Ocalone ofiary Zagłady
Wstyd się przyznać, ale o istnieniu pisarki Irit Amiel dowiedziałem się dopiero z wiadomości o jej śmierci (zmarła w lutym bieżącego roku w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat). Była pisarką, poetką i tłumaczką. Urodziła się w Częstochowie. Dwa z tomów jej opowiadań – przez czytelników porównywanych do „Medalionów” Nałkowskiej - nominowano do Literackiej Nagrody NIKE. Wprowadziła ona do literatury przedstawiającej Holocaust pojęcie „osmaleni”. Taki też tytuł nosi jej książka opublikowana po raz pierwszy w 1999 roku.
„Osmaleni” to zbiór przerażających w swej lapidarności opowiadań. Wiele z nich można z powodzeniem podejrzewać o autobiograficzny charakter. Pokazuje tytułowych osmalonych – ludzi, którzy formalnie przeżyli Zagładę, ale nadal tkwili jakby w jej środku, choć wojna już dawno się skończyła. Ta Zagłada była w nich – w traumatycznych wspomnieniach, w poczuciu winy ocalonego. Życie z takim piętnem jest koszmarem – dla ocalonych, dla ich „nowych” rodzin. Mąż jednej z bohaterek opowiadania „Naznaczeni” odchodzi, a ona nie ma mu tego za złe: „długo wytrzymał to życie ze mną; z Zagładą na śniadanie, na obiad i na kolację”[1]. Syn ocalonej kobiety, który nie może sobie ułożyć życia z ukochaną dziewczyną Niemką, myśli sobie o tym, aby matka uwolniła go „od tej czarnej otchłani, tego brzemienia jej przeszłości”[2]. Ponadto ma się wrażenie, że los czasem „wyrównuje” jakieś koszmarne długi (jak w opowiadaniu o takim właśnie tytule: „Długi”). W opowiadaniu „Z izraelskiego tygla” człowiek ocalony z zagłady ostatecznie ginie w samolocie w wyniku zamachu bombowego. On, który po tym, co spotkało go podczas wojny, nie bał się już śmierci „w tym eleganckim szwajcarskim samolocie był znów zupełnie bezbronny i spłonął, jak wszyscy jego dalecy i bliscy, i pozostał z nimi w chmurach Europy”[3].
Dźwiganie koszmarnego brzemienia to temat, który regularnie powraca w tych opowiadaniach. Narratorka „Linki” (czyżby sama autorka?) podziwia tytułową bohaterkę, która wcześnie zrozumiała, że po Holocauście nie można żyć – i próbowała popełnić samobójstwo. Za trzecim razem zrobiła to skutecznie. Opowiadanie jednak kończy się zaskakującą konkluzją: „Wówczas podziwiałam jej odwagę w wyborze śmierci, dziś zdaję sobie sprawę, że trzeba było o całe niebo większej odwagi, aby wybrać życie”[4].
W jednym z najlepszych opowiadań w tym zbiorze „Pożegnanie mojej martwej klasy” narratorka zabiera swoich dawnych kolegów i koleżanki (tych samych, którzy „poszli z dymem przed laty, gdy wszyscy byli odwróceni”[5]) na wycieczkę klasową do Eljatu. Obserwuje ich „oszołomionych całkowicie naszą globalną wioską, naszymi komórkowymi telefonami, migotem telewizji, komputerami, bankomatami i wreszcie samolotami, które pamiętają z niemieckich bombardowań trzydziestego dziewiątego roku”[6]. Towarzyszy im, gdy odpoczywają na leżakach „w jednym rzędzie z wnukami albo nawet prawnukami swoich morderców, którzy tak lubią przyjeżdżać w nasze ciepłe piękne strony”[7]. W poczuciu winy konkluduje:
„I na palmowych smukłych drzewach dojrzewają w słońcu żółte daktyle, a ja, z moim więdnącym ciałem, łkam cicho w sobie ze wstydu, że tu jeszcze jestem i pamiętam wszystko, jak gdyby działo się to zaledwie wczoraj”[8].
Dożywotni obowiązek pamiętania i opowiadania o ofiarach również stale powraca w tych tekstach („nie zapominajcie i nie wybaczajcie!! A jeśli tylko ujdziecie cało opowiadajcie światu prawdę o tym, co tu się działo. I do ostatniego pokolenia nie odpuszczajcie tej zbrodni”[9]). I Irit Amiel przywołuje kolejne postaci i ich tragiczne losy. Opowiada z przerażającą przenikliwością, niemal dyskretnie, bez patosu, ale tak, że kolejne opowiadania wstrząsają czytelnikiem. W XXI wieku może łatwo zapomnieć o tym, co działo się w trakcie wojny, uczestnicy i świadkowie tych zdarzeń odchodzą – ale nam nie wolno zapominać.
Jak zauważa Michał Głowiński w znakomitym posłowiu do tej książki:
„Irit Amiel jest pisarką jednego tematu, czy – lepiej – jednego doświadczenia; o czymkolwiek pisze, pisze o Zagładzie, która wprawdzie zakończyła się wraz z upadkiem hitlerowskich Niemiec, ale nieustannie w takiej czy innej postaci trwa w świecie jej bohaterów”[10].
Irit Amiel umarła w lutym tego roku. Do końca spełniała swój obowiązek „osmalonej”.
[1] Irit Amiel, „Osmaleni”, Wydawnictwo Czuły Barbarzyńca, 2010, s. 60.
[2] Tamże, s. 75.
[3] Tamże, s. 101.
[4] Tamże, s. 12.
[5] Tamże, s. 83.
[6] Tamże, s. 82.
[7] Tamże, s. 83.
[8] Tamże, s. 84.
[9] Tamże, s. 73.
[10] Michał Głowiński, „Posłowie”, [w:] dz. cyt., s. 103.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.