W
Ragtime (
Doctorow Edgar Lawrence)
spotykamy Afroamerykanina, który "nie zdaje sobie z tego sprawy, że jest czarny"[111]. Nie chcę spoilerować zbyt wiele, dlatego umieszczę jeszcze tylko najistotniejszy w kontekście tematu czytatki cytat:
"A może doznana krzywda potrafi stać się osobnym światem, rządzącym się logiką i prawami całkowicie sprzecznymi z zasadami naszej cywilizacji?"[181]
Główny bohater Coalhouse Walker zostaje paskudnie i niesprawiedliwie skrzywdzony przez wrednych białych. Co więcej, doznaje "doszkodowania", przez które może już myśleć jedynie o zadośćuczynieniu - tudzież zemście.
Jakkolwiek Coalhouse jest dystyngowanym, utalentowanym Murzynem artystą, który potrafi oszczędzać pieniądze i dbać o bliskich i przyszłość, a niesławny George Floyd był przestępcą, narkomanem i stosującym przemoc domową pasożytem społecznym, to w obu przypadkach zasadnym jest pytanie o wzbudzone nastroje społeczne i dopuszczalność retorsji za doznane krzywdy. Czy bowiem zniszczenia i akty wandalizmu czy kradzieży, jakie towarzyszą "akcji" Black Lives Matter można uznać za właściwe albo przynajmniej usprawiedliwione? Z punktu widzenia świata cywilizowanego i sprawiedliwości absolutnie NIE. Natomiast "Ragtime" powyższym cytatem wskazuje, że sprawa może wyglądać zupełnie inaczej dla skrzywdzonych, źle potraktowanych, doznających gorszego traktowania niejako "systemowo" przez dziesięciolecia lub dłużej. Być może dlatego dyskusja jest tak gorąca, a społeczeństwo tak podzielone? Jeśli jedna strona konfliktu oczekuje dostosowania się do owych "zasad naszej cywilizacji", a druga uważa/czuje, że zasady owe zostały zawieszone z uzasadnionych przyczyn - nie dziwota, że czekać Amerykę może jedynie eskalacja konfliktu i podgrzewanie nastrojów społecznych. A najsmutniejsze, że niejako przy okazji krzywdy zostają wielokroć pomnożone (jak zniszczenia przez zwolenników BLM sklepów Czarnych, zabijanie przez czarnoskórych bandytów innych Afroamerykanów, którzy chcą ograniczenia interwencji policji - jak na ironię). Pytanie tylko - czy nawet najsłuszniejszy gniew może destabilizować społeczeństwo i być dopuszczalny bez granic owej "cywilizacji", gdy cierpią niewinni i w istocie może zostać nakręcone błędne koło krzywdy?
===============================
Parę jeszcze słów o samej powieści Doctorowa:
Jest ona dość specyficzna, narracja to rodzaj relacji z wydarzeń, brak tu dialogów i tekst jest gęsty (nie czyta się szybko - ale tak być powinno, na co wskazuje cytat ze Scotta Joplina jako motto:
"Nie graj tej melodii szybko. Ragtime'u szybko grać nie trzeba…")
Sama historia Coalhouse'a Walkera rozpoczyna się w zasadzie w okolicy połowy książki. Wcześniej mamy coś, co można by nazwać PORTRETEM AMERYKI: bohaterami epizodycznymi są Houdini, Henry Ford, J.P.Morgan, prezydenci tacy jak Roosevelt czy Taft; prócz tego mamy migawki z każdego tak charakterystycznego dla "legendy" USA aspektu życia: biedota, "od zera do milionera", self-made man, świat finansjery, burżuazji, fabrykantów, strajkujących, aktywistów społecznych, prześladowanych i prześladujących, cały tygiel narodów i stereotypów o nich. No i oczywiście świat artystyczny - wodewil, jazzowe knajpy i rodzący się przemysł filmowy. A wszystko na tle rozkręcającej się rewolucji seksualnej i psychoanalitycznej ("Co najmniej 10 lat musiało upłynąć, zanim Freud z satysfakcją stwierdził, że jego idee zaczynają na dobre niszczyć życie seksualne Amerykanów"[29]).
"Ragtime'owi" brakuje jednak wiele do
Niewidzialny człowiek (
Ellison Ralph)
, choć książki te umieścić by można na jednej półce "kwestii murzyńskiej w Ameryce".
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.