Dodany: 23.03.2021 10:48|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Straszny kraj
Gessen Keith

1 osoba poleca ten tekst.

Czego tu szukasz, Andriusza?


Oto Amerykanin w… nie, nie w Paryżu, choć to się nasuwa jako pierwsze skojarzenie, przynajmniej każdemu, komu nieobce są klimaty muzyki Gershwina… zatem, oto Amerykanin w Moskwie. Sytuacja niezmiernie rzadka w latach, gdy władzę w Rosji (wówczas ZSRR) sprawował reżim komunistyczny: porewolucyjni i późniejsi emigranci mieli drogę otwartą tylko w jedną stronę, zresztą rzadko mieli ochotę wracać tam, skąd uciekli, a turystów, zwłaszcza zza żelaznej kurtyny, niechętnie przyjmowano i pobyt obwarowywano takimi nakazami i zakazami, że też mało komu się paliło ten dziwny kraj zwiedzać. Ale zmienił się ustrój, zapanowała (przynajmniej w teorii) wolność przekonań i słowa, a warunki, zamiast wszechwładnej partii, począł dyktować równie wszechwładny wolny rynek.

Taką oto rzeczywistość zastaje w Moskwie Andrew Kaplan, urodzony w tymże mieście jako Andriej, ale wykształcony już w Stanach, gdzie wraz z rodzicami wyemigrował ponad ćwierć wieku wcześniej. O powrocie do Rosji na stałe nigdy nie myślał; jego życie jest tam, w Nowym Jorku, gdzie ma znajomych, drużynę hokejową, pracę, dziewczynę. No, dobrze, dokładnie rzecz biorąc, praca jest dość iluzoryczna, bo zamiast być pełnoprawnym asystentem w katedrze literatury rosyjskiej, Andriej prowadzi za grosze internetowe kursy, znajomi jeden po drugim okopują się na bezpiecznych i dobrze płatnych posadach, a dziewczyna właśnie uznała, że w takim związku nie ma perspektyw… W Rosji natomiast jest wiekowa i cierpiąca na lekką demencję babka – doglądana od czasu do czasu przez starszego brata Andrieja, Dimę, który „wrócił do Moskwy, żeby zarobić pieniądze”[1], ale teraz z jakichś tajemniczych przyczyn musi pilnie wyjechać za granicę – i (być może) materiał na publikację, którą Andriej zapewni sobie miejsce wykładowcy na jakiejś uczelni. Pakuje więc swoje skromne manatki, wsiada w samolot i rozpoczyna nowe życie w kraju, który babka Sewa określa jako straszny. A wie, co mówi, bo przecież przeżyła tu prawie dziewięćdziesiąt lat, owdowiała zaraz na początku wojny, samotnie wychowała dziecko, doświadczyła skutków zarówno antysemityzmu, jak i, już na starość, gospodarczej wolnej amerykanki… Nie ulega jednak wątpliwości, że nie może żyć sama. Więc Andriej zapewnia jej towarzystwo (bo co do ulgi w codziennych obowiązkach… powiedzmy, że niekoniecznie się na tym zna) i próbuje funkcjonować tak, jak to robił w Stanach. A to okazuje się fizycznie niemożliwe; wszystko, począwszy od łącza internetowego do boiska hokejowego, od komunikacji po relacje towarzyskie, działa tu inaczej…

Nie zdradzę, jak się dalej potoczą losy Andriuszy i babki Sewy, powiem jedynie tyle, że zdarzy się parę niespodziewanych rzeczy, i nie będą to zdarzenia rodem z amerykańskiego kina familijnego ani z powieści spod znaku Harlequina, gdzie, choćby się bohaterom zwaliło na głowę całe zło tego świata, i tak ich w końcu dobra Opatrzność nagrodzi w dwójnasób. Gdy spojrzymy na dedykację i na notkę biograficzną autora, nasuwa nam się przypuszczenie, że nie wszystko w tej opowieści jest fikcją. Co zresztą jest zrozumiałe, bo ktoś, kto nie ma rosyjskich korzeni i był w tym kraju jedynie jako turysta, nie dałby sobie rady z odmalowaniem niuansów rosyjskiego myślenia i rosyjskiej codzienności. Czy naprawdę strasznej? No, powiedzmy, że przynajmniej trudnej do zaakceptowania przez człowieka, który wychował się w innych realiach; jeśli ma szczęście i instynkt unikania kłopotów, może ominąć te najprzykrzejsze okoliczności i wtedy nazwie Rosję jedynie krajem dziwnym i uciążliwym, ale jeśli zaangażuje się w krytykę otaczającej rzeczywistości i próbę dokonywania zmian, istotnie może zrobić się strasznie.

Gessen opowiada tę historię lekko i potocznie, tak właśnie, jak opowiadałby młody człowiek, z jednej strony próbujący być intelektualistą, ale z drugiej nie traktujący tych aspiracji za bardzo poważnie i dlatego zmaganiom hokejowym poświęcający niemal tyleż miejsca, co spotkaniom opozycjonistów i rosyjskiej literaturze. Perypetie Andrieja, przynajmniej do pewnego momentu, bywają zabawne, on sam zaś – cokolwiek irytujący; jego nowi znajomi, tak jak i brat Dima, zdają się trochę przerysowani (chociaż, jeśli spojrzymy na nich na przykład przez pryzmat kryminałów Marininy, opisującej przecież dobrze sobie znaną rzeczywistość, okaże się, że nie wszyscy i nie aż tak bardzo); prawdziwą bohaterką, i nie komiczną, lecz tragiczną, jest tutaj Sewa Efraimowna. Jej przeżycia, powoli przypominane – a po części dopiero teraz odkrywane – przez wnuka są metaforą losu całego pokolenia, które uwierzyło w nową rzeczywistość (innej zresztą nie znając, bo urodziło się o kilka lat za późno), potem na własnej skórze poznało jej mroczne strony, a w końcu przekonało się, że jej odwrócenie do góry nogami naprawiło sytuację tylko dla wybranych (bo przecież Sewa, choć własnym wysiłkiem zdobyła wykształcenie i całe życie ciężko pracowała, jest niezamożna, bo nadal dają jej odczuć, że w kraju, w którym się urodziła i przeżyła 90 lat, jest kimś obcym)… I zarazem metaforą losu każdego człowieka, który, osiągnąwszy pewien wiek, zaczyna tracić po kolei bliskich, znajomych, zdrowie i – co może w tym najboleśniejsze – pamięć. Dla niej samej warto było tę historię poznać.

Polskie wydanie „Strasznego kraju” ma jednak trochę minusów, wynikających najpewniej z tego, że autor zapisywał rosyjskie terminy po angielsku w taki sposób, by były one zrozumiałe dla jego rodaków, a po przetransponowaniu ich na nasz język miejscami wyszły rzeczy dziwne, by nie powiedzieć: nieporozumienia. W zakresie nazw miejsc panuje największy bałagan, mamy bowiem takie, które zostały przełożone na polski, np. „Kolorowy Bulwar” i „Obwodnicę Sadową” [2] (Цветно́й бульвaр, Садoвое кольцo), „Czyste Stawy”[3] (Чистые пруды) i „Pałac Triumfu”[4] – biorąc pod uwagę podaną w tekście lokalizację tego ostatniego, chodzi chyba nie o pałac, lecz o Plac Triumfalny (Триумфальная площадь)? – dalej takie, które zostały zapisane w rosyjskim brzmieniu zgodnie z zasadami polskiej transkrypcji – „Patriarsze Prudy”, „Prospiekt Mira” czy „Zamoskworieczje”, są wreszcie dziwolągi językowe w rodzaju „Sberbanku” [5] (Сбербанк), ulicy „Pechatnikowa” (Печатников переулок) i bulwaru „Rozdżestwieńskiego” (Рождественский Бульвар) [6] czy „muzeum Trietjakowa”[7] (Третьяковская галерея); trochę lepiej jest z imionami, bo spora ich część zapisana jest prawidłowo (Andriusza, Boria, Stiepan, Sofia), ale są też: „Petrowna”[8] zamiast „Pietrowna”, „Klaudia/Klawa”[9] zamiast Kławdia/Kława i „Vladlenna”[10] zamiast Władlena (Владлена). Zangielszczone zostało też, nie wiadomo czemu, tradycyjne rosyjskie pozdrowienie: „Priviet”[11] (привeт), a z majstra najętego przez Dimę zrobił się „kontraktor”[12]. Inne dziwne pojęcia, jakie pojawiły się w tekście, to na przykład „ręczny młynek”[13] do mięsa, „ciastka nadziewane kapustą” [14] (пирожки с капустой, które po polsku można nazwać pasztecikami albo i pierożkami), „wypracowania studentów na temat wujka Wani”[15] (po angielsku istotnie sztuka Czechowa nosi tytuł „Uncle Vanya”, lecz u nas tytułowa postać jest od dawna znana jako „Wujaszek Wania”), „wielkie stare kościoły na wzgórzach”[16] w Kijowie (pewnie w angielskim tekście było po prostu „churches”, jednak my na prawosławne świątynie mamy przecież odrębne określenie), można się też zetknąć z „budynkami z połowy dziewiętnastego wieku, nazywanymi chruszczowkami” (хрущёвки)[17] (może to błąd autora – choć niełatwo uwierzyć, żeby człowiek, którego rodzice niejeden raz widzieli Nikitę Chruszczowa, nie wiedział, kiedy powstała zabudowa ochrzczona imieniem tego polityka – ale jeśli nawet tak, czy w polskim zespole redakcyjnym nie znalazł się nikt, kto by to wyjaśnił i opatrzył stosownym przypisem?). Zdaję sobie sprawę, że znaczna część czytelników tych błędów nie zauważy, bo wykształciła się w czasach, kiedy rosyjskiego nie uczono już wcale, ale nie o to przecież chodzi, by nie zauważyć, tylko o to, by ich nie było…

Gdy zignorujemy te drobne mankamenty, „Straszny kraj” okaże się lekturą nietrudną w odbiorze, a mimo swojej lekko komediowej szaty cokolwiek gorzką, dającą sporo do myślenia (na przykład: jakie są różnice między władzą sowiecką a obecną i jak je postrzegają obywatele Rosji? Czy przyzwoitemu i pracowitemu człowiekowi lepiej było żyć w tym, czy w tamtym ustroju?) i uzupełniającą nasz obraz współczesnej Rosji o to, czego nie zobaczymy, pojechawszy tam z wycieczką.

[1] Keith Gessen, „Straszny kraj”, przeł. Agata Popęda, wyd. Prószyński i S-ka, 2021, s. 9.
[2] Tamże, s. 20.
[3] Tamże, s. 40.
[4] Tamże, s. 186.
[5] Tamże, s. 125.
[6] Tamże, s. 20.
[7] Tamże, s. 269.
[8] Tamże, s. 46.
[9] Tamże, s. 175.
[10] Tamże, s. 254.
[11] Tamże, s. 298.
[12] Tamże, s. 139.
[13] Tamże, s. 265.
[14] Tamże, s. 260.
[15] Tamże, s. 307.
[16] Tamże, s. 376.
[17] Tamże, s. 373.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 341
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: