Dodany: 16.05.2021 13:33|Autor: Marioosh

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Inny rytm
Szumańska Ewa

Gorzkie refleksje z rejsu - a może z życia?


„Inny rytm” to w pewnym sensie kontynuacja wcześniejszego o dwa lata „Kołysania”, jednak od samego początku wiadomo, że tym razem to kołysanie statku na morzu będzie miało właśnie inny rytm – już pierwszego dnia Ewa Szumańska pisze w swoim pamiętniku, że chciała „oczyścić cały stosunek do podróży z egzaltacji, wmówień i zachłyśnięć, przeżyć ją autentyczniej, niech rysunek będzie czystszy i ostrzejszy, bez psujących obraz naleciałości” [1]. Autorka sama przyznaje, że na statku, na którym odbywała ten rejs, czuła się po prostu źle, ale dzięki temu odzyskała obiektywizm widzenia i świadomość istnienia barier nie do przekroczenia nawet przy pomocy włączenia się w życie statku. Ta świadomość bycia „z zewnątrz” sprawiła, że poznawanie niechętnych jej ludzi było mocno ograniczone, a zwiedzane porty były po prostu zaliczane; dręcząca autorkę samotność sprawia, że często pojawiają się w niej „gorzkie zadumy, rozżalenia, spopielałe barwy i inne niż dotąd sygnały odbierane z odwiedzanych miast” [2]. Ewa Szumańska przyznaje, że przez ten brak entuzjazmu „zgubiłam poczucie przeżywania czegoś wyjątkowego, żyję życiem zwyczajnym, podobniejszym teraz do życia załogi. Straciłam coś cennego, ale może w ten sposób przyjrzę się wszystkiemu lepiej?” [3]; z czasem nawet dopada ją gniew, gdy widzi brak harmonii załogi i pyta się samej siebie: „Co ja tu robię? Uwikłana w tryb życia zubożający myśl, w kołowrotek cudzych konfliktów, nic mnie nie obchodzących intryg i wydarzeń, nie pogłębionych refleksji, prymitywnych emocji i rozszalałej plotki?” [4], a nawet w pewnym momencie zaczyna sobie zdawać sprawę, że „się starzeje i przesuwa do innej grupy” [5].

Ale kiedy w jednym z portów z uczuciem ulgi schodzi na ląd, łapie się po jakimś czasie na tym, że stojący przy nabrzeżu statek ma na nią jakiś dziwny, magnetyczny wpływ i cały wysiłek włożony w jego opuszczenie to „wielkie złudzenie. Na początku i na końcu tego złudzenia jest kabina, w której mimo wszystko człowiek czuje się najlepiej, duszna i rozdygotana własnym rytmem cela bez krat” [6]. A gdy statek wraca do Gdyni, to jeden z marynarzy mówi autorce: „To dobrze, że miała pani taki rejs, zobaczy pani teraz statek inaczej. Bo są i takie statki. Nieczęsto, ale są” [7].

Czy ten rejs nie był więc w pewnym sensie metaforą życia? Może Ewa Szumańska chciała nam powiedzieć, że oprócz zachwytu życiem trzeba też umieć dostrzec jego prozaiczną stronę? Czy ten statek, który autorkę mierzi, ale też i przyciąga, nie staje się tu jakimś symbolem – domu, rodziny, ojczyzny? Takie refleksje towarzyszyły mi przy czytaniu tej małej, niepozornej książeczki, która jest dość smutna, ale bardzo prawdziwa i autentyczna, autorka nie wstydzi się swoich uczuć i swoich rozmyślań i przelewa na papier swoje smutki i refleksje. I choć jest to książka dość przeciętna, to doceniam ją właśnie za tę szczerość, prawdziwość i autentyczność. A czy polecam? Pewnie tak, ale nie jako samodzielną pozycję, tylko jako swoiste dopełnienie „Kołysania”.

[1] Ewa Szumańska, „Inny rytm”, Wydawnictwo Morskie, 1974, str. 6.
[2] Tamże, str. 49.
[3] Tamże, str. 31.
[4] Tamże, str. 126.
[5] Tamże, str. 149.
[6] Tamże, str. 64.
[7] Tamże, str. 157.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 690
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: