Dodany: 24.07.2021 15:03|Autor: Wiedzma13

„Zabijcie wszystkich. Bóg rozpozna swoich”*


„Lato utraconych”, czyli kontynuacja „Wiosny zaginionych” autorstwa Anny Kańtoch, chronologicznie dzieje się wcześniej. Mamy 1999 rok, Krystyna wciąż jest czynną zawodowo policjantką, właśnie zmarł jej drugi mąż, a ona próbuje poradzić sobie z żałobą. Wpada więc w wir pracy – akurat ma co robić, gdyż w leśniczówce zamordowano rodzinę. Kto to zrobił? Jaki miał motyw? I jak z tą sprawą łączą się góry, które Lesińskiej już zawsze kojarzyć się będą z zaginięciem brata?

Nie będę ukrywać, że ta część podobała mi się dużo bardziej. Uważam, że była lepiej wyważona, intryga kryminalna miała lepsze podwaliny i została lepiej poprowadzona. Chociaż od początku miałam swoje typy i kilka osób mi się „nie podobało”, to w przeciwieństwie do poprzedniej części nie byłam pewna niektórych rozwiązań. Kolejne elementy układanki były odsłaniane w odpowiednich momentach, dzięki czemu całość utrzymywała odpowiedni poziom napięcia i intrygowała.

Sama sprawa kryminalna była dużo mroczniejsza i bardziej angażująca niż osobista wendetta Krystyny. Od początku pojawiało się wiele pytań i tym razem na wszystkie (no, prawie) dostałam odpowiedź. Prawda jest taka, że po przeczytaniu „Lata utraconych” zaczęłam dostrzegać jeszcze więcej błędów w „Wiośnie zaginionych”. W "Lecie..." sama historia wzbudzała niepokój, cały czas miałam wrażenie, które towarzyszyło też Krystynie, że coś mi umyka, a tam to uczucie wzbudzało raczej myśl w rodzaju: „to niemożliwe, aby winna okazała się ta konkretna osoba, przecież to zbyt oczywiste i w ogóle bez sensu”.

Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to do tego, że Kańtoch ma brzydką tendencję do kończenia historii w pewien określony sposób. Za pierwszym razem to było niespodziewane i wzbudziło we mnie sprzeczne emocje, ale i pewien podziw, bo było bardzo realistyczne. Przy drugim razie już się jednak skrzywiłam, bo teraz zaczyna to wyglądać na pójście na łatwiznę, a nie mrugnięcie okiem do policjantów z dochodzeniówki.

Mimo to „Lato utraconych” okazało się świetną książką i cieszę się, że sięgnęłam po kontynuację. Żałuję trochę, że wątek Romka nie został lepiej rozbudowany, ale sama fabuła spełniła moje oczekiwania. Jeśli dodać do tego świetny styl, który jest niewątpliwym atutem Kańtoch, to czytelnik dostaje kawał bardzo dobrego kryminału. Polecam.

* Anna Kańtoch, „Lato utraconych”, wyd. Marginesy, 2021, s. 245 [e-book].

Recenzja była wcześniej publikowana na innych stronach internetowych.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 156
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: