Dodany: 30.04.2021 16:36|Autor: Meszuge

Wysoce intensywne banialuki


Uwaga - choć to wszystko opisane jest na pierwszych stronach książki, w pewnym sensie jest moja opinia spoilerem.

Dwudziestosześciolatki, przyjaciółki ze studiów, Laura Templeton i Chyna Shepherd, wybierają się na weekend do domu Templetonów na prowincji – szczęśliwa rodzina zajmuje się uprawą winorośli. Ogromny to kontrast w porównaniu z wysoce patologiczną rodziną Chyny.

W nocy wszyscy Templetonowie zostają wymordowani, ale Chyna nie słyszy strzałów, krzyków, szamotaniny; jedynie dwa zduszone okrzyki. Chowa się wtedy pod łóżko w swoim pokoju. Po chwili wchodzi do niego zły człowiek; z czegoś – Chyna nie widzi z czego, bo leży pod łóżkiem – teatralnie kapie krew.

Zamiast siedzieć pod tym łóżkiem, gdzie morderca – jak widać – jej nie znalazł (nie jest nawet pewne, czy on wie o jej istnieniu), Chyna zaczyna plątać się po sporym domu Templetonów. I tak sobie chodzą po chałupie – morderca i Chyna – co przypomina nieco Kevina, który sam został w domu.

Wreszcie psychopatyczny morderca, Edgler Vess, zabiera zwłoki Laury Templeton i szykuje się do odjazdu swoim kamperem. Co robi Chyna? Włazi do tego wielkiego auta z nim i odjeżdżają. Chyna postanawia, że nie dopuści, by Vess poigrał sobie z ciałem Laury. Na czym konkretnie miałoby to igranie polegać, to właściwie nie wiadomo, ale takie określenie zostało wiele razy użyte. Podczas tych zabaw w chowanego morderca mnóstwo razy mógł zobaczyć Chynę, ale zawsze, jakoś tak, patrzył w inną stronę.

Po kilku godzinach jazdy Edgler Vess zatrzymuje się na stacji benzynowej. Chyna wymyka się z kampera. Vess jej nie zauważył, bo patrzył w inną stronę. Dziewczyna nie zawiadamia pracowników stacji (dwóch i uzbrojonych), nie ostrzega ich, że za chwilę wejdzie tu morderca, nie – prosi ich tylko, żeby mu nie mówili o niej. Czy naprawdę w USA zadaniem obsługi na stacji benzynowej jest informowanie jednych klientów o innych klientach? W związku z tym Edgler Vess spokojnie morduje pracowników. I odjeżdża. Co robi Chyna? Podąża za nim.

Wprawdzie w końcu niby pojawiły się jakieś strzępki sensu (tajemnicza Ariel, więziona przez Vessa), ale… Fabuła naciągana, naiwna, zachowanie osób momentami zwyczajnie głupie. Do wysokiego poziomu pierwszych powieści Koontza „Intensywność” ma się nijak. Zdecydowanie nie polecam.

Opinię zamieszczam w różnych miejscach.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 383
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: