Dodany: 10.06.2021 15:18|Autor: misiak297

Książka: Dygot
Małecki Jakub [pisarz]

3 osoby polecają ten tekst.

Wina i drżenie


„... życie to jest jeden, kurwa, wielki dygot”[1].

Twórczość Jakuba Małeckiego odkryłem w 2017 roku. Sięgnąłem po „Ślady” bez wielkich oczekiwań. Ot, tak, dla sprawdzenia nieznanego mi autora. Tymczasem ten świat pochłonął mnie już od pierwszych stron. W coraz większych emocjach poznawałem kolejne historie składające się na tę piękną książkę o przemijaniu. Ten nieoczekiwany zachwyt sprawił, że „Ślady” stały się jedną z najważniejszych dla mnie książek tamtego roku. W ciągu kilku lat przeczytałem kolejne powieści i jeden zbiór opowiadań Małeckiego, jednak „Dygot” jakoś mnie ominął. Korzystając z tego, że Wydawnictwo SQN opublikowało wznowienie tej powieści, postanowiłem nadrobić zaległości.

„Dygot” to swoista saga rodzinna poprowadzona od czasów przedwojennych aż po pierwsze lata XXI wieku. Poznajemy dwie rodziny – Łabendowiczów oraz Geldów. Na razie funkcjonują osobno, we własnych światach (choć i te światy się zetkną). Dopiero przyszłość zwiąże ich na dobre. Historia Łabendowiczów jest ciekawsza, zresztą to jej autor poświęca więcej miejsca. Zaczyna się od poznania, a później ślubu Jana Łabendowicza i Ireny, której pochodzenie jest raczej niejasne (wedle lokalnych plotek jej rodzicami są zmarły pokraczny grajek i miejscowa wariatka). Ci dwoje uniknęli przesiedlenia, a czasy wojny okazały się dla nich zdumiewająco pomyślne – Niemka, dla której pracowali, była im życzliwa, szczerze pokochała ich pierwsze dziecko. Jednak kiedy koniec wojny się zbliżał, musiała uciekać. Jan, który miał zawieźć bezpiecznie do domu Frau Eberl z córkami, zostawił je samym sobie w drodze. Wówczas rozgoryczona Niemka przeklęła kolejne dziecko Łabendowiczów, które miało się urodzić. Wiktor urodził się albinosem (kwestia klątwy? A może genetyki?). Został odrzucony – na początku przez własnych rodziców (którzy jednak z czasem go pokochali), a następnie przez lokalną społeczność. Wiktorowi przypisywano najgorsze cechy, a on wyrastał w poczuciu własnej inności i ostracyzmu (jedna z postaci powie o nim: „Jesteś krzyk, jesteś dygot, jesteś kropla w rzece”[2]). Mimo wszystko próbował sobie jakoś ułożyć życie.

Bronisław i Helena Geldowie nie pobrali się z wielkiej miłości – ot, raczej taka była kolej rzeczy. Żyli raczej osobno, choć pod jednym dachem. Na dobre połączyła ich miłość do córki. Tragiczny wypadek sprawił, że mała Emilia została trwale oszpecona. To także ją naznaczyło. A jednak i ona odnajdzie w życiu szczęście (łącząc drzewa genealogiczne Geldów i Łabendowiczów). Niedługo zapłaci za nie wysoką cenę.

„Dygot” to wciągająca powieść o kolejach losu, o zwyczajnych ludziach, którzy wbrew sobie zostają skonfrontowani z Wielką Historią, wreszcie o winach, za które trzeba ponieść karę („Życie zatacza koło, życie musi zatoczyć koło, inaczej się nie da. Ty siałeś krzywdę i krzywdę teraz zbierasz”[3]), choć z czasem mogą zostać odkupione. To historia gorzka i pełna okrucieństwa (również względem zwierząt), mało w niej nadziei. Kiedy zaczynałem lekturę, miałem wrażenie, że czytam nieco inną wersję jednej z najsłynniejszych powieści Olgi Tokarczuk: „Prawiek i inne czasy” (gdzieś na obrzeżach skojarzeń znalazło się także Marquezowskie Macondo). I w Prawieku zwyczajni ludzie – rodziny Niebieskich i Boskich - zostali wrzuceni w wir zawieruch dziejowych. I tam pojawiły się zbrodnia, zdrada małżeńska, postacie w pewien sposób odstającego od społeczności dziecka czy kobiety uznanej za wariatkę. I tam czasy pokoju okazały się niewiele mniej trudne, niż czasy wojny, a rodzina stopniowo się rozpadała. Zarówno u Tokarczuk, jak i u Małeckiego (nie mówiąc już o Marquezie) obecne są elementy realizmu magicznego.

„Dygot” ma gawędziarski charakter, to historia raczej opowiedziana, niż ukazana i tutaj widzę jej jedyną większą wadę. Jakub Małecki pisze naprawdę sprawnie i z empatią, potrafi uwodzić czytelnika historią. Natomiast w drugiej części książki wyraźnie traci swadę narracyjną, całość jest bardziej streszczona, opowiedziana na skróty, a kolejne zdarzenia w biografiach bohaterów sprawiają wrażenie „odhaczonych”. Zostałem z poczuciem niedosytu.

„Dygot” to dobra książka, bo Jakub Małecki jest dobrym pisarzem. A jednak wciąż szukam tego zachwytu, który towarzyszył mi przy lekturze „Śladów”...


[1] Jakub Małecki, „Dygot”, Wydawnictwo SQN, 2021, s. 300.
[2] Tamże, s. 106.
[3] Tamże, s. 203.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 608
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: