"Skurwiona do cna ekonomia, pędzona lawinowym drukiem pieniędzy pod zastaw europejskiej neurastenii, skłonnej ulegać każdemu szantażowi, jeżeli tylko był wystarczająco bezceremonialny, zapewniała elementarne przetrwanie nawet tym obywatelom, którzy byli w nierozstrzygalnym sporze z jakąkolwiek aktywnością zawodową. (...) Obywatele niereligijni od wieków, dalecy od Boga na co dzień i bliscy mu od święta w sposób, jakiego najłaskawszy Bóg nie zaakceptuje, realizujący swoje metafizyczne iluzje w pogańskich rytuałach, przysposobili kapłanów do swoich wyobrażeń o transcendencji, czyniąc z nich szamanów plemiennej sprawy tak trywialnej, płytkiej, prostackiej, że cały Kościół narodowy wraz z, pożal się Boże, hierarchami został przez podążający w przeciwnym kierunku Rzym ekskomunikowany."
"Powszechna przemoc wobec słabości, delikatności, odmienności, bezbronności była rdzeniem tego zła, jakie w tym pięknym pobłogosławionym przez Boga się rozpanoszyło. To że żaden obywatel nie pozostanie bez swojej ofiary, że jeżeli jej nie znajdzie, państwo mu ją zagwarantuje z definicji, by nie czuł się w tym względzie opuszczony, było uświęconą prawdą, na której zbudowano tę Arkę Przymierza między obecnymi a przyszłymi czasy."
"Ludzie osiągnęli ten poziom wzajemnej nieprzyjaźni, za którym jest już tylko wojna domowa i jeżeli jeszcze nie wybuchła, to dlatego że wynaturzonymi instynktami, jakie do niej pchają, nie kierowała żadna ambicja, tylko natychmiastowa potrzeba wyrządzenia zła na własną rękę, gdyż był to kraj indywidualistów po klęsce fantasmagorii, co naród miała zmienić w stado."
"A jeżeli już o narodzie mowa, to niektórzy jego przedstawiciele, i nie była ich garstka, zaczęli zadawać sobie elementarne pytania dotyczące własnej natury. Skąd we mnie nienawiść do wszystkiego, co nie jest mną lub moją rodziną? Skąd we mnie pogarda dla Żydów, pedałów, lesb, wegetarian, zwierząt lub drzew? Skąd niechęć we mnie do piękna i skłonność do wszelkiej szpetoty? Skąd we mnie ten gust koszmarny, każący stawiać przerośnięte domy, pancerne ogrodzenia, ziejące smrodem grille ukryte w szpalerach iglaków jak spod sztancy? Skąd we mnie wybór tych gazetowych szmat żywiących się na wyścigi chorobą, zdradą, zbrodnią, wszelkim ludzkim upadkiem lub wynaturzeniem? (...) Dlaczego uwaga u mnie nieustępująca na wszelką tandetę lub agresję, umiłowanie najprostszej muzyki, nikczemnego słowa, krwi na arenach, wrzasków na stadionach, ulicznych pogróżek, pogardy dla starości, delikatności, bezbronności?"
Blask (
Rylski Eustachy)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.