Znów w zakłamanym świecie "Folwarku zwierzęcego"
Niektórzy czytelnicy nie wracają do raz przeczytanych książek. Przecież jest tyle innych tytułów. Tyle światów czeka na odkrycie! Dlaczego wchodzić dwa razy w tę samą historię? Przyznam, że i mnie zdarza się zadawać sobie to pytanie, gdy patrzę na półki uginające się od jeszcze niepoznanych opowieści. A jednak od dobrych kilku lat nie wyobrażam sobie swojego czytelniczego życia bez powracania do niektórych książek – reprezentujących klasykę, literaturę popularną, moje ukochane dziecięce lektury. Zazwyczaj te powroty odbywają się spontanicznie, pod wpływem impulsu. Takim impulsem okazała się premiera „Folwarku zwierzęcego” George’a Orwella w nowym tłumaczeniu. Warto zaznaczyć, że to najnowsze wydanie zostało wzbogacone interesującą przedmową Orwella, poświęconą mechanizmom polityki, która oryginalnie nie weszła do pierwszego wydania „Folwarku zwierzęcego” oraz posłowiem, w którym Szymon Żuchowski – nowy tłumacz – nomen omen tłumaczy pewne rozwiązania translatorskie, na które się zdecydował (na marginesie – nijak nie mogłem zamienić sobie w głowie Snowballa na zaproponowanego Chrumaka).
„WSZYSTKIE ZWIERZĘTA SĄ RÓWNE,
ALE NIEKTÓRE SĄ RÓWNIEJSZE OD INNYCH”[1].
Tym kultowym już cytatem wypadałoby otworzyć omówienie jednej z najsłynniejszych powieści Orwella.
Pamiętam, jak czytałem „Folwark zwierzęcy” po raz pierwszy, ponad pół życia temu. To był egzemplarz biblioteczny, nieszczególne, trochę siermiężne wydanie z rysunkowymi, zmęczonymi zwierzętami na okładce i odstraszającym wielkim napisem „lektura szkolna, IV LO”. Nie czytałem tego w ramach obowiązku szkolnego. Chciałem poznać kultową już klasykę, a poza tym zainteresowała mnie realizacja pomysłu: zwierzęta przejmują władzę, tworząc sobie na ziemi raj. Ta historia pochłonęła mnie od pierwszych stron. Przewracałem kolejne kartki z wielkim zaangażowaniem. Trzymała w napięciu niczym rasowy kryminał. To porównanie z kryminałem nie jest tak znów daleko idące – bo przecież George Orwell opisuje swoistą zbrodnię na idei, a w konsekwencji na istotach słabszych, podległych, niepotrafiących się bronić i, co bodaj najgorsze: pełnych zaufania. Byłem pod ogromnym wrażeniem tej powieści – choć być może jeszcze wtedy nie do końca umiałem je określić. Zachwycił mnie nie tylko pomysł, ale i konstrukcja. Utopia niemal natychmiast ukazuje swoje mniej utopijne oblicze. Równość od początku jest pozorna. Chlubne założenia utopii upadają jedno po drugim – tak, jakby za jedną kostką domina przewracały się następne. Na każdą podłość można znaleźć równie podłe usprawiedliwienie. Do tego wystarczy przebiegle zmanipulować tłum nieprzywykły do kwestionowania pewnych prawd, aby utrzymać złudzenia.
Ten nastoletni ja – który dawno temu poznał tę historię - równie wściekły, co przerażony, buntował się przeciwko takiemu obrotowi spraw. Chciało się, aby kłamstwa obnażono, dobro zatriumfowało, prawdziwie winni zostali ukarani. Żeby wszystko przypominało piękną wizję szanowanego Majora. Choć dobrze znałem tę historię i pomiędzy tamtym pierwszym a tym dzisiejszym czytaniem wracałem do niej kilka razy, narastał we mnie tamten bunt. I tamto znajome przerażenie. Nie jest to rozbudowana powieść, wszystko zasadza się na opowiadaniu (całkiem nieźle wypada podtytuł przywrócony w tym wydaniu „Opowiastka”), a całość dzięki temu nabiera specyficznego charakteru, czegoś w rodzaju koszmarnej baśni. A to jest taki baśniowy świat, który z każdym rozdziałem osacza czytelnika. Z tej baśni chce się wyjść. Oczywiście, aluzje polityczne są równie czytelne, jak w dniu oryginalnej premiery książki – choć trudno nie odnieść opisanej sytuacji do czasów mocno poorwellowskich. I skonstatować na poły z zachwytem, a na poły ze smutkiem, że niewiele się w świecie zmieniło. Że mechanizmy władzy, wypaczenia systemów, manipulacje na najwyższych szczeblach i w dwudziestym pierwszym wieku bywają podobne, (rzekomi) wrogowie ludu zmieniają się, ale nadal przypina im się tę samą łatkę.
Tak, Orwell to pisarz boleśnie uniwersalny. Dobrze, że pojawiają się kolejne wydania jego największych dzieł. „Folwark zwierzęcy” to taka klasyka, która się nie starzeje. Wiem, że jeszcze wrócę do tej historii – zapewne z podobnym zachwytem. I z podobnym przerażeniem.
[1] George Orwell, „Folwark zwierzęcy: Opowiastka”, tłum. Szymon Żuchowski, Wydawnictwo WAB, 2021, s. 132.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.