Dodany: 15.05.2021 11:01|Autor: henejure

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Narzeczona Schulza
Tuszyńska Agata

Normalna narzeczona


Nie odczułbym tej książki tak silnie, gdybym się nie pomylił, ale warto było. Moja nadgorliwa wyobraźnia nadała bohaterom i ich romantycznym zmaganiom większej realności i wyrazistości, dodając zarazem przyjemności z odsłaniania tajemnic.

Ze zdziwieniem odkryłem, że Bruno Schulz (autor „Sklepów cynamonowych” i „Sanatorium pod Klepsydrą”, malarz, 1892 – 1942) miał „normalną” narzeczoną, Józefinę Szelińską, Junę. Dowiedziałem się też, jakie uzasadnienie ma cudzysłów przy tym przymiotniku i dlaczego tajemnica narzeczeństwa była przez Junę skrywana aż do śmierci.

Ochrzczona katoliczka z ciężkim od lęków cieniem żydostwa oraz wypisany ze wspólnoty, chodzący do kościoła Żyd nie mogą pobrać się z powodów spiętrzonych formalności urzędowo-kościelnych. Oboje są nauczycielami w najlepszym drohobyckim liceum. Bruno uczy jedynie rysunku i robótek, bo nie ukończył studiów ani na Budownictwie Lądowym Politechniki Lwowskiej, ani na Wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych; dużo maluje i rysuje. Wystawia, choć marzy o sławie pisarskiej. Juna z tytułem doktora historii sztuki uczy języka polskiego. On drobny, chorowity, wyglądem jakby prowokował wręcz do urągania; ona świadoma swojej piękności szatynka, wyniosła Junona. Tłumaczy „Proces” Franza Kafki, ale to on podpisuje pracę, przyjmuje zapłatę i przywdziewa laur autorstwa.

Jej miłości nie powstrzymuje ani dwuznaczna reputacja wybranego, ani odkrycie twardych dowodów na prawdziwość przerażających pogłosek – jakby skandale wokół nieprzyzwoitych treści wystawianych prac ostrzegały niewystarczająco. Z początku te niskie sprawy dość skutecznie przesłania uwielbienie dla wielkiego talentu. Lecz zaraz pojawiają się żrące podejrzenia o braku uczuciowej wzajemności. Że nie jest się tą jedyną najważniejszą, najpiękniejszą, najmądrzejszą – a za to jest się eksploatowaną i hańbioną bezlitośnie muzą. I błysk uświadomienia, że najpiękniejsze słowa w intymnych listach służyły ukochanemu jedynie jako ćwiczenia literackie. Pewnie za mgielną zasłonę poniżających dewiacji także. I tląca się niepewność, którą jednakże skrzętnie podsyca swoim oddechem.

Cytaty:

"…Ja też wiedziałam, po co jestem w jego życiu. Po to, żeby wszystko utulić, przygarnąć, otoczyć czymś, co uśmierzy ból. To była służba, ukłon w stronę jego talentu. Ja – ziemska, ku niemu – „nieziemskiemu”. Ja do obsługi życia – on sztuki. Na taką niewolę gotowa byłam się zgodzić. Bo przecież sam mnie wypatrzył…*"

"…Wiedziałam jednak, zdążyłam się już przekonać, że codzienność go przerażała i przerastała. Nad kartką papieru, w moich objęciach był wolny. Znałam jego potrzeby. I nie czułam się przez to wykorzystywana…Przecież mnie pragnie, oczekuje. Zobowiązałam się…*"

"…Kiedy tak naprawdę, dogłębnie poczuła, że nie zostanie żoną ani matką jego dzieci? Tego mroźnego popołudnia? Wcześniej? Jak się to w niej zbierało? Ta wiedza tajemna, to przekonanie? Z kim przegrała? Z uliczną dziewką? Czy może ze sztuką? SZTUKĄ. Może chociaż dużymi literami?...*"

"…I tak się chybotałam. Ciekawił mnie przecież nadal i pociągał. Prawie magnetycznie. Ale czasami ten „las niesamowitości”, ten rytuał lęków, ten każdego dnia sporządzany, jak sam mówił: „codzienny i wieczny testament” prawdziwie mnie przerażał. …Oboje byliśmy od siebie uzależnieni…*"

W tle mamy mizerotę tamtych czasów na wschodniej prowincji. Wspólna walka z szarością egzystencji. Wkrótce już tylko o zachowanie życia – bo nastają okupacje niemiecka wraz z sowiecką jedne po drugiej. Rychła i potworna śmierć ukochanego ani miłości, ani urażonej dumy nie pacyfikuje. Może nawet wręcz przeciwnie. I na zawsze.

Nie ułatwia też świadomość posiadania skarbu – uczucia obcowania z WIELKIM ARTYSTĄ. Najpierw, gdy geniusz się rodził w latach trzydziestych, a ona jest blisko niego, potem po kilku dekadach ponownie, kiedy jest odkrywany dla świata przez takich ludzi jak Jerzy Ficowski i Artur Sandauer (obaj z różnych światów) – już w realiach PRL-u.

Zostało tylko pielęgnowanie tego jednostronnego narzeczeństwa przez cale długie samotne życie. Raczej cerberowanie, by na koniec skąpo wydzielać historykom, swoim kolegom zawodowym, okruchy diamentów z materialnego komponentu tego skarbu: zdania z listów, fragmenty nieznanych szkiców, siekając tajemnicę na tajemniczki, jednocześnie obsesyjnie zasłaniając całą sobą – resztę.

Czytając tę książkę przeżywałem emocje, jakie towarzyszą lekturze wybitnych literackich romansów, wiedząc jednocześnie, że bohaterami są prawdziwi ludzie, a wydarzenia nie są fikcją.

Jak zawsze z książką, tak i przy tej, zacząłem od próby wciągnięcia się w treść. No, a że oderwałem się dopiero po epilogu, coś mnie tknęło i wtedy przeczytałem okładkę – tytuł i nazwisko twórczyni. No tak, autorką jest przecież Agata Tuszyńska, a nie, jak myślałem cały czas, – sama Józefina Szelińska. Szelińska nie pozostawiła po sobie żadnego pamiętnika. Autorka zadała sobie więc szlachetnego trudu, by wspomnienia o Schulzu i życiu z nim – napisać za Junę. Tak sugestywnie, że ma się wrażenie autentyku. Dopiero na wewnętrznej okładce, pod tytułem, znalazłem wszystko wyjaśniające słowo: Apokryf. Nabrałem się, jak widać, zgodnie z cichymi intencjami autorki i wydawnictwa. Choć przecież powinienem był odebrać sygnał, jakim było używanie niekiedy zaimka w drugiej osobie. Ale pretensji nie mam.

Agata Tuszyńska jest profesorem, poetką, biografką i wielokrotnie nagradzaną pisarką o międzynarodowej renomie. W podziękowaniach wyjaśnia, że zrekonstruowała życie Juny i Bruna między innymi ze wspomnień ich uczniów oraz odbyła wiele konsultacji naukowych.

Książka kończy się spisem źródeł, jest wzbogacona 22 ilustracjami – fotografiami i reprodukcjami rysunków B. Schulza. Posiada więc też walor dokumentu, ale przecież też biografii czy fikcji dokumentalnej. Kapituła Ogólnopolskiej Nagrody Literackiej dla Autorki „Gryfia” wyróżniła w 2016 roku tę nowatorską wielogatunkowość utworu.

Zadowoleni z przeczytania tej książki będą miłośnicy romansów obyczajowych, biografii, wspomnień oraz zainteresowani historią malarstwa i literatury.

* Wszystkie cytaty z: Agata Tuszyńska, “Narzeczona Schulza”, Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2015.



(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 319
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: