Na tym światłym portalu jest zapewne wiele osób, które zrezygnowały z jedzenia mięsa. Poniżej wklejam kilka cytatów z książki
Wyzwolenie zwierząt (
Singer Peter)
, które mam nadzieję skłonią do zastanowienia, czy nie iść dalej. Wegetarianizm to dobra droga, ale czy na pewno najwłaściwsza z moralnego punktu widzenia? Zapraszam do lektury. (Stron nie podaję, bo korzystałam z elektronicznej wersji książki, która może się znacznie różnić od wydania papierowego).
1. Gatunkowizm tak jak rasizm i seksizm. Zdolność doświadczania cierpienia jako kryterium równego poszanowania interesów każdej istoty żywej:
"W żaden sposób nie da się uzasadnić moralnie lekceważenia cierpień jakiegokolwiek żywego stworzenia. Niezależnie od tego, jaka jest jego natura, zasada równości wymaga, by jego cierpienie liczyło się tak samo - jeśli takie grube porównania są w ogóle możliwe - jak podobne cierpienie każdej innej istoty żywej. Jeśli jednak nie jest zdolne odczuwać ani cierpienia, ani przyjemności czy szczęścia, nie ma niczego, z czym trzeba by się liczyć. Właśnie zdolność odczuwania (używam tego określenia jako wygodnego, choć niezbyt precyzyjnego skrótu oznaczającego zdolność doświadczania cierpienia i/lub przyjemności) stanowi jedyną dającą się obronić granicę respektowania interesów. Wyznaczenie jej za pomocą innych cech, jak inteligencja czy racjonalność, byłoby arbitralne. Dlaczego nie wybrać jeszcze innej, na przykład koloru skóry?
Rasiści łamią zasadę równości, nadając w sytuacji konfliktu większe znaczenie interesom własnej rasy. Seksiści naruszają zasadę równości, faworyzując przedstawicieli własnej płci. Szowiniści gatunkowi przyznają interesom członków własnego gatunku pierwszeństwo przed ważniejszymi interesami istot innych gatunków. Schemat jest zawsze ten sam."
2. O "prawie do życia" na prostym przykładzie:
"Wyobraźmy sobie, że, jak niekiedy się zdarza, dziecko rodzi się z rozległym i nieodwracalnym uszkodzeniem mózgu. Uszkodzenie jest tak poważne, że nigdy nie będzie ono czymś więcej niż „ludzką rośliną”, pozbawioną zdolności mówienia, rozpoznawania innych, samodzielnego działania, samoświadomości. Wiedząc, że nie ma żadnej nadziei na poprawę, i nie chcąc wydawać rokrocznie tysięcy dolarów na właściwą opiekę nad dzieckiem lub starać się o pieniądze z zasobów publicznych, rodzice proszą lekarzy, aby bezboleśnie pozbawili je życia.
Czy lekarze powinni spełnić tę prośbę? Prawo tego zabrania, odzwierciedlając w tym miejscu przekonanie o świętości życia. Życie każdego człowieka jest święte. Ci, którzy powiedzieliby to o noworodku, nie są jednak przeciwni zabijaniu zwierząt. Jak można uzasadnić tak niezgodne sądy? Zdolność nawiązywania więzi z innymi, samodzielnego działania, samoświadomość, a także różne inne zdolności, o których można rozsądnie powiedzieć, że nadają życiu wartość, są znacznie bardziej rozwinięte u dorosłego szympansa, psa, świni i wielu innych gatunków niż u dziecka z uszkodzonym mózgiem. Nawet przy zastosowaniu wszelkich środków opieki medycznej niektóre poważnie upośledzone niemowlęta nigdy nie osiągną poziomu inteligencji psa. W naszym fikcyjnym przykładzie (a niekiedy również w rzeczywistości) nie ma też powodu, by stosować je ze względu na rodziców, skoro oni sami nie chcą utrzymywania dziecka przy życiu. W oczach ludzi głoszących jego „prawo do życia” tym, co różni je od zwierzęcia, jest biologiczna przynależność do gatunku Homo sapiens, do którego nie należą ani szympans, ani pies, ani świnia. Przekonanie, że nadaje ona prawo do życia temu dziecku, odmawiając go zwierzęciu, jest jednak czystym szowinizmem gatunkowym. Tego samego rodzaju arbitralne różnice przywołują najbardziej jawni i nieustępliwi rasiści, uzasadniając dyskryminację rasową.
Unikanie gatunkowizmu nie oznacza oczywiście, że musimy uważać zabicie psa za zło równe zabiciu człowieka w pełni władz umysłowych. Nieprzejednanym szowinizmem jest jedynie pogląd, że granica prawa do życia pokrywa się z granicą naszego gatunku."
3. O eksperymentowaniu na zwierzętach:
"Analogia między szowinizmem gatunkowym a rasizmem zaznacza się zarówno w praktyce, jak i w teorii eksperymentowania na zwierzętach. Skutkiem jawnego szowinizmu gatunkowego są powodujące ból eksperymenty na innych gatunkach, uzasadniane poszerzeniem wiedzy naukowej i przypuszczalną użytecznością dla naszego gatunku. Skutkiem rasizmu były powodujące ból doświadczenia ludziach innych ras, uzasadniane poszerzeniem wiedzy naukowej i przypuszczalną użytecznością dla rasy eksperymentatorów. W nazistowskich Niemczech w eksperymentach na Żydach oraz więźniach polskich i rosyjskich uczestniczyło prawie dwustu lekarzy, wśród nich znakomitości świata medycyny. Tysiące innych wiedziało o tych doświadczeniach, a niektóre były przedmiotem wykładów na wydziałach lekarskich. Są świadectwa, które mówią o tym, że lekarze spokojnie czekali, aż skończy się relacja o strasznych obrażeniach zadawanych ludziom „rasy niższej”, by potem, bez najlżejszego protestu przeciwko naturze tych eksperymentów, przejść do dyskutowania ich medycznych implikacji. Uderzające są analogie między ich postawą a postawą dzisiejszych eksperymentatorów wobec zwierząt. Wtedy, tak samo jak dzisiaj, probant był zamrażany, podgrzewany, zamykany w komorze dekompresyjnej. Wtedy, tak samo jak dzisiaj, przebieg zdarzeń opisywano w beznamiętnym żargonie naukowym."
4. Krótkie podsumowanie tego, co dzieje się z kurczakiem, który ostatecznie trafia na stół jako danie:
"Oskubane i opakowane ciała kurcząt zostaną następnie sprzedane milionom rodzin, które będą ogryzać ich kości, nawet przez chwilę nie zastanawiając się nad tym, że jedzą martwe ciało żywego kiedyś stworzenia, nie pytając też, co z nim zrobiono, by można je było kupić i zjeść. Gdyby jednak przerwali jedzenie, by zadać sobie to pytanie, gdzie mogliby znaleźć odpowiedź? Jeśli poszukają informacji u potentata drobiarskiego Franka Perdue, czwartego co do wielkości producenta brojlerów w Stanach Zjednoczonych - ale na pewno pierwszego, jeśli chodzi o autoreklamę - dowiedzą się, że kurczęta w jego „gospodarstwie” były rozpieszczane i wiodły „aksamitne życie”. Skąd zwykły człowiek ma wiedzieć, że Perdue trzyma kurczaki w stupięćdziesięciojardowych budynkach na 27 tysięcy sztuk? Skąd ma wiedzieć, że w jego systemie masowej produkcji ubija się 6,8 milionów ptaków tygodniowo i że - jak wielu producentów brojlerów - odcina im wcześniej dzioby, by zapobiec kanibalizmowi, do którego doprowadza stres życia we współczesnej fabryce drobiu?."
(Cały proces uboju przemysłowego jest też opisany w szczegółach. Zainteresowanych odsyłam do książki).
5. A tu o życiu krów:
"Utrzymanie mleczności krów wymaga, by co roku zachodziły w ciążę. Potomstwo zabiera się zaraz po porodzie, co jest doświadczeniem bolesnym dla matki, a przerażającym dla cielęcia. Matka często wyraźnie okazuje swe uczucia, całymi dniami rycząc i nawołując odebrane młode. Niektóre cielęta płci żeńskiej będą hodowane na krowy mleczne, aby mniej więcej po dwóch latach, gdy wejdą w wiek produkcyjny, zastąpić starsze zwierzęta. Inne między pierwszym a drugim tygodniem życia zostaną sprzedane do tuczami, gdzie będą hodowane na wołowinę (...)
Cykl produkcyjny krowy zaczyna się po zabraniu jej pierwszego cielęcia. Przez dziesięć miesięcy doi się ją dwa, a czasem trzy razy dziennie. Po trzech miesiącach jest ponownie zapładniana. Doić się ją będzie aż do ósmego lub szóstego tygodnia przed następnym porodem i potem znowu, zaraz po odstawieniu cielaka. Ta intensywna sekwencja ciąż i hiperlaktacji trwa zwykle około pięciu lat, po czym „zużytą” krowę wysyła się do rzeźni, a potem przerabia na hamburgery albo karmę dla psów."
6. Jak zostać weganinem:
"Gdy już przestaniemy jeść drób, wieprzowinę, cielęcinę, wołowinę i jajka z hodowli przemysłowych, następnym krokiem będzie odmowa jedzenia wszelkich zamordowanych ptaków lub ssaków. To niewielki krok, gdyż prawie wszystkie jadane obecnie ptaki i ssaki pochodzą z hodowli przemysłowych. Ktoś, kto nie wie, jak smaczna może być dieta wegetariańska, uzna to zapewne za wielkie poświęcenie. Powiem mu tylko tyle: „Spróbuj!” Kup dobrą wegetariańską książkę kucharską, a zobaczysz, że wcale tak nie jest.
Można zostać wegetarianinem, ponieważ jest się przekonanym, że zabijanie zwierząt dla trywialnych przyjemności podniebienia jest złem; motywem tej decyzji może też być świadomość, że nawet jeśli zwierzęta nie są hodowane przemysłowo, to i tak cierpią z wielu opisanych w poprzednim rozdziale przyczyn.
Następne pytania są jeszcze trudniejsze. Jak daleko zejść po drabinie ewolucyjnej? Czy jeść ryby? A krewetki? Ostrygi? Aby odpowiedzieć na te pytania, musimy pamiętać o fundamentalnej zasadzie, określającej nasze pojmowanie dobra innych istot. Jak już wskazywałem w pierwszym rozdziale, obowiązek respektowania ich interesów kończy się w momencie, gdy nie można już im sensownie ich przypisać. W dosłownym, nie metaforycznym, sensie może je mieć tylko istota zdolna do odczuwania cierpienia i doznawania przyjemności. Lekceważenie jej cierpienia lub traktowanie go inaczej niż podobnego cierpienia innej istoty jest moralnie nieuzasadnione. Ale prawdziwe jest także twierdzenie odwrotne. Jeśli jakieś stworzenie nie jest zdolne doznawać cierpienia lub przyjemności, nie ma niczego, z czym należałoby się liczyć.
Tak więc problem granicy to problem rozstrzygnięcia, czy sąd, że dana istota nie ma zdolności cierpienia, jest uzasadniony."
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.