autor skupia się na sercu kościoła katolickiego, czyli Watykanie, jednak wywiady były przeprowadzane na pięciu kontynentach, z kilkuset księżmi. Dotarcie do niektórych wysoko postawionych hierarchów i namówienie ich do rozmowy musiało być niewiarygodnie trudne, o czym autor nieraz wspomina w swojej książce. Zdarzało się, że kilkugodzinna podróż samolotem kończyła się przysłowiowym “pocałowaniem klamki”, jeśli dana osobistość zadecydowała, że jednak dzisiejszego dnia nie ma ochoty na odwiedziny. Efektem tych trudności i ogromu pracy jest kilkaset godzin wywiadów oraz ponad 600-stronicowa książka reportażowa.
Książka podzielona jest na cztery rozdziały, każdy poświęcony jednemu papieżowi: rozpoczynamy od aktualnego papieża Franciszka, przez Pawła VI docieramy do Jana Pawła II, a kończymy na Benedykcie XVI. Najdłuższy z rozdziałów poświęcony jest Janowi Pawłowi II, głównie dlatego, że jego pontyfikat przypadał na bardzo burzliwy okres na świecie oraz – jak się okazuje – brzemienny w skutki okres w kościele.
Książka momentami jest absolutnie szokująca. Schematy działania, które opisuje autor, mogłyby równie dobrze stanowić część scenariuszu serialu "House of Cards" – pełno tam politycznych układów, budowania i utrzymywania sojuszy, gier politycznych, szantaży. Obalony zostaje mit o jedności kościoła – okazuje się, że nie jest on odporny na polaryzację i widać wyraźny podział na księży konserwatywnych i tych bardziej liberalnych. Według Martela, w obu grupach znajdują się homoseksualiści i każda chce pokonać drugą.
Martel rozmawiał nie tylko z duchownymi – zbierał dane ze wszystkich możliwych źródeł i złożył je w jedną, spójną całość. Dotarł przy tym do wielu tajnych informacji, które naturalnie musiał potwierdzić w kilku źródłach. Czytając książkę, trudno uwierzyć we wszystkie afery, w których kardynałowie, arcybiskupi, monsiniorzy brali udział. Biorąc pod uwagę informacje od rozmówców, widzi się, że większość zasad, które obowiązują księży, takich jak na przykład celibat, nie ma żadnego przełożenia na praktykę. Co więcej, nie stosują się oni również do tych zasad, które głoszą z ambony i których wymagają od innych. Autor podaje przykład zachowań, które świadczą o całkowitej degeneracji nie tylko w kontekście kościoła katolickiego, ale jako człowieka. Przywołuje ich współpracę z dyktatorami, akty pedofilii, cytuje skandaliczne wypowiedzi odnośnie osób homoseksualnych.
Jedyne, w co ciężko mi uwierzyć, to ilość homoseksualistów w Watykanie – autor podejrzewa o to 85% tamtejszego duchowieństwa. Moim zdaniem istnieje niebezpieczeństwo, że podczas kilkunastu miesięcy rozmów, podczas których Martel próbował się zorientować, czy jego rozmówca jest gejem, czy nie, podświadomie zaczął ich widzieć wszędzie. Na przykład, jeśli zauważył, że ktoś ma u siebie książkę, obraz czy rzeźbę stworzoną przez geja, to już na tej podstawie twierdził, że rozmówca jest homoseksualistą.
Autor też w pewnym momencie dochodzi do punktu, gdzie wszystko co się dzieje – nie tylko w Watykanie, ale w całym kościele – jest winą “bycia z parafii”. Od problemów z pedofilią po abdykację Benedykta XVI. O szczegółach możecie poczytać sami, ja osobiście podchodziłam do takich wniosków z dużą dozą sceptycyzmu, ponieważ były to tylko przypuszczenia autora.
Faktów jednak zignorować się nie da, a wbrew moim początkowym przypuszczeniom jest ich tu dużo. Pierwszym zaskoczeniem było to, że niektóre sytuacje kompromitujące biskupów czy kardynałów z Watykanu były podane do powszechnej wiadomości, tylko z jakiegoś powodu nigdy nie zrobiło się o nich naprawdę głośno. Czy ktoś z Watykanu zdusił je w zarodku, żeby sprawę jak najszybciej zatuszować? Możemy tylko podejrzewać.
Książka, tak jak wyżej wspomniałam, była pisana przez 4 lata i momentami można to odczuć – szczególnie, jeśli czyta się ją jednym tchem. Autor powtarza niektóre informacje, używa tych samych porównań i metafor w tych samych kontekstach. Tekst jest obszerny i z pewnością trudno było nad nim zapanować. Nie brak szczegółów historycznych, dat. Łatwo też zgubić się w obco brzmiących nazwiskach kardynałów, nuncjuszy, arcybiskupów. To wszystko sprawia że lektura “Sodomy” nie należy do najłatwiejszych. Faktów do przyswojenia jest naprawdę dużo, ponadto sama opowiadana historia nie napawa optymizmem. Dlatego uważam, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdego katolika.
Mówią, że pierwszym krokiem do wyzdrowienia jest zdanie sobie sprawy z istnienia problemu. Ta książka pokazuje, że problem, który ma kościół katolicki, jest głęboki, bolesny i wymaga ogromnej ilości zmian. Nie rozwiążemy go prędko, więc przynajmniej na początek nauczmy się go rozpoznawać i odpowiednio reagować.
Recenzja była wcześniej publikowana na innym portalu czytelniczym/stronie księgarni internetowej/blogu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.