Dodany: 24.05.2021 00:11|Autor: zielkowiak

Wojna to tylko powierzchowne oblicze


W zasadzie nie lubię książek o toczących się aktualnie działaniach wojennych. O dawnych bitwach, potyczkach, oblężeniach - tak. Ale na to, co dziś, najchętniej zamknęłabym oczy i uszy i udawała, że tego nie ma. „Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna”, jak mawiał Wyspiański. Ale tak się nie da. Dlatego od czasu do czasu, przełamując swój strach, czytam o tym, co okrutne i w sumie, w dobie dzisiejszej globalizacji, w zasadzie tuż za miedzą. „Biblioteka w oblężonym mieście: O wojnie w Syrii i odzyskanej nadziei” Mike’a Thomsona opisuje nielicznych mieszkańców Darajji, miasta niedaleko Damaszku, którzy przez cztery lata żyli w oblężeniu i bronili się przeciw wojskom Baszszara al-Asada.

W 2012 r. w Darajji odbywały się masowe protesty przeciwko rządzącemu reżimowi, które następnie przerodziły się w wojnę domową w Syrii. 24 sierpnia doszło do rzezi ludności cywilnej dokonanej przez siły rządowe podczas potyczek obejmujących tę miejscowość i przedmieścia Damaszku. „Powiedziano mi, że w masakrze zginęło ponad 700 osób, a 514 z nich znamy z imienia i nazwiska. Wśród ofiar znalazło się 39 kobiet i 62 dzieci. 219 osób aresztowano, a 115 osób zaginęło. To straszne dni. Są podobne do tych, o których wcześniej czytałem tylko w podręcznikach do historii” [1]. Miasto po tych wydarzeniach zostało uznane za symbol oporu wobec władzy Baszszara al-Asada. Podczas wojny nad Darajją przejęła kontrolę Wolna Armia Syrii – WAS. Po czteroletnim oblężeniu, podczas którego siły rządowe atakowały żołnierzy WAS, ale i ludność cywilną, m.in. regularnie zrzucając bomby beczkowe (prymitywne pociski, złożone z metalowych cylindrów wypełnionych materiałami wybuchowymi, odłamkami, gwoźdźmi lub benzyną) miejscowość została w pełni przejęta na stałe przez rząd syryjski we wrześniu 2016 roku. Przejęcie nastąpiło po porozumieniu, w wyniku którego żołnierze rebelianccy wraz z cywilami zostali ewakuowani z miasta oraz dopuszczono pomoc medyczną ze strony Syryjskiego Czerwonego Półksiężyca. Po ewakuacji Darajja całkowicie opustoszała - 4000 cywilów zostało przymusowo przesiedlonych do innych miejscowości w obrębie okręgu administracyjnego Damaszku, a ok 700 miejscowych bojowników przetransportowano do Idlibu, gdzie mieli kontynuować walkę. Te cztery lata od masakry ludności cywilnej do zajęcia miasta przez żołnierzy prezydenta próbuje na podstawie rozmów z Syryjczykami, zrelacjonować dziennikarz Mike Thomson, znany korespondent wojenny BBC.

Na początku książka drażniła mnie swoim hurraoptymizmem i opowiadaniem o marzycielach i ich wysokich ideałach. Zwłaszcza związanych z organizacją podziemnej biblioteki:
„Najtrudniejsze były pierwsze miesiące. Z trudem przychodziło nam myśleć o czymś innym niż tylko przetrwanie. Zaczęliśmy więc od uprawiania warzyw, ale szybko zdaliśmy sobie sprawę, że musimy nakarmić także nasze umysły.

Ci wykształceni młodzi ludzie, z których większość nie brała w tym okresie udziału w walkach, nie chcieli siedzieć i przyglądać się rosnącym warzywom, chroniąc się przed pociskami. Mieli mnóstwo pomysłów na to, jak nadać życiu większy sens. Jedną z sugestii było założenie ośrodka, w którym mieszkańcy mogliby się uczyć języków obcych. Większość ludzi mówiących płynnie po angielsku czy francusku opuściła Darajję, kiedy zaczęły się walki, a do komunikacji ze światem zewnętrznym konieczna była znajomość języków. W mieście nadal znajdowało się kilku lingwistów Z największym entuzjazmem przyjęto jednak pomysł stworzenia składu książek, który pozwoliłby je chronić przed bombardowaniami i zniszczeniem.

Wszyscy ci byli studenci zajmowali się różnymi dziedzinami, ale łączyło ich jedno – miłość do książek. Czy chodziło o chemię czy ekonomię, poezję czy fizykę, poradniki czy literaturę piękną – to nie miało znaczenia. Radość ze zdobywanej podczas lektury wiedzy, szerszych horyzontów i wzrastającej empatii przekraczała tego rodzaju granice. Jak później odkryłem, przyjemność czerpana z lektury nie była jedynie domeną zaprzysięgłych moli książkowych. Lektura, nauka, dyskusje na temat książek sprawiały radość niemal wszystkim, którzy umieli czytać, niezależnie od pochodzenia, zawodu czy wykształcenia. Niszczycielski pożar starej, niezwykle cenionej biblioteki miejskiej był dotkliwym ciosem dla całej społeczności. Grupa młodych ludzi postanowiła więc założyć nową, jeszcze lepszą instytucję”[2];
„ – Uważaliśmy, że takie miejsce pozwoli nam zachować część naszego dziedzictwa, ale także odnaleźć klucz do przyszłości. Nie tylko umożliwi kontynuowanie nauki, lecz służyć będzie, każdemu, kto lubi czytać. Mieliśmy nadzieję, że z zebranych książek uda się ułożyć program lektur dla miejscowych dzieci. Dzięki temu będą mogły skorzystać z gotowych wskazówek, tak jak my na uniwersytecie, zamiast czytać przypadkowe książki, które wpadną im w ręce. Krótko mówiąc, chcieliśmy, żeby biblioteka stała się minaretem dla Darajji"[3];
„Nie zakazujemy żadnych książek. Jesteśmy otwarci na wszystkie tematy. Według nas wykluczenie pozycji, z którymi się nie zgadzamy, wzmocniłoby jedynie ignorancję. Jeżeli chcemy rozwijać intelekt naszych rówieśników i ich zdolności rozumienia świata musimy umożliwić im samodzielne myślenie. Mamy tutaj nawet kilka książek »dla dorosłych«, z informacjami o współżyciu seksualnym i opisem stosunku” [4].

Wszystkie te opowieści wydawały mi się najpierw przesłodzone, nierzeczywiste. Także te z opisami meczów piłki nożnej rozgrywanych pomiędzy nalotami, tworzeniem szkoły dla dzieci, malowaniem politycznych, antywojennych murali przez Abu Malika al-Shamiego nazywanego syryjskim Banksy'm. Z biegiem lektury wszystko stawało się bardziej realne, czytaj: bardziej okrutne, straszne, naznaczone krwią i zniszczeniem. Bardziej niejednoznaczne. Poza opisami przedstawionych w pozytywnym świetle bojowników Wolnej Armii Syrii pojawiły się sylwetki działających w tym kraju islamskich ekstremistów, próbujących wprowadzić na okupowanych przez siebie terenach prawo szariatu. Nie tylko opisy wykształconych i wyzwolonych, jak na warunki tego kraju, kobiet i odważnej młodzieży, ale także dziecięcego strachu, ludzkiego głodu i chęci powrotu do jakiejś normalności. A wszystko to napisane doskonałym językiem i świetnie przetłumaczone przez Andrzeja Homańczyka, bez błędów językowych. Widać, że Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego nie oszczędza na korekcie. Jedyne, czego mi zabrakło, to zdjęć, które, sądząc z tekstu, w brytyjskim wydaniu książki się znajdowały.

Warto sięgnąć po książkę Mike’a Thomsona, by przekonać się, że „wojna to tylko powierzchowne oblicze, które pierwsze rzuca się w oczy. Pod nim kryje się tak wiele człowieczeństwa, dzieje się tyle innych rzeczy. Otacza nas śmierć, ale toczy się tutaj także normalne życie”[5]. A także, by poszerzyć swoją wiedzę o literaturze tamtego kręgu kulturowego. Prawie nic z tego, czym zachwycają się rozmówcy, nie było mi wcześniej znane. A są to m.in. dzieła historyka Mikołaja z Damaszku ( z I w. p.n.e.) i współczesnych pisarek Maram al Masri i Ahlam an-Nasr (pierwsza -walcząca o wolność i wyzwolenie Syryjek, druga - zdeklarowana zwolenniczka islamskich ekstremistów), poezje Abu Tammama (VIII wiek ), Abu al-Ala al-Maarriego (przełom X i XI w.) i Alego Ahmada Saida Isbira (Adonisa), uważanego za największego żyjącego poetę świata arabskiego i od 1988 r. rokrocznie nominowanego do literackiej Nagrody Nobla.

[1] Mike Thomson, "Biblioteka w oblężonym mieście: O wojnie w Syrii i odzyskanej nadziei", przeł Andrzej Homańczyk, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2020, s. 39.
[2] Tamże, s. 48-49.
[3] Tamże, s. 52-53.
[4] Tamże, s. 78.
[5] Tamże, s. 77.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 793
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: